Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Widzew. Końcówka ligowych zmagań to jest czas weryfikacji. Kto zdaje egzamin, a kto odpada i będzie musiał pożegnać się z łódzkim klubem?

Mateusz Żyro Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Piękny sportowy sen nie może wiecznie trwać. Trzeba wracać na ziemię i wtedy… dostaje się obuchem w głowę, jak Widzew w Kielcach. Korona ustrzeliła łódzkiego hat tricka. W tym sezonie w trzech meczach z łodzianami była trzy razy górą. Futbolowa zmora czy co?!

Po trzech wygranych, widzewiacy przegrali, po raz pierwszy pod wodzą Żelijko Sopicia. To żadna sportowa hańba, ale… Bez dwóch zdań spotkanie pokazało, na kim można polegać, a na kim niekoniecznie. Widać było, jak bardzo brakuje potrafiących skutecznie walczyć: stopera Mateusza Żyry i pomocnika Marka Hanouska. Z nimi po prostu Widzew jest bardziej… męski w grze i lepszy.

Takie spotkania walki, jak to z Koroną, to też czas weryfikacji. Wydaje się, że przygoda Sebastiana Kerka i Luisa da Silvy z łódzkim klubem wraz z końcem sezonu dobiegnie… końca. Trzeba też się mocno zastanowić. Czy potrzebni są zespołowi: napastnik, który nie jest…napastnikiem, jak Lubomir Tupta, notujący zjazd po sportowej równi pochyłej pomocnik Jakub Łukowski czy kompletnie nieobliczalny w grze obrońca Peter Therkildsen?

Sebastian Kerk Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

W każdym razie potrzebą chwili jest to, żeby szkoleniowiec zebrał towarzystwo do kupy, bo kolejny mecz już wkrótce, a w ekstraklasie nic jeszcze nie jest przesądzone. W 29 kolejce ekstraklasy Widzew podejmie Motor Lublin (19 kwietnia, godz. 17.30). Jesienią, po dramatycznym pojedynku, wygrali łodzianie 4:3, choć rywale prowadzili 2:0. Niestety, Widzew znów wystąpi osłabiony. Jeden z liderów zespołu – Juljan Shehu zobaczył ósmą żółtą kartkę i spotkanie spędzi na trybunach.

Dobra wiadomość: Widzew wybrał wykonawcę, który zaprojektuje i wybuduje pierwszy etap ośrodka treningowego klubu w Bukowcu. Początek budowy jesienią 2025.

O, zgrozo! ŁKS nie tylko przegrywa z kretesem, ale przy okazji marnuje talenty, które powinny być przyszłością polskiej piłki nożnej

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ligowa groza, groza, groza… ŁKS gra fatalnie i przegrywa. Trener z Peru wymyśla sobie rozwiązania taktyczne, jak nie wypominając, w jakiejś towarzyskiej grze i doznaje kolejnych ligowych klęsk. Wszystko jest nie tak, na opak, pod górę. Miał nastąpić wzlot, jest kolejny upadek. ŁKS – klub futbolowych nieszczęść. Jak długo to jeszcze będzie trwać? I nikt za tę sportową degrengoladę nie poniesie winy? Coś złego musi się dziać w klubie, bo piłkarski ŁKS przegrywa na wszystkich frontach.

Jest jeszcze dodatkowy, wyjątkowo smutny aspekt tej zapaści. W ŁKS marnują się piłkarskie talenty, które powinny być przyszłością polskiej piłki. Prawda jest wprost przerażająca. Aleksander Bobek, Aleksander Iwańczyk, Antoni Młynarczyk, Maksymilian Sitek, Krzysztof Fałowski zamiast robić systematyczne, cieszące oko i futbolową duszę postępy, notują gwałtowny zjazd w dół. Skoro jednak nie mają się na boisku od kogo się uczyć, z kogo czerpać dobrych wzorów, to tak właśnie jest. Doświadczeni gracze to bowiem tylko ligowi kopacze i nic więcej. Trzeba działać i to szybko, bo tych młodych ludzi po prostu nie wolno zmarnować. To by było nie do wybaczenia!

ŁKS 21 kwietnia o godz. 17 podejmie GKS Tychy. Oby tylko znów nie musiał grać przy pustych trybunach. Czy jednak kibice znajdą w sobie motywację, żeby przyjść na stadion? Szczerze mówiąc – wątpię.

Jesienią w Tychach ŁKS pokonał będący w głębokiej sportowej zapaści GKS 3:0. Teraz sytuacja jest odwrotna. Oby tylko tyszanie nie wzięli srogiego odwetu na naszym zdołowanym, łódzkim klubie. Transmisja na TVPSPORT.PL

Jarosław Piechota biega po schodach. Tym razem pokonał 38 pięter czyli 836 schodów. Ależ on ma niespożyte siły!

Zdjęcia: archiwum Jarosława Piechoty

Jarosław Piechota ma niespożyte siły. Znów wspinał się po schodach.

Opowiada: – Sezon towerrunning’owy oficjalnie otwarty. Wprawdzie wcześniej już w tym roku były jedne zawody w bieganiu po schodach Everest Run, gdzie moja drużyna osiągnęła fenomenalne wyniki (gratulacje dla wszystkich jeszcze raz), ale tym razem ja zaczynam ten rok od Bieg Na Szczyt Rondo 1 – opowiada Jarosław Piechota, nasz najlepszy biegacz po schodach – Jest to prestiżowy bieg charytatywny, na który zjeżdża elita towerrunningu z całego świata, a z którego dochód przeznaczony jest na rzecz SOS Wioski Dziecięce. Aż ciężko uwierzyć, że po raz pierwszy startowałem na tym budynku w 2012 roku osiągając wtedy najlepszy wynik 5:06. 

Tegoroczna edycja była moją 10tą no i najgorszą I nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nawet na pogodę nie mogę zgonić, bo to przecież jest w budynku na: 38 piętrach, 142 m wysokości do mety, 836 schody.

Moja drużyna Orion stawiła się licznym składem i osiągnęła bardzo dobre wyniki, z czego jestem bardzo dumny. Gratulacje dla wszystkich uczestników tej wspaniałej imprezy.
Jest to prestiżowy bieg charytatywny, na który zjeżdża elita towerrunningu z całego świata, a z którego dochód przeznaczony jest na rzecz SOS Wioski Dziecięce.

ŁKS – tylko płacz i zgrzytanie zębów. Dzwońcie i to natychmiast po trenera Marcina Matysiaka. Tylko on może uratować końcówkę sezonu!

Co pozostaje. Tylko bezsilny płacz i zgrzytanie zębów. Nie ma co pisać o kolejnym przegrany meczu – tym razem w Płocku z Wisłą. Po pół godzinie sprawa była rozstrzygnięta, a zaczął… samobójem mający być ostoją łódzkiej defensywy Gulen. Trzeciego gola wbił ełkaesiakom niechciany w ich klubie napastnik, jakiego od jego odejścia nie mają czyli Sekulski.

I tyle o meczu…

Teraz ogólne refleksje. Ci, którzy odwiedzają klub mówią, że zurzędniczał. Za mało w nim sportu i rozmów o sporcie, dużo za to przerzucania papierów, dyskutowania o tym, kto i co ma zrobić.

Kolejna próba zbudowania mocnej drużyny przez wiceprezesa do spraw sportowych – Roberta Grafa, zakończyła się kompletnym fiaskiem, ba wręcz sportową kompromitacją. A wzięty z Księżyca pomysł zatrudnienia młokosa z Paragwaju w roli pierwszego trenera zasługuje na miano Bzdury Roku.

Inna sprawa, tak sobie myślę, jak ci ludzie biegający po murawie ludzie w koszulkach mającego ponad stuletnią tradycję klubu się nie wstydzą, odstawiać taką futbolową kaszanę, a potem ustawiać się co miesiąc do kasy po swoje – te kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Mam dobrą radę do prezesów ŁKS – po pierwsze musicie i to natychmiast odbyć męską rozmowę w szatni, a potem dzwonić aż się dodzwonicie do… Marcina Matysiaka, żeby od poniedziałku przejął odpowiedzialność za pierwszoligowy (he!he! he!) zespół!

Wisła Płock – ŁKS 3:0 (3:0)

1:0 – Gulen (11, samobójcza), 2:0 – Pomorski (19), 3:0 – Sekulski (29)

ŁKS: Bobek – Gulen, Kupczak (46, Dankowski), Fałowski, Pirulo (46, Norlin) – Mokrzycki (75, Iwańczyk), Wysokiński, Hinokio (46, Sitek) – Młynarczyk (30, Głowacki), Mrvaljević, Balić

Sukces polskich rugbistów. Pokonali faworyzowanych Szwedów i z kompletem zwycięstw wygrali Rugby Europe Trophy!

Piłkę kopie Wojciech Piotrowicz Fot. Wojciech Szymański

Powiem wprost: nie liczyłem na ten sukces, choć miałem zaufanie do trenerów, były znakomitych zawodników, którzy z nie jednego pieca chleb jedli. Szkoleniowcy reprezentacji Polski w rugby – Kamil Bobryk i Tomasz Stępień ą postanowili oprzeć kadrę na zawodnikach grających w polskiej lidze. I to było świetne rozwiązanie. Drużyna wróciła do swoich polskich, krajowych korzeni i osiągnęła sukces. Trenerzy w meczu ze słabym Luksemburgiem dali pograć zmiennikom, a główne siły skoncentrowali na kluczowym spotkaniu. I cel osiągnęli!

Po bardzo dobrej drugiej połowie reprezentacja Polski seniorów w Rugby XV pokonała Szwecję 29:25 (12:13) w wyjazdowym meczu na Trelleborg Rugby Arena w ramach rozgrywek Rugby Europe Trophy. To był ostatni mecz decydujący o ostatecznym układzie tabeli. Biało-Czerwoni z kompletem zwycięstw okazali się najlepsi w rozgrywkach. Skandynawowie z jedną porażką na koncie zajęli drugą lokatę.

We wcześniejszych meczach Polacy zwyciężyli w Gdyni Litwę 40:13 i Chorwację 58:27, a na wyjeździe Czechów 22:15 oraz Luksemburg 33:10.

Trenerzy reprezentacji: Kamil Bobryk i Tomasz Stępień Fot. Wojciech Szymański

Szwecja – Polska 25:29 (13:12)

Punkty: Szwecja – Jack Tatu Robertsson 10, Axel Kalling-Smith 10, Ale Loman 5; Polska – Wojciech Piotrowicz 9, Łukasz Korneć 5, Kacper Wróbel 5, Dominik Mohyła 5, Thomas Toevalu 5.

Polska: Polska: Quentin Cieśliński, Dominik Mohyła, Zenon Szwagrzak, Piotr Zeszutek- kapitan, Krystian Olejek, Vaha Halaifonua, Michał Mirosz, Thomas Toevalu Leszka – Jędrzej Nowicki – Wojciech Piotrowicz – Kacper Wróbel, Przemysław Dobijański, Nicolas Saborit, Szymon Sirocki – Łukasz Korneć.
Zmiennicy: Wiktor Wilczuk, Jakub Wojtkowicz, Jan Mroziński, Jakub Małecki, Peet Vorster, Alexander Pama, Mateusz Plichta, Adrian Stańczykowski- debiutant.

Niestety jednym radość, drugim smutek. Drużyna narodowa kobiet w siódemkach zajęła 8. miejsce w finale World Rugby HSBC Sevens Challenger w Krakowie i odpadła z dalszej rywalizacji. Polki niestety przegrały wszystkie spotkania.

Gwiazdy i dziennikarze Fot. Wojciech Szymański

W przerwie rywalizacji zawodowców odbyło się spotkanie pomiędzy Gwiazdami Fundacji TVP i zespołem dziennikarzy. Był to charytatywny mecz dla 11-letniego Kuby, który pojawił się na stadionie wraz z rodzicami i spotkał z wszystkimi uczestnikami meczu. W meczu wystąpili m.in. byli piłkarze Wisły Kraków: Jakub Błaszczykowski, Arkadiusz Głowacki, Marcin Wasilewski czy Adam Kokoszka, a także raper Eldo, gwiazdy „Pytania na Śniadanie” oraz były zawodnik reprezentacji Nowej Zelandii Teddy Stanaway. Ostatecznie gwiazdy wygrały 20:10, a pierwsze przyłożenie spotkania zaliczył Adam Kokoszka.

W ekstralidze rugby: Budmex Rugby Białystok – Pogoń Siedlce 12:46.

Było miło, ale się skończyło. Widzew przegrał w Kielcach i musi znów oglądać się za siebie!

W 19 pojedynku Widzewa z Koroną w ekstraklasie wielkiego futbolu nie było. Na dodatek łodzianie po prostych błędach przegrali z kielczanami po raz siódmy. Widzew doznał 12 ligowej porażki, siódmej na wyjeździe. Musi znów oglądać się w ligowej tabeli za siebie!

Widzew musiał zagrać bez dwóch bardzo ważnych, wykartkowanych piłkarzy: stopera Żyry i pomocnikaHanouska. W tej sytuacji kapitanem został… Gikiewicz. Zanim tak naprawdę zaczęto grać kibice(?) urządzili sobie pokaz fajerwerków – jeden, drugi, trzeci, czwarty. Na zadymionym boisku nie dało się grać. No po prostu kompletna przesada. Piłkarze zatem, zanim jeszcze zaczęli walczyć… zeszli do szatni. Mecz rozpoczął się blisko kwadrans po czasie.

Od początku atakowała Korona. Łodzian ratował Czyż, wybijając piłkę głową sprzed linii bramkowej. Pomocnik też po blisko kwadransie był autorem pierwszego celnego strzału Widzewa. To było tylko chwilowe światełko w tunelu, bo cały czas na boisku dominowali gospodarze. Widzew odpowiadał męską, bezpardonową walką, często przekraczającą przepisy. Kielczanie szukali szczęścia w stałych fragmentach gry – bez powodzenia.

W drugiej połowie próbowano przerzucania piłki górą, ale bez sensu. Nic ciekawego się nie działo. Do czasu, oj do czasu… W 54 min Remacle strzelał groźnie zza pola karnego i minimalnie się pomylił. A mierzył w okienko! Nadal jednak więcej było walki, faulowania niż grania.

Po 421 minutach z czystym kontem, Gikiewicz musiał wyjmować niestety piłkę z siatki. Po dośrodkowaniu Błanika z wolnego bramkę głową strzelił Sotiriou, który uprzedził rywali. To tylko zmobilizowało gości. Nie minęły cztery minuty a w zamieszaniu podbramkowym do wyrównania doprowadził Shehu. Albańczyk przedarł się między kilkoma rywalami na szósty metr od bramki i trafił w trzecim kolejnym spotkaniu!

Niestety, to nie był ostatni gol w tym spotkaniu. Po siedmiu minutach cieszyli się z niego gospodarze po rozegraniu rzutu wolnego. Dlaczego łodzianie na piątym metrze tak beznadziejnie pilnowali Dalmau?! Inna sprawa, że wcześniej fatalnie wybijał piłkę Therkildsen, prowokując bramkową akcję. Mogło być po meczu, ale w kolejnej groźnej akcji Korony Dalmau uderzając z metra trafił w Gikiewicza. Widzew próbował atakować – bezskutecznie (Cybulski obok słupka). Skończyło się zatem na porażce.

Korona – Widzew 2:1 (0:0)

1:0 – Sotiriou (69), 1:1 – Shehu (73), 2:1 – Dalmau (80)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski (51, Silva), Therkildsen, Volanakis, Kozlovsky – Czyż – Sypek (62, Kerk), Shehu, Alvarez (82, Nunes), Łukowski (62, Cybulski)- Tupta (82, Sobol)

W następnej, 29 kolejce Widzew podejmie Motor Lublin (19 kwietnia, godz. 17.30). Jesienią, po dramatycznym pojedynku, wygrali łodzianie 4:3.

KS Hokej Start Brzeziny się nie zatrzymuje. Wygrywa i ma ogromną przewagę w tabeli. Teraz domowy mecz na szczycie z AZS Politechniką Poznańską

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Piłkarze, choćby w Łodzi, mogą o takiej zwycięskiej serii i takiej przewadze w ligowej tabeli tylko pomarzyć. Drużyna KS Hokej Start Brzeziny idzie przez rozgrywki jak burza.

Kłopoty kadrowe, ani przenikliwe zimno nie są w stanie zatrzymać drużyny KS Hokej Start Brzeziny, która idzie przez rozgrywki jak burza. Właśnie zapisała na swoim koncie dwa zwycięstwa ze Swarkiem Swarzędz (3:0 i 1:0). Zdobyła punkty i zagrała na zero z tyłu. Bramki: Dziyana Voronovich – dwie oraz Oliwia Krychniak i Oliwia Kucharska,Dziewczyny dziękują kibicom za tak liczne przybycie w tak nieprzyjemną pogodę.

– Ważne, że zwycięsko stoczyłyśmy ważne pojedynki – sportowy ze Swarkiem i pogodowy z… zimnem – mówi trenerka Małgorzata Polewczak – Z ligowych meczów lepiej nam się udało pierwsze starcie ze Swarkiem, gdzie miałyśmy zdecydowaną przewagę i nasze składne akcje przyniosły trzy gole. Pomogła zespołowi wracająca do składu Monika Chmiel. Teraz też wystąpi. Liczę na to że zwycięska seria będzie nadal trwać.

Tabela wygląda imponująco i efektownie. KS Hokej Start ma na koncie 24 zdobyte punkty, aż 12 więcej od drugiej drużyny AZS Politechnika Poznańska. Jak na to nie patrzeć w niedzielę w Brzezinach mecz na ligowym szczycie! KS Hokej Start – AZS Politechnika godz. 11.

Dwa spotkania rozegrają juniorki. W piątek w Siemianowicach o godz. 18 spotkanie z Orlętami Sosnowiec, a w sobotę o godz. 12 mecz w Brzezinach ze Swarkiem Swarzędz.

Drużyna zagra w składzie: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn,Marzena Koza, Monika Chmiel, Anastazja Szot,Patrycja Kalczyńska, Zuzanna Kornecka,Oliwia Krychniak, Magdalena Pabiniak,Natalia Kucharska, Oliwia Kucharska, Emilia Sikora, Zuzanna Drożdż, Diana Voronovich, Zuzanna Rubacha, Gabriela Budziewska.

Siódma porażka na własnym boisku. ŁKS, co tu kryć, jest po prostu ligowym słabeuszem. Przykre, ale prawdziwe

Nie ma co pisać. ŁKS był słabszy i przegrał ze zmierzającą do ekstraklasy Termaliką. Łodzianom zostaje ratowanie się przed trafieniem do strefy spadkowej. Są zwykłymi przeciętniakami drugiego futbolowego poziomu w naszym kraju. I nikim więcej. Wielkie mocarstwowe sny zostały… mrzonkami. Ofensywa transferowa i… trenerska okazała się śmiechu warta.

Do przerwy łodzianie nie przegrywali i mieli furę szczęścia, bo rywale byli lepsi i mieli swoje sytuacje. Wystarczyło jednak dobre dośrodkowanie Młynarczyka i strzał Wysokińskiego, aby na tablicy wyników widniał remis.

A po zmianie stron… Znów jednak dały o sobie znać zmory łodzian czyli kompromitująca gra w defensywie, co z reguły kończy się stratą bramek. I tak też stało się tym razem. Goście wyszli na prowadzenie i już go nie oddali.

ŁKS próbował, atakował, nie dawał za wygraną, ale też pudłował. Zeszedł więc z boiska pokonany. Doznał 10 porażki, to nieprawdopodobne, ale prawdziwe siódmej na własnym stadionie. O czym w tej sytuacji marzyć? Tylko o tym, żeby nie spaść z I ligi!

Nomen omen 13 kwietnia w samo południe łodzianie zagrają w Płocku z Wisłą. Szanse na punktową zdobycz są raczej marne.

ŁKS – Termalica 1:2 (1:1)

0:1 – Zapolnik (16, głową), 1:1 – Wysokiński (44), 1:2 – Fassbender (53)

ŁKS:  Bobek- Dankowski (68, Hinokio), Rudol, Fałowski, Głowacki (68, Pirulo) – Kupczak, Mokrzycki- Wysokiński, Norlin (57, Balić), Młynarczyk (46, Sitek) – Mrwaljević (84, Wzięch)

Kuba Błaszczykowski i Jerzy Dudek zagrają w rugby! W Krakowie światowy turniej World Rugby HSBC Sevens Challenger

Zdjęcia PZR

Już w piątek 11 kwietnia w Krakowie rozpocznie się finałowy turnieju World Rugby HSBC Sevens Challenger. Szesnaście czołowych ekip świata – w tym Polki – powalczy o awans do zmagań w Los Angeles, gdzie z kolei stawką będzie promocja do HSBC SVNS.

Podczas finałowego turnieju w Krakowie kibice będą mieli okazję obejrzeć również wyjątkowy mecz charytatywny. Organizatorzy we współpracy z Fundacją TVP zaprosili w bezkontaktową formę rugby 7 dziennikarzy sportowych oraz gwiazdy.

Na murawę Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana wybiegną w najbliższą sobotę m.in. Kuba Błaszczykowski, Jerzy Dudek, Marcin Wasilewski, Arkadiusz Głowacki, Adam Kokoszka, raper Eldo, czy reprezentant Nowej Zelandii w rugby 7 Teddy Stanaway. 

Celem meczu będzie zbiórka środków na leczenie i rehabilitację czteroletniego Kuby, który ze względu na zakrzepicę i następującą w jej wyniku martwicę nóg, dla ratowania życia musiał mieć amputowane obie nogi. Chłopiec będzie wraz z rodzicami na stadionie. 

Głównym wydarzeniem będzie topowa sportowa walka. Miasto Kraków wraz z organizatorami zadbało też o to, by przy tej okazji zapoznać mieszkańców miasta ze sztuką rugby – podaje Kajetan Cyganik (Biuro Prasowe Turnieju World Rugby HSBC Sevens Challenger). Organizatorzy turnieju wraz z Miastem Kraków przygotowali kampanię promocyjną, która miała za zadanie przybliżyć tę dyscyplinę, ale także przypomnieć, jak wyjątkowym miejscem jest stolica Małopolski. Punktem wyjściowym tej kampanii jest hasło Poznaj Sztukę Rugby.

W centralnym punkcie miasta, na placu im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, stanęła ekspozycja, która dosłownie wprowadza kibiców w sztukę rugby, opisując początki sportu, jego historię na świecie oraz w Polsce.

Na stadionie, w trakcie zawodów, organizatorzy także przygotowali mnóstwo atrakcji, które pozwolą nie tylko w teorii, ale i w praktyce zaznajomić się z rugby.

Zwieńczeniem turnieju miał być koncert zespołu Ørganek. Niestety, został odwołany.

Co trzeba zrobić, żeby obudzić w zespole ŁKS ducha walki? Przed łodzianami arcytrudny mecz z Termaliką

Michał Mokrzycki Fot. ŁKS/Cyfrasport

Miało być inaczej. Tymczasem jest ciemno, zimno i do domu daleko. Miała być fantazyjna, skuteczna gra, tymczasem… Jest jakby zmierzch, epigonizm, bylejakość, brak ducha walki i gry. Jak to się ma do słów trenera ŁKS Ariela Galeano: – Chcę, żeby każdy z nas pamiętał o tym, o czym często przypomina się w Ameryce Południowej: nie bez powodu herb klubu nosi się na sercu, a swoje nazwisko jedynie na plecach.

Po kolejnym nieudanym ligowym meczu, tym razem w Siedlcach (1:1 z Pogonią) obraz jest porażający. A jego symbolem postawa jednego z dotychczasowych liderów ŁKS Michała Mokrzyckiego, którą daje się jednak tłumaczyć tym, że po urazie był w stu procentach gotowy do gry. Jak na to nie patrzeć zespół dramatycznie z meczu na mecz obniża swój sportowy potencjał i prezentuje się, jak zbiór przypadkowo dobranych piłkarzy, którzy są na boisku, bo… muszą. Nie ma w tym za grosz radości grania i chęci pięcia się w górę.

ŁKS cały czas stoi sportowo w miejscu czyli tak naprawdę się cofa. Na dodatek wydaje się, że trener Ariel Galeano błądzi w gęstej, sportowej mgle. Dokonuje przypadkowych kadrowych wyborów, które nie pomagają zespołowi. Oby się szybko, bardzo szybko nie okazało, że zatrudnienie Paragwajczyka było jedynie głośnym… faktem medialnym, a tak naprawdę sportowym strzałem kulą w płot.

Promyczkiem optymizmu był debiut 18-letniego obrońcy Krzysztofa Fałowskiego, który z minuty na minutę grał coraz pewniej, a swój występ okrasił golem w doliczonym czasie, dającym punkt drużynie ŁKS.

Oj, trudno być optymistą, zwłaszcza gdy przed ełkaesiakami spotkanie z coraz bliższą bezpośredniego awansu do ekstraklasy – Termaliką Nieciecza w czwartek 10 kwietnia (początek o godz. 18) na stadionie przy al. Unii.  Jesienią było 2:2. Rywale w ostatniej kolejce pewnie pokonali Stal Rzeszów 3:1. Mecz będzie można obejrzeć na  TVPSPORT.PL

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑