Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 46 of 166

Kadra na Euro bez Milika, Bochniewicza i Kałuzińskiego, za to z rewelacyjnym debiutantem

Wiadomo, kogo trener Michał Probierz nie zabierze na Euro. Są to: kontuzjowany w meczu z Ukrainą Arkadiusz Milik (przejdzie zabieg artroskopii kolana) oraz Paweł Bochniewicz i Jakub Kałuziński. W poniedziałek ostatni test. O godz. 20.45 mecz z Turcją. Na mistrzostwa Europy Polska w grupie D zmierzy się z Holandią (16 czerwca, godz. 15, Hamburg), Austrią (21 czerwca, godz. 18, Berlin) i Francją (25 czerwca, godz. 18, Dortmund).

Kadra na Euro:
Bramkarze: Marcin Bułka (OGC Nice-Côte d’Azur, Francja), Łukasz Skorupski (Bologna FC 1909, Włochy), Wojciech Szczęsny (Juventus FC, Włochy).
Obrońcy: Jan Bednarek (Southampton FC, Anglia), Bartosz Bereszyński (Empoli FC, Włochy), Paweł Dawidowicz (Hellas Verona FC, Włochy), Jakub Kiwior (Arsenal FC, Anglia), Tymoteusz Puchacz (1.FC Kaiserslautern, Niemcy), Bartosz Salamon (Lech Poznań), Sebastian Walukiewicz (Empoli FC, Włochy).
Pomocnicy: Przemysław Frankowski (RC Lens, Francja), Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin), Jakub Moder (Brighton & Hove Albion FC, Anglia), Jakub Piotrowski (Łudogorec Razgrad, Bułgaria), Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok), Bartosz Slisz (Atlanta United, USA), Damian Szymański (AEK, Grecja), Sebastian Szymański (Fenerbahçe SK, Turcja), Michał Skóraś (Club Brugge KV, Belgia), Kacper Urbański (Bologna FC 1909, Włochy), Nicola Zalewski (AS Roma, Włochy), Piotr Zieliński (SSC Napoli, Włochy).
Napastnicy: Adam Buksa (Antalyaspor Kulübü, Turcja), Robert Lewandowski (FC Barcelona, Hiszpania), Krzysztof Piątek (İstanbul Başakşehir FK, Turcja), Karol Świderski (Hellas Verona FC, Włochy).
Po udanym meczu z Ukrainą (3:1) za 90minut.pl:

Robert Lewandowski: Myślę, że ta pierwsza bramka, którą strzeliliśmy, pozwoliła złapać nam oddech i swobodę i pewność w podejmowaniu decyzji i brania ryzyka. Zaczęliśmy grać swoją piłkę, grać coraz bardziej odważnie, stwarzać sytuacje, oddawać strzały. To myślę, że cieszy, też parę utrzymań przy piłce było w pierwszej połowie. To tez jest fajne, że w ciężkich sytuacjach utrzymaliśmy się, nie traciliśmy jej.

Nawet w drugiej połowie staraliśmy się stwarzać sytuacje. To też jest sztuka wejść jak Kacper Urbański, debiutując w reprezentacji tak szybko, niespodziewanie. Czasami przygotowanie się do meczu dłuższe może zabrać taką finezję, a tutaj musiał niespodziewanie wejść i nie miał czasu na rozmyślanie. To czasami pomaga, bo nawet jak trener podaje skład przed meczem, jak gdzieś piłkarz za długo nie myśli, że będzie grał w pierwszym składzie, to ten stres nie jest tak duży i czasami łatwiej wejść i to zdecydowanie zmiana na plus. Też to w treningach widać, że to jest techniczny chłopak, piłka mu nie przeszkadza, żeby tak dalej, można tak powiedzieć.

Wiadomo, że jak trenujemy to jest koncentracja, jest skupienie, zaangażowanie i praca, ale gdzieś pomiędzy treningami czy nawet po, ten uśmiech jest potrzebny. To nie jest tak, że my będziemy zamknięci w pokojach patrzeć w sufit i niby to jest koncentracja, bo to jest wszystko trochę sztucznie. Ta atmosfera pomaga, my wiemy, że jak wchodzimy na boisko, to w głowie inaczej to wygląda. Ten luz jest potrzebny w takim prywatnym zachowaniu i to nie jest tak, że trzeba być poważnym i siedzieć w pokoju. Na co dzień funkcjonujemy z rodzinami w domach, wychodzimy przed meczami, to nie jest tak, że jesteśmy zamknięci. Ta swoboda jest potrzebna, bo wtedy też człowiek nie dusi się sam ze sobą przede wszystkim.

Kacper Urbański: Trener dał mi szansę i bardzo się z tego cieszę. To jest na pewno duma dla mnie i dla moich rodziców, dla całej mojej rodziny. To jest spełnienie marzeń, ponieważ, jak wspominałem już na konferencji, ta gra z orzełkiem na Narodowym to było moje marzenie i ono się spełniło, więc oby tak dalej. Teraz się nie będę zatrzymywał i będę starał się wykorzystywać wszystkie szanse, które będę dostawał.

Zawsze jak wchodzę na boisko to staram się grać tak, jak grałem za dziecka, czyli cieszyć się tą piłką, bawić się. To jest moje hobby, to jest moja miłość i staram się to robić z zabawą, że tak powiem. Rozumiem się z chłopakami bardzo dobrze. Gramy razem w lidze włoskiej, ale super się dogadujemy także poza boiskiem i też myślę, że to wpłynęło na to, że na boisku rozumiemy się bardzo dobrze.



Polska pokonała Ukrainę. Nie musimy być na Euro chłopcem do bicia. Szkoda, że raczej zagramy w Niemczech bez wyjątkowego pechowca Arkadiusza Milika

Zagramy z nimi pierwszy mecz na piłkarskich mistrzostwach Europy (16 czerwca o godz. 15). Holandia pokazała w sparingu moc, pokonując po piorunującej drugiej połowie Kanadę 4:0 i pokazując sporo indywidualności, które mogą robić różnicę w grze (uwaga ta dotyczy zwłaszcza Jeremie Frimponga). A Polacy? Sparing z o niebo mocniejszą od Kanady Ukrainą pokazał… możliwości i słabości biało – czerwonych. Powiała optymizmem i zarazem wielkim… smutkiem, po tym co spotkało naszego napastnika.

Michał Probierz postanowił zacząć mecz bez kapitana Roberta Lewandowskiego. Opaskę założył Piotr Zieliński. Zaczęło się od dramatu. Nie minęły trzy minuty, a boisko musiał opuścił mocno utykając, wsparty na barkach sztabu medycznego Arkadiusz Milik. Wygląda na to, że Euro może mieć z głowy. Od razu ze stadionu napastnik pojechał do szpitala na badania.

Szybko stały fragment gry przyniósł nam gola. Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym piłkę wepchnął do siatki Sebastian Walukiewicz. W kolejnej akcji po sprytnym zagraniu Nikoli Zalewskiego, Adam Buksa uderzając z ostrego kąta w krótki róg trafił w bramkarza.

Z trzeciej, najmniej dogodnej sytuacji padł drugi gol. Na strzał z dystansu zdecydował się kapitan Polaków i po koźle piłka wpadła do bramki. Kolejny stały fragment gry dał trzecią bramkę. Po centrze z rogu Michała Skórasia, gola głową zdobył Taras Romanczuk. W odpowiedzi znakomitą interwencją popisał się Łukasz Skorupski.

Wydawało się, że jest tak dobrze i… okazało się, że musi być jak zwykle źle. Artem Dovbyk ograł naszą defensywę niczym grono niepewnych siebie juniorów i pewnym strzałem zdobył gola.

W drugiej połowie Polska miała inicjatywę, konstruowała składne akcje, strzelała na bramkę, co nie było do tej pory zbyt częste. A i tak uznanie wzbudzała fantazja i odwaga Nikoli Zalewskiego oraz debiutanta Kacpra Urbańskiego, nieoczekiwanie zmienionego przez innego debiutanta Jakuba Kałuzińskiego (taktyka, taktyka!). Po kolejnym stałym fragmencie gry i główce Adama Buksy skuteczną interwencją popisał się bramkarz rywali.

Mogła być nerwowa końcówka, ale znów na wysokości zadania stanął Łukasz Skorupski. Udanym finałem udanego meczu była akcja Adama Buksy z Robertem Lewandowskim, po strzale którego musiał się wykazać golkiper Ukrainy.

Polska – Ukraina 3:1 (3:1)

1:0 – Walukiewicz (11), 2:0 – Zieliński (16), 3:0 – Romanczuk (30, głową), 3:1 – Dovbyk (41)

Polska: Skorupski – Walukiewicz (61, Bereszyński), Salamon, Kiwior – Skóraś, Romanczuk (61, Moder), S. Szymański, Zalewski (73, Puchacz) – Zieliński (61, Lewandowski) – Buksa, Milik (5, Urbański, 61, Kałuziński)

Mistrzostwa Europy w rugby 7 kobiet to szansa na złote medale i nagrodę: stałe stypendia sportowe dla naszych zawodniczek!

Fot. PZR

Już w piątek w Makarskiej rozpocznie się rywalizacja w ramach pierwszego turnieju mistrzostw Europy w rugby 7 kobiet w najwyższej grupie Championship – podaje biuro prasowe PZR. Cykl składa się z dwóch turniejów – drugi w ostatni weekend czerwca zaplanowano w Hamburgu. Stawka tego krótkiego cyklu dla naszej kadry jest bardzo wysoka. Złote medale i tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu to jedno, ale wysokie miejsce oznacza również stałe stypendia sportowe dla zawodniczek.

Czerwiec oznacza dla naszej kadry wielką mobilizację i trenerJanusz Urbanowicz w Makarskiej delegował do gry najmocniejszą możliwie kadrę z wracającą po kontuzji Anną Klichowską. Polki rozpoczną rywalizację w piątek meczami z Włoszkami (o 10:30) i Portugaią (15:40). W sobotę o 10:52 zmierzą się z mocną Wielką Brytanią, a następnie – miejmy nadzieję – zagrają w ćwierćfinale. W niedzielę zaplanowano mecze półfinałowe i finały.

Kiedy reprezentacja Polski kobiet będzie wracać z Chorwacji do Polski, by przygotować się do kwalifikacji olimpijskich, nasze dwie reprezentacje wezmą udział w akademickich mistrzostwach świata w Aix-en-Provence – uniwersyteckim mieście nieopodal Marsylii na południu Francji. To pierwszy raz, kiedy polskie drużyny zostały zakwalifikowane do turnieju. W roli trenerów poprowadzą je Julio Brzeziński (reprezentację kobiet) i Jacek Jasiński (reprezentację mężczyzn).

Kadra kobieca znalazła się w grupie A z Japonią, RPA, Hiszpanią oraz Meksykiem. Mężczyźni zagrają w grupie B z RPA, Argentyną, Hiszpanią i Singapurem. W obu przypadkach, dwie pierwsze z wymienionych drużyn z pewnością będą dużym wyzwaniem, bo mają zarówno doskonałe warunki fizyczne, jak i szybko operują piłką i świetnie przemieszczają się po boisku. Dwie kolejne powinny być zdecydowanie w zasięgu naszych reprezentacji.

Wśród powołanych są byli gracze Budo 2011: Przemysław Dobijański i trzej bracia Chain: Eryk, Łukasz, Patryk. Dziś wszyscy są mistrzami Polski w rugby 15 w barwach Orkana Sochaczew. Wśród pań powołanie dostał zawodniczka KS Budowlani Łódź: Laura Spławska.

– Ten turniej poprzedza bezpośrednio nasz start w mistrzostwa Europy na poziomie Trophy, więc jestem bardzo ciekawy tego jak niektórzy z zawodników zaprezentują się we Francji. Mogą sobie bowiem otworzyć drogę do pierwszej drużyny na kolejny turniej Rugby Europe Sevens Trophy w Budapeszcie. Chciałbym abyśmy w przyszłości mieli dwa składy, które będą mogły naprzemiennie zdobywać międzynarodowe doświadczenie – powiedział trener kadry rugby7 mężczyzn – Chris Davies.

Czas najwyższy skończyć z tą patologią! Państwowe spółki nie są od tego, żeby finansować sportowe kluby i umilać życie… politykom

Doczekaliśmy się. Na niektóre polskie kluby i związki sportowe padł wielki strach. Co dalej z płynącą strumieniami kasą? Co nas czeka po odcięciu od państwowego koryta?!

Pisałem wiele, wiele razy, że finansowanie klubów sportowych przez państwowe koncerny jest niemoralne, prowadzi do wypaczania obrazu polskiego sportu i samej rywalizacji. Maluczcy pozbawieni takiego wsparcia są po prostu bez szans.

Tworem wymyślonym przez państwowy koncern PGE była siatkarska drużyna z Bełchatowa, opływająca w dostatki, kolekcjonująca dobrych graczy i medale. Gdyby nie to wsparcie takiej imponujące siatkarskiej hossy w Bełchatowie nigdy by nie było.

Sportowe Fakty: Kłopoty finansowe Grupy Azoty będą oznaczały upadek części polskiego sportu. Z rozgrywek mogą wycofać się wielokrotni mistrzowie Polski: siatkarski Chemik czy żużlowa Unia. Co ze zwycięzcami Ligi Mistrzów ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle?

Powiedzmy tak, kluby obracające państwowymi milionami były wyjątkowo atrakcyjne dla partyjnych aparatyczków. Tu sprawdzało się znakomicie powiedzenie: czy się stoi czy się leży kolejny tysiączek się należy. Na dodatek zawsze można było wypiąć pierś do orderu mówiąc: tak to ja, nie nikt inny, załatwiłem wam państwowe wsparcie. Musicie na mnie znów głosować! Jestem dobrodziejem regionu!

Najwyższy czas to ukrócić. Jestem za tym, żeby państwowe koncerny finansowały polski sport, ale nie było w tym partyjnej prywaty. Niech sponsorują hojnie sport dzieci i młodzieży, niech przeznaczają pieniądze na pomoc związkom sportowym, choćby przy organizacji rozgrywek, ale niech z daleka trzymają się od poszczególnych klubów i powiązanych z nimi polityków, bo to po prostu, jak widać na wielu przykładach, prowadzi do patologii!

Po transferowej rewolucji w ŁKS nastąpiła cisza. Czy to cisza przed burzą?

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

W ŁKS czas na wielką transferową ofensywą – od trenera po… reżysera gry. Czy i jaka nastąpi, gdy zostaje się odciętym od dotacji z Ekstraklasy SA?!

Łodzianie rozstali się z kilkunastoma piłkarzami. Powiedzmy wprost: żegnamy ich bez cienia żalu, poza jednym – Danim Ramirezem, który przypadłby się drużynie w walce w I lidze (ŁKS zaproponował mu nową umowę i…?), no i może trochę – Engjelem Hotim (przenosi się do Motoru Lublin). Nowy kontrakt podpisał członek dziurawej jak ser szwajcarski defensywy łodzian – Levent Gulen. Czas pokaże, czy to zaufanie opłaciło się łódzkiemu klubowi.

W najbliższych dniach decyzje powinny zapadać szybko, a jednocześnie na miarę finansowych możliwości. W I lidze trzeba dawać sobie radę bez wielkich, milionowych wpłat Ekstraklasy SA. Za miniony kompletnie nieudany sezon, gdzie długie, długie tygodnie musieliśmy się wstydzić gry, wyników i bycia czerwoną latarnią ŁKS dostanie 9,9 mln złotych. Na konto łodzian wpłynie jeszcze 1,625 mln z tytułu wygrania klasyfikacji Pro Junior System. Marna to pociecha, skoro teraz degradacja i finansowa I-ligowa posucha.

Znów wszystko opiera się na nadziei, że ludzie w ŁKS, w tym nowi (Robert Graf, Dariusz Melon) wiedzą co robią i nie dopuszczą do sportowo – organizacyjnej degrengolady. Obyśmy szybko poznali nowego trenera (Dawid Szulczek ciągle jest w grze?) i nowych piłkarzy. Rodzi się pytanie: czy jednak nawet najlepszy pomocnik KKS Kalisz (Mateusz Wysokiński) będzie w stanie podnieść jakość gry łodzian?!

Obyśmy 19 czerwca, gdy łodzianie zaczną przygotowania, poznali już gros kadrowych rozstrzygnięć i 10 dni później w pierwszym sparingu zagrali ludzie, którzy pozwolą ŁKS walczyć o szybki powrót do ekstraklasy.

Widzew. Jak zastąpić jesienią kapitana Bartłomieja Pawłowskiego? Potrzebny jest transferowy strzał w dziesiątkę!

Na razie straty, ale jest jeden zysk właśnie ogłoszono pierwszy transfer (Jakub Łukowski z Korony Kielce). Wróćmy do strat… Widzew stracił wyjątkowego wojownika – Dominika Kuna i na pół roku kontuzjowanego lidera -Bartłomieja Pawłowskiego. Kun strzelał bramki w stylu Leo Messiego, a kapitan Pawłowski był obok bramkarza Rafała Gikiewicza, prawdziwym liderem zespołu. Jesienią go zabraknie. Przypomnijmy – kapitan zrobił dla Widzewa najwięcej w ekstraklasie: strzelił 8 bramek (tyle samo co Jordi Sanchez), miał 5 asyst, w klasyfikacji kanadyjskiej był bezkonkurencyjny, zdobył 13 punktów, o dwa oczka więcej od Sancheza.

Prezes Michał Rydz ma prawo się cieszyć. Widzew pokonał Legię pierwszy raz od 24 lat, Lecha od 18, Górnika od 12. Wygrał dwa derbowe pojedynki. Zgromadził 46 punktów, tylko o 6 więcej od grającego na obcych boiskach, do bólu skutecznego (stałe fragmenty gry!) beniaminka – Puszczy z Niepołomic, które liczą mniej mieszkańców niż może pomieścić stadion Widzewa!

Prezesowi łodzian marzy się top 5 w nowym sezonie. Jak tego dokonać, gdy jesienią trzeba będzie szybko i skutecznie próbować ukryć na boisku brak lidera Pawłowskiego? Czy może to zrobić kreowany (na razie pochopnie) na lidera Sebastian Kerk, który wystąpił w siedmiu meczach, a zasłynął tym, że ciągle leczył kontuzje. Chyba lepiej postawić na zespołowość, team spirit, znakomitą atmosferę (budowaną przez Gikiewicza!), no i…transferowy strzał w dziesiątkę, bo inaczej jesienią w ekstraklasie może być mocno pod górkę!

Widzew poniósł jeszcze jedną wielką stratę – sportową i prestiżową. W zmaganiach trampkarzy CLJ U-15 łodzianie przegrali na własnym boisku(!) z Legią 0:10 i choć zajęli dobre piąte miejsce, to takie porażki bolą i to bardzo. To nie tyle winna kopiących piłkę dzieciaków, co ich opiekunów, całej tzw. Akademii Widzewa i sposobu jej funkcjonowania.

Są zwycięzcy ekstraligi rugby. Byli gracze Budo 2011 są mistrzami drugi raz z rzędu! Mnie dręczy pytanie: kiedy znów w medalowej roli wystąpi nasza, łódzka drużyna?

Zdjęcia PZRugby

Medale ekstraligi rugby rozdane, a mnie ciągle męczy dołujące pytania: kiedy znów łódzka drużyna rugby stanie do walki o medale? Czy w ciągu najbliższych lat będzie to możliwe?

Finał ekstraligi znów pokazał, że rugbiści Ogniwa mogą sobie pluć w brodę. W końcówce meczu mieli wielkie szanse na odwrócenie losów meczu, ale proste błędy: przegrane auty, złe rozegranie prostych akcji sprawiło, straty piłek że znów musieli obejść smakiem czyli zadowolić srebrnym medalem. Mistrzem Polski została drużyna Orkana Sochaczew, a drugie złote medale z rzędu odbierali: Przemysław Dobijański, Toma Mchedlidze i trzej bracia Chain . Rok temu cieszyli się z mistrzostwa wraz z pozostałymi graczami Budo 2011 Aleksandrów Łódzki.

Przypomnijmy za biurem prasowym PZR końcówkę tegorocznego finałowego spotkania: W 78 minucie Ogniwo znakomicie związało maula i długo, cierpliwie pchało rywali w stronę pola punktowego. W końcu podopieczni Thomasa Fidlera osiągnęli swój cel, zdobywając kolejne przyłożenie, które podpisał Dmytro Mokretsov. Tym razem Piotrowicz nie miał kłopotów z kopem między słupy i Orkan prowadził już tylko 22:18.

Już po upływie regulaminowego czasu gry Kacper Wróbel w jednej z akcji zbił piłkę do przodu, za co został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką i gospodarze kończyli w „14”. Ogniwo miało swoje szanse, ale popełniało zadziwiające błędy, dwukrotnie gubiąc piłkę w formacji autu. Przez to nie zdołało odrobić strat, co znaczyło, że po znakomitej, bardzo emocjonującej końcówce, Orlen Orkan Sochaczew wygrał to spotkanie 22:18 i sięgnął po mistrzowski tytuł!

Dla drużyny z Sochaczewa to drugie w historii mistrzostwo Polski, ale o tyle ważne, że tym razem wywalczone przed własną publicznością. Dwa lata temu, Orkan wygrał finał w Sopocie, a przed rokiem sięgnął po brązowe medale. Ogniwo w swoim siódmym finale z rzędu zdobyło kolejne, trzecie z rzędu wicemistrzostwo, potwierdzając, że niezmiennie należy do ścisłej czołówki polskich drużyn.

ORLEN Orkan Sochaczew – MKS Ogniwo Sopot 22:18 (12:6)
Sędziowali: Adrian Pawlik- główny; Łukasz Jasiński, Dariusz Pawlicki- liniowi; Mateusz Ingarden- techniczny
Orkan: Pieter Steenkamp 12 (P, 2 pd, K), Mateusz Pawłowski 5 (P), Michał Kępa 5 (P).
Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 8 (pd, 2K), Piotr Zeszutek 5 (P), Dmytro Mokretsov 5 (P).
Żółte kartko: Kacper Wróbel 2x (Orkan).
Czerwona kartka (w konsekwencji drugiej żółtej): Kacper Wróbel (Orkan).

W spotkaniu o trzecie miejsce nszpikowana byłymi graczami Budowlanych SA Pogoń Siedlce wgrała w Krakowie z Juvenią 30:10 (ostatnie pryłożenie dla siedlczan zaliczył Vitalij Kramarenko). Czy w przyszłym sezonie siedlczanie powalczą o tytuł?

Mecze obserwowali nowi trenerzy kadry – Kamil Bobryk i Tomasz Stępień. Czy dostrzegli w zawodnikach występujących na polskich boiskach reprezentacyjny potencjał czy też znów trzeba będzie sięgać po graczy walczących na niższych szczeblach zachodnich lig?!

W spotkaniu o awans do ekstraligi drużyna Rugby Białystok pokonała Posnanię 24:0.

Za wysokie progi. Polskie rugbistki, walczące w Madrycie o awans do cyklu HSBC SVNS, przegrały wszystkie mecze, w tym ten decydujący z Brazylią i w prestiżowych rozgrywkach nie wystąpią. Teraz zostaje im przede wszystkim walka o udział w igrzyskach olimpijskich.

To był inny, wyższy poziom. Zacięte pojedynki drużyny mistrzyń Polski – KS Hokej Start Brzeziny z Sumaczką Sumy, a tak naprawdę… reprezentacją Ukrainy

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Drużyna KS Hokej Start Brzeziny po raz 18 została mistrzem Polski w hokeju na trawie. Wcześniej brzezinianki triumfowały w rozgrywkach halowych, wygrały zmagania w Klubowym Pucharze Europy na trawie i awansowały do wyższej dywizji. Brawo!

W finale Międzynarodowych Mistrzostw Polski po wyrównanej zaciętej walce zespół KS Hokej Start przegrał Sumaczką z Sum (Ukraina) 2:3 (bramki dla brzezinianek zdobyła Diana Voronovich, która została MVP tych spotkań) i 0:2. Trzeba podkreślić, że rywalki Polek to tak naprawdę… reprezentacja Ukrainy, która ostatnio pracowała nad formą na zgrupowaniach w Niemczech i we Włoszek.

Trenerka brzezinianek – Małgorzata Polewczak: – To był o niebo wyższy poziom niż nasze wewnętrzne polskie rozgrywki. Gra była niezwykle szybka, twarda, nie było przerw i przestojów. Mam szacunek dla moich dziewczyn, bo walczyły dzielnie, nie oddawały pola… Co by było gdyby w pierwszym meczu sędziny nadążały za szybką grą, podyktowały rzuty karne, które nam się ewidentnie należały, dyscyplinowały kartkami rywalki. Niestety stało się inaczej. W drugim spotkaniu nie wykorzystałyśmy karnego i znakomitych bramkowych sytuacji. To było wielkie sportowe, budujące doświadczenie szczególnie dla moich młodych, niezwykle zdolnych zawodniczek.

Start Brzeziny grał w składzie: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Monika Polewczak, Małgorzata Polewczak, Paula Sławińska, Karolina Grochowalska, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Magdalena Pabiniak, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Zuzanna Rubacha, Diana Voronovich, Natalia Kucharska, Kinga Owczarek, Emilia Sikora, Zuzanna Kornecka. Trenerka: Małgorzata Polewczak. Manager: Agnieszka Stefańska. Kierownik drużyny: Bogdan Rubacha. Fizjoterapeuta: Magdalena Solarek. Technik Video: Kamila Butkiewicz.

To wcale nie jest koniec sezonu, bo nasze juniorki młodsze walczą o awans do finałów Olimpiady Młodzieży.

Finał ekstraligi rugby. Czekamy na wielkie sportowe widowisko na… Maracanie!

Fot. PZRugby

Przed nami najsmutniejszy łódzki rugbowy weekend w sezonie. Przed laty my aleksandrowianie i łodzianie rozdawaliśmy karty, walcząc w najważniejszych meczach o ligowe medale. Teraz musimy się obejść smakiem. Mistrz Polski – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki zbankrutował, a beniaminek KS Budowlani WizjaMed wygrał tylko jeden mecz. Cóż, musimy obejść smakiem, pocieszając się (ale co to za pociecha), że w walczących o trofea zespołach występują i to z reguły w głównych rolach gracze, którzy jeszcze tak niedawno bronili naszych barw…

Wielki finał Orkan – Ogniwo w sobotę w samo południe na wyjątkowym stadionie… Maracanie w Sochaczewie (transmisja TVP3).

Drużyna Orlen Orkana może więc w sobotę liczyć na ogromne wsparcie kibiców, którzy z pewnością będą ich nieśli do zwycięstwa. Gospodarze są również faworytem tego spotkania. W rundzie wiosennej podejmowali już Ogniwo Sopot i wówczas wygrali 34:21. Potem szli już od zwycięstwa do zwycięstwa i nawet w starciu z Budowlanymi Lublin, kiedy na 20 minut przed końcem przegrywali 0:10, potrafili w krótkim czasie przyspieszyć i zdobyć cztery przyłożenia – podaje biuro prasowe PZRugby.

Taka postawa świadczy o sile mentalnej zespołu, ale Ogniwo Sopot w tej kwestii również ma sporo atutów. Dla tego klubu będzie to siódmy finał z rzędu. Zawodnicy aktualnych wicemistrzów Polski wiedzą jak radzić sobie z presją w najważniejszych spotkaniach i potrafili wielokrotnie zwyciężyć, choć nie upatrywano w nich faworytów. Z doświadczonym, stabilnym i bardzo wartościowym składem sopocianie to wciąż awangarda polskiego rugby. Kolektyw, który stać na popsucie święta Orlen Orkanowi w ich pierwszym finale na własnym boisku.

Ta rywalizacja będzie również bardzo ciekawa ze względu na pojedynek zawodników na pozycjach łącznika młyna. W składzie Orlen Orkan Sochaczew z numerem 9 na plecach zagra kapitan Dawid Plichta. W Ogniwie, na tej samej pozycji wystąpi jego młodszy brat Mateusz. Obaj rywalizują o miejsce w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Obaj są doskonałymi zawodnikami, a ich kolejny pojedynek w finale z pewnością doda całemu widowisku kolorytu.

W niedzielę o godz. 15 pojedynek o brąz. Mające jeszcze ta niedawno mistrzowskie aspiracje – Juvenia Kraków podejmie rosnącą w siłę z kolejki na kolejkę Pogoń Siedlce, która w nowym sezonie może rozdawać ligowe karty.

Finały Ekstraligi:

Sobota 01.06.2024, godz. 12:00
Finał: ORLEN Orkan Sochaczew – MKS Ogniwo Sopot

Niedziela 02.06.2024, godz. 15:00
Mecz o brąz: RzKS Juvenia Kraków – Awenta Pogoń Siedlce

ŁKS. Kadrowa rewolucja nie objęła środka defensywy. Czy to dobrze wróży na I-ligową przyszłość?!

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Rewolucje mają to do siebie, że nawet, gdy się udają i przewrót się dokona, to nikt nie wie, jakie będą tego skutki i do czego doprowadzi nowa sytuacja. Z reguły jest tak, że rewolucja pożera swoje dzieci. Oby tak się nie stało w przypadku ŁKS!

Wiceprezes do spraw sportowych klubu – Robert Graf zapowiadał po zakończeniu nieudanego sezonu (spadek do I ligi) kadrowe trzęsienie ziemi. I do takiego doszło. Nomen omen 13 (na razie) zawodników nie będzie już reprezentować baw I-ligowego ŁKS w nowym sezonie. Mnie z tego grona żal tylko jednego piłkarza – pomocnika Daniego Ramireza.

Zastanawia i niepokoi fakt, że piłkarze środka defensywy, którym ostatnio zdarzały się klops za klopsem czyli panowie Rahil Mammadov i Levent Gulen, jak widać po ostatnich decyzjach, nadal cieszą się pełnym zaufaniem władz klubu. Oby nie okazało się, że I polska liga to dla nich też za wysokie progi.

Dobrze, że zostanie Oskar Koprowski, bo to prawdziwe ełkaesiackie serce zespołu. Dobrze, że znaleziono zajęcia dla innego gracza, który za ŁKS wszystko by oddał czyli Adama Marciniaka, który zakończył karierę, ale będzie pracował w klubowej akademii. To znaczące decyzje, pokazuje jak ważna są w futboli ciągłość, serce i… pamięć.

Trzymam kciuki, żeby klubowi nie przytrafiły się takie wpadki jak ostatnio: zatrudnienie w roli pierwszego szkoleniowca Piotra Stokowca, pod wodzą którego drużyna w dziewięciu meczach zdobyła trzy punkty (trzy remisy, sześć porażek), czy w roli gracza, który pozwoli wznieść się zespołowi na wyższy poziom – Rizę Durmisiego, który okazał się futbolowym cwaniakiem, jakich wielu w polskiej ekstraklasie.

ŁKS szuka, szuka nowego trenera, nowych piłkarzy, jeszcze lista tych, którzy odejdą nie jest zamknięta. Oby z tego nie wyniknęła futbolowa kaszana i powstała drużyna, na którą nawet w I lidze nie da się patrzeć!
Trafna myśl legendy łódzkiego i polskiego futbolu – Marka Dziuby: Generalnie ŁKS powinien być bardziej polski, bardziej swój, łódzki.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑