Rezerwowy Pafka

Tag: widzew gks katowice

Widzew wreszcie wygrał. Po raz pierwszy od początku grudnia. Zwiększył punktową przewagę nad strefą spadkową

Uff! Widzew wygrał pierwszy ligowy mecz od 7 grudnia minionego roku, gdy pokonał na własnym boisku Stal Mielec 2:1. Tym razem zwyciężył GKS 1:0, mając przy tym furę szczęścia.  17 473 kibiców obecnych na trybunach mogło odetchnąć z ulgą. Widzew zwiększył przewagę nad strefą spadkową.

W łódzkiej drużynie zabrakło Kerka, nawet na ławce rezerwowych. Jak podała oficjalna strona klubu: Nieobecność Kerka spowodowana była sprawami prywatnymi.

Nomen omen 13 minuta mogła się okazać wyjątkowo pechowa dla gości. Po dobrym dośrodkowaniu Sypka, do piłki doszedł Hamulić. Nie zdecydował się na błyskawiczny, natychmiastowy strzał, tylko… źle przyjmował piłkę, więc uprzedził go Wasilewski. Pomocnik gości zawiódł natomiast kilka minut później. Z ostrego kąta strzelał głową tak, że skuteczną interwencją popisał się pilnujący krótkiego rogu Gikiewicz. Bramkarz Widzewa wykazał się też refleksem, broniąc piłkę po główce Klemenza.

A łodzianie? Starali się, próbowali, ale wielkich efektów z tego nie było. Rozglądali się, zastanawiali i tracili piłkę. No, po prostu para szła w gwizdek. Gdy już ruszyli do kontry po przechwycie, to brakowało dobrego, otwierającego groźną akcję, podania. W sumie takie futbolowe lelum polelum. Nic z tego nie mogło wyniknąć i nie wyniknęło.

W drugiej połowie wreszcie zaczęło się dziać. Kudły nie byli w stanie pokonać Shehu i Sypek, a łodzian ratowała… boczna siatka po uderzeniu Jędrycha. Coś wisiało w powietrzu i… Indywidualna akcja Sypka, kiksy rywali i fura szczęścia przyniosły po godzinie gry upragnionego gola.

Potem pół metra zabrakło Pawłowskiemu, żeby posłać piłkę w światło bramki. Może padłby wtedy gol. No, niestety tego już się nie dowiemy. A potem znów szczęście było po stronie łodzian. Słupek ratował gospodarzy po uderzeniu Drachala. W końcówce Widzew bronił się momentami rozpaczliwie, ale osiągnął cel – wygrał!

Od poniedziałku drużynę Widzewa przejąć ma trener Żeljko Sopić. To jego wybrał Mindaugas Nikolicius, nowy dyrektor sportowy łodzian. Ciekawe, czy Patryk Czubak zostanie w klubie i na jakich zasadach. Inna sprawa, że takie działanie po zwycięskim meczu, jest absurdalne i wyjątkowo niesprawiedliwe. Oby tylko ta zmiana nie zakończyła się wielkim, sportowym krachem.

28 marca Widzew zagra o godz. 18 z Piastem w Gliwicach.

Widzew – GKS Katowice 1:0 (0:0)

1:0 – Sypek (60)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski (63,Kastrati), Żyro, Ibiza, Therkildsen – Alvarez (82, Czyż), Hanousek, Shehu – Sypek (75, Nunes), Hamulić (46, Pawłowski), Tupta (82, Sobol)

Moim zdaniem Patryk Czubak udowodnił wszem i wobec, że powinien być pierwszym trenerem Widzewa!

Fot. Marcin Bryja, widzew.com

Przysłowie mówi, że najciemniej jest pod latarnią i coś w nim jest! Nie chciałbym, żeby najbliższe dni w Widzewie przebiegały pod dyktando kadrowych dyskusji: kto nowym trenerem (Mariusz Lewandowski?). Kto jest bliski sercu przyszłego właściciela? Na kogo postawi nowi dyrektor sportowy?, bo… Moim zdaniem nowy trener już JEST! To Patryk Czubak. Bilans jego pracy jako pierwszego szkoleniowca może nie jest imponujący (remis i porażka), ale tak krawiec kraje jak mu materii staje.

Najważniejsze jest to, że po raz pierwszy od wielu miesięcy, a może lat w polskiej ekstraklasie, zespół, który nie strzelił bramki i doznał kolejnej bolesnej porażki i to na własnym boisku, żegnały oklaski i uznanie kibiców. Bo, piłkarze zostawili serce i charakter na boisku, a ta przemiana stała się pod szkoleniowym okiem Patryka Czubka.

Ważne słowa powiedział Marek Hanousek: Nie doświadczyłem jeszcze takiej reakcji kibiców po przegranym meczu: Muszę przyznać, że miałem łzy w oczach, bo takie wsparcie po porażce jest dowodem, że nie jesteśmy w tym wszystkim sami i możemy liczyć na swoich fanów. Dodali nam dużo wiary na kolejne starcia, jakie czekają nas w ty sezonie. Chciałbym też wyrazić duży szacunek dla trenera Patryka Czubaka, bo w dwa tygodnie potrafił wykonać z zespołem kawał dobrej roboty.

Co zrobił nowy (oby nie tymczasowy!) trener? Zrezygnował z lasowanego na siłę totalnego pressingu, na co Widzew po prostu nie miał sił i środków. Patryk Czubak: – Naszą ideą było to, żeby nie poświęcać do pressingu zbyt wielu zawodników, tylko odbierać piłki głównie w środku pola. Idąc dalej w mecz, łapaliśmy pewność siebie. Wiedziałem, że w końcu doprowadzimy do tego, że będziemy mieć swoje momenty. A mając na ławce rezerwowych jakość i dobre nastawienie czułem, że obraz meczu musi się zmienić.

I tak się stało w spotkaniu z mistrzem Polski, szkoda, że bez bramkowego i punktowego efektu. Ale im dalej w las… Ważne, że szkoleniowiec skroił taktykę pod możliwości zespołu, nie obraził się śmiertelnie na niektórych piłkarzy, tylko dał im szansę, a ci odpłacili mu się przyzwoitą, a czasami dobrą grą (Said Hamulić, Fabio Nunes), natchną zespół wiarą, że dobra praca (treningowa) się opłaca i przynosi meczowe efekty. Mam nadzieję, że kolejne i wreszcie Widzew zagra na zero z tyłu oraz strzeli tyle bramek, żeby pokonać w następnym meczu 15 marca o godz. 20.15 beniaminka – GKS Katowice.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑