
Myślałem, że polska piłka nożna jest chora, ale co powiedzieć o żużlu?! Na świecie żużel to sport drugiego wyboru, który raczej się zwija niż rozwija (- żużel jest jak stare kino. Nie wymyślił niczego, co by mogło przyciągnąć – mówi Tomasz Lorek, dziennikarz Eleven Sport i ekspert czarnego sportu). Tymczasem u nas to sprawa większa niż sport. Tam, gdzie pojawia się zagrożenie, że upadnie, interweniują samorządy miejskie, wojewódzkie, działa polityczne lobby, mocno nadal niestety angażują się spółki skarbu państwa. I tak się kręci złoty interes, szczególnie dla zawodników.
Myślałem, że tylko w polskiej piłce nożnej młodzieżowcy są wyjątkowo przepłacanymi sportowcami, ale gdzie tam to się ma do żużla! Jak podaje Interia: Oskar Paluch może stać się najlepiej opłacanym młodzieżowcem PGE Ekstraligi w sezonie 2024. Już w zeszłym roku junior Stali Gorzów rozbił bank zarabiając niespełna 1,8 miliona złotych. Co prawda jego gaża nie poszła w górę, ale w nadchodzących rozgrywkach będzie miał okazję do zdecydowanie większej liczby startów. To się odbije na wynagrodzeniu, które może przekroczyć nawet 2 miliony złotych. Pod względem zarobków zbliży się do największych gwiazd ligi.
Paluch już w zeszłym sezonie wynegocjował sobie bardzo dobry kontrakt. Za podpis otrzymał 800 tys. złotych, a za punt 8000 tysięcy złotych. W całych rozrywkach łącznie z bonusami zdobył 119 punktów. To sprawia, że na jego konto trafiło aż 1795970,18 złotych. Trzeba przyznać, że niezła suma – szczególnie, że mówimy o juniorze, który ciągle jest na dorobku.
Zatkało mnie, brakuje słów. Za nasze pieniądze, którymi powinno się budować lepszą przyszłość polskiego sportu, tworzy się żużlowe lobby, w którym dochodzi do takich anomalii. Oj, niestety długo w polskim sporcie nie będzie normalnie!