Rezerwowy Pafka

Tag: piłka nożna (Page 18 of 39)

O co dziś najłatwiej w futbolu? O podyktowanie przez sędziego jedenastki!

Przypomnę. Trener Rakowa Dawid Szwarga miał wielki żal o podyktowany w meczu z ŁKS rzut karny. Powiedział znamienne słowa: – Znam przepisy piłki nożnej, ale dla mnie to nieprawdopodobne, że zawodnik będąc pół metra od drugiego dotyka piłkę głową, ten nie ma jak zareagować, dotyka piłkę ręką i jest z tego rzut karny, który wypacza wynik rywalizacji. W polskiej lidze liczba rzutów karnych po takich rękach jest nieprawdopodobna. Zwiększyliśmy przypadkowość w piłce nożnej, a to błąd, bo to wpływa na wynik.

Trudno się nie zgodzić z tym, że arbitrzy potrzebują tylko pretekstu, żeby podyktować rzut karny. Z czego to wynika? Z przepisów, zaleceń, ogólnych trendów. Robi się wszystko, żeby uatrakcyjnić futbol, bo coraz częściej potrafi on być nudny jak flaki z olejem. Meczów z emocjami i golami jest jak na lekarstwo.

W wielu, bardzo wielu spotkaniach toczy się nudna jak flaki z olejem gra po obwodzie, obliczona na zmęczenie przeciwnika i nadzieję, że w samej końcówce coś się wreszcie zacznie dziać. Do tych emocjonujących chwil część znudzonych fanów już nie jest w stanie dotrwać, przełączając telewizyjny kanał lub wychodząc przed czasem ze stadionu.

Zasadnicze przepisy gry w piłkę nożną są sztywne, jak kołnierzyk po krochmalu, nie ma mowy o zmniejszeniu liczby graczy na boisku czy choćby karaniu 10-minutowym wykluczeniem za żółtą kartkę. Dlatego trzeba szukać zastępczych atrakcji, otwierając boczną furtkę i dyktując pod każdym możliwym pretekstem rzuty karne. Wtedy z reguły są bramki, a o ich strzelanie chodzi przecież w futbolu!

Jedziemy na EURO! Wojciech Szczęsny: – Ja zawsze jestem spokojny, na boisku i poza boiskiem, ja te emocje przeżywam łagodnie

120 minut bez celnego strzału na bramkę, za to niezwykłą, jak na naszą reprezentację, konsekwencją i skutecznością w grze, harujący od pola karnego do pola karnego przez dwie godziny skrzydłowi, a przede wszystkim bramkarz, który popisał się dwoma topowymi interwencjami dającymi nam awans do finałów EURO (Walia – Polska 0:0, karne 4-5). Nie da się ukryć, że z każdym meczem stworzona przez Michała Probierza gra lepiej, a przynajmniej mądrzej, a jeszcze chwilę temu było wielu, oj bardzo wielu, którzy chcieli go wyrzucić z posady.

Opinie za portalem 90minut.pl

Michał Probierz: – Nie było to łatwe spotkanie, wiedzieliśmy, że Walia jest groźna, ale my chcieliśmy grać swoją piłkę. Brakowało trochę momentów, ale najważniejszy jest awans i nikt już nie zwraca na nic uwagi. Zdaję sobie sprawę, jakich zawodników prowadzę, naprawdę dobrych zawodników i to sama przyjemność. Nie trzeba nic krzyczeć, raz się powie i rozumieją. Pokazaliśmy dziś charakter, którego wcześniej brakowało i chwała za to zawodnikom. Cieszę się, że środowisko piłkarskie trochę bardziej uwierzy w tę reprezentację. Na mistrzostwa nie planujemy żadnego zgrupowania, zrobimy sobie tydzień przygotowań i jedziemy zagrać i wygrywać.
Wojciech Szczęsny: – Ja zawsze jestem spokojny, na boisku i poza boiskiem, ja te emocje przeżywam łagodnie. Cieszę się, ale się nie podniecam. Uważam, że ten awans był naszym obowiązkiem. Graliśmy beznadziejnie przez całe eliminacje, ale mieliśmy szczęście na końcu. Są mecze, w których się gra w piłkę, i są te, które trzeba po prostu przepchać w 90 albo 120 minut, nie ma to żadnego znaczenia.
Jest to jakaś odskocznia i szansa na rozpoczęcie czegoś nowego, bo to, co się działo wcześniej, było nieakceptowalne. Robert nigdy nie patrzy, jak ja robię dobre rzeczy, dlatego myśli, że wszystko robię źle (śmiech).

Ta drużyna jest w okresie budowy, za Paulo Sousy było więcej doświadczonych zawodników, ale nie przełożyło się to na wyniki. Teraz ja jestem tym bardziej doświadczonym, który będzie powoli odchodzić.

Przygotowywałem sobie dziś strategię na karne, ale żaden z zawodników nie uderzył tak, jak miał uderzyć. Ten ostatni karny jest zawsze trudno strzelić, ale podszedł młody chłopak i byłem jakoś dziwnie spokojny, że uda się obronić.
Robert Lewandowski: – Zaczęliśmy bardzo źle, patrząc na całe eliminacje. Później przyszły play offy i czuliśmy, że coś się zmieniło. Zmienił się pomysł na grę, dziś dobrze graliśmy w piłkę, brakowało tej kropki nad i i wykończenia. Byliśm dziś lepszą drużyną. Takie mecze budują drużynę, czasami to, co się źle zaczyna, dobrze się kończy. Wiele rzeczy się zmieniło, to są małe rzeczy, ale łącząc je w całość, to robi różnicę. Czuć, że nic przypadkowego się na boisku nie wydarzy. Będziemy mierzyli się na mistrzostwach z ciężkimi przeciwnikami, ale po to się gra w piłkę, żeby się pokazać jak najlepiej.
Chłopaki dali radę, Wojtek obronił. Myślałem sobie „Wojtek, ile mamy czekać, czas na Twoją kolej”. Patrzyłem wcześniejsze karne, ale pomyślałem, że Wojtka deprymuję i lepiej się odwrócę (śmiech). Czuć było, że jest zły, że poszedł w innym kierunku.

Jakub Piotrowski: – To był najważniejszy mecz w mojej karierze. Cieszę się, że się udało z happy endem i możemy jechać na Euro. Muszę podziękować chłopakom, że się wybroniliśmy i szacunek za karne i dla Wojtka za wytrzymanie ciśnienia.

Polacy w finałach EURO. Brawo Wojciech Szczęsny. O awansie decydowały dopiero rzuty karne!

Dopiero rzuty karne rozstrzygnęły sprawę awansu do finałów EURO. A właściwie nasz bramkarz Szczęsny, który obronił ostatnią egzekwowaną przez rywali jedenastkę.

W wyjściowej jedenastce Polaków żadnych zmian w porównaniu z meczem z Estonią. Nomen omen w 13 min Polacy byli o włos albo o krok od gola. Świderskiemu zabrakło niewiele, żeby po świetnym podaniu Frankowskiego posłać piłkę do siatki.

Polacy mieli inicjatywę, grali rozsądnie, za to jednak bramek się nie przyznaje. Pomysł z wycofanym Lewandowskim oznaczał, że kapitan miał częściej piłkę przy nodze, rozgrywał ją, ale na sytuacje bramkowe się to nie przełożyło. Tymczasem w doliczonym czasie pierwszej połowy gospodarze nas wypunktowali, strzelili gola, ale na szczęście ze spalonego.

W pierwszej akcji drugiej połowy, którą energetyczniej zaczęli gospodarze klasę musiał pokazać Szczęsny. Po ponad godzinie gry i stałym fragmencie gry w dogodnej sytuacji Kiwior posłał niczym rugbista piłkę wysoko nad poprzeczkę. Polacy udanymi podaniami z pierwszej piłki odzyskali wigor. Bramkowych okazji z tego nie było. Nic dziwnego, że arbiter zarządził… dogrywkę.

W 100 minucie po akcji Lewandowskiego z Zalewskim i strzale z dystansu Piotrowskiego piłka o centymetry minęła słupek! Szczęście było blisko. Skończyło się wszystko bezbramkowym remisem. O awansie na EURO decydowały rzuty karne. Polacy wykorzystali wszystkie. Ostatniego, piątego karnego Walijczyków, egzekwowanego przez Jamesa, obronił Szczęsny. Bramkarz dał nam awans do EURO

Mecz w Cardiff obserwowało około 1500 polskich kibiców.

Baraż o EURO 2024

Walia – Polska 0:0

karne 4-5

Dla Polski jedenastki wykorzystali:

Lewandowski, S. Szymański, Frankowski, Zalewski, Piątek

Polska: Szczęsny – Bednarek (80, Salamon), Dawidowicz, Kiwior, Frankowski, Piotrowski (106, Romanczuk), Slisz, Zieliński (101, S. Szymański), Zalewski, Świderski (80, Piątek), Lewandowski

Mecze reprezentacji Polski przed Euro 2024

piątek, 07.06.2024: mecz towarzyski Polska – Ukraina

poniedziałek, 10.06.2024: mecz towarzyski Polska – Turcja

Euro 2024

niedziela, 16.06.2024: Polska – Holandia (15:00, Hamburg)

piątek, 21.06.2024: Polska – Austria (18:00, Berlin)

wtorek, 25.06.2024: Francja – Polska (18:00, Dortmund)

Polska lepsza od Estonii. Nieoczywiści bohaterowie meczu. Atak… wściekłości Wojciecha Szczęsnego

Reprezentacja Polski pewnie pokonała w półfinale barażu o Euro 2024 Estonię 5:1 (1:0), w końcu pokazując swoją ofensywną moc. Po raz pierwszy od 12 listopada 2021 roku strzeliła więcej niż dwa gole w jednym meczu.

Zbigniew Boniek w rozmowie z redakcją Meczyki.pl:
Wygraliśmy z drużyną, którą oceniam na poziomie San Marino i Gibraltaru. Oglądałem mecz Walii z Finlandią. Gole strzelali Walijczycy, ale w piłkę lepiej grali Finowie. To pozwala nam z pewnym optymizmem spojrzeć na ten wtorkowy mecz.

Po czerwonej kartce mogli zamienić korki na buty do biegania, bo więcej biegali bez piłki niż z nią . Nie ma co wyciągać wniosków z tego meczu. Na tle Estonii każdy piłkarz z ławki wyglądałby dobrze – przykładem jest Tymek Puchacz, który wszedł i wyglądał chyba najlepiej – stwierdził z kolei bramkarz Widzewa – Rafał Gikiewicz.

Nie da się ukryć, że spotkanie miało nieoczywistych polskich bohaterów. najlepszymi piłkarzami na boisku byli bowiem Nicola Zalewski i Jakub Piotrowski.

Fatalnie przy starcie gola zachował się Jan Bednarek, który stwierdził dość niefrasobliwie: Stracona bramka? Spodziewałem się dośrodkowania. Chwila nieuwagi. Taka jest piłka. Faktem jest jednak, że wykorzystał ją Martin Vetkal, występujący na co dzień w… juniorach AS Roma.

Stracony gol do wściekłości doprowadził Wojciecha Szczęsnego – informuje tvp.sport.pl. Po wpuszczonej bramce gestami i krzykiem dawał wyraz swojego niezadowolenia z postawy kolegów. Złość nie minęła mu także po końcowym gwizdku. Jak widać na nagraniach, bramkarz szybko opuszczał boisko, podczas gdy pozostali reprezentanci przybijali ze sobą „piątki” i dziękowali za rywalizację Estończykom.

Inne pomeczowe opinie za portalem 90minut.pl

Michał Probierz: Wreszcie padła bramka z tego o czym ciągle rozmawiamy. Gol z dystansu, ale trzeba odpowiedzialnie do tego podejść i myślimy już o wtorkowej rywalizacji. Czeka nas bardzo trudna przeprawa. Walia jest zdecydowanym faworytem tego spotkania, ale zrobimy wszystko żeby uzyskać korzystny wynik, jakim będzie awans. Od listopada nie mieliśmy takiej swobody przy układaniu kadry. Ja i mój sztab jesteśmy od odpowiedniego przygotowania, a resztę oceniają eksperci, wiec nie chce im tego zabierać. Jeśli chodzi o stan zdrowia piłkarzy to w przypadku Casha wygląda trochę gorzej. Zobaczymy jak to będzie wyglądało jutro rano i podejmiemy decyzję.

Jakub Piotrowski: Fajny okres w mojej karierze. Cały sezon mam dobry. Zarówno w klubie i reprezentacji. Chcę się cieszyć tą grą tutaj i po prostu starałem się czerpać radość z tego.

Piotr Zieliński: Drugi raz w karierze strzeliłem gola głową. Cieszę się z tego. Świetne dośrodkowanie Nicoli, warto to docenić. Nicola to świetny piłkarz. Mam nadzieję, że wygramy z Walią i awansujemy na mistrzostwa Europy. Znamy tego przeciwnika. Mieliśmy przetarcie dwa lata temu w Lidze Narodów. Jest to silny i agresywny zespół, który prezentuje typową wyspiarską grę.

Nicola Zalewski: To był fajny mecz. Te asysty nie są ważne. Ważne, że zagraliśmy dobrze i cieszy zwycięstwo. Musimy wygrać ten drugi mecz, bo inaczej to co dzisiaj się stało, nie będzie miało sensu. Zawsze gram żeby zrobić różnicę, a dzisiaj to dobrze wyszło. Jest to dla mnie bardzo cenne, że zostałem obdarzony tak sporym zaufaniem. Jak piłkarz mało gra w klubie to zawsze chce wejść na boisko i zrobić różnicę i cieszę się, że dzisiaj udało się to skutecznie pokazać.

Robert Lewandowski: Taki mecz na przełamanie, na podreperowanie bilansu bramkowego i nabrania pewności siebie w ofensywie. Oczywiście czerwona kartka nam trochę pomogła, ale z perspektywy całego spotkania jesteśmy zadowoleni i skupiamy się na finale. To było takie przygotowanie do kolejnego meczu.

Walia – Polska

Kiedy mecz: wtorek, 26 marca o godzinie 20:45
Gdzie i o której transmisja: od 18:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV i HbbTV, od 20:35 w TVP 1
Prowadzący studio: Jacek Kurowski (Warszawa), Mateusz Borek i Jakub Wawrzyniak (Cardiff)
Goście/eksperci: Robert Podoliński, Adrian Mierzejewski, Artur Wichniarek i Rafał Ulatowski (analiza)
Kto skomentuje: ?

Polska zwyciężyła i to wysoko, przez godzinę grając w przewadze, ale straciła gola po katastrofalnej interwencji, a raczej jej braku. To ostrzeżenie przed meczem z Walią!

Polska zagra w finale baraży o EURO na wyjeździe z Walią, po pewnym zwycięstwie z Estonią, ale… Straciliśmy gola po katastrofalnej interwencji obrońcy. Takich antyakcji Walijczycy na pewno też nie zaprzepaszczą! To ostrzeżenie, studzące nadmierny entuzjazm.

Polacy zaczęli barażowy mecz z Estończykami o awans do EURO od zmasowanych, wręcz wściekłych ataków. Stłamszeni rywale praktycznie tylko się bronili. Nie udało się skopiować Waliczyków, którzy w innym barażu z Finami trafili do siatki rywali w… trzeciej minucie pojedynku, ale…

W 20 min po uderzeniu z dystansu Piotrowskiego minimalnie minęła słupek. W kolejnej akcji Piotrowski zamienił się w asystenta, świetnie podał do Frankowskiego, a ten ubiegł rywala i wykorzystał sytuację sam na sam. To jego trzecie trafienie w 39 meczu w reprezentacji.

W 27 czerwoną kartkę (drugą żółtą) ujrzał, po kolejnym faulu na niezwykle aktywnym i trudnym do upilnowania Zalewskim, Paskotsi i Polacy grali z przewagą jednego zawodnika. Co z tego, skoro jedynym naszym pomysłem była gra do skrzydła. Zniknął z pola widzenia na długie minuty, jak zwykle, Zieliński. Nasi pomocnicy nie potrafili przy zmasowanej obronie rywala znaleźć dokładnym, zaskakującym podaniem napastników.

Pierwsza udana akcja po przerwie przyniosła nagrodę najlepszemu na placu Zalewskiemu. Po jego dokładnej centrze drugiego gola dla Polski strzelił głową Zieliński. Niestety, kontuzji doznał Cash, drugi ze skrzydłowych. To fatalna wiadomość przed spotkanie z Walią!

W 70 min po pewnym, mocnym strzałem zza pola popisał się dobrze grający Piotrowski. Jest jakaś sprawiedliwość w futbolu skoro nagradzani są najlepsi. Pomocnik zapisał na swoim koncie gola i asystę! Za chwilę po świetnym zwodzie Zalewski doprowadził do samobója rywala. Pomocnik się nie zatrzymywał. Po jego kolejnym dobrym podaniu na listę strzelców wpisał się Szymański.

No, żeby nie było za pięknie. Po antyinterwencji Bednarka rywale zdobyli honorowego gola. To był jedyny celny ich strzał w tym spotkaniu. Takie futbolowe klopsy w meczu z Walią skończą się naszą klęską!

Spotkanie oglądało 55 tysięcy widzów

Walia pokonała Finlandię. Mecz decydujący o awans na EURO 26 marca o godz. 20.45 w Cardiff: Walia – Polska.

Polska – Estonia 5:1 (1:0)

1:0 – Frankowski (22), 2:0 – Zieliński (50, głową). 3:0 – Piotrowski (70). 4:0 – Mets (73, samobójcza), 5:0 – Szymański (77), 5:1 – Vetkal (78)

Polska: Szczęsny – Dawidowicz, Bednarek, Kiwior, Frankowski (46, Cash, 56, Puchacz), Slisz, Zieliński (72, Szymański), Piotrowski (72, Moder), Zalewski, Lewandowski, Świderski (72, Buksa)

Sukces drużyny U 21, która pokonała 2:1 Izrael w eliminacjach MME. Gola na wagę trzech punktów strzelił w 89 min Kajetan Szmyt. Polska w 6 meczach zdobyła 15 punktów, drudzy Niemcy w 4 – 12.

Widzew. Historyczny sukces – zwycięstwo nad Legią – dobrze by było zamienić na piękną ligową serię!

Koniec widzewskiej klątwy! Łodzianie czekali na tę ważną sportową chwilę 23 lata 10 miesięcy i 125 dni, ale się jej doczekali. Pokonał odwiecznego rywala – Legię Warszawa po golu Frana Alvareza w doliczonym czasie gry. Łodzianie stali się specjalistami od doliczonych minut. W czterech ostatnich spotkaniach właśnie w tej fazie gry trafiali do siatki, co dobitnie świadczy, że jak wielki Widzew, walczą do końca!

Widzew pokazał, że potrafi być zespołem na dobre i złe. A Fran Alvarez uderzył z tak mocą i precyzją, jakby wkładał w ten strzał całą swoją dotychczasową karierę! Takie zwycięskie spotkania nie tylko budują atmosferę, ale też pozwalają zrobię sportowy, czasem bardzo duży, krok do przodu. Oby ta prawidłowość stała się udziałem Widzewa.

Jedno ze starych futbolowych prawd mówi: pokaż mi swoją defensywę, a powiem ci, kim jesteś i to stwierdzenie sprawdziło się w hitowym pojedynku. Bramkarz i obrońcy Widzewa stanęli na wysokości zadania. Zasłużyli sobie na wysokie noty, a Rafał Gikiewicz pokazuje, że potrafi być dobrym duchem zespołu. Cieszy, że coraz więcej udanych, a nawet bardzo udanych występów notuje młodzieżowiec – Antoni Klimek, który wolny od warszawskich kompleksów grał i walczył, jak na widzewiaka przystało.

Teraz ten w takim trudzie i znoju wypracowany kapitał, dobrze by było przełożyć na kolejne udane mecze, kończone pozytywnymi dla łodzian wynikami. 16 marca o godz. 12.30 Widzew zagra na wyjeździe z wyjątkowo chimeryczną Cracovią. Dodatkowym smaczkiem ligowego starcia będzie fakt, że łodzianie zagrają z klubem, gdzie prezesem jest ich były szef Mateusz Dróżdż.

Przypowieści członka Akademii Szwedzkiej, która przyznaje Nobla. Dwunasta jest o… obrońcy, który nigdy nie podawał piłki do tyłu

W zalewie kryminałów, thrillerów i mniej lub bardziej rzewnych obyczajowych opowieści, to jak łyk, no może łyczek świeżego literackiego powietrza, coś innego, ciekawego, nieznanego, poruszającego.

Trzynaście krótkich przypowieści ważnego szwedzkiego (choć u nas raczej nieznanego) pisarza, członka noblowskiej Akademii Szwedzkiej, inspirujących się mitami, apokryfami, ale na wskroś oryginalnych, sprawiających, że po lekturze trzeba się zatrzymać, dać upust myślom i wyobraźni, poczekać chwilę na refleksję.

Z racji prowadzenia sportowego bloga moją uwagę przykuła opowieść dwunasta – piłkarska (autor wie, o czym pisze) o skutecznym obrońcy, który nigdy nie zagrywał piłki do tytułu. I co z tego wyniknęło, gdy raz musiał złamać tę zasadę…

Książka ukazała się w serii Cymelia – przybliżającej dzieła światowej literatury niesłusznie zapomniane. Mają się ukazać m.in. Dashiell Hammett Sokół maltański w tłumaczeniu Tomasza S. Gałązki czy Pierre Boulle Planeta małp w przekładzie Agaty Kozak.

Torgny Lidngren Legendy. Przekład Tomasz Feliks, wydawnictwo artrage.pl

Widzew. Cała nadzieja w Bartłomieju Pawłowski i jego kreatywnej, skutecznej grze

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew transmitował swoje mecze rozgrywane w Turcji, głównie chyba po to, żeby zdenerwować kibiców. Po prostu nie wygląda to dobrze, a ta uwaga szczególnie odnosi się do ostatniego sprawdzianu, podobno próby generalnej czyli porażki ze Slovanem Liberec 0:2. Jak tak będzie wyglądała gra łodzian w ekstraklasie, to szkoda gadać.

Stare błędy z jesieni pokazały się aż nadto. Mdławy styl, a właściwie granie bezstylowe, kardynalne błędy w defensywie, pressing, który powoduje groźną kontrę rywala, brak składnych bramkowych akcji. Jeżeli te wszystkie grzechy wyjdą na wierzch w ligowej premierze z Jagiellonią 11 lutego o godz. 15 to marnie nasze szanse.

Może to było przesilenie, wypadek przy pracy, zmęczenie, myśli o jak najszybszym powrocie do domu? Oj, bardzo wszyscy byśmy chcieli, żeby wiosną Widzew grał tak jak w pierwszej połowie meczu kontrolnego z Wartą Poznań (5:1). Czy to jednak będzie możliwe?

Wygląda na to, że na razie nowi gracze są na przyuczeniu albo w fazie odbudowy, więc na ich pojawienie się na boisku trzeba będzie poczekać. Oby tylko nie do końca rozgrywek. Trudno zrozumieć politykę sportowo – transferową Widzewa. Sprowadza nowych graczy o niewiadomej aktualnie sportowej jakości, pozbywa się młodych zdolnych, którzy mają szansę na rozwój (nawet błyskawiczny!), co dosięgło 20-letniego Przybułka.

Wygląda na to, że największą wartością okresu przygotowawczego było podpisanie nowej umowy z liderem zespołu – Pawłowskim. Jeśli dostanie swobodę w graniu i kreowaniu boiskowych wydarzeń, to jest nadzieja, że narodzi się z tego coś konstruktywnego i dobrego dla zespołu.

Futbol potrafi być nieprawdopodobny i niesamowity. Najpierw… doił krowy, a teraz strzelił pięknego gola Manchesterowi United!

Nie mam cienia wątpliwości, że w miniony weekend piłkarski Puchar Anglii przebił wszystkie europejskie rozgrywki. Mecze były energetyczne, bez kalkulacji, z mnóstwem fajnych akcji i bramek. Oto istota futbolu!

Tylko tu mogą się zdarzyć historie, jak z bajki. Niemożliwe i nieprawdopodobne staje się realne, rzeczywiste i niezwykle budujące. Niedziela to na pewno był wyjątkowy dzień w życiu 24-letniego piłkarza Newport County, 26-letniego Willa Evansa. Nie dość, że był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku, to stawiając kropkę nad i strzelił bramkę Manchesterowi United. Jego drużyna ostatecznie przegrała, ale po jakim znakomitym meczu, jakiej heroicznej walce i jakim szalonym dopingu nadkompletu publiczności.

Trudno uwierzyć, że umowa z Newport, to pierwszy zawodowy kontrakt w życiu Evansa. Wcześniej na futbol po prostu nie miał czasu. Jak mówili komentatorzy Eleven Sports wcześniej pracował w gospodarstwie rolnym ojca, wstał o szóstej rano, doił krowy, a swój ciężki dzień pracy kończył późnym popołudniem, albo nawet wieczorem.

Gdy mógł zająć się na poważniej futbolem, ten pięknie mu odpłacił, w najlepszy z możliwych sposobów. Will okazał się jednym z herosów i bohaterów pucharowego starcia z faworytem z Premier League. Tego nie odbierze mu nikt, nigdy. Dla miejscowych będzie bohaterem do końca życia. Może w najlepszej knajpie w mieście do końca życia będzie mógł liczyć na darmowe piwo, a może ktoś z wyższej ligi, lepszego, bogatszego klubu zaproponuje mu kontrakt i da szansę pokazania swego talentu?

Oto cała magia piłki nożnej. Są takie mecze, w których pieniądze nie grają i nie mają znaczenia! Znakomity przykład dla ŁKS i Widzewa

Oto wielka magia sportu i piłki nożnej. Przyznam się szczerze, że dawno nie przeżywałem takich emocji jak podczas meczu 4. rundy Pucharu Anglii, w którym wicelider Championship Ipswich Town podejmował VI-ligowy klub Maidstone United FC. Przeciętnie każdy z piłkarzy faworyta jest wart ponad milion funtów, rywali kilkadziesiąt tysięcy, ale są takie spotkania, w których pieniądze nie grają i to jest to, co decyduje że miliony ludzi na cały świecie pasjonuje się futbolem, czekając na takie pojedynki. Ekipa z szóstej ligi znalazła się w piątej rundzie FA Cup. W 1/8 finału może trafić na jeden z największych angielskich klubów.

Piłkarze Maidstone oddali w cały meczu dwa, ważne że celne, strzały, ich rywale w sumie aż 38. Przez 21 procent czasu gry byli przy piłce. Zapisali na swoim koncie 200 podań (procent celnych 49), ich rywale 681 (procent celnych 87), A jednak to oni cieszyli się z pucharowego awansu. Po dwóch kontrach strzelili dwie piękne bramki i wygrali 2:1! Gole na wagę awansu zdobyli: Lamar Reynolds i Sam Corne.

Sędzia spotkania dołożył do regulaminowego czasu jeszcze osiem minut, w których kunsztem wykazał się bramkarz VI-ligowca, a rozsądkiem jego koledzy z pola. Walczyli ambitnie, wręcz heroicznie, gryząc trawę. Łapały ich skurcze, a oni wstawali i dawali z siebie wszystko. Trudno było nie trzymać za nich kciuków.

Taki mecz powinni byli obejrzeć piłkarze ŁKS i Widzewa. Jeśli będą tak walczyć w ekstraklasie, to nie jest możliwe, żeby się z nią pożegnali!

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑