Fot. Martyna Kowalska, widzew.com

Miał być piłkarzem, który zdominuje rozgrywki i napastnikiem, który po raz pierwszy od ponad ćwierćwiecza strzeli więcej niż 15 bramek. Gdzie, ci wszyscy widzewscy tzw. fachowcy mieli oczy? Jasne, mogli pozwolić sobie na transferową fantazję, a raczej szaleństwo, wszak wydawali nie swoje pieniądze, ale żeby tak mocno zaufać jakimś piłkarskim menedżerom, potrafiącym, jak nikt nawijać makaron na uszy, naoglądać się pięknych, zmontowanych(!) filmików, aż trudno w to uwierzyć. A potem wydać miliony, oby nie okazało się, że wyrzucone w błoto.

Sprowadzono zawodnika po pierwsze: nieprzygotowanego do gry, po drugie: bez wielkiej chęci do szybkiej poprawy i udowadniania swoich przewag na boisku, po trzecie: wartego… zero – zero bramek, zero asyst. O kim mowa? Oczywiście o Andim Zeqirim, bodaj największym do tej pory transferowych rozczarowaniu Widzewa. Gdybym był właścicielem, to szybko bym rozliczał tych transferowych bajkopisarzy, którzy go wymyślili!

Fot. Martyna Kowalska, widzew.com

Jasne, jedni tracą swoją szansę, inni ją wykorzystują. Nie ma dziś cienia wątpliwości, że w ataku Widzewa pierwszym wyborem jest Sebastian Bergier, który dwoi się i troi, coraz więcej i więcej pracuje dla drużyny, choć chciałoby się, żeby miał na swoim koncie więcej goli. Do tej pory ma ich sześć. Oby powiększył swój dorobek po kolejny ligowym starciu: W 15 kolejce Widzew zagra w Gdańsku z Lechią 8 listopada, o godz. 14.45.

Obecność trenera kadry Jana Urbana na trybunach widzewskiego stadionu podczas starcia z Legią nie była przypadkowa. Napastnik łodzian przyciągnął jego uwagę. – Dzisiaj można powiedzieć, że jest najlepszym polskim napastnikiem –uważa selekcjoner.

– Dla mnie to duży zaszczyt, że jestem wymieniany w gronie zawodników z możliwością do powołania. Muszę udowadniać w każdym meczu, że na to zasługuje. Staram się jednak nie myśleć o tym, co przyniesie przyszłość. Powołanie może przyjść, ale na nic się nie nastawiam – skromnie podsumowuje widzewiak.

Ech, chciałoby się, żeby Widzew na Wybrzeżu miał też takiego jokera w talii, jakim dla Legii okazał się Ermal Krasniqi, który uratował wojskowym remis w Łodzi. Pożyjemy, zobaczymy…

PS. Dziwnie się plecie na tym futbolowym świecie. Występy, a może raczej ich brak w łódzkim klubie, sprawiły, że Andi Zeqiri otrzymał powołanie do reprezentacji Szwajcarii. Może tam zaskoczy i pokaże tak reklamowaną snajperską klasę?