Rezerwowy Pafka

Autor: admin (Page 1 of 163)

To wyjątkowo prestiżowy Bieg Tyma – do pokonania 30 pięter i 793 stopnie Pałacu Kultury i Nauki. Jarosław Piechota wystartował w nim po raz dziewiąty

Zdjęcia: archiwum Jarosława Piechoty

Są takie biegi, w których udaje mi się startować od samego początku. I tak właśnie jest z Biegiem Tyma – mówi nasz najlepszy biegacz po schodach łodzianin Jarosław Piechota. I bardzo dobrze, że pan Jarek startuje w stolicy, bo to bieg wyjątkowy, nawiązujący do legendarnego polskiego filmu, który ma do tej pory tysiące wyznawców.

Jarosław Piechota: – Już po raz dziewiąty spotkaliśmy się na Pałac Kultury i Nauki Warszawa, aby pokonać 30 pięter i 793 stopnie drogą filmowego Ryszarda Ochódzkiego z „Misia” Stanisława Barei . To wspaniale przygotowana impreza, gdzie oprócz oczywistej rywalizacji zarówno między, jak i ze sobą jest czas na towarzyskie spotkanie zawodników naszej z grupy z całej Polski ze znajomymi sympatykami towerrunning’u.

Oto moje wyniki w tym biegu: 2015 rok czas 4:43, 2016 rok czas 5:50, 2017 rok czas 4:57, 2018 rok czas 4:44, 2019 rok czas 4:43, 2022 rok czas 5:35 2023 rok czas 5:17,, 2024 rok czas 5:11, 2025 rok czas 5:31.

Oczywiście gratulacje dla Orion schody treningi /grupa „Piechotą po schodach”, którzy świetnie zaprezentowali się na schodach Pałacu poprawiając swoje wyniki, a także stając na podium.

Serdecznie polecam te zawody, a jeśli chcesz spróbować swoich sił w tej dyscyplinie sportu, to zapraszam w każdą środę o godz. 18.30 do ORION Business Tower na bezpłatne treningi

Na stronierdc.pl czytam:

Pierwszy bieg imienia Stanisława Tyma odbył się w 2015 roku i był jedną z atrakcji obchodów 60-lecia PKiN. Podczas poprzednich czterech edycji imprezy udział w niej wzięło blisko 1500 zawodników, a wśród nich czołówka polskiego towerrunningu, czyli dyscypliny polegającej na wbieganiu po schodach.

W filmie Stanisława Barei z 1980 roku grany przez Tyma Ryszard Ochódzki chciał dostarczyć list ministrowi Złotnickiemu (w tej roli Zenon Wiktorczyk). List był dla byłej żony Ochódzkiego, która zostawiła go właśnie dla ministra Złotnickiego. Ten przebywał na tarasie widokowym PKiN, gdzie odbywał zaleconą przez lekarzy kurację. Ochódzki chciał wjechać windą, ale ta była już na górze i strażnik nie chciał jej zwozić, bo pan minister „ma relaks”. Ochódzki musiał wbiec na 30. piętro po schodach.

Na tych dziewczynach można polegać jak na Zawiszy. 19 tytuł mistrzyń Polski dla KS Hokej Start Brzeziny!

Zdjęcia: Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ech, Łódź tylko może pomarzyć o takiej topowej drużynie, której udziałem jest jeden sukces za drugim. Zespół KS Hokej Start Brzeziny po raz czwarty z rzędu i po raz 19 w historii został mistrzem Polski w hokeju na trawie. Mistrzostwa są rozgrywane od 1978 roku. Było w sumie 48 finałowych starć. Ta statystyka już pokazuje jakimi sportowymi hegemonkami są dziewczyny z Brzezin!

Podopieczne trenerki Małgorzaty Polewczak były najlepsze w sezonie zasadniczym, ale w finałowym play – off jeden mecz decyduje o wszystkim. Jest to zatem inna, niezwykle wymagająca, szarpiąca nerwy, rozgrywka. Brzezinianki stanęły na wysokości zadania. Pokazały czarno na białym, kto rządzi w polskim, kobiecym hokeju na trawie.

W półfinale KS Hokej Start pokonał drugi zespół AZS Politechniki Poznańskiej 3:1(1:0, 2:0, 0:1, 0:0). Bramki dla brzezinianek: Rubacha, Varanovich, Krychniak. W decydującym złocie pojedynku brzezinianki wygrały zKS SP5 Swarek Swarzędz 4:2 (0:0, 1:0, 2:1, 1:1). Bramki dla Startu: Krychniak – 2, Sikora i Kucharska. Brązowy medal zdobył pierwszy zespół AZS, pokonując drugi team z Poznania 2:0. Dziana Varanovich odebrała nagrodę dla najskuteczniejszej zawodniczki sezonu.

Barw KS Hokej Start broniły: Monika Chmiel, Magdalena Pabiniak oraz Anna Gabara, które na początku roku w barwach reprezentacji Polski zdobyły halowe mistrzostwo świata.

Skład mistrzowskiej drużyny: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Karolina Grochowalska, Marzena Koza, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Monika Chmiel, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Magdalena Pabiniak, Dziana Varanovich, Zuzanna Rubacha, Natalia Kucharska, Zuzanna Drożdż, Zuzanna Kornecka, Paula Sławińska, Emilia Sikora, Kinga Owczarek. Trenerka Małgorzata Polewczak.

Sroki nie miały sobie równych. Łódzcy rugbiści w odmianie pięcioosobowej zdobyli złoty i brązowy medal!

Zdjęcia Sroki Łódź

Oświęcim stał się areną pierwszej edycji Pucharu Polski w pięcioosobowej odmianie rugby league. Zawody, rozegrane systemem „każdy z każdym”, dostarczyły licznie zgromadzonym kibicom dużą dawkę emocji, a Sroki Łódź nie miały sobie równych, zgarniając dwa medale: złoty i brązowy.

Kamil Kleszcz  – asystent zarządu KS Sroki; – Łodzianie wystawili dwa składy: bardziej doświadczony, Sroki Łódź „A” z kapitanem Mateuszem Kowalewskim na czele oraz głodną sukcesu drużynę Sroki Łódź „B”, którą poprowadził Kacper Wojtas, dla którego był to powrót po dwuletniej walce z kontuzją kolana. Obie ekipy pokazały klasę, kończąc rozgrywki na podium.

Sroki „A” zdobyły złoto, wyprzedzając Krakodyle Kraków dzięki lepszemu bilansowi małych punktów, a Sroki „B” dorzuciły brąz. Na dalszych miejscach uplasowały się Rugby Club Bielsko-Biała i Husaria Oświęcim.

Ekipa „A” zaczęła z lekkim falstartem, remisując z Krakodylami Kraków, by następnie kolejno odnieść zdecydowane zwycięstwa nad RC Bielsko-Biała i Husarią Oświęcim. Kulminacyjnym momentem zawodów były historyczne derby Łodzi, w których Sroki „A” po bardzo ciekawym i dość wyrównanym pojedynku pokonały drugą drużynę Srok. Drużyna „B” również zdominowała mecze z Bielsko-Białą i Oświęcimiem, ale musiała uznać wyższość Krokodyli, przegrywając jednym przyłożeniem.

W drużynie Srok „B” błyszczał Kacper Krupa, który mimo młodego wieku zaprezentował bardzo dojrzałą grę. Na wyróżnienie zasługuje także Mateusz Daszkowski, który w krótkim czasie poczynił ogromne postępy.

Kacper Wojtas, kapitan Srok „B”, nie krył radości z powrotu na boisko: – Turniej był dla mnie wyjątkowy ze względu na to, że po dwóch latach zmagania się z kontuzją, mogłem znowu wyjść na boisko. Cały czas byłem blisko drużyny, ale bardzo tęskniłem za grą.” 

Łódzcy rugbyści już szykują się do najważniejszego wyzwania – mistrzostw Polski w odmianie trzynastoosobowej, które ruszają na przełomie czerwca i lipca. Czy Sroki powtórzą sukces z obu Pucharów Polski?

Pierwszy piłkarski mecz przy sztucznym świetle w Łodzi. To było ponad pół wieku temu!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał mi: 55 lat temu – w niedzielę 7 czerwca 1970 roku nad dawnym stadionem ŁKS rozbłysły jupitery – na czterech wieżach wysokich na 45 metrów. Jupitery firmy Philips miały moc 320 lux (na każdym z czterech masztów było 27 lamp). Na ich zbudowanie zużyto 20 947 kilogramów stali.

Jakie to było wtedy wydarzenie, niech świadczy fakt, że elektryfikacja do wsi pod Sieradzem, gdzie spędzałem rodzinne wakacje, dotarła z pięć lat wcześniej. Tak, niezapomniane wieczory spędzaliśmy przy lampie… naftowej!

Wróćmy do pojedynku przy al. Unii. W premierowym meczu przy sztucznym świetle, który zaczął się o godz. 20, obserwowanym przez 30 tysięcy widzów, ŁKS pokonał Motor Lublin 4:0. Premierowego gola strzelił supersnajper ŁKS – Jerzy Sadek z rzutu karnego w 55 minucie spotkania. Potem na listę strzelców wpisywali się: Mszyca (76), Gapiński (77), Nejman (87)

ŁKS grał w składzie: Osówniak, Lubański, Szadkowski, Wojtysiak, Korzeniowski, Suski, Kostrzewiński, Ostalczyk (Nejman), Sadek, Mszyca, Gapiński.

Panowie: Jacek Bogusiak i Zdzisław Kostrzewiński podczas jubileuszu Football Pub w OFF Piotrkowska, ucieli sobie długą rozmowę, pełną wspomnień na temat tego pojedynku. Trzeba dodać, że pan Zdzisław został uznany za jednego z najlepszych graczy tego historycznego starcia.

Przed wielką premierą była próba generalna 3 czerwca w sparingu ŁKS pokonał Concordię Piotrków 4:1, a trzy gole strzelił Mszyca.

RetroFutbol.pl przypomina: W 1878 roku, a dokładnie 14 października, rozegrano w Anglii pierwszy mecz przy sztucznym świetle. Na oświetlenie przy Bramall Lane złożyły się cztery wysokie na 10 metrów drewniane wieże, które podtrzymywały lampy zasilane z czterech znajdujących się za bramkami prądnic Siemensa. Łączna moc wyprodukowanego w ten sposób oświetlenia miała równowartość „8000 standardowych świec”.

Jak donosiły lokalne dzienniki, światło wokół murawy było tak jasne, że kobiety rozkładały parasolki, chroniąc się przed nim, niczym przed promieniami słonecznymi. Źródła światła umieszczone stosunkowo nisko nad ziemią oślepiały zawodników i były powodem wielu widowiskowych błędów i pomyłek. Na boisku drużyna „Niebieskich” pokonała „Czerwonych” 2:0.

Ładne bramki dały Polakom zwycięstwo na godne pożegnanie Kamila Grosickiego

Towarzyski mecz z Mołdawią był pożegnaniem z kadrą 37-letniego Kamila Grosickiego. Lider Pogoni grał przez 32 minut z opaską kapitana na ręce, po raz trzeci w reprezentacyjnej karierze. Grosik z kadrą wystąpił w pięciu dużych turniejach, rozegrał w narodowych barwach 95 spotkań, strzelił 17 goli, zaliczył 24 asysty. Imponujący bilans.

Na pożegnanie Kamila – Robert Lewandowski przyleciał prywatnym odrzutowcem. W trakcie meczów był mocno zapracowany. Podpisywał specjalnie koszulki przygotowane na pożegnanie Grosika. Zaraz po meczu Lewandowski wrócił do Hiszpanii.

Do TurboGrosika napisał też Lukas Podolski i stwierdził: Zasłużyłeś na taki wyjątkowy mecz i fajnie, że masz okazję w ten sposób pożegnać się z kibicami.

Polacy starali się atakować. W pierwszej połowie przeprowadzili dwie, trzy bramkowe ataki. Gol padł po znakomitym uderzeniu w długi róg Casha. Ta bramka pokazała potencjał i możliwości tego piłkarza. Było sporo dobrych chęci, kilka akcji. Nie było mowy o tym, że nasi odwalają pańszczyznę, ale gdy sobie człowiek przypomni odlotowy mecz Hiszpania – Francja (5:4), to jednak widać było ubogość tego polskiego grania.

W drugiej połowie była składna, przemyślana akcja z oddechem. Niestety, po centrze aktywnego Zalewskiego, Walukiewicz zamiast do bramki trafił po uderzeniu piłki głową w plecy Buksy.

Rywale wreszcie mieli swoją szansę po juniorskim kryciu na radar przez naszych obrońców, ale Postolachi trafił w ręce Bułki. W pojedynku o eliminacyjne punkty z lepszą Finlandią tak szczęśliwie już być nie musi.

Po zejściu Grosickiego nasi zdecydowanie obniżyli poziom meczowej przyzwoitości, pozwalając przejąć inicjatywę rywalom. Gdyby Postolachi (co robił w kolejnej jego dogodnej sytuacji Walukiewcz) był lepszym snajperem, to Mołdawia mogła nawet prowadzić w meczu, toczonym w drugiej połowie przez nasz drużynę w wakacyjnym tempie.

Polacy też mieli okazję. Po bardzo dobrym podaniu Piątka, strzał Kamiński obronił Avram – bramkarz rywali. W kolejnej akcji po precyzyjnym strzale z dystansu w róg Slisza (pierwszy gol w reprezentacji) piłka drugi raz zatrzepotała w siatce. I to by było na tyle.

A już 10 czerwca pojedynek eliminacji mistrzostw świata: Finlandia – Polska. Do tej pory w eliminacjach Polska wygrała z Litwą 1:0 i Maltą 2:0.

Mecz towarzyski

Polska – Mołdawia 2:0 (1:0)

1:0 – Cash (30), 2:0 – Slisz (88)

Polska: Bułka – Skrzypczak, Bednarek (46, Walukiewicz), Kiwior, Cash (59, Kamiński), Szymański (46, Bogusz), Slisz, Moder, Zalewski (59, Frankowski), Buksa (74, Piątek), Grosicki (32, Świderski)

KS Hokej Start Brzeziny staje do walki o mistrzostwo Polski. Nie będzie łatwo, bo finałowy turniej, to prawdziwa sportowa loteria!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Czas decydujących rozstrzygnięć w kobiecym hokeju na trawie. Czy drużyna KS Hokej Start Brzeziny, organizująca finałowy turniej, obroni mistrzowski tytuł? W sezonie zasadniczym przegrała tylko jeden, ostatni mecz zresztą o tzw. pietruszkę. Finały to jednak inna, poważniejsza sprawa. Jak podkreśla trenerka Małgorzata Polewczak – to wręcz prawdziwa sportowa loteria. Jeden mecz, bez możliwości rehabilitacji i poprawy, decyduje o awansie do finału, a potem o ostatecznym rozstrzygnięciu.

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

– Jest presja własnego boiska, ale i dodatkowa mobilizacja – mówi Małgorzata Polewczak. – Dziewczyny mocno trenują, zdając sobie doskonale sprawę z wagi tego turnieju. Wszystko wskazuje na to, że zagramy w najsilniejszym składzie z jedną kadrową niespodzianką.

– Jaką?

– Do gry wróciła nasza była kapitan, robiąca karierę sędziowską – Paula Sławińska (ponad 100 meczów w reprezentacji Polski). Jej obecność w szatni, boiskowe podpowiedzi i oczywiście gra, są bezcenne.

Turniej finałowy o tytuł mistrza Polski w Brzezinach:

07.06.2025 – półfinały: KS Hokej Start Brzeziny – AZS Politechnika Poznańska II, godz. 14.30, AZS Politechnika Poznańska – UKS SP5 Swarek Swarzędz, godz. 17

08.06.2025 – Mecz o trzecie miejsce – godz. 12, wielki finał – godz. 14.30.

Będą też dodatkowe atrakcje – grill i smakowite ciacha oraz wielka zbiórka pieniędzy dla dwóch chorych, przesympatycznych braci: Adasia i Kubusia Strugińskich. – Dla mnie ta zbiórka to sprawa o ogromnym znaczeniu, ważniejsza od finałowego grania – mówi Małgorzata Polewczak.

Barw KS Hokej Start będą bronić trzy złote medalistki halowych mistrzostw świata – od lewej: Monika Chmiel, Anna Gabara, Magdalena Pabiniak. Fot. PZHT

Barw KS Hokej Start Brzeziny bronią: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Karolina Grochowalska, Marzena Koza, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Monika Chmiel, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Magdalena Pabiniak, Dziana Varanovich, Zuzanna Rubacha, Natalia Kucharska, Zuzanna Drożdż, Zuzanna Kornecka, Paula Sławińska, Emilia Sikora, Kinga Owczarek.

Tymczasem juniorki z Brzezin, walcząc zacięcie w półfinale MP z późniejszymi mistrzyniami Swarkiem Swarzędz 0:2, ostatecznie zdobyły brązowy medal. – Były bramkowe sytuacje, była szansa, żeby wyeliminować Swarka. Cóż nie udało się. Spróbujemy w przyszłym roku powalczyć o złoto – mówi Małgorzata Polewczak.

MVP turnieju została wybrana brzezinianka Oliwia Krychniak. Teraz będzie miała szansę pokazać swoje umiejętności w walce o seniorskie zaszczyty.

My, łodzianie możemy tylko zazdrościć. Wielkie sportowe święto w Siedlcach: finał ekstraligi rugby. Spodziewam się potężnych emocji!

Jest wielki finał. W sobotę, 7 czerwca o godz. 18 Awenta Pogoń Siedlce podejmie ORLEN Orkan Sochaczew w meczu o o tytuł mistrza Polski w rugby. Stadion będzie pewnie pękał w szwach, choćby z tych powodów, że to pierwszy finał w historii siedleckiej drużyny, który zostanie rozegrany w… Siedlcach, a Pogoń ma szansę zdobyć pierwszy w historii tytuł mistrzowski.

Kibicuję obu drużynom, bo w obu grają bliscy memu sercu rugbiści, z występami których wiąże mnie wielka moc pozytywnych wspomnień. Nie do zapomnienia są chwile, w których reprezentowali barwy Budowlanych SA – tak w Łodzi, jak i w Aleksandrowie Łódzkim. Michał Mirosz, Patryk Reksulak, a może Piotrek Karpiński czy Toma Mchedlidze – kto okaże się lepszy?

To powinien być fascynujący, bardzo wyrównany pojedynek, emocjonujący do ostatniej sekundy. W Sochaczewie wygrał Orkan 19:16, w Siedlcach – Pogoń 25:9.

News z ostatniej chwili: finał zostanie pokazany w Polsacie Sport Fight!

Wcześniej 7 czerwca o godz. 16.30 mecz o trzecie miejsce – derby Trójmiasta: Ogniwo – Arka.

W sezonie zasadniczym łódzka drużyna KS Budowlani Wizjamed zajęła szóste miejsce na dziewięć startujących zespołów. Wygrała 5 spotkań, przegrała 11. Bilans małych punktów: 425-518. Zrobiła sportowy krok do przodu.

Łodzianie byli o krok sprawienia największych ligowych sensacji: tak pozytywnej, jak i tej negatywnej. Po wyrównanej i zaciętej walce przegrali z Ogniwem tylko 32:36. To było w IX kolejce, w listopadzie zeszłego roku. W maju tego roku w kolejce XVI pozwolili zdobyć jeden jedyny punkt w rozgrywkach drużynie Budmex Rugby Białystok. Prowadzili w tym meczu wysoko, ale jak to w rugby, w końcówce wszystko mogło się zdarzyć. Ostatecznie zwyciężyli 34:33. Oby w nowym sezonie łodzianie byli w stanie wejść na wyższy ligowy poziom.

Jak zbić kapitał klikalności. Najlepiej krytykując lub wieszcząc futbolowy koniec Roberta Lewandowskiego

Co dzisiaj jest najłatwiejsze w polskim futbolu? Nie gra na wysokim poziomie, kolejne ważne zwycięstwa, piękne strzelane gole, tylko krytykowanie Roberta Lewandowskiego. To czyni cię chwilowym bohaterem i zapewnia sporą klikalność, a to jest najważniejsze.

Krytycy twierdzą, że 37-letni Lewy ma przede wszystkim obowiązki – wobec ojczyzny, rodaków i reprezentacji Polski. Nie wolno mu odpoczywać, nie wolno mu oglądać wyścigów Formuły 1. Jak nie gra, to niech się zamknie w klasztorze, bije w pierś i odmawia pokutę. Tymczasem, ja go rozumiem. Grał przez ostatnie miesiące tyle, że gdyby to dotyczyło większości piłkarzy ekstraklasy, to na długie tygodnie padliby bez czucia na murawę, próbując łapczywie złapać oddech.

Ja daję mu prawo do odpoczynku i resetu, wierząc że jeszcze przyda się i to bardzo polskiej reprezentacji, jako jej napastnik, lider i kapitan.

Optymistyczne jest to co mówi w wywiadzie dla „Mundo Deportivo” cytowanym przez sport.tvp.pl): – Mój wiek to tylko liczby – powiedział. – Mój wiek to tylko liczby – Czuję się bardzo dobrze fizycznie i psychicznie. Mogę występować co najmniej tak samo dobrze przez kolejny rok. 

Zostawmy Lewego – niech odpoczywa. Skupmy się na piłkarskiej reprezentacji. 6 czerwca (piątek), godzina 20:45 towarzyskie spotkanie Polska – Mołdawia. Wtedy też oficjalnie zostanie pożegnany Kamil Grosicki.  Mecz pokaże TVP Sport i TVP1. A już 10 czerwca pojedynek eliminacji mistrzostw świata: Finlandia – Polska. Do tej pory w eliminacjach Polska wygrała z Litwą 1:0 i Maltą 2:0.

Wyjątkowe, dające nadzieję, miejsce na piłkarskiej mapie Łodzi. Football Pub, który łączy, a nie dzieli, działa już 30 lat. Pomagają w tym… szaliki!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Człowiek odzyskuje poczucie normalności, wiedząc że na sportowej mapie Łodzi są miejsca, które łączą, a nie dzielą. Takim miejscem jest Football Pub w OFF Piotrkowska, który obchodzi 30-lecie istnienia (ach jak ten czas szybko leci!) świętuje własne 30-lecie. Z tej okazji spotkały się gwiazdy z Widzewa i ŁKS m.in.: Mirosław Bulzacki, Marek Dziuba, Zdzisław Kostrzewiński, Paweł Zawadzki.

Były piłkarz Widzewa Zbigniew Karolak, który stworzył tę wyjątkową świątynię futbolu, wszystkim, którzy tu zajrzą, stara się nieba przychylić. Bardzo docenia to kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak, który z okazji jubileuszu wręczył Zbigniewowi Karolakowi dyplom, zdjęcie i szalik Manchesteru United. Wszak Jacek to jedne z najwierniejszych fanów Czerwonych Diabłów w Polsce i nie tylko. Jak sam przyznaje podczas spotkania uciął sobie długą, niezwykle interesującą rozmową ze Zdzisławem Kostrzewińskim.

List do jubilata wystosowała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.Oto jego istotne fragmenty:

Z okazji jubileuszu 30-lecia działalności Football Pubu pragnę złożyć Państwu serdeczne gratulacje oraz wyrazy uznania za stworzenie miejsca, które przez trzy dekady nieprzerwanie jednoczyło łodzian wokół wspólnej pasji – piłki nożnej.

Sportowe emocje są największe wtedy, gdy przeżywamy je razem – z przyjaciółmi, rodziną, znajomymi, a nierzadko z zupełnie obcymi osobami, których łączy jedno: miłość do futbolu. Football Pub od 1995 roku stanowi przestrzeń, w której te emocje zyskują wyjątkowy wymiar. To tu, w sercu OFF Piotrowskiej, powstała piłkarska enklawa – miejsce, gdzie szaliki ponad trzystu klubów z całego świata, historyczne zdjęcia i wyjątkowy nastrój tworzą atmosferę, którą trudno znaleźć gdziekolwiek indziej.

Z ogromnym podziwem patrzę na to, jak udaje się Państwu budować wspólnotę ponad klubowymi podziałami. W Football Pubie szalik Widzewa wisi obok ŁKS, Rangers obok Celticu, Inter obok Milanu, a Manchester United sąsiaduje z City. Jest też jeden szczególny szalik – ten, który łączy oba łódzkie kluby – będący symbolem marzenia właściciela, by futbol był przestrzenią jedności, a nie podziałów. I to marzenie od lat staje się rzeczywistością właśnie w tym miejscu.

Państwa działalność to nie tylko pub – to ważna część łódzkiej kultury kibicowskiej i społeczności sportowej. To tu spotykają się byli zawodnicy, działacze, sędziowie i sympatycy piłki z różnych środowisk, dzieląc się wspomnieniami, pasją i emocjami.

Gratuluję tej wspaniałej historii i życzę wielu kolejnych lat pełnych sukcesów, radości oraz piłkarskich wzruszeń.

Trzeba wprost powiedzieć, że Zbigniew Karolak chce, żeby szaliki łączyły kibiców, a nie ich dzieliły. Dlatego Widzew wisi obok ŁKS, Rangers obok Celticu, Inter obok AC Milan, a Manchester United obok City. Co jeszcze łączy kibiców? Piwo. Do wyboru dwa gatunki piwa z nalewaka: zawsze Żywiec, i drugie, zależne od aktualnych browarniczych trendów. Są też przekąski: kiełbaski z rusztu, skrzydełka i specjalność zakładu: tzw. „Parówka Butchera”.

Niespodzianka finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. Taka dominacja do tej pory zdarzała się tylko w… rugby. Fakt jest faktem: triumfowała – drużyna!

Takiej dominacji w finale piłkarskiej Ligi Mistrzów chyba nikt się nie spodziewał. Drużyna z Paryża – PSG pokonała zespół z Mediolanu – Inter, aż 5:0, dzieląc i rządząc na boisku przez całe 90 minut gry.

Taka przewaga, od razu widoczna w zdobytych punktach, zdarza się w… rugby, gdy mocarz spotka się ze słabeuszem. Tak stało się w ostatnim meczu sezonu zasadniczego ekstraligi rugby, gdy lider tabeli Pogoń Awenta Siedlce całkowicie zdominował jednego z ligowych słabeuszy – Drew Pal 2 RC Lechię Gdańsk, wygrywając aż 118:7.

Wróćmy do futbolu… Nie mniej ważny od wyniku, jest fakt, że w finale LM triumfowała drużyna. Nie liczyły się liczby gwiazd, tylko końcowy wynik. Wszystko było temu podporządkowane i wszyscy się temu podporządkowali. Tym większe słowa uznania dla trenera Luisa Enrique, który bez gwiazd (Lionel Messi, Kylian Mbappe) stworzył prawdziwe gwiazdorski team, gdzie każdy mógł pokazać swoje nieprzeciętne możliwości, cały czas grając dla zespołu. W duchu pocieszyłem się, że dobrze, iż w finale nie ma mojej ulubionej drużyny – Barcelony, bo przy tak dysponowanej ekipie PSG, mogłaby się obejść smakiem.

Najważniejsze, wcale nieodkrywcze wnioski, z finału dla polskiej, a konkretnie łódzkiej ligowej piłki. Trzeba mieć zespół, świadomy swoich możliwości i celów, żeby sięgać futbolowych gwiazd, choćby skrojonych na polską miarę.

Na razie w Łodzi, tak dla Widzewa, jak i ŁKS, po nieudanym sezonie, nastał czas wielkiej przebudowy. Czy nasi utrafią z transferami i potrafią stworzyć prawdziwą piłkarską drużynę – waleczną i skuteczną? Czas goni jak oszalały. Będą mieli na to niezbyt dużo czasu, bo tylko miesiąc. Trzeba mieć nadzieję i kibicowską wiarę, że ta wielka skuteczna przebudowa jest możliwa i stanie się faktem!

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑