Mateusz Kupczak Fot. ŁKS/Cyfrasport
To widać czarno na białym. Futbolowa jesień nie udała się piłkarzom ŁKS. Zajmują dopiero 9 miejsce w tabeli, wygrali 7 spotkań, ale też 7 przegrali, kompromitując się w końcówce brakiem zwycięstw i… bramek na własnym boisku oraz zrozumiałym w tym wypadku drastycznym spadkiem frekwencji.
Trudno w tej sytuacji uwierzyć, że ŁKS mógł się cieszyć serią 5 (słownie: pięciu) zwycięstw z rzędu i marzyć o TOP 3 I-ligowej tabeli. Niestety, nic z tych marzeń nie zostało. Najlepsze fragmenty meczowe łodzian, to te, gdy mieli oni najwięcej sił i skutecznie realizowali taktykę mocnego pressowania na połowie rywala oraz szybkiego budowania akcji, kończonych celnym strzałem. Między 31, a 45 minutą zdobyli siedem bramek, żadnej nie stracili. Im dalej w las, tym gorzej… Między 76, a 90 minutą tylko trzy razy trafiali do siatki, za to stracili aż osiem goli!
Zastanawiające jest to, że najwięcej (20, w tym 7 celnych) i… najmniej (7) uderzeń oddali w zwycięskich starciach z Pogonią Siedlce 2:0 i Wisłą Kraków 3:1. Siedem celnych strzałów zdało się psu na budę w pojedynku ze Stalą Stalowa Wola (0:0). Wyjątkową skuteczność ełkaesiacy pokazali w starciu z Odrą Opole. Jedno uderzenie w światło bramki dało im zwycięstwo 1:0. W tym spotkaniu wygrali też najwięcej pojedynków – 116. To pokazuje, że ambicja i boiskowa walka się opłacają.
Na pewno na plusik może ligową jesień zapisać pomocnik Mateusz Kupczak, który zablokował 18 strzałów (drugi wynik w lidze) i miał najwięcej przechwytów – 111 (trzeci ligowy wynik). To powinien być piłkarz na którym, obok Michała Mokrzyckiego, będzie ŁKS budował wiosną swoją ligową przyszłość, przynajmniej w drugiej linii.
Wiceprezes do spraw sportowych ŁKS – Robert Graf przyznaje, że plan był inny czyli miejsce w czołowej szóstce. Będą w tej sytuacji zmiany i to na wielu pozycjach, bo niektóre transfery się po prostu nie udały. Nowi piłkarze mają się pojawić po nowym roku.
Robert Graf: – O budżet na wiosnę jesteśmy spokojni, dzięki Dariuszowi Melonowi i Tomaszowi Salskiemu, ale trzeba pamiętać o tym, że im dłużej będziemy w pierwszej lidze, tym bardziej będziemy obciążać konta właścicieli klubu. Pola przychodów w pierwszej lidze są dużo mniejsze niż w ekstraklasie, w dodatku ostatnimi meczami „wygoniliśmy” kibiców ze stadionu.
To ostatnie to niestety najsmutniejsza prawda.