Fot, Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl
Futbolowe Euro pokazuje czarno na białym, że Polska jest mocna w sporcie drużynowym… drugiego wyboru. Temu, czym naprawdę pasjonuje się sportowy świat, temu co przeżywają miliony ludzi na świecie, my możemy przyglądać się z zazdrością i złością. W piłce nożnej, rugby, topowym hokeju na lodzie, topowej koszykówce jesteśmy przeciętni albo po prostu słabsi… Zostaje nam podziwianie innych i ciągłe niedowierzanie, że można grać z taką intensywnością, na takim wysokim poziomie.
W jakim sporcie drużynowym jesteśmy naprawdę mocni? To siatkówka czyli sport traktowany na świecie niestety jako przystawka do głównego dania. W każdym razie z klasy siatkarek i siatkarzy, ich występów, zwycięstw, my Polacy, możemy się tylko cieszyć, przy okazji marząc o olimpijskich medalach. A działacze i trenerzy związków innych drużynowych dyscyplin powinni mocno i uważnie spojrzeć na siatkarski związek i zobaczyć, jak to się robi.
Tylko w siatkówce potrafimy utrzymywać topowy poziom, szkoląc kolejne pokolenia znakomicie przygotowanych do wykonywania tego fachu zawodniczek i zawodników. Jak to jest możliwe, jaki system zapewnia ciągłość i wysoki poziom? Na to pytanie natychmiast powinien szukać odpowiedzi prezes Cezary Kulesza i jego bogaty, ale słaby sportowo w seniorskich zmaganiach Polski Związek Piłki Nożnej.
No, i najwyższy czas skończyć z internetowym klakierstwem, których inspiratorami są pewnie sprytni menedżerowie naszych futbolowych gwiazdek. Ile to ja się naczytałem, o wspaniałych meczach naszych piłkarzy w innych, lepszych ligach, o tym, jak nimi zachwyciła się Europa, jak otwiera się przed nimi futbolowy wielki świat, a potem… wszystko kończy się wielką klapą, jak jeden jedyny występ Sebastian Szymańskiego na Euro (w barwach Fenerbahce zagrał w 53 spotkaniach, w których strzelił 12 goli i zaliczył 19 asyst). Za nim niestety poszli inni…