Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 18 of 147

Wiceprezydent Łodzi na Łodziance. Czy wspomni o działającym tu od 1958 roku, a wymazanym ze sportowej mapy miasta, klubie – MKS Łodzianka?!

Staje się faktem to, o czym już pisałem. Widzewowi nie jest już potrzebny Bukowiec, będzie miał praktycznie swój ośrodek piłkarski na Łodziance.

Jak podaje biuro prasowe UMŁ: w piątek o godz. 10 będzie miała miejsce uroczystość. Oddanie do użytku nowego boiska treningowe dla Widzewa. Łódzka drużyna będzie pracować na obiekcie z certyfikatem FIFA. Gośćmi uroczystości będą m.in. Adam Wieczorek, wiceprezydent Miasta Łodzi (ds. sportu i zdrowia) oraz Aleksander Stańczak, dyrektor Akademii RTS Widzew.

Ciekaw jestem, czy gdy głos zabierze pan wiceprezydent to wspomni o tym, że Urząd Miasta Łodzi oraz Łódzki Związek Piłki Nożnej pozwoliły, jak widać bez cienia żalu, wymazać ze sportowej mapy miasta, działający w Parku 3 Maja zasłużony klub MKS Łodzianka powstały w 1958 roku.

Przypomnę tylko: wychowankami Łodzianki są m. in. reprezentanci Polski Marek Chojnacki, Marek Dziuba, Ryszard Polak. Łodzianka wychowała wybitnych piłkarzy ręcznych: Ryszarda Przybysza, Grzegorza Kosmę. Na obiekcie Łodzianki redakcja Expressu Ilustrowanego organizowała legendarne zawody kolarskie dla dzieci Wielkie Ściganie z Expressem. Zasłużony klub mógł szkolić następców mistrzów, ale jak widać możnym tego miasta kompletnie na tym nie zależało. To dowodzi jak dbają o tradycje i sport w Łodzi.

Cieszy mnie bardzo, że odnalazł się pan wiceprezydent Adam Wieczorek. Gdy odbywała się w Łodzi jedna z największych, jak nie największa, sportowa impreza rekreacyjna BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024 , którą po prostu znakomicie zorganizował już po raz dziesiąty(!) Mirosław Żórawski, nie widziałem go wśród kibiców czy ludzi otwierających i zamykających imprezę.

No, może był incognito i patrzył, jak udany turniej można w naszym mieście przeprowadzić i jak dobrze promować sport i rekreację wśród łodzian. Teraz się pokaże w Parku 3 Maja. Jestem bardzo ciekaw, czy przejdą mu przez gardło słowa o Łodziance, a może powie też dlaczego klub został wymazany gumką myszką z mapy sportowej Łodzi.

Startuje ekstraliga rugby. Czy doczekamy się mistrzowskiego hat tricka?

17 sierpnia wraca Ekstraliga rugby. W pierwszej kolejce: Ogniwo Sopot podejmie Rugby Białystok, Awenta Pogoń Siedlce zmierzy się z KS Budowlanymi Łódź (17 sierpnia, godz. 16), Juvenia Kraków będzie gościć Drew Pal 2 Lechię Gdańsk, a Edach Budowlani Lublin sprawdzą swoje siły w starciu z Life Style Catering Rugby Club Arka Gdynia – podaje biuro prasowe PZR.

Pauzuje mistrzowie Polski Polski – Orkan Sochaczew, którzy chcą obronić tytuł. Na trzeci złoty medal z rzędu mają apetyt, pozostający we wdzięcznej łódzkiej i aleksandrowskiej pamięci – Toma Mchedlidze, Przemysław Dobijański i bracia Chain. Trzymam za nich mocno kciuki. Na razie w sparingu pokonali Bohemię w Pradzie 31:20.

Z drużyną mistrza Polski Orkana Sochaczew pożegnał się Artiom Zarownyj, który wyjechał do USA. Z powodu kontuzji na razie pauzować będzie Michał Szwarc, jednak do zespołu dołączy reprezentant Namibii, uczestnik Pucharu Świata – Johannes Retief. który ma wzmocnić formację młyna Orkana. A i to nie koniec.

– Mamy też kilku zawodników z grup młodzieżowych, których będziemy wprowadzać do zespołu. Na pewno będą mieli plac do gry i dostaną szansę, żeby się pokazać – mówi Maciej Brażuk.

Fot. PZR

Poza tym w Sochaczewie już myślą o przyszłości. Od września wystartuje Akademia Rugby Orlen Orkan Sochaczew, pod auspicjami której grać będą wszystkie drużyny młodzieżowe Orkana.

Biuro prasowe PZR: Dobre nastroje panują w Łodzi, gdzie przy wsparciu Chrisa Hitta, byłego selekcjonera reprezentacji, Budowlani przygotowują się do nowego sezonu. – Pracowaliśmy dużo nad kondycją, natomiast teraz najwięcej czasu poświęcamy grze obronnej. Pokazaliśmy parę razy, że jesteśmy w stanie przykładać punkty więc w tym sezonie trzeba pokazać innym, jak się broni – zapowiada Kacper Palamarczuk.

Nasz skład jest w większości ten sam. Jest oczywiście nowy trener – Chris Hitt, bardzo dobry szkoleniowiec, a pojawi się też kilku graczy z zagranicy. Oczywiście bracia Niedzwieccy zostają z nami na dłużej. To wszystko zaczyna się sklejać. Czeka nas ciekawy sezon.

Tymczasem pierwszy rywal łodzian, brązowy medalista ostatnich zmagań – Pogoń Siedlce to drużyna, której ambicją i celem jest walka o złoto. W Siedlcach dokonano najgłośniejszego transferu tego lata. Z drużyną związał się wielokrotny reprezentant Polski, przez wiele lat grający we Francji, Aleksander Nowicki.

– Po dwunastu latach gry we Francji przyszedł czas na to, by wrócić do domu – mówił przed startem sezonu Nowicki. – W Siedlcach tworzy się bardzo ciekawy projekt i to mnie przekonało, by przenieść się do Pogoni, choć złożyło się na to kilka przyczyn. We Francji pracowałem także jako trener w grupach młodzieżowych, tutaj na razie będę skupiał się na grze, ale w przyszłości chciałbym także kontynuować swoją karierę szkoleniową poprzednim sezonie zakończyliśmy na trzeciej pozycji.

Aleksander Nowicki w zespole będzie występował m.in. ze swoim bratem Jędrzejem, który także postanowił kontynuować swoją karierę w Siedlcach.

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak nie daje zapomnieć. Co takiego wyjątkowego wydarzyło się 14 sierpnia 1927 roku?

Roman Jańczyk Zdjęcia z archiwum Jacka Bogusiaka

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak nie daje zapomnieć i bardzo dobrze, bo pamięć historyczna buduje tożsamość klubu i jego kibiców.

Dokładnie 14 sierpnia 1927 roku piłkarz ŁKS zapisał na swoim koncie pierwszego oficjalnego hat tricka. W meczu ŁKS – Warszawianka (5:2) trzy gole zdobył Roman Jańczyk.
Ostatnim do tej pory zdobywcą hat-tricka był Antonio Dominguez, który 22 listopada 2020 strzelił trzy gole w meczu z Puszczą Niepołomice (4:4). Takie futbolowe wydarzenie w historii ŁKS miało miejsce 57 razy. Sztuki tej dokonało 34 piłkarzy. Najwięcej – Stanisław Baran – pięć razy, w tym raz zdobył w jednym meczu 4 bramki.

W 2007 roku z ełkaesiackiego hat trickowego powodu wydana została przez Pocztę Polską okolicznościowa karta pocztowa. W tym samy roku z inicjatywy Jacka Bogusiaka i grupy przyjaciół ŁKS działających w Grupie Ełkaesiak powstał Ełkaesowski Klub Hat-Tricka.

Jeszcze na starym stadionie ŁKS 14 sierpnia 2007 roku Jacek Bogusiak zaprosił wszystkich żyjących i członków rodzin nieżyjących zdobywców hat-tricka dla ŁKS na specjalną uroczystość. Bard Łodzi – Jacek Jarek Bieleński przygotował z tej okazji specjalną piosenkę: Bramki trzy, zwycięstwo się święci.
Legenda głosi, że w Anglii, ojczyźnie futbolu, pewien kibic zachwycony zdobyciem trzech bramek hat trickiem (hat to po angielsku kapelusz, a trick oznacza sztuczkę) podarował strzelcowi melonik i właśnie to charakterystyczne, angielskie nakrycie głowy stało się symbolem zdobywców hat tricków.

Czekamy, kto na liście autorów hat tricków zajmie miejsce numer 58.

Zdobywcy hat tricków dla ŁKS w rozgrywkach ligowych
1. Roman Jańczyk 3 (14.08.1927, ŁKS– Warszawianka 5:2)
2. Stefan Sowiak 3 (09.10.1927, ŁKS – Ruch Chorzów 6:2)
3. Józef Moskal 3 (24.06.1928, ŁKS – Śląsk Świętochłowice 8:3)
4. Wawrzyniec Cyll 3 (24.06.1928, ŁKS – Śląsk Świętochłowice 8:3)
5. Władysław Król 3 (02.09.1928, ŁKS- TKSToruń 6:0)
6. Henryk Herbstreich 3 (12.04.1931, ŁKS- Cracovia 4:1)
7. Henryk Sowiak 4 (06.09.1931, ŁKS – Lechia Lwów 7:0)
8. Henryk Herbstreich 3 (10.04.1932, ŁKS- 22 p.p. Siedlce 4:1
9. Władysław Król 5 (12.11.1932, ŁKS – Garbarnia 6:1)
10. Henryk Herbstreich 3 (28.04.1935, ŁKS- Ruch Chorzów 4:2)
11. Władysław Król 3 (02.06.1935, ŁKS – Warta Poznań 4:1)
12. Antoni Lewandowski 3 (07.06.1936, ŁKS – Dąb Katowice 7:0
13. Henryk Koczewski 3 (07.06.1936, ŁKS – Dąb Katowice 7:0)
14. Longin Janeczek 3 (03.061948, Widzew – ŁKS 2:6)
15. Stanisław Baran 3 (04.07.1948, ŁKS- Rymer Niedobczyce 6:1)
16. Stanisław Baran 3 (01.08.1948, AKSChorzów – ŁKS2:5)
17. Marian Łącz 3 (27.03.1949, Legia – ŁKS 1:5)
18. Marian Łącz 3 (03.04.1949, ŁKS – Warta 3:0)
19. Stanisław Baran 3 (14.08.1949, Wisła-ŁKS 5:3
20. Marian Łącz 3 (05.09.1949, Warta – ŁKS4:4)
21. Joachim Kubocz 4 (04.09.1953, Spójnia – ŁKS 1:5)
22. Władysław Soporek 3 (25.10.1953, Szombierki – ŁKS 3:6)
23. Stanisław Baran 4 (07.04.1957,Górnik – ŁKS1:5)
24. Jerzy Wieteski 3 (26.05.157, Odra – ŁKS0:3)
25. Stanisław Baran 3 (13.06.1957, ŁKS – Wisła 4:2
26. Władysław Soporek 4 (11.08.1957, ŁKS – Lech 8:1)
27. Henryk Szymborski 4 (05.11.1957, Wisła – ŁKS1:7)
28. Jerzy Wieteski 3 (20.04.1958, Zagł. – ŁKS 1:5)
29. Henryk Szymborski 3 (26.07.1958, Gwardia – ŁKS 0:5)
30. Władysław Soporek 5 (14.08.1958, ŁKS – Zagłębie Sosnowiec 7:0)
31. Jerzy Wieteski 3 (17.08.1958, Odra – ŁKS 1:4)
32. Władysław Soporek 3 (16.10.1960, ŁKS – Polonia Bydgoszcz 6:2)
33. Jerzy Sadek 3 (20.04.1966, ŁKS – Zawisza 4:0
34. Jerzy Sadek 3 (31.08.1969, ŁKS – Włókniarz Łódź 4:3)
35. Jerzy Sadek 3 (09.05.1970, Włókniarz Łódź – ŁKS1:3)
36. Jerzy Kasalik 3 (24.09.1972, ŁKS- Zagłębie Wałbrzych 3:1)
37. Henryk Miłoszewicz 3 (03.11.1979, ŁKS – Zagłębie Sosnowiec 3:2)
38. Andrzej Milczarski 3 (09.05.1982, ŁKS – Motor Lublin 4:2)
39. Ryszard Robakiewicz 3 (02.05.1987, ŁKS – Motor Lublin 5:2)
40. Robert Kozielski 3 (31.07.1988, Stal – ŁKS 3:3)
41. Mirosław Trzeciak 3 (11.05.1997, ŁKS – Polonia Warszawa 4:2)
42. Marek Saganowski 3 (08.03.1998, Zagłębie Lubin – ŁKS 2:4)
43. Mirosław Trzeciak 3 (11.04.1998, Polonia Warszawa – ŁKS 0:3)
44. Adam Grad 3 (29.08.2001, ŁKS- Odra Wodzisław 4:0)
45. Adam Grad 3 (02.09.2001, ŁKS – Szczakowianka 4:0)
46. Radosław Matusiak 3 (20.03.2002, Zagłębie Sosnowiec – ŁKS 0:3)
47. Łukasz Mierzejewski 3 (23.11.2002, ŁKS – Stomil Olsztyn 6:1)
48. Igor Sypniewski 3 (01.04.2006, ŁKS- Świt 5:1)
49. Marcin Mięciel 3 (21.05.2011, Odra W. – ŁKS 3:6)
50. Adam Patora 4 (13.10.2013, ŁKS – Orzeł Nieborów 7:1)
51. Adam Patora 3 (27.10.2013, ŁKS – Concordia 4:0)
52. Michał Zaleśny 3 (18.06.2014, Zjednoczeni Stryków – ŁKS 0:3)
53. Adam Patora 3 (31.05.2015, ŁKS – Pogoń Siedlce 4:1)
54. Wojciech Łuczak 3 (19.05.2018, ŁKS – Siarka Tarnobrzeg 4:2) 
55. Rafał Kujawa 3 (06.10.2019, ŁKS -Korona 4:1)
56. Łukasz Sekulski 3 (27.09.2020, ŁKS – Sandecja 4:1)
57. Antonio Domingeuz 3 (22.11.2020, ŁKS – Puszcza 4:4)

Wnioski po igrzyskach. Wielka reforma związków sportowych, spółki skarbu państwa finansujące tylko sport dzieci i młodzieży. Jeśli tak się nie stanie za cztery lata będzie jeszcze gorzej!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Powiedzmy sobie szczerze, nam Polakom igrzyska się nie udały. Nie było gradu niespodzianek zamienionych na medale. Nie było wzlotu, raczej stagnacja, pokazująca, że z polskim sportem nie jest, mówiąc łagodnie, najlepiej. Zdobyliśmy 10 medali (1 – 4 – 5, 42 miejsce w klasyfikacji medalowej).

Z poprzednich igrzysk reprezentacja Polski przywiozła 14 medali: cztery złote, pięć srebrnych i pięć brązowych. Teraz jest ich mało i chyba nie ma w tym przypadku. Ze sportem w Polsce nie dzieje się najlepiej.

Zawiedli przedstawiciele wiodących do tej pory – medalowych dyscyplin. W Tokio, Rio de Janeiro i Londynie tylko lekkoatletyka, wioślarstwo i kajakarstwo przyniosły nam 23 medale, w tym osiem złotych. A teraz? Lepiej ich występy pominąć milczeniem.

W tej sytuacji więcej niż o zmaganiach w Paryżu przez ostatnie tygodnie mówiono o aferze z Babiarzem, pijanych sędziach piłkarskich i kibicach(!?) biegających po dachu stadionu Cracovii.

Rozżaleni sportowcy – olimpijczycy przestali się hamować. Przelała się czara goryczy. Głośno i źle mówiono w związkach kolarskim i zapaśniczym. Czy w innych jest naprawdę lepiej?

Jedno jest pewne. Polski sport wymaga natychmiastowej zmiany – to jest najważniejszy wniosek płynący z nieudanych igrzysk. Minister Sławomir Nitras, zamiast gadać o parytetach w związkach sportowych, powinien natychmiast wziąć się za ich reformę, a wiele zarządów i zasiadających w nim działaczy pogonić tam, gdzie pieprz rośnie.

Raz na zawsze i ostatecznie powinno zostać ustalone, że spółki skarbu państwa nie finansują klubów piłkarskich, żużlowych czy siatkarskich, a szeroko rozumiany sport dzieci i młodzieży, którego podstawy nowego funkcjonowania wypracować powinny ministerstwa sportu i edukacji.

Jeśli zostanie tak jak jest, to jestem przekonany, że na kolejnych igrzyskach będzie jeszcze gorzej, mimo nieuzasadnionego naiwnego optymizmu szefa PKOl.

Widzew. Bezbramkowy remis jest sukcesem, gdy przez pół godziny gra się w dziesiątkę!

Jedno nieodpowiedzialne, brutalne zagranie zaważyło na tym, co działo się na stadionie przy al. Piłsudskiego. Czerwona kartka dla Kozlovskiego sprawiła, że przez ponad pół godziny musiał bronić bezbramkowego wyniku. Z dobrym skutkiem. Łodzianie zdobyli ligowy punkt.

Już przed meczem było wiadomo, że nie dojdzie do debiutu Hamulicia, który jest kontuzjowany. W wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla Klimka. Łodzianie zaczęli mecz bez młodzieżowca.

Inicjatywa od początku należała do gospodarzy, którzy robili wszystko, żeby rywal nie nabrał boiskowego oddechu. W akcjach łodzian brakowało jednak dokładności albo… cierpliwości.

Wrocławianie nie mieli zamiaru oddawać pola łodzianom, ba grając odważniej odsunęli futbolowe wydarzenia jak najdalej od własnej bramki. I to oni w 23 min byli najbliżsi zdobycia gola. Po błędzie Kastratiego (zagrywał piłkę głową do bramkarza, nie widząc, że na piłkę czatuje napastnik gości), sytuację uratował Gikiewicz, broniąc nogą strzał Musiolika. Do przerwy było ligowe granie bez wielkich futbolowych ekscytacji.

W drugiej połowie Widzew próbował atakować, ale robił to w sposób łatwy do odczytania i zatrzymania, Rywale cierpliwie czekali na możliwość przeprowadzenia groźnej kontry. I się doczekali. Na szczęście na posterunku był Gikiewicz, który obronił strzał Cebuli.

A potem zaczął się dramat. gospodarzy. W 64 min czerwoną kartkę ujrzał Kozlovsky za brutalny atak nakładką na nogę rywala (Ince). Przez pół godziny z hakiem łodzianie musieli się skupić na bronieniu wyniku i nadziei, że może jednak kontra… I gospodarze atakowali, lepiej organizując akcje, niż gdy walczyli w.. jedenastu. Zaskoczeni rywale nie byli w stanie nic sensownego skonstruować, a bramkowe aktywa próbowali sobie wypracować w nieuczciwy sposób, symulując faul w polu karnym. Na szczęście sędzia nie dał się nabrać.

Mecz oglądało 17 tysięcy 667 kibiców. 17 sierpnia o godz. 20.15 Widzew zagra z Pogonią w Szczecinie.

Widzew – Śląsk 0:0

Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, Ibiza, Kozlovsky – Hanousek, Alvarez (89, Shehu)- Sypek (63, Gong), Łukowski (63, Kerk), Klimek (63, Klimek)- Rondić (67, da Silva)

Widzew. Antoni Klimek pokazał talent, umiejętności i wielką boiskową inteligencję. Zasługuje na więcej niż tylko bycie jokerem

Antoni Klimek

Udany ligowy start. Widzew w trzech meczach zdobył siedem punktów. To spory kapitał. Kto wie czy nie większym jest to, że łodzianie mają mocny szkielet drużyny.

O grze łodzian, jej jakości decydują dziś: Rafał Gikiewicz w bramce, pomocnicy: Fran Alvarez i kapitan Marek Hanousek oraz w ataku pracujący na boisku za dwóch Imad Rondić. Przydałby się jeszcze filar nie do przejścia w defensywie. Może taki wykreuje się w miarę rozwoju ligowej batalii.

Ja mam taki apel do bossów Widzewa. Wiem milion euro to jest spor kasy, ale bardzo was proszę: nie sprzedawajcie Antoniego Klimka! On jest bardzo potrzebny drużynie. Trochę odetchnąłem z ulgą, gdy usłyszałem, że Tomasz Stamirowski, właściciel Widzewa, zapowiedział, że klub chce podpisać nowy kontrakt z piłkarzem. To słuszna, mądra decyzja. Klimek po prostu ma talent i nie wolno go w Widzewie zgubić!

Piłkarz pojawił się na boisku w Krakowie (wygrana z Cracovią 3:1) po przerwie i okazał się jokerem w talii trenera Daniela Myśliwca. W ciągu kwadransa zaliczył dwie znakomite bramkowe asysty. Szczególnie w pierwszym przypadku przy genialnym strzale Frana Alvareza wykazał się, obok niewątpliwych umiejętności, sportową inteligencją. Trzeba dużo widzieć na boisku, mimo błyskawicznie toczącej się akcji, żeby tak dokładnie w punkty wycofać piłkę i dać okazję koledze do wykazania się snajperskimi umiejętnościami.

Antoni Klimek: Rok temu w swoje urodziny debiutowałem w ekstraklasie, a teraz, dzień po kolejnych, zrobiłem sobie inny prezent. Nie chcę odbierać zasług tym, którzy wykończyli moje podania, ale z asyst się cieszę. Zwłaszcza, że straciłem niedawno miejsce w składzie i zamiast się obrażać, chciałem zostawić serce na boisku i pokazać, że zasługuję na jedenastkę.

Ekstraklasa się nie zatrzymuje. Gra toczy się dalej. Już 11 sierpnia o godz. 20.15 trudny mecz w Łodzi. Widzew podejmie Śląsk Wrocław. Oby po tym spotkaniu Zbigniew Boniek mógł napisać to, co po pojedynku z Cracovią: Totalna dominacja Widzewa na murawie. Ten zespół wie co ma robić na boisku.

ŁKS. Do tej pory było źle. Teraz jest… beznadziejnie. Łodzianie na drodze do spadku!

Tak dalej być nie może, bo taka futbolowa mizeria, skończy się spadkiem ŁKS z I ligi. Łodzianie po przebudowie drużyny stali się chłopcem do bicia. W trzech meczach zdobyli punkt. Po prostu czarna rozpacz.

W Legnicy miała być gra o trzy punkty. Był pokazy artystyczne, z których nic nie wynikało. Rywale próbowali jednego zagrania raz, drugi, trzeci, aż wreszcie dopięli swego. Zdobyli bramkę i wygrali.

Szkoda, że na początku meczu Młynarczyk nie wykorzystał błędu Grudzińskiego, który źle przyjął piłkę. Podobna gafa przytrafiła się łodzianinowi. W odpowiedzi Bomba z trudem odbił piłkę po strzale Kaczmarskiego.

ŁKS starał się mieć inicjatywę. Ech, gdyby dobrze piłkę w polu karnym przyjął Młynarczyk po inteligentnym zagraniu Pirulo. Niestety, tak się nie stało. Pierwszy strzał łodzian czyli uderzenie Mokrzyckiego (panu Bogu w okno) w 26 minucie.

Miedź próbowała zaskakiwać długim podaniem za plecy defensywy. Raz o mało się to nie udało. Padł gol, ale wcześniej piłkarz gospodarzy był na pozycji spalonej. W ŁKS próbował znów Mokrzycki, ale znów wyjątkowo niecelnie.

Łodzianie do przerwy mieli inicjatywę, przeważali i… kompletnie nic z tego nie wynikało. Za to w doliczonym czasie gry strzałem z ostrego kąta próbował zaskoczyć Bombę Drzazga. Na szczęście skończyło się na strachu. Bramkarz był na posterunku. Łodzianie bez celnego strzału. Jak tu marzyć o sukcesie.

Zaczęła się druga połowa i goście mogli mówić o szczęściu, że piłka po strzale Mioca z 14 metrów przeleciała obok słupka. W odpowiedzi to do czego się już przyzwyczailiśmy. Mihaljević wyskoczył do dobrej centry, główkował, ale oczywiście obok słupka.

W drugiej połowie próbowali mieć inicjatywę gospodarze. Ale, ale… pierwszy, choć słaby, celny strzał łodzian, autorstwa Gulena w… 63 minucie gry. Niecałą minutę później musiał wykazać się Wrąbel, po dobrym mocnym uderzeniu Majenicia.

Skoro nie łodzianie, to skutecznością wykazali się gospodarze. Ile razy można się nabrać na takie zagranie. Jak widać po ŁKS, nie raz, nie dwa, nie trzy, aż rywal pokaże akcję na gola. Za linię obrony piłkę dostał Mioc. Ograł rozpaczliwie próbującego obronić tę sytuację Bombę i posłał piłkę do siatki. W odpowiedzi po strzale Arasy i rykoszecie piłka niestety przeleciała obok słupka.

ŁKS szukał swojej szansy. Po pierwszym celnym strzale w sezonie Pirulo piłka wylądowała w rękach Wrąbla. Ciężki i wolny Feiertag nie doszedł do piłki zagranej na drugi metr przed bramką Miedzi. Trzeba być kompletnie bez formy, żeby tak się zachować, gdy jest się podobno napastnikiem.

W każdym razie ŁKS przejął inicjatywę. Bez bramkowego skutku. Rywale nie zamierzali się przyglądać. Musiał wykazać się Bomba, chyba jedyny piłkarz ŁKS, do którego nie można mieć pretensji.

Miedź Legnica – ŁKS 1:0 (0:0)

1:0 – Mioc (68)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Mihajlević, Majenić, Zając (64, Sitek), Pirulo (90+4, Łabędzki), Kupczak, Mokrzycki, Młynarczyk (73, Feiertag) Arasa

ŁKS. Łodzianie mieli stawiać na młodzież i jakoś tego nie widać. Rezerwowi w meczu z Górnikiem nie byli wartością dodaną

Bramkę Górnikowi Łęczna strzela Andreu Arasa Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Mocno przebudowany ŁKS znów niestety rozczarował. Tylko zremisował z Górnikiem Łęczna (1:1), choć prowadził i miał inicjatywę. Niestety, bezgraniczna głupota stopera Adriena Louveau, który faulował niepotrzebnie, a brutalnie, co skończyło się czerwoną kartką, sprawiła że od 56 minuty łodzianie musieli grać w dziesiątkę. To miało swoje konsekwencje czyli serię katastrofalnych błędów w defensywie. A na koniec stratę (w dziecinnie łatwy sposób) bramki i punktów.

Widać jak na dłoni, że lepiej dla ŁKS byłoby, żeby nadal piłkę rozgrywał Dani Ramirez, a nie Pirulo (choć ten deklaruje, że da radę). Obu stoperów można by natychmiast zamienić na Rahila Mammadova. Cóż, mądry ełkaesiak po szkodzie. Trzeba zatem teraz mądrze gospodarzyć tymi, których się ma.

Tymczasem zmiany w składzie w spotkaniu z Łęczną tylko osłabiły zespół. Po co trener Janusz Dziółka posłał do boju nieprzygotowanego austriackiego napastnika? Ten robił za słup w grze defensywnej łodzian i sprawiał, że ŁKS bronił się nie w dziesiątkę, a w dziewiątkę.

Łodzianie mieli stawiać na młodzież i jakoś tego nie widać. Nie mogę zrozumieć dlaczego w roli jokera nie wystąpił szybki i przebojowy Antoni Młynarczyk, czy kolejny zdolny piłkarz – Jan Łabędzki. Zastosowanie prostych środków – laga do przodu na szybkiego Młynarczyka – mogło przynieść zdobycie, a nie stratę gola. Ale nie ma co rozważać, co by było gdyby… Bardziej trzeba skupić się na tym, na kim warto polegać i na kogo stawiać.

10 sierpnia czeka ŁKS mecz w Legnicy (godz. 19.35). Miedź jest trudnym, wymagającym przeciwnikiem. Czy na środku defensywy obok Leventa Gulena wystąpi Artemijus Tutyskinas, a reżyserem gry, trudnym do zaakceptowania, nadal będzie Pirulo?! Można mieć nadzieję, że znów błyśnie pod bramką Andreu Arasa. Potrafi znaleźć sobie miejsce w polu karnym, szuka go piłka, a zatem kolejny gol nie jest wykluczony.

Czy piłkarze ŁKS wezmą sobie do serca to, co się stało 10 sierpnia… 1957 roku? Oby tamten wspaniały triumf natchnął ich wiarą w zwycięstwo!

Strzela Władysław Soporek Archiwum Jacka Bogusiaka

10 sierpnia czeka ŁKS bardzo trudny I-ligowy mecz w Legnicy z Miedzią (godz. 19.35). A niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomina, co stało się 10 sierpnia, ale… 1957 roku. W tym dniu ŁKS odniósł swoje najwyższe zwycięstwo w historii występów w ekstraklasie (wtedy I lidze), pokonując Lecha Poznań 8:1 (5:1). Cztery bramki strzelił Władysław Soporek.

Po spotkaniu trener reprezentacji Polski – Henryk Reyman powiedział o ełkaesiakach: „Zaimponowaliście mi. W takiej formie jak podczas tego meczu, większość z was ma miejsce w reprezentacji.

Jacek Bogusiak wszystko opisał w jeden ze swoich wielu historycznych książek poświęcony ŁKS: Wspaniały rok 1957. Działająca prężnie grupa Ełkaesiak (Tadeusz Marczewski, Michał Świercz, Jerzy Leszczyński, Irek Kowalczyk, Jacek Bogusiak) zapali symboliczne znicze na grobach bohaterów tego wspaniałego zwycięstwa. Zostawiła okolicznościowe Karty Pamięci i klubowe chorągiewki. Grupa Ełkaesiak odwiedzi na Cmentarzu Starym groby: Władysława Soporka, Stanisława Barana, Władysława Króla – trenera drużyny, a na Dołach – Leszka Jezierskiego.

Jacek, ale nie tylko on, ma taką cichą nadzieję. Mówi: – Może przypomnienie tej sportowej victorii, wpłynie motywująco na następców. Zobaczą, w jakim klubie, z jakimi tradycjami i zwycięstwami, grają. Wierzę, że łodzianie są w stanie odnieść w Legnicy pierwsze w tym sezonie ligowe zwycięstwo.

Turniej BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024 udał się znakomicie. Jego twórca i organizator – Mirosław Żórawski deklaruje: Za rok „Jedenastka”!

Fot. Marek Młynarczyk

Po raz kolejny trzeba to podkreślić, bo to ważne. To była jedna z najlepszych, najefektowniejszych imprez sportowo – rekreacyjnych w tym roku w Łodzi. BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024 – nie byłoby to możliwe bez Mirosława Żórawskiego, który zorganizował plażowy turniej w Manufakturze już po raz dziesiąty!

Przypomnijmy podstawowe fakty z tej znakomitej imprezy: DZIECI rywalizowały od godz.12. Na początek elementy sprawności i techniki gry w rugby, ćwiczenia w podgrupach od czujnym okiem animatorów – byłych zawodników rugby oraz rodziców. Potem nastąpiła sportowa rywalizacja, czyli wyścigi rzędów na trzech sprawnościowych torach przeszkód. W rywalizacji wzięło udział blisko 30 dzieciaków, które otrzymały potem pakiety sponsorskich upominków.

KOBIETY od godz.13, mini-turniej pokazowy, mecze 2 x 3 min (mecz i rewanż) w składach 5 osobowych. Klasyfikacja końcowa:

1. Rugby Kobiet KS Budowlani Łódź

2. Venol Atomówki Łódź

3. AZS AWF Warszawa

JUNIORZY od godz.14, mini-turniej pokazowy, mecze 2 x 3 min (mecz i rewanż) w składach 4 osobowych. Klasyfikacja końcowa:

1. AZS AWF Warszawa

2. Oltom Akademia Rugby

3. Akademia UKS Jedynka

AMATORZY od godz.15, turniej towarzyski z uproszczonymi przepisami gry, mecze 2 x 2,5 min w składach 4 osobowych. Klasyfikacja końcowa: Klasyfikacja końcowa:

1. Emeryci i Renciści

2. Beach Side Team

3. KSB Hopes

4. Ericsson

5. Piraci

6. Koty

7. Budo on Tour Woman

8. Budo on Tour Man

Fot. pas

Organizator imprezy Mirosław Żórawski, sędziowie Marek Miśkiewicz i Maciej Orłowski, spikerzy Marcin Ociepa i Grzegorz Urbaniak.

Sponsorzy i partnerzy: Manufaktura, Beach Side Manufaktura, Whiskey in the Jar, Bio Medical Pharma, Kultowy Browar Staropolski, Primavera, Tyrolka w Manu, Kręgielnia Grakula Manufaktura, Rainbow Tours, Antosport, Gouda Works, Budo on Tour, Keeza, Gonga.

Podsumowuje Mirosław Żórawski: Impreza Beach Side Rugby Manufaktura 2024 w nowej formule sprawdziła się doskonale. Wszyscy byli pod wrażeniem aktywności i sprawności dzieciaków na torach przeszkód.

Zamiast tradycyjnej rywalizacji klubowej mogliśmy zobaczyć dwa mini – turnieje kobiet i juniorów, które stały na wysokim poziomie sportowym. Jedno wiem na pewno: dziewczyny w takiej imprezie po prostu muszą być!

W tym roku turniejem głównym stał się turniej amatorów, w którym dominowała radosna i rodzinna atmosfera, bowiem na plaży znajdowali się kibice, byli zawodnicy…ale też kobiety i dzieci. Byli prawdziwi weterani jak Szonek, Żóraw i Kocur, były gruzińskie posiłki oraz niedawne „gwiazdy” polskiego rugby i reprezentacji Polski, dzięki którym poziom sportowy turnieju amatorów momentami stawał się imponujący, a sędziowie musieli studzić emocje zawodników.

Na koniec muszę, odrobina prywaty… Nie będę wymieniał, ale długa jest lista osób pozytywnie plażowo zakręconych oraz nadludzkich sił, dzięki którym ta fajna impreza po prostu dalej się kręci. Mega niespodzianka jubileuszowa z torcikiem i prezentem. Ode mnie dla was 100 razy wielkie dzięki i za rok „Jedenastka”.

Fot. malgosia samosia

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑