Fot. lkslodz.pl

Niestety, smutne, ale prawdziwe. Były wybitny widzewiak, bystry obserwator aktualnych futbolowych wydarzeń – Krzysztof Kamiński ma 200 procent racji, gdy mówi, że Polska to taki futbolowy szrot Europy.

Jak kiedyś stare i uszkodzone samochody na lawetach z Niemiec, tak teraz na potęgę nasze drużyny ściągają futbolistów z trzeciej oraz niższych lig hiszpańskich i innych. Ci piłkarze mają dwa niebagatelne atuty. Po pierwsze przychodzą z reguły do polskich klubów za darmo, po drugie mają umiejętności (głównie ci z Hiszpanii), które pozwalają im nie odstawać od innych, a niekiedy wręcz błyszczeć na boiskach ekstraklasy czy I ligi.

Tymczasem my pozbywamy się tego, co mamy najlepsze – młodych, zdolnych, ba bardzo zdolnych zawodników. Powód jest oczywisty? Nikogo nie obchodzi, co będzie się z nimi działo dalej, czy gdzieś w Europie potrafią się przebić, zaistnieć, a może nawet zrobić karierę. Najważniejsza jest kasa, misiu kasa. Na młodych można, przy większości transferach bezgotówkowych dokonywanych w naszej piłce, sporo zarobić.

Oto ostatni, jakże bolesny dla nas łodzian, przykład. Pomocnik ŁKS – Mateusz Kowalczyk przechodzi testy medyczne w Brondby IF. Młody pomocnik miałby przenieść się do Danii za kwotę sześciu milionów złotych. Nie do pogardzenia dla każdego klubu w Polsce, w tym ŁKS. Sam Kowalczyk podobnie jak i jego menedżer też na pewno podniosą swój status finansowy.

Fot. lkslodz.pl

Kowalczyk nie posłuchał rad choćby kapitana ŁKS – Adama Marciniaka, że najlepszym miejscem dla jego dalszego rozwoju jest ŁKS. Postawił na sportową niepewną, ale niezwykle lukratywną przygodę. Pożyjemy, zobaczymy, co z tego wyniknie.

Jedno jest pewne. Mateusz Kowalczyk, który w łódzkich barwach rozegrał 38 spotkań, strzelił siedem goli, zaliczył cztery asysty, na zawsze zapisał się w historii ŁKS. Zdobył pierwszą bramkę dla ŁKS na nowym stadionie im. Władysława Króla. Strzelił też gola w meczu z Arką Gdynia, który dał ŁKS awans do ekstraklasy.