Rezerwowy Pafka

Tag: łks feiertag

ŁKS po raz kolejny zmierzy się ze swoją zmorą czyli atakiem pozycyjnym. Aby ją pokonać Stefan Feiertag znów musi być klasycznym napastnikiem!

Fot. Łukasz Skwiot/Cyfrasport

Własne boisko powinno być atutem, a jest prawdziwą zmorą ŁKS. W trzech ostatnich spotkaniach przy al. Unii łodzianie zdobyli jeden punkt i co nie mniej bulwersujące, nie strzelili żadnej bramki!

Nie jest dobrze i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Dlatego nie zgadzam się z trenerem Dziółką, który po prestiżowej porażce z Ruchem powiedział: Jesteśmy gorsi o jedną bramkę, ale inne statystyki są dla nas dobre, biorąc pod uwagę, z jakim przeciwnikiem się mierzyliśmy. Idziemy dalej tą drogą…

Szkoleniowiec jakby zapomniał o starej sportowej prawdzie, że statystyki nie grają i nie przynoszą bezcennych ligowych punktów. Nie powiedział też dlaczego, skoro jest tak dobrze, to jednak jest tak źle.

Atak pozycyjny w wykonaniu łodzian jest wolny, przewidywalny, nie przynoszący efektów. Tymczasem już 8 listopada o godz. 20.30 ŁKS podejmie na stadionie im Władysława Króla beniaminka – Polonię Warszawa, który ma zdobyty punkt mniej, a ostatnio pokonał u siebie Stal Rzeszów 1:0. Łodzianie wygrali u siebie trzy mecze, rywale na wyjeździe dwa.

Oj, nie będzie to łatwy mecz zwłaszcza że trzeba będzie się zmierzyć ze zmorą ataku pozycyjnego. Co można poprawić na szybko, po treningów przed spotkaniem nie ma za dużo? Lepsze pozycjonowanie się w polu karnym i większą aktywność w polu karnym 23-letniego napastnika łodzian Stefana Feiertaga. Austriak w 14 meczach zdobył 7 goli, zaliczył jedną asystę plus dodał gola w Pucharze Polski. Piłkarz mówi: Jeśli chodzi o mnie, jestem typowym napastnikiem, który najlepiej czuje się w polu karnym.

Trzeba skupić się na tym, żeby Feiertag był znów klasycznym napastnikiem, czyhając pod bramką na swoje szanse. I pamiętać, że jego inne role, w tym działania defensywne, powinni przejąć pozostali piłkarze z pola oraz o tym, że lepiej strzela mu się prawą nogą.

Inna sprawa, że w ŁKS zmieniło się wiele, a w defensywie cały czas odzywają się stare grzechy. Grycie na radar w spotkaniu z Ruchem było wręcz karygodne. Jeżeli takich błędów się szybko nie wyeliminuje (pytanie, jak to zrobić?) to wielkich sukcesów nie będzie.

W kolejnych, ważnych ligowych meczach ŁKS groźny, skuteczny napastnik będzie na wagę złota

Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport

Na czym musi się skupić ŁKS na treningowych zajęciach? Na skutecznym rozgrywaniu ataku pozycyjnego. Mecz ze Stalą Stalowa Wola (0:0) pokazał, że przy zmasowanej, mądrze prowadzonej grze obronnej, ŁKS momentami jest bezradny.

To może w przyszłości, bo przed łodzianami spotkania z drużynami, które będą dążyć do zwycięstwa i powinny prowadzić otwartą grę czyli z rewelacją rozgrywek Stalą Rzeszów (na wyjeździe, 26 października, godz. 17.30) i Ruchem Chorzów (u siebie, 3 listopada, o godz. 14.30).

W każdym razie podczas spotkania ze Stalą wydawało się, że w czasie reprezentacyjnej przerwie łodzianie tak mocno dostali w kość, że podczas meczu męczyli się albo byli zmęczeni okrutnie, grając wolno, w jednym tempie, bez pomysłu i fantazji.

Kluczem do rozpracowania przeciwnika, który broni się w jedenastu jest wygrywanie pojedynków jeden na jeden na skrzydłach, co do przerwy udawało się Młynarczykowi, a po przerwie nie udawało się wcale Baliciowi (co dzieje się z tym piłkarzem?!).

Ważnym ogniwem w ofensywnej grze jest środkowy napastnik, którego w przypadku ŁKS, w tym spotkaniu… nie było. Feiertag, mówiąc łagodnie, tym razem przeszedł obok spotkania. Niestety, źle pozycjonował się w polu karnym czy bramkowym. Spóźniał się, nie czytał gry partnerów. Nie potrafił tym razem nawet skutecznie przytrzymać piłki. Na dodatek, gdy już miał swoją szansę, to ją marnował okrutnie. Oby to był tylko wypadek przy pracy, bo skuteczny i tworzący grę napastnik jest nie tylko w ŁKS na wagę złota.

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑