Rezerwowy Pafka

Tag: łks (Page 4 of 33)

Wzmocnione: atak i środek defensywy pozwolą ŁKS na wybicie się na wyższy sportowy poziom? Oby tak właśnie się stało!

Sebastian Rudol Zdjęcia ŁKS Łódź

Stara dobra włoska zasada, iż sukces w futbolu zaczyna się od pewnej gry defensywnej, która zapewnia walkę na zero z tyłu, co jest pierwszym krokiem w stronę sportowego zwycięstwa, sprawdza się do dziś znakomicie. ŁKS poszedł po rozum do głowy i w okresie transferowym zatrudnił zawodnika, którym został wyjątkowo doświadczony i skuteczny w defensywie 29-letni Sebastian Rudol.

Jak podaje biuro prasowe ŁKS Rudol w samej tylko ekstraklasie rozegrał 144 mecze, związaliśmy się kontraktem obowiązującym do końca czerwca 2027 roku. W bieżącym sezonie w barwach beniaminka Motoru Lublin rozegrał 14 meczów w lidze i 1 w Pucharze Polski (z czego 13 spotkań w wyjściowej jedenastce), do tego zdobył dwa gole (w starciach z Legią Warszawa i Widzewem Łódź). ŁKS związał się z doświadczonym środkowym obrońcą umową obowiązującą do końca czerwca 2027 roku. Piłkarz dołączył do nowych kolegów przebywających na zgrupowaniu w tureckim Side.

Kacper Terlecki

ŁKS kadrowo miesza rutynę z młodością. Dlatego obok Rudola trafił chociażby młody człowiek ze znamienitym nazwiskiem, a jednocześnie piłkarskim talentem, o 10 lat młodszy – Kacper Terlecki, który sprawdza się w roli defensywnego pomocnika.

ŁKS, żeby pójść sportowo do przodu musi strzelać bramki i wygrywać, a zwłaszcza robić to na własnym boisku, już z prostego względu, żeby zapełniać trybuny stadionu przy al. Unii. Dlatego siłę ognia łodzian ma wzmocnić Gustaf Norlin. ŁKS związał się ze szwedzkim napastnikiem, który ostatnie cztery sezony spędził w IFK Goeteborg, kontraktem obowiązującym do końca czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia o kolejny rok.

Gustaf Norlin

Nowy piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego ma 28 lat, mierzy 183 cm i jest napastnikiem, chociaż w przeszłości zdarzało mu się występować także na innych pozycjach. Co warte podkreślenia w seniorskim futbolu lewonożny zawodnik reprezentował dotąd barwy trzech klubów, w każdym pełniąc ważną rolę.

– W przypadku Gustafa wszyscy natychmiast byliśmy zgodni, że jego umiejętności piłkarskie są na wysokim poziomie. Jesteśmy przekonani, że od pierwszych dni jest w stanie dać nam bardzo dużo jakości w ofensywie, jest bardzo groźny w okolicach pola karnego rywala. Bardzo dobrze też wpisuje się w oczekiwany przez nas profil motoryczny, do tego jego cechy wolicjonalne są na wysokim poziomie – mówi Dominik Jarosz, menadżer działu skautingu w ŁKS. Dla IFK Goeteborg Norlin rozegrał 122 oficjalne mecze, zdobył 18 goli i zanotował 10 asyst (w sumie w szwedzkim odpowiedniku ekstraklasy: 135 meczów, 21 goli i 14 asyst).

Lepszą drugą linię ma pomóc budować Japończyk Koki Hinokio. Jego pojawienie się na boisku pozwoli Pirulo na powrót na bok pomocy, gdzie spisywał się zdecydowanie lepiej i w najlepszych czasach (oby do nich wrócił!) był kluczowym, bramkostrzelnym piłkarzem ŁKS!

Jedno widać na pewno. W ŁKS robią wszystko, żeby wiosną grać lepiej i skuteczniej, a tym samym zrobić sportowy krok do przodu w stronę budowania zespołu na miarę ekstraklasy.

ŁKS w Turcji. Na razie trening, trening i jeszcze raz trening, ale… co się będzie działo potem!

Zdjęcia ŁKS Łódź

Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego są na dwutygodniowym zgrupowaniu w tureckim Side – podaje strona lkslodz.pl

Ełkaesiacy zabrali się do pracy niezwłocznie po przybyciu do Turcji, bo już w sobotę odbyli pierwszy trening. Zgodnie z zapowiedziami trenera Jakuba Dziółki zawodnicy pierwszy tydzień zgrupowania poświęcają na treningi, natomiast w drugim oprócz zajęć w planie mają też trzy spotkania sparingowe:

– 25 stycznia (sobota)  spotkanie z FK Andijon – godzinę podamy w kolejnych dniach – transmisja dostępna na ŁKS TV

– 28 stycznia (wtorek) sparing z Obołoń Kijów – godzinę podamy w kolejnych dniach – transmisja dostępna na ŁKS TV

– 31 stycznia (piątek) sparing z Wieczystą Kraków 


lodzkisport.pl podaje: Nowym zawodnikiem ŁKS został 20-letni piłkarz Legii – Jordan Majchrzak. Ostatnio grał w trzecioligowych rezerwach warszawskiego klubu wystąpił 10 razy, zdobył sześć goli i dołożył dwie asysty.

Antoni Młynarczyk wiosną musi decydować o obliczu ŁKS. Ma ku temu talent i możliwości!

Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport

Nie ma cienia wątpliwości, że jednym z wielkich wygranych obowiązywania w polskiej piłce przepisu o młodzieżowcu jest pomocnik ŁKS , 20-letni Antoni Młynarczyk. Młody, bardzo zdolny zawodnik szybko wyrósł na kluczowego piłkarza zespołu i jednego z tych (nielicznych), którzy ligowej wiosny i jesieni nie spisali na straty.

W ekstraklasie Antek wystąpił w 17 meczach, strzelił bramkę, zanotował dwie asysty, a co najważniejsze uczył się dorosłej piłki, zdobywał doświadczenie. Pod wodzą Jakuba Dziółki w I lidze zapisał na swoim koncie 21 spotkań, do tego dodał trzy gole i trzy asysty. W spotkaniu ze Stalą Rzeszów zdobył gola 21 sekund po wejściu na boisko! Warto dodać, że łodzianin jest też zawodnikiem młodzieżowej reprezentacji Polski.

Wiosną Młynarczyk powinien robić kolejne sportowe kroki do przodu, bo ma ku temu wszelkie dane – talent, umiejętności, charakter. Trzeba tylko potrafić go lepiej wykorzystać na boisku i lepiej obsłużyć. Nie wystarczy laga na skrzydło, po której Antek ma gonić jak opętany za piłką i osamotniony coś z tym fantem zrobić.

Trzeba z nim grać, tworzyć boiskowe trójkąty, wolne przestrzenie, stwarzać mu okazję do oddania strzału, bo umie to robić tak prawą jak i lewą nogą. Antoni Młynarczyk nie może być dla drużyny alibi, tylko jednym z kluczowych piłkarzy. Może pomoże w tym drużynie i Antkowi nowy pomocnik – Japończyk Koki Hinokio? A może powstanie wiosną nowa, ciekawa druga linia, której nie zabraknie kreacji i skuteczności.

– Chcemy budować drużynę na młodych, perspektywicznych zawodnikach, a Antek swoją postawą pokazał, że tego typu piłkarzem właśnie jest – powiedział wiceprezes ŁKS Robert Graf

Nieodżałowany Napoleon – Leszek Jezierski był jednym z najwybitniejszych polskich trenerów i wielką, barwną legendą łódzkiej piłki!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak – przypomniał: 12 stycznia mija 17 rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych łódzkich i polskich trenerów piłkarskich. Legendy czterech klubów: ŁKS, Widzewa, Ruchu i Pogoni – Leszka Jezierskiego.

Nazywali go Napoleonem, ponieważ tak jak cesarz Francji był niewysokiego wzrostu, ale miał niesamowitego piłkarskiego nosa, wyjątkową intuicję, a do tego był świetnym piłkarskim fachowcem, futbolowym strategiem na miarę największych w tym fachu.

Wybitny szkoleniowiec pochodzi z Lubina (urodził się 12 maja 1929 roku) i tam, choć wysoki nie był, znakomicie grał w… koszykówkę. Nie unikał innych sportów. W tenisie stołowym zdobył tytuł wicemistrza Polski, ale najważniejsza była piłka nożna.

Futbol trenował w Lubliniance. Do ŁKS trafił z… CWKS Warszawa czyli Legii (tu odbywał służbę wojskową) w 1953 roku. Pod wodzą legendarnego Władysława Króla świętował swoje największe sukcesy jako piłkarz – mistrzostwo i wicemistrzostwo kraju, Puchar Polski, występy w reprezentacji (sześć spotkań).

Leszek się wahał. Musiał wybierać między futbolem, a… medycyną – dokładnie stomatologią, którą studiował i nie skończył, bo postawił na piłkę, ale… Dzięki medycynie poznał swoją przeuroczą żonę Henrykę.

– Zwróciłam na niego uwagę – wspominała pani Henryka na łamach Dziennika Łódzkiego. – Był grzeczny, uprzejmy, nie palił papierosów (zmienił przyzwyczajenia namówiony przez swojego przyjaciela – Kazimierza Górskiego). Musiałam mu wpaść w oko, bo zaczął się pojawiać na zawodach pływackich, w których startowałam. W końcu postanowiłam iść na mecz Leszka.

A potem pani Henryka została lekarzem ginekologiem i… – Nie raz i nie dwa nie mogłam iść na mecz, bo miałam akurat dyżur – mówiła. – Ale szpital był przy ul. Krzemienieckiej, koło stadionu. Kiedy było słychać okrzyki to wiedziałam, że wygrywają. Gdy była cisza to znaczyło, że nie dzieje się dobrze.

Leszek trenował ukochany ŁKS, ale choć dobrze mu szło, działacze postawili na nieznanego…Węgra. W 1969 roku został trenerem, grającego wtedy w czwartej lidze Widzewa Łódź i poprowadził klub do wielkich sportowych sukcesów, przy okazji odkrywając i szlifując talent Zbigniewa Bońka.

Po latach widzewskich wzlotów wrócił do ŁKS. Drużyna po rundzie jesiennej była liderem tabeli, ale o tym co stało się wiosną lepiej nie wspominać. Grała słabo i zaprzepaściła wielkie sportowe szanse. Swój szkoleniowy triumf Jezierski święcił w Chorzowie, gdzie z Ruchem zdobył mistrzostwo Polski. Potem ze szczecińską Pogonią wywalczył wicemistrzostwo kraju. Trzy razy tygodnik „Piłka nożna” wybierał go najlepszym polskim trenerem. Nigdy nie został selekcjonerem reprezentacji Polski, o czym marzył i na co bezwzględnie sobie zasłużył. Nie należał jednak do partii, a to było wielką przeszkodą. Jestem pewien, że z nim w roli trenera Polska zapisałaby swoją jeszcze jedną chlubą kartę.

Jak zmarł? Razem z synem oglądali na działce w Sokolnikach transmisję z konkursu skoków narciarskich. W pewnym momencie Leszek Jezierski zdenerwował się, że jeden z Polaków zepsuł skok. Wstał z fotela, przeszedł do drugiego pokoju, złapał się za serce i upadł. Udar…

ŁKS zaczął przygotowania. Zapadła ważna decyzja. Na razie nie było żadnego nowego piłkarza ale… ma być ich pięciu!

Trener Marcin Matysiak

Przygotowania do rundy wiosennej rozpoczął ŁKS. Po rozczarowującej jesieni łodzianie zajmują 9 pozycję z dorobkiem 26 punktów i do zajęcia ostatniego miejsca dającego prawo gry w barażach brakuje im 6 punktów ŁKS zacznie ligowe zmagania w połowie lutego pojedynkiem z Górnikiem w Łęcznej. W pierwszej rundzie był remis 1:1. Do 18 stycznia łodzianie będą pracować na swoich obiektach. Tego dnia rozpoczną zgrupowanie w Side.

Sprawiedliwości stało się zadość. Ten trener swoją pracą i wynikami zasłużył sobie na docenienie. Marcin Matysiak dołączy do sztabu szkoleniowego pierwszoligowej drużyny ŁKS roli asystenta Jakuba Dziółki, zastępując Łukasza Włodarka, pełniącego jesienią funkcję drugiego trenera.

Wiceprezes Robert Graf mówił: Jeśli chodzi o ruchy transferowe do klubu: planujemy w sumie pięć takich ruchów. Finalizujemy transfer środkowego pomocnika i jeśli ten zawodnik pomyślnie przejdzie testy medyczne, wkrótce to ogłosimy. Dodatkowo chcemy pozyskać środkowego obrońcę, prawego obrońcę, napastnika i defensywnego pomocnika do rywalizacji z Mateuszem Kupczakiem. W przypadku ostatniego jesteśmy blisko porozumienia z młodym perspektywicznym zawodnikiem. Innych ruchów do klubu w tym okienku nie planujemy.

Przy piłce Michał Mokrzycki Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport

Kontrakt 27-letniego pomocnika Michała Mokrzyckiego został automatycznie przedłużony. Umowa zawodnika będzie obowiązywała do 30 czerwca 2026 roku. Zostanie też do 30 czerwca 2026 roku przedłużona umowa z Aleksandrem Bobkiem. Tak się stanie, jeśli bramkarz rozegra w ŁKS dwa spotkania, co wydaje się formalnością.

Trener Jakub Dziółka: W treningu uczestniczy 20 zawodników. Zabrakąo ze względu na chorobę Mateusza Wysokińskiego i Antonio Majcenica, ale wkrótce do nas dołączą. Decyzją moją i naszego sztabu Kelechukwu Ibe-Torti, Oliwier Sławiński, Aleksander Pawlak, Ivan Mihaljević i Jorge Alastuey zostaną przesunięciu do drugiego zespołu. Husein Balić i Pirulo przeszli ostatnio zabiegi. Jeśli rehabilitacja będzie przebiegała dobrze, a na razie wszystko jest w porządku, rozpoczną przygotowania z drużyną na zgrupowaniu w Turcji.

To już siedem lat, jak nie ma z nami jednego z najbarwniejszych i najbardziej nietuzinkowych piłkarzy w historii Polski i ŁKS czyli genialnego skrzydłowego Stanisława Terleckiego

Zdjęcia z archiwum Jacka Bogusiaka

Jak ten czas szybko i nieubłaganie płynie. To już siódma rocznica śmierci jednego z najlepszych piłkarzy w historii naszego kraju, genialnego lewoskrzydłowego Stanisława Terleckiego, który zmarł w wieku 62 lat. Przypomniał o rocznicy człowiek, który o ŁKS i jego wybitnych postaciach nie daje zapomnieć i wie on nich wszystko czyli kustosz pamięci łódzkiego klubu – Jacek Bogusiak.

To on był jednym z oddanych przyjaciół, którzy pomagali Stasiowi w trudnych dla niego życiowych chwilach. Nigdy nie odmówili pomocy inni bliscy ŁKS i piłkarzowi ludzie, jak Paweł Lewandowski czy Jerzy Leszczyński, w sumie cała prężnie działająca grupa Ełkaesiak, przyjaciele z boiska, no i oczywiście człowiek, z którym Stan grał w ŁKS i Ameryce, czyli Grzegorz Ostalczyk.

Stanisław Terlecki mówił w wywiadzie: Nasza rodzina miała majątek w Stanisławowie, dlatego mam na imię Stanisław. Mój dziadek ze strony ojca, Józef, był oficerem w armii austro – węgierskiej. W naszej rodzinie dzieci musiały znać dwa – trzy języki obce, mieć lekcje muzyki.

Jako jeden z nielicznych ówczesnych polskich futbolistów realizował z powodzeniem swoje intelektualne ambicje. Ukończył historię na Uniwersytecie Łódzkim (tytuł pracy magisterskiej: „Kodeks rycerski w XIV-wiecznej Polsce”). Uwielbiał polską klasykę: „Ziemię obiecaną” i „Trylogię”. Mówił mi, że zmienił stołeczną Gwardię na ŁKS, bo chciał uciec z Warszawy, jak najdalej od milicyjnego klubu w którym nie znajdował dla siebie miejsca. W przenosinach do Łodzi pomogła jedna z łódzkich… włókniarek, która upomniała się o piłkarza, gdy miasto odwiedził rządzący ówczesną Polską – Edward Gierek.

Potem jako jeden z nielicznych sportowców Terlecki wspierał Solidarność, brał udział w strajkach studentów. Uczył też historii w szkole podstawowej i liceum.

Stanisław Terlecki w barwach ŁKS (w latach 1975–1981, 1986–1988, 1990) zagrał w około 180 meczów i zdobył 23 gole. W 1981 roku poleciał za Ocean, do USA, gdzie grał m.in. w słynnym Cosmosie Nowy Jork. Furorę robił w halowych rozgrywkach jako zawodnik Pittsburgh Spirit, szybko stając się największą gwiazdą tego zespołu.

Ech, gdyby nie kontuzja, która wykluczyła go z gry w reprezentacji Polski, jestem pewien, byłby gwiazdą mundialu w 1978 roku i nie jest wykluczone, że bardzo pomógłby drużynie w zdobyciu kolejnego medalu mistrzostw świata. Terlecki w latach 1976-80 rozegrał 29 meczów w reprezentacji narodowej i zdobył siedem bramek.

ŁKS. Potrafili wygrać pięć ligowych meczów z rzędu. I co? Wielkie sportowe… nic

Mateusz Kupczak Fot. ŁKS/Cyfrasport

To widać czarno na białym. Futbolowa jesień nie udała się piłkarzom ŁKS. Zajmują dopiero 9 miejsce w tabeli, wygrali 7 spotkań, ale też 7 przegrali, kompromitując się w końcówce brakiem zwycięstw i… bramek na własnym boisku oraz zrozumiałym w tym wypadku drastycznym spadkiem frekwencji.

Trudno w tej sytuacji uwierzyć, że ŁKS mógł się cieszyć serią 5 (słownie: pięciu) zwycięstw z rzędu i marzyć o TOP 3 I-ligowej tabeli. Niestety, nic z tych marzeń nie zostało. Najlepsze fragmenty meczowe łodzian, to te, gdy mieli oni najwięcej sił i skutecznie realizowali taktykę mocnego pressowania na połowie rywala oraz szybkiego budowania akcji, kończonych celnym strzałem. Między 31, a 45 minutą zdobyli siedem bramek, żadnej nie stracili. Im dalej w las, tym gorzej… Między 76, a 90 minutą tylko trzy razy trafiali do siatki, za to stracili aż osiem goli!

Zastanawiające jest to, że najwięcej (20, w tym 7 celnych) i… najmniej (7) uderzeń oddali w zwycięskich starciach z Pogonią Siedlce 2:0 i Wisłą Kraków 3:1. Siedem celnych strzałów zdało się psu na budę w pojedynku ze Stalą Stalowa Wola (0:0). Wyjątkową skuteczność ełkaesiacy pokazali w starciu z Odrą Opole. Jedno uderzenie w światło bramki dało im zwycięstwo 1:0. W tym spotkaniu wygrali też najwięcej pojedynków – 116. To pokazuje, że ambicja i boiskowa walka się opłacają.

Na pewno na plusik może ligową jesień zapisać pomocnik Mateusz Kupczak, który zablokował 18 strzałów (drugi wynik w lidze) i miał najwięcej przechwytów – 111 (trzeci ligowy wynik). To powinien być piłkarz na którym, obok Michała Mokrzyckiego, będzie ŁKS budował wiosną swoją ligową przyszłość, przynajmniej w drugiej linii.

Wiceprezes do spraw sportowych ŁKS – Robert Graf przyznaje, że plan był inny czyli miejsce w czołowej szóstce. Będą w tej sytuacji zmiany i to na wielu pozycjach, bo niektóre transfery się po prostu nie udały. Nowi piłkarze mają się pojawić po nowym roku.

Robert Graf: – O budżet na wiosnę jesteśmy spokojni, dzięki Dariuszowi Melonowi i Tomaszowi Salskiemu, ale trzeba pamiętać o tym, że im dłużej będziemy w pierwszej lidze, tym bardziej będziemy obciążać konta właścicieli klubu. Pola przychodów w pierwszej lidze są dużo mniejsze niż w ekstraklasie, w dodatku ostatnimi meczami „wygoniliśmy” kibiców ze stadionu. 

To ostatnie to niestety najsmutniejsza prawda.

Jest źle? Nie, jest fatalnie! ŁKS znów bez gola i bez punktów na własnym boisku. Łodzianie to co najwyżej I-ligowy średniak

Dopełniła się czarna ligowa seria łodzian. Na zakończenie tegorocznych zmagań przegrali na własnym obiekcie z Arką Gdynia. Stadion im. Władysława Króla stał się futbolową zmorą… gospodarzy.

ŁKS ostatni raz zdobył trzy punkty u siebie… 13 września, pokonując Pogoń Siedlce (2:0). Od tego czasu rozegrał przy al. Unii pięć ligowych spotkań, w których wywalczyli zaledwie 2 punkty, nie strzelając przy tym nawet gola! Na dodatek w Pucharze Polski uległ Legii 0:3. Wygrał po raz ostatni 26 października, gdy pokonał na wyjeździe Stal Rzeszów. Taka jest statystyka, która wskazuje na to, że ten zespół nadaje się jedynie do kolejnej gruntownej przebudowy.

Mecz zaczął się od genialnego 40-metrowego prostopadłego podania Wysokińskiego, niestety zmarnowanego przez Feiertag, który zamiast strzelać starał się sprytnie odegrać piłkę. W kolejnej sytuacji Austriak już strzelał, ale za słabo. Arka z każdą minutą była odważniejsza, a bramkowe znakomite szanse mieli Oliveira i Czubak. Na szczęście dla łodzian niewykorzystane. W pierwszej części gry była duża intensywność, była walka, ale więcej bramkowych sytuacji nie było.

W drugiej połowie po blisko 15 minutach wreszcie dogodną sytuację wypracował ŁKS. Po dobrym podaniu Mokrzyckiego trzy metry od bramki został zablokowany Feiertag. Napastnik bez dwóch zdań w takich sytuacjach powinien się zachować lepiej. W odpowiedzi Czubak główkował wprost w ręce Bobka. W kolejnej sytuacji centra była łatwa do przewidzenia, a jednak łodzianie wyblokowani przez Czubaka pozwolili celnie uderzyć głową Marcjanikowi.

Potem po złej interwencji musiał faulować Iwańczyk i ujrzał czerwoną kartkę. Od 89 minuty łodzianie grali w dziesiątkę. Jeszcze okazję na wyrównanie miał Feiertag, ale główkował w dogodnej sytuacji jak początkujący junior. Takie sytuacje się mszczą. W odpowiedzi po kompletnym chaosie w łódzkiej defensywie, na listę strzelców wpisał się Sobczak. Ełkaesiascy doznali siódmej porażki, czwartej na własnym stadionie. Można tylko sobie rwać włosy z głowy!

ŁKS – Arka Gdynia 0:2 (0:0)

0:1 – Marcjanik (82, głową), 0:2 – Sobczak (90+4)

ŁKS: Bobek – Gulen, Wiech, Tuystkinas, Głowacki, Arasa, Mokrzycki (58, Iwańczyk), Wysokiński, Pirulo, Młynarczyk (83, Zając), Feiertag

Jubileusz ikony ŁKS – Marka Chojnackiego. Dziś, tak dobry obrońca, byłby w reprezentacji… noszony na rękach!

Jubilat Marek Chojnacki Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak jest niezawodny. Przypomniał mi, że 6 grudnia 65 urodziny obchodzi jeden z najlepszych łódzkich i polskich obrońców w historii, ełkaesiak co się zowie czyli Marek Chojnacki.

W barwach łódzkiej drużyny rozegrał 452 mecze. Aż trudno mi uwierzyć, gdy przeglądam statystyki, że tylko cztery razy reprezentował barwy Polski. Mówił skromnie: – Byłem wyróżniającym się zawodnikiem, ale i tak ciut odstawałem od tych występujących regularnie w reprezentacji. Ech, gdyby grał dziś, były noszony na rękach przez kibiców i selekcjonera. Tak skutecznego, pewnego swoich interwencji, solidnego, nie schodzącego poniżej dobrego poziomu piłkarza dziś w polskiej defensywie po prostu nie ma.

Archiwum Jacka Bogusiaka

Dla sport.tvp.pl powiedział: Gdybym chciał to wszystko dobrze policzyć, to w kadrach młodzieżowych wystąpiłem ze 100 razy. A była jeszcze reprezentacja B. I jeśli się zastanowić, to dzięki piłce objechałem cały świat. Miło wspominam na przykład udział w cyklicznym turnieju w Iranie, jeszcze za rządów szacha.

Haczyk – taki miał pseudonim – był wychowankiem MKS Łodzianki, klubu którego już nie ma, bo możni łódzkiej piłki (w tym ŁZPN! – nie do wybaczenia) pozwolili, żeby zniknął ze sportowej mapy miasta. W personalnej ankiecie w czasach, gdy był zawodnikiem mówił, że jego zdaniem najlepsi piłkarze to – w Polsce: Stanisław Terlecki, a na świecie – Diego Maradona. Znakomite wybory, z którymi trzeba i dziś się zgodzić! Wtedy najsmaczniejszym dla niego daniem był kurczak po chińsku w potrawce przygotowany przez żonę. Ciekawe, czy tak jest też do dziś.

Archiwum Jacka Bogusiaka

W rozmowie ze sport.tvp.pl Marek Chojnacki mówi:Cieszę się życiem, jestem szczęśliwym człowiekiem i zostałem przy piłce. Kilka razy prowadziłem ŁKS i muszę powiedzieć, że poziom sportowy zawsze był wysoki. Szwankowały inne sprawy, ale to już temat na inną opowieść. A jeśli mam być szczery, to w pewnym momencie poczułem, że mam wszystkiego dość. Perturbacje w różnych klubach kosztowały mnie sporo zdrowia. Była to więc świadoma decyzja, na którą wpływ miały sygnalizowane problemy.

I tak, już po odejściu z ŁKS, założyłem szkółkę piłkarską, a później odebrałem telefon Janusza Matusiaka z propozycją przejęcia żeńskiej drużyny SMS Łódź. Jakoś poszło i bardzo chwalę sobie obecne zajęcie. W pokonanym polu pozostawiliśmy zespoły z Łęcznej i Sosnowca, co jest sporym osiągnięciem. Nie mam zatem powodów do narzekań. Jestem chyba skazany na sport i mam nadzieję, że będzie mi towarzyszył do końca życia.

Archiwum Jacka Bogusiaka

Przypomnijmy reprezentacyjne sukcesy Marka, bo i tak ich nie brakowało. Jako piłkarz reprezentacji do lat 18wywalczył brązowy medal na mistrzostwach Europy ), zajął czwarte miejsce w mistrzostwach świata do lat 20 w Japonii (1979).

Był trenerem ŁKS, Arki, Zagłębia Sosnowiec. Największe sukcesy szkoleniowe święcił jednak z… dziewczynami z Grot SMS Łódź. Z tą drużynązdobył złoty (2022), srebrny (2021) i brązowy (2023) medal mistrzostw Polski oraz Puchar Polski (2023).

Taka jest prawda. ŁKS w trudnych chwilach może liczyć tylko na Aleksandra Bobka, który sam jednak punktów nie uratuje!

Fot. Cyfrasport

Historia w ŁKS zatoczyła koło. Wielka kadrowa rewolucja wróciła do punktu wyjścia. Był czas, choćby w ekstraklasie, gdy wszystko zależało od dobrej postawy bramkarza Aleksandra Bobka, bo inni, szczególnie w defensywie, grali słabo lub bardzo słabo i nie inaczej jest teraz. Bobek dwoił się i troił, trzymał dobry wynik, a jednak schodził z boiska w Krakowie, jak i jego koledzy, z opuszczoną głową, bo nie mógł nic zaradzić na juniorskie błędy w defensywie w ostatniej akcji meczu.

Wydawało się, że spory sportowy postęp zanotował boczny obrońca Piotr Głowacki, tymczasem ostatnio znów pokazuje, że nie można mu do końca ufać. Kłopoty z upilnowaniem skrzydłowych. W akcjach ofensywnych brak właściwej współpracy.

Trzeba jednak przyznać, że nie tylko on notuje regres. Ta uwaga dotyczy też niestety Michała Mokrzyckiego, który do tej pory był filarem drużyny, nie mówiąc już o Hiszpanach – Pirulo czy Andreu Arasie. Co zrobić, żeby zmienić drużynę na lepsze? Sprowadzić zimą… lepszych piłkarzy i dokonać kolejnej przebudowy? Czy jednak ŁKS na to stać?

Na razie przed łodzianami dwa ważne pojedynki. Oby to nie było bylejakie kończenie futbolowego roku. Najpierw w czwartek ŁKS zmierzy się w pucharowym boju z Legią (godz. 18), a potem 9 grudnia o godz. 19 niezwykle ważne ligowe starcie przy al. Unii z Arką Gdynia. Ono pokaże, o co wiosną będzie grała łódzka drużyna. Czy tylko o bezpieczne miejsce w środku ligowej tabeli, co mówiąc szczerze, nie satysfakcjonuje nikogo.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑