Rezerwowy Pafka

Tag: piłka nośna

Łódzcy kibice piłki nożnej nie mają za sobą straconego weekendu. Zwycięstwo Widzewa, powrót z dalekiej podróży ŁKS. Wierzymy, że dobra passa może nadal trwać!

Ligowy weekend na łódzki plus. Widzew pokonał Piasta Gliwice 1:0, zaliczając zwycięstwo, grą na zero z tyłu, niezłe wykonywanie stałych fragmentów gry i coraz lepszą ludzi, którzy do tej pory byli w cieniu niż na pierwszym planie czyli Shehu i Kerka. Być może tpo dzięki ich coraz pewniejszej i lepszej grze, Widzew zrobił sportowy krok do przodu. Podobnie, jak za sprawą defensywy, jeśli w kolejnych meczach będzie miała ona znów satysfakcję z dobrze wykonanej roboty.

27 września o godz. 20.30 łodzian w ligowym spotkaniu podejmie Lechia Gdańsk. Zanim do tego dojdzie Widzew czeka mecz 1 rundy Pucharu Polski 24 września o godz. 14.30 z Elaną w Toruniu (transmisja w TVP Sport). Czy trener Myśliwiec zdecyduje się na kadrowe eksperymenty czy też będzie zgrywał swoją najlepszą jedenastkę, aby grała ona pewniej i jeszcze skuteczniej.

ŁKS remis w Niecieczy (2:2) z liderem Termaliką może uznać za sukces, wszak wrócił w tym meczu z bardzo dalekiej podróży. Po kilkunastu minutach przegrywał 0:2, a jednak potrafił się podnieść z kolan i dzięki bardzo dobrej grze Mokrzyckiego i Kowalczyka oraz wejściu smoka rezerwowego Zająca odrobić straty. Tym razem pokazał charakter. W połączeniu ze sporymi możliwościami to może być I-ligowa mieszanka wybuchowa.

30 września o godz. 19 łodzianie zmierzą się na własnym stadionie z kolejnym trudnym rywalem – Wisłą Płock. Było starcie z liderem, teraz będzie konfrontacja z wiceliderem. Kibice ŁKS mogą zacierać ręce, że zobaczą dobre, emocjonujące spotkanie.

Zanim tak się stanie 26 września o godz. 12.30 łodzianie zagrają w pierwszej rundzie Pucharu Polski zna wyjeździe z Gromem Nowy Staw (transmisja TVP Sport). Czy to będzie dobra okazja dla trenera Dziółki, żeby naprawdę sprawdzić formę piłkarzy, którzy powinni być przynajmniej jokerami w talii czyli Pirulo i Balicia?! A już 24 września o godz. 17 w pucharowym starciu ŁKS II podejmie Kotwicę Kołobrzeg.

Polska – Kostaryka na stadionie im. Władysława Króla. Ten mecz pokaże, że warto organizować mistrzostwa Europy w Łodzi!

Reprezentacja Polski wraca na stadion przy al. Unii Lubelskiej. W Łodzi zagramy z Kostaryką. W sprzedaży pojawiły się już bilety na to wydarzenie. Stadion Miejski imienia Władysława Króla przy al. Unii Lubelskiej 2 znów gościć będzie międzynarodowe piłkarskie spotkanie. W czwartek, 6 kwietnia o godz. 15  początek spotkania Polek. Pięć dni później, 11 kwietnia nasza reprezentacja zagra w Rotterdamie z Holandią. Wejściówki w cenie 15 zł (normalne) i 5 zł (ulgowe) można nabywać za pośrednictwem strony:

https://bilety.laczynaspilka.pl/

Mecz z Kostaryką będzie jednym z elementów zgrupowania, podczas którego zespół prowadzony przez Ninę Patalon zagra też na wyjeździe z Holandią. Kostarykanki to uczestniczki tegorocznych Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej Kobiet, które rozegrane zostaną na przełomie lipca i sierpnia w Australii i Nowej Zelandii. Wcześniej reprezentacja z Ameryki Środkowej w światowym czempionacie zagrała raz – w 2015 roku w Kanadzie, nie wychodząc ze swojej grupy. Polki dotychczas nie brały udziału w Mistrzostwach Świata i na antypodach także w nich nie zagrają.

Powołanie dostały dwie czołowe piłkarki TME SMS Łódź – Katarzyna Konat i Klaudia Jedlińska

Pojedynek Polski z Kostaryką będzie pierwszym w historii meczem między tymi reprezentacjami. Spotkanie będzie transmitowane przez TVP Sport. Stadion Miejski imienia Władysława Króla w Łodzi od czasu oddania w całości do użytku w kwietniu ubiegłego roku gościł już młodzieżową reprezentację Polski, mecze Ligi Narodów Ukrainy, a także Dynamo Kijów, które eliminacje Ligi Mistrzów rozgrywało w naszym mieście. Na co dzień obiekt służy liderującemu w tabeli Fortuna 1. Ligi Łódzkiemu Klubowi Sportowemu.

PZPN stara się o organizację w Polsce mistrzostw Europy w piłce nożnej kobiet w 2025 roku. Łódź jest jednym ze wskazanych przez związek miast-gospodarzy. Jeśli w kwietniu UEFA podejmie pozytywną dla Polski decyzję, to mecze mistrzostw kontynentu rozgrywane będą m.in. na Stadionie Miejskim im. Władysława Króla. Jest zatem o co się starać. Wierzymy, że kibice nie zawiodą i wraz z zawodniczkami stworzą znakomite sportowe widowisko.

Nasi w ciągu trzech minut zachowali się niczym ostatni frajerzy, ale w sumie wyszli na swoje

w

Nic, tylko rwać włosy z głowy. Grasz swoje, czyli bronisz kurczowo swojego przedpola i szukasz szczęścia w kontrze i je znajdujesz, no może poza jednym za wolnym i jak zwykle beznadziejnie faulującym Krychowiakiem. A potem… potem na skutek twojego braku konsekwencji i juniorskich błędów wszystko wali się niczym domek z kart.

Gdy prowadzisz z Holandią 2:0, to gryziesz trawę, oddajesz duszę i serce, walczysz nie za dwóch a za dziesięciu, gryziesz, szarpiesz drapiesz, a nie dajesz sobie tego wyniku wyrwać z gardła.

A tymczasem zachowujesz się jak ostatni frajer i w ciągu trzech minut tracisz cały wypracowany kapitał. Cały wielki wysiłek włożony w pojedynek przez ponad 50 minut można wyrzucić na śmietnik. Smutne, gorzkie, ale prawdziwe.

Polacy, to trzeba przyznać próbowali się odbudować, otrząsnęli się z bramkowej katastrofy w meczu z Belgią. Przeprowadzili kilka w miarę składnych akcji, których nie było w pojedynku z Belgami, ale… świetnie, momentami fantastycznie bronił Skorupski, który jeszcze miał szczęście, bo w końcówce Depay nie wykorzystał jedenastki, trafiając w słupek.

Taka jest prawda, w ostatnich minutach nasza drużyna grała jak przypadkowa zbieranina nieudolnych kopaczy futbolówki. Liczy się jednak ostateczny bilans, a on jest korzystny dla biało – czerwonych. Remis z Holendrami to sukces Polaków i rehabilitacja po łomocie w Brukseli.

Holandia – Polska 2:2 (0:1)

0:1 – Cash (18), 0:2 – Zieliński (50), 1:2 – Classen (52), 2:2 – Dumfries (55)

Polska: Skorupski – Cash, Bednarek, Kiwior, Bereszyński – Frankowski (84, Glik), Góralski (58, Żurkowski), Krychowiak, Zalewski – Zieliński, Piątek.

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑