fot. pzrugby

Występująca na co dzień w zespole Biało-Zielonych Ladies Gdańsk Julianna Schuster wróciła do reprezentacji Polski po przerwie spowodowanej urlopem macierzyńskim i niemal od razu została bohaterką, zdobywając decydujące punkty w finałowym meczu ze Szkocją, podczas turnieju mistrzostw Europy w rugby 7 w Lizbonie – podają media@pzrugby.pl . I choć długie wyjazdy bez dziecka są dla niej bardzo trudne, to jak sama mówi, na boisku nadal daje z siebie wszystko.

Za Wami chyba najdłuższy i najbardziej intensywny sezon reprezentacyjny w karierze. Nie miałyście już dość, rugby i siebie nawzajem?

Juliana Schuster: – Nie ukrywam, że ten sezon był bardzo długi. Spędzanietyle czasu w hotelach czy na treningach dwa razy dziennie dało nam się we znaki. Pod koniec tego ostatniego wyjazdu miałyśmy już trochę przesyt. Rzadko pojawiam się na boisku w ważnych momentach. Położenie punktów, które zadecydowały o wygraniu całego turnieju w Lizbonie, dużo dla mnie znaczyło. Ucieszyłam się, że mogę tyle wnieść do drużyny po tak długiej przerwie. Byłam w ciąży, potem miałam urlop macierzyński, po porodzie musiałam wrócić do formy. Bałam się, że mi się nie uda. A na ME w meczu ze Szkocją, z którą zawsze nam się ciężko gra, zdobyłam decydujące punkty. To bardzo mnie motywowało do dalszej pracy.

Częste podróże to też szansa na zwiedzanie i zobaczenie kawałka świata. Które miejsce wywarło na Tobie największe wrażenie?

Jeśli chodzi o ten sezon? Moim zdaniem Hiszpania, bo było tam bardzo ciepło, no i RPA. W Chile nie miałyśmy zbyt wielu możliwości zwiedzania, nasz hotel był położony na obrzeżach. W mieście byliśmy może ze dwa razy, raz w sklepie i raz na bazarze. A na dodatek okolica była nieciekawa i raczej same nie wychodziłyśmy. Tam był bus trening, bus trening, hotel. Dlatego, jeśli miałabym wskazać jedno miejsce, to Kapsztad!

Jesteś jedną z dwóch matek w naszej reprezentacji. Trudno było wyjechać na zgrupowanie i zostawić synka?

To było coś, co mnie powstrzymywało przed powrotem w stu procentach do kadry. Bardzo długo się nad tym zastanawiałam. Konsultowałam to z moimi najbliższymi. Pierwsze dłuższe wyjazdy bardzo się na mojej psychice odbiły, choć wiedziałam, że syn zostaje z ojcem, czyli jest w dobrych rękach. Jednak kiedy się spędza z dzieckiem tyle czasu i trzeba je zostawić, jest bardzo ciężko.

Po urodzeniu dziecka zmieniło się Twoje podejście do rugby?

Jeśli chodzi o boisko, to chyba nie. Kiedyś, jeszcze przed zajściem w ciążę, jak rozmawiałam z innymi zawodniczkami, które już urodziły, to mówiły, że już nie potrafią się w pełni zaangażować, bo obawiają się, że coś się może stać, a mają w głowie to, że już nie są same. Ja tak nie mam, wychodzę na boisko i nie mam oporów, jeśli muszę coś zrobić, to to robię. Gram nie tylko dla siebie, ale i dla drużyny. Natomiast co do poświęcania się dla rugby, to jestem skora opuścić trening, jeśli muszę zostać z dzieckiem. Tak samo, jeżeli szykuje się nam jakiś długi wyjazd, to staram się z nim trochę dłużej pobyć.

Poza rugby jesteś pasjonatką zwierząt, a szczególnie jeździectwa. Wystarcza czasu na to wszystko?

Niestety już nie jeżdżę konno. Po urlopie macierzyńskim wróciłam jednak do szkoły i jestem nauczycielką WF-u. Tak że teraz muszę godzić macierzyństwo, rugby no i pracę w szkole.

Podobno został Ci jeszcze własny ogródek.

Tak! Trener zawsze, jak chce mnie zdenerwować, to żartuje, żebym lepiej poszła podlać te swoje pomidory (śmiech). I śmieją się, że jak mnie nie ma na treningu, to znaczy, że siedzę w szklarni z pomidorami.

World Rugby Sevens Challenger Series at Santa Laura Stadium. Aug 12, 2022 in Santiago, Chile. Road to the next season of HSBC World Rugby Sevens Series

Ten sezon był bardzo intensywny, ale i kolejny zapowiada się podobnie. W czerwcu w Krakowie odbędą się igrzyska europejskie, które będą kwalifikacjami do tych olimpijskich w Paryżu. Dziewczyny są bardzo skupione, żeby bardzo dobrze pokazać się na IE w Krakowie i powalczyć o igrzyska olimpijskie. Już sam wyjazd, bycie olimpijczykiem, to byłoby coś wspaniałego, wyjątkowego. Trzymamy kciuki za nasze dziewczyny. Są wspaniałe!