Rezerwowy Pafka

Tag: łks liga (Page 4 of 6)

W ŁKS zmieniło się wszystko, a jakby się nic nie zmieniło

Fot. Mateusz Słodkowski/Cyfrasport

W ŁKS zmieniło się wszystko, a jakby wszystko pozostało po staremu. W meczu z Arką (1:2) pojawiło się w składzie siedmiu nowych piłkarzy, są: nowy trener i nowy dyrektor sportowy, a tymczasem… Kardynalne błędy w defensywie, po których padają bramki dla rywali, jak się zdarzały, oj zdecydowanie za często, w ekstraklasie, tak zdarzyły się w I-ligowej premierze.

Najlepszymi piłkarzami drużyny byli zawodnicy grający na pozycjach, na których ełkaesiacy mieli atuty w ekstraklasie czyli bramkarze: w ekstraklasie Aleksander Bobek, w I lidze Jakub Bomba, pomocnicy starający zachować równowagę w grze defensywnej i ofensywnej: w ekstraklasie Michał Mokrzycki, w I lidze Mateusz Kupczak.

Inna sprawa, że trudno zrozumieć, dlaczego trener Jakub Dziółka posadził Mokrzyckiego na ławce rezerwowych, skoro po wejściu na boisko, był on najlepszy na placu.

Mądry ełkaesiak po szkodzie. Klub powinien nawet… przepłacić i zatrzymać Daniego Ramireza (wybrał II-ligową Turcję), bo Pirulo w roli reżysera gry się po prostu nie sprawdza. Efekt, mało, bardzo mało składnych akcji łodzian kończonych strzałem na bramkę i tylko 59 procent celnych podań!

To nie wróży dobrze na przyszłość, a już dziś o godz. 20.30 ŁKS podejmie Górnika Łęczna. Łodzianie mają nowego austriackiego napastnika, ale ostatnio grał on niewiele, więc czy i kiedy będzie z niego pożytek?! Oby łódzki zespół był w stanie z meczu na mecz notować sportowy progres, bo inaczej zostanie I-ligowym przeciętniakiem, albo, aż strach pomyśleć, jeszcze gorzej…

Nieudana premiera. ŁKS miał za mało atutów, żeby zdobyć w Gdyni choćby punkt

ŁKS przegrał w swojej ligowej premierze, prezentując niestety przeciętne sportowe możliwości. Proste błędy w defensywie (skąd my to znamy!), dziecinnie proste straty w ofensywie. To musiało się źle skończyć i tak się skończyło.

Wyjściowa jedenastka ŁKS nie do poznania z poprzednim sezonem. Zwraca uwagę brak w kadrze bramkarza Bobka i miejsce tylko na ławce rezerwowych najlepszego piłkarza minionego sezonu – Mokrzyckiego. W roli napastnika… Balić. W Arce jeden z dotychczasowych liderów, napastnik Czubak, wylądował na ławce rezerwowych. Jednym z telewizyjnych komentatorów był Marciniak – tak tak – były gracz Arki i jedna z ikon ŁKS!

Mecz zaczął się od samych łódzkich nieszczęść. Już w 6 minucie sprzed linii bramkowej piłkę musiał wybijać Gulen. W następnej akcji swoje fatalne oblicze z poprzedniego sezonu pokazał Louveau. Niby krył, a tak naprawdę pozwolił na zbyt dużo, ba na wszystko, Marcjanikowi, który pewnym uderzeniem głową posłał piłkę w róg bramki łodzian.

W miarę upływu czasu łodzianie próbowali przejąć inicjatywę. Na pierwszy strzał (panu Bogu w okno) łodzianie zdobyli się po blisko 38 minutach gry. Jego autorem był Młynarczyk. Drugi, równie beznadziejny, tym razem głową, był autorstwa kapitana Pirulo.

Do trzech razy sztuka. Po bardzo dobrej centrze Młynarczyka i jeszcze lepszym uderzeniu głową, Louveau doprowadził do wyrównania, rehabilitując się za wpadkę z początku meczu. W doliczonym czasie pierwszej połowy znakomitą interwencją popisał się Bomba.

W drugiej połowie znów po rzucie wolnym dobrze zachował się Bomba. W ofensywie łodzianom brakowało dobrego ostatniego podania. Szkoda, bo to ŁKS miał inicjatywę w grze. Do pierwszej groźnej kontry gospodarzy, gdy w dogodnej sytuacji Gaprindaszwili strzelił nożycami nad poprzeczkę. Ełkaesiacy sami prowokowali groźne ataki gospodarzy w beznadziejnie prosty i bezsensowny sposób tracąc piłkę.

To musiało się źle skończyć. Łodzianie dali miejsce do strzału w polu karnym Skórze, który uderzył między nogami Gulena i trafił do bramki. Szansę na wyrównanie miał Arasa (grający z numerem 9!), ale fatalnie skiksował. Potem jeszcze raz Bomba ratował łodzian, broniąc strzał Oliveiry.

Kto wypadł najlepiej z ełkaesiaków? Bardzo dobrze zaprezentował się w roli komentatora Marciniak – konkretny, rzeczowy, spostrzegawczy, obiektywny. To był prawdziwie udany telewizyjny debiut. Tylko tak dalej!

Arka Gdynia – ŁKS 2:1 (1:1)

1:0 – Marcjanik (7, głową), 1:1 – Louveau (45+2, głową), 2:1 – Skóra (88)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen (89, Mihaljević), Louveau, Majenić, Kupczak, Pirulo (79, Mokrzycki), Wysokiński, Młynarczyk (79, Pawlak), Zając (67, Sitek), Balić (67, Arasa)

Czy ŁKS z częstochowskim DNA będzie lepszym klubem?

Robert Graf Fot. ŁkS Łódź

Był taki czas, że kluby: Raków Częstochowa i ŁKS walczyły łeb w łeb w I lidze i zgodnie wywalczyły awans do ekstraklasy. Raków zdobył 70 punktów, łodzianie o oczko mniej, choć gdyby wygrali ostatni mecz z Odrą w Opolu (mecz skończył się remisem 3:3, ŁKS prowadził… 3:0) to kolejność byłaby odwrotna. Wtedy w rozgrywkach ełkaesiacy zremisowali z rywalami z Częstochowy 1:1 i wygrali 2:0. A potem… Drogi obu sportowych projektów się rozeszły i to diametralnie. Raków piął się w górę, sięgając po tytuł mistrza Polski, ŁKS nie był w stanie skutecznie utrzymać się w ekstraklasie.

Teraz łodzianie mają pójść ścieżką wytyczoną przez rywali, a mają im w tym pomóc ludzie, mający pracę w Rakowie w swoim CV. Częstochowskim dowódcą na łódzkim pokładzie został wiceprezes do spraw sportowych ŁKS – Robert Graf. I teraz buduje futbolową armię w towarzystwie znanych sobie ludzi.

Wiceprezes zapowiedział rewolucję w ŁKS i ona trwa na naszych oczach. Z klubem z al. Unii pożegnało się już lub będzie żegnać kilkunastu piłkarzy. Nowi mają grać lepiej i zapewnić, jak najszybszy powrót ŁKS do ekstraklasy. Na razie przyszłość jest wielką niewiadomą. Czy ŁKS z częstochowskim DNA będzie lepszym klubem, który zacznie odgrywać poważniejsze role w ekstraklasie?!

Po transferowej rewolucji w ŁKS nastąpiła cisza. Czy to cisza przed burzą?

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

W ŁKS czas na wielką transferową ofensywą – od trenera po… reżysera gry. Czy i jaka nastąpi, gdy zostaje się odciętym od dotacji z Ekstraklasy SA?!

Łodzianie rozstali się z kilkunastoma piłkarzami. Powiedzmy wprost: żegnamy ich bez cienia żalu, poza jednym – Danim Ramirezem, który przypadłby się drużynie w walce w I lidze (ŁKS zaproponował mu nową umowę i…?), no i może trochę – Engjelem Hotim (przenosi się do Motoru Lublin). Nowy kontrakt podpisał członek dziurawej jak ser szwajcarski defensywy łodzian – Levent Gulen. Czas pokaże, czy to zaufanie opłaciło się łódzkiemu klubowi.

W najbliższych dniach decyzje powinny zapadać szybko, a jednocześnie na miarę finansowych możliwości. W I lidze trzeba dawać sobie radę bez wielkich, milionowych wpłat Ekstraklasy SA. Za miniony kompletnie nieudany sezon, gdzie długie, długie tygodnie musieliśmy się wstydzić gry, wyników i bycia czerwoną latarnią ŁKS dostanie 9,9 mln złotych. Na konto łodzian wpłynie jeszcze 1,625 mln z tytułu wygrania klasyfikacji Pro Junior System. Marna to pociecha, skoro teraz degradacja i finansowa I-ligowa posucha.

Znów wszystko opiera się na nadziei, że ludzie w ŁKS, w tym nowi (Robert Graf, Dariusz Melon) wiedzą co robią i nie dopuszczą do sportowo – organizacyjnej degrengolady. Obyśmy szybko poznali nowego trenera (Dawid Szulczek ciągle jest w grze?) i nowych piłkarzy. Rodzi się pytanie: czy jednak nawet najlepszy pomocnik KKS Kalisz (Mateusz Wysokiński) będzie w stanie podnieść jakość gry łodzian?!

Obyśmy 19 czerwca, gdy łodzianie zaczną przygotowania, poznali już gros kadrowych rozstrzygnięć i 10 dni później w pierwszym sparingu zagrali ludzie, którzy pozwolą ŁKS walczyć o szybki powrót do ekstraklasy.

ŁKS. Wiosną w ekstraklasie grać tak skutecznie, jak w trakcie zimowych sparingów. Czy to jest możliwe?!

Fot. lkslodz.pl

Wiemy o tym wszyscy doskonale – zawodnicy, trenerzy, kibice, że sparingi w okresie przygotowawczym, to nie to samo, co ligowa walka ale… Gdyby ŁKS wiosną w ekstraklasie grał tak skutecznie jak w zimowych meczach kontrolnych, to może być pewien utrzymania.
Na razie znamy głównie statystyki. O jakości grania coś trudno powiedzieć, bo ŁKS nie transmitował swoich tureckich sparingów, ale… Wygląda na to, że rośnie w drużynie rola Ramireza, który znów może być liderem, na razie został… wicekapitanem. Bramki zaczął strzelać Pirulo. Coraz więcej szans dostają młodzi piłkarze. Wiosną barw ŁKS będzie bronił bramkarz Bobek. Wygląda na to, że trener Stokowiec zbudował formację defensywną przynajmniej na początek rozgrywek. Tworzyć ją mają: Bobek – Szeliga, Mammadov, Flis, Durmisi.

Cały okres przygotowań i powrotu do ligi odbywa się pod hasłem #OdwracamyTO. Oby niemożliwe stało się możliwe, ŁKS wiosną grał lepiej niż jesienią Puszcza Niepołomice i uratował się przed degradacją!

ŁKS. Tragiczna ligowa jesień. Tylko wiosenny cud może uratować ekstraklasowy byt!

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

ŁKS zaliczył tragiczną futbolową jesień, która stawia klub pod ekstraklasową ścianą. Powiedzmy szczerze, tylko cud czyli narodziny nowej ekipy Rycerzy Wiosny, mógłby ocalić ligowy byt.

Trener Piotr Stokowiec, który miał zbudować w drużynie nową jakość, co najwyżej okazał się średniej klasy motywatorem. Mówił, że trzeba wkładać dużo pracy, zagrać dwie dobre połowy meczu (he!he!he!), być zmobilizowanym, skoncentrowanym, pewnym swoich zachowań na boisku. I co? I mieszanie składem praktycznie nic nie dało. Łodzianie grali słabo, popełniali juniorskie błędy, jak w ostatnim meczu Piotr Głowacki, tracili punkt za punktem. Nie dziwi zatem fakt, że za kadencji Piotra Stokowca drużyna nie odniosła żadnego ligowego zwycięstwa, a w wielu, wielu meczach była od niego daleko, bardzo daleko.

Okazało się czarno na białym, że letnie transfery zamiast wzmocnić drużynę w praktyce ją… osłabiły. Gdy dyscyplina taktyczna, jak w spotkaniu z Ruchem, miała podnieść jakość grania, to okazywało się, że piłkarze ŁKS nie mogą na sobie do końca polegać. Futbolowy klops doprowadził do straty bramki i tym samym zwycięstwo wymknęło się z rąk.

Nadal nie mogę tego pojąć, jak najlepszy zawodnik drużyny rezerw i jej kapitan Oskar Koprowski, awansował tylko na ławkę rezerwowych pierwszej drużyny. Po boisku biegali słabsi od niego piłkarze. Cóż, takie a nie inne były wybory trenera.

Nie mogło się udać, skoro najlepszym z nowych graczy okazał się doskonale już znany i sprawdzony, dwojący się i trojący, starający się naprawiać popełniane przez kolegów błędy pomocnik Michał Mokrzycki. Dobre momenty zaliczali bramkarz Aleksander Bobek i napastnik Kay Tejan, a tak naprawdę kadrowe pozytywy pokazały się na sam koniec jesiennych zmagań. Okazało się, że spory potencjał mają walczący bez kompleksów, a momentami skutecznie, młodzieżowcy Antoni Młynarczyk i Jędrzej Zając.

Ciekaw jestem, czy po ostatnim spotkaniu, człowiek, który włoży w ŁKS 5 milionów złotych, czyli Dariusz Melon nadal uważa, że ekstraklasa nie jest jeszcze stracona…

ŁKS. Oby nie skończyło się tak, jak w znanym wszystkim wierszu Juliana Tuwima – Lokomotywa

ŁKS sprowadził armię nowych, głównie zagranicznych piłkarzy, a na razie w meczach wyjazdowych jest tak, jak we wszystkim znanym wierszu Juliana Tuwima – Lokomotywa.

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów

I każdy zjadłby tysiąc kotletów,

I każdy nie wiem jak się wytężał,

To nie udźwigną, taki to ciężar

Ostatnie zwycięstwo w spotkaniu na obcych boiskach łodzianie odnieśli 19 lutego, od tamtego czasu 12 wyjazdowych spotkań bez wygranej. Oby wiersz był przestrogą, a nie zapowiedzią tego, co będzie się działo w przyszłości.

Na razie z nowych graczy widać postępy w grze czynione przez napastnika. Kay Tejan zdobył premierowego gola, walczył, nie bał się walki nawet z dwoma rywalami, szukał gry. Oby tak dalej. Pozostali nic wielkiego nie dali zespołowi, skoro efektem była kolejna wyjazdowa porażka.

Dobre momenty w grze mieli: Anton Fase i Adrian Małachowski (mimo szybko ujrzanej czerwonej kartki). Czas pokaże czy to przełoży się to na to, iż obaj piłkarze będą wartością dodaną dla ŁKS. Jeśli tak, to dobrze by było, żeby w przypadku Fase stało się to w najbliższym meczu. Czas nagli!

Zdjęcia: Łukasz Grochala/Cyfrasport/ŁKS Łódź

A może więcej by dali piłkarze znakomicie sobie radzący w drugiej drużynie w II lidze, w tym najwaleczniejszy z walecznych ełkaesiaków – Oskar Koprowski?

1 września o godz.18 ŁKS podejmie Wartę Poznań, która w ostatnim meczu zremisowała z Cracovią 0:0 i ma, jak ŁKS, na swoim koncie 6 zdobytych punktów. Nie zagrają wykartkowani w Krakowie w meczu z Puszczą: Jakub Letniowski (czwarta żółta) i nowy Adrian Małachowski (czerwona).

Chcielibyśmy bardzo, żeby Polska to był sędziowski kraj Szymonów Marciników, ale tak nie jest. Rzeczywistość skrzeczy, a najlepszym tego dowodem praca arbitrów podczas spotkania Puszczy z ŁKS. Sędzia główny Patryk Gryckiewicz (Toruń) nie panował kompletnie nad sytuacją. Ratował swój wątpliwy autorytet szastając żółtymi kartkami, czym skutecznie utrudniał grę, głównie ełkaesiakom.

Czytam, że ustanowił swój kartkowy rekord kariery, ale chyba nie o takie rekordy chodzi. Na dodatek pomylili się chyba panowie obsługujący VAR, bo dostępne powtórki pokazują czarno na białym, że przy drugim golu dla Puszczy, zawodnik tej drużyny był na pozycji spalonej! Dla dobra polskiej piłki, ta ekipa powinna ochłonąć i odpocząć, przynajmniej na jakiś czas, od sędziowania!

ŁKS. Jak wygrać z zespołem, który ma nóż na gardle, gdy wystąpi się bez swoich liderów?!

To będzie starcie dwóch drużyn, które mają o co grać. W piątek o godz.20.30 (transmisja Polsat Sport Extra) lider ŁKS zmierzy się w Sosnowcu z znajdującym się tuż nad strefą spadkową Zagłębiem. Będzie to pierwsze spotkanie łodzian na oddanym niedawno do użytku ArcelorMittal Park, czyli nowym obiekcie piłkarskim Zagłębia Sosnowiec.

Jesienią było 1:1. Gole dla łodzian strzelił Dawid Kort. Teraz też może się przydać, bo ŁKS będzie sobie musiał radzić bez dwóch liderów drugiej linii, nie całego zespołu! – Pirulo i Mateusza Kowalczyka. Każdy piłkarz w ŁKS jest teraz na wagę złota. Dlatego cieszy fakt, że Do dyspozycji trenera Kazimierza Moskala będzie Artemijus Tutyskinas.

W ostatniej kolejce po piorunującej końcówce ŁKS pokonał Podbeskidzie 2:1. Zagłębie (potrafiło wygrać 2:1 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza i 2:0 z Ruchem Chorzów) w ostatniej kolejce zremisowało 0:0 z Chojniczanką. Trener Krzysztof Brede: Stworzyliśmy zbyt mało dobrych sytuacji. Brakowało przyspieszenia na połowie przeciwnika i wygrywanych pojedynków.

Miejmy nadzieję, że w Sosnowcu lider nie przeżyje znów swojego sportowego koszmaru czyli dyktowanej przez sędziego przeciwko niemu kolejnej jedenastki. W 10 ostatnich meczach przeciwko łodzianom dyktowano dziewięć rzutów karnych! Coś nieprawdopodobnego! Osiem z dziewięciu jedenastek rywale wykorzystali, raz skuteczny był Aleksander Bobek, który popisał się dwoma interwencjami (kapitalnie obronił strzał, a potem dobitkę), który zasłużył sobie na nagrodę za interwencję roku. Oby nie musiał znów stawać przed takim wyzwaniem!

Zdjęcia Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Lider – ŁKS gra z outsiderem, ale to może nie być łatwe i przyjemne spotkanie dla łodzian

Fot. lkslodz.pl

Wraca ligowe granie. W niedzielę o godz. 12.40 lider ŁKS podejmie outsidera – Chojniczankę. Pozory mylą. To nie będzie łatwe spotkanie i faworyt nie dostanie punktów za darmo. Jesienią wygrali rywale 1:0 po bramce Patryka Tuszyńskiego. W ostatniej kolejce Chojniczanka zremisowała na wyjeździe z Górnikiem Łęczna 0:0 i to robi większe wrażenie, niż fakt, iż zespół z Chojnic, nie wygrał żadnego spotkania na wyjeździe.

Chojniczanka w ligowej przerwie zagrała sparing z Chrobrym Głogów i zremisowała 3:3. Dwa gole nomen omen zdobył… Patryk Tuszyński. Trener Krzysztof Brede powiedział: Było wiele momentów, które chcemy widzieć w zespole.

Hitowe starcie w I lidze piłkarskiej pomiędzy Ruchem, a ŁKS 3:3, pokazało, że tak prostych błędów w defensywie, jak w tym spotkaniu, popełniać nie wolno. Grający tyłem do łódzkiej bramki rywale, niby dokładnie pilnowani, potrafili tak zakręcić łodzianami, że strzelili gola. Dobrze by było, żeby do wyjściowej jedenastki wrócił Nacho Monsalve.

Łodzianie przy wyprowadzaniu szybkiego ataku muszą uważać na to, co robią młodzi piłkarze. Oni mają papiery na granie, ale też prawo do popełniania błędów. Taki przydarzył się w meczu z Ruchem Mateuszowi Kowalczykowie. Gdyby był mądrze asekurowany, do szybkiego kontrataku, który przyniósł gola chorzowianom by nie doszło.

Dorobek łodzian w jednym z najlepszych meczów I ligi, starciu z Ruchem jest optymistyczny: podania kluczowe: 8 (najlepszy wynik w sezonie). Pojedynki: 202 (najwyższy wynik w sezonie). Pojedynki powietrzne: 73 (najwyższy wynik w sezonie). Strzały/celne: P. Janczukowicz (2/2). Wypracowane okazje: M. Mokrzycki (2).

Przy rosnących parametrach ŁKS jest w stanie odnieść w niedzielę przekonujące zwycięstwo i zrehabilitować się za jesienną porażkę.

ŁKS. Łodzianie stracili gola w 10 minucie doliczonego czasu gry! Zamiast zwycięstwa, jest rozczarowujący remis

Hitowe starcie I ligi było emocjonującym, pełnym zmiennych wydarzeń widowiskiem, godnym dwóch rywali walczących o awans do ekstraklasy. Wielki żal, że ŁKS nie potrafił utrzymań ciężko wywalczonego prowadzenia i stracił gola na wagę remisu w 10 minucie doliczonego czasu gry!

Na początku meczu ŁKS zaskoczył rywali wysokim pressingiem. Miał inicjatywę i kolejne okazje. Do trzech razy sztuka. Po znakomitym podaniu Pirulo. Janczkowicz wziął na plecy obrońcę i posłał piłkę w krótki róg bramki gospodarzy. To pierwszy gol z gry stracony wiosną przez chorzowian.

Pierwsza groźna akcja gospodarzy przyniosła im wyrównanie. ŁKS atakował, ale piłkę stracił Kowalczyk, Ruch przeprowadził składną kontrę, zakończoną precyzyjnym uderzeniem w róg Wójtowicza. Ruch poszedł za ciosem. Łodzianie kryli dwóch napastników gospodarzy jak dzieci uczące się futbolu. Najpierw potrafił odwrócić się z piłką w stronę bramki Kobusiński, a za chwilę podobnie zachował się Szczepan, który efektownym uderzeniem pod poprzeczkę dał Ruchowi prowadzenie. Łodzianie nie dawali za wygraną. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mokrzyckiego, niepilnowany Dąbrowski z kilku metrów posłał piłkę głową do siatki.

Na początku drugiej połowy dwie bramkowe okazje, niestety niewykorzystane, miał Szeliga. Potem tuż tuż nad poprzeczkę posłał piłkę Trąbka. Co się odwlecze to nie uciecze. Po zagraniu Mokrzyckiego i serii odbić i wybić piłki, trafiła ona do Trąbki. Ten strzelił, a futbolówkę do własnej bramki skierował Sadlok, który osiem minut wcześniej pojawił się na boisku. To nie był koniec emocji. Po rzucie rożnym znów w defensywie przysnęli łodzianie i chorzowianie strzelili bramkę. Po analizie VAR arbiter gola nie uznał, dopatrując się po drodze zagrania ręką. W kolejnej akcji VAR analizował czy ręką w polu karnym zagrał Śliwa. Tym razem arbiter uznał, że było przewinienie i podyktował jedenastkę. W 10 minucie doliczonego czasu gry do wyrównania doprowadził Foszmańczyk.

Z każdą upływającą minutą grać składnie było coraz trudniej, a to dlatego, że obu zespołom przyszło walczyć na futbolowym kartoflisku.

Mecz oglądało 10 tysięcy kibiców Ruchu. Fanów ŁKS na stadionie w Gliwicach nie było. Wielka szkoda.

Kazimierz Moskal: Obie drużyny czują po meczu niedosyt. Spotkanie stało na niezłym poziomie.Zespoły ŁKS i Ruchu chciały grać w piłkę.

Tomasz Łapiński: Jak najwięcej takich spotkań w I lidze!

Ruch Chorzów – ŁKS Łódź 3:3 (2:2)

0:1 – Janczukowicz (26), 1:1 – Wójtowicz (30), 2:1 – Szczepan (37), 2:2 – Dąbrowski (45+3, głową), 2:3 – Sadlok (81, samobójcza), 3:3 – Foszmańczyk (90+10, karny)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Dąbrowski, Marciniak, Spremo (90, Balongo), Ochrończuk, Mokrzycki, Kowalczyk (32, Trąbka), Pirulo (90, Śliwa), Janczukowicz (90, Balongo), Szeliga (76, Jurić)

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑