Fot. ŁKS Łódź
Tak być powinno. Nadszedł czas rozliczeń. Nie spełniłeś oczekiwań, zagrałeś poniżej ligowego poziomu to po prostu żegnaj – bez żalu, sentymentu, dobrych wspomnień.
Po kompromitującym, co tu kryć, sezonie w ekstraklasie, nowe władze ŁKS zrobiły pierwsze porządki – posprzątały sportową stajnię Augjasza, rezygnując z usług kilkunastu piłkarzy! Mnie, nawet jeśli odejdą też Kay Tejan i Aleksander Bobek, najbardziej żal Daniego Ramireza, który po fatalnym początku, potem pokazywał spore umiejętności i to, że może być nowym liderem ŁKS.
Cóż, tak się nie stanie. Trzeba sobie radzić bez Hiszpana. Podobnie, jak bez ełkaesiaka z krwi i kości – Oskara Koprowskiego, który słusznie nie czuł się gorszy od tych, którzy biegali po ekstraklasowych boiskach, ale ciągle spychany był do kąta. Zatem poszukał sobie nowego pracodawcy.
Na patencie promowania ludzi, których wcześniej nikt nie dostrzegł, a którzy spełnili sportowe oczekiwania, wypłynął Raków Częstochowa. Oby podobna historia teraz zdarzyła się z ŁKS!
Bo, to co się działo w ekstraklasie było po prostu… zawstydzające. Pokazują to statystyki w specjalnym ekstraklasowym wydaniu Przeglądu Sportowego. ŁKS stracił najwięcej goli z akcji aż 54 (przedostatni Radomiak – 48) i po stałych fragmentach gry – 21 (przedostatnia Cracovia – 18).
Tak w I lidze ŁKS grać nie może, bo znów będzie zbierał baty. Stare przysłowie mówi bowiem: pokaż mi, jak radzisz sobie w defensywie, a powiem ci, o co będziesz grał. Oby nowy szkoleniowiec nie okazał się nowym… Piotrem Stokowcem (beznadziejna średnia – 0,33 pkt. na mecz!). Na pocieszenie powiedzmy, że pozytywne było to, że ŁKS wygrał rywalizację Pro Junior System i zgarnął niezłą forsę do klubowej kasy.
29 lipca o godz. 20.30 ŁKS zagra w hitowym meczu drugiej kolejki I ligi z największym przegranym minionych rozgrywek – Arką w Gdyni (mecz pokaże na żywo TVP Sport). Oby łodzianie pokazali, że mają drużynę na miarę czołówki ligi, bo inaczej mogą, jak GKS Katowice, na długie lata dać się zaszufladkować na zapleczu ekstraklasy.