Rezerwowy Pafka

Tag: łks bogusiak (Page 1 of 3)

Urodziny jednej z najtragiczniejszych postaci w piłkarskiej historii ŁKS – Jacka Płuciennika, zarazem najlepszego przyjaciela Grzegorza Krysiaka

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Ech, na to wspomnienie, znów pojawia się wielki, wielki żal. 3 września 1998 roku zginął w wypadku samochodowym były piłkarz ŁKS, błyskotliwy Jacek Płuciennik. Nie brakowało takich, którzy przychodzili na stadion, żeby oprócz oczywiście zobaczyć Jacka w akcji, podobnie jak jego najlepszego kumpla – Grzegorza Krysiaka.

Zresztą Jacek zapytany co będzie robił po skończeniu kariery powiedział: Będę chodził na mecze ze swoim najlepszym przyjacielem – Grzesiem Krysiakiem. Zły los nie pozwolił mu doczekać tych wyjątkowych, pięknych chwil. Obaj przyszli do ŁKS z Boruty Zgierz i obaj zapisali się w historii łódzkiego klubu.
– To był mój największy przyjaciel – mówił Grzegorz Krysiak. –Jacek to ktoś, kto był ze mną, jak przychodziłem do ŁKS. To ktoś, kto mnie polecił do ŁKS. Zawdzięczam mu bardzo dużo. Czasami masz przyjaciela jednego na całe życie i Jacek jest dla mnie właśnie kimś takim. Mimo, że go nie ma, ale zawsze wiem, że z góry patrzy i pomaga, bo to miał w sercu.

Niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomina, że jego imiennik Jacek Płuciennik urodził się 25 lipca 1970 roku. A wypadek? Miał miejsce 28 lat później o godz. 19.35. Jacek Płuciennik wieczorem tego dnia wracał z Olsztyna do Łodzi wraz z żoną Anną i synem Bartkiem. Jego samochód seat ibiza zderzył się czołowo z ciężarowym mercedesem. Jacek zginął na miejscu. Był jedyną ofiarą wypadku.

Płuciennik występował w ŁKS przez trzy pełne sezony 1992-1995, a w sezonie 1998/99 rozegrał 2 mecze. Łącznie wystąpił w 97 meczach, strzelił 19 bramek, w tym trzy w derbowych starciach z Widzewem.

Pogrzeb piłkarza ŁKS odbył się 10 września. Przy grobie były sztandary ŁKS, Stomilu ŁOZPN. Jacek Bogusiak położył na grobie duży specjalnie zrobiony (3,5-metrowej długości) szalik z napisem: Łódzki Klub Sportowy – mistrz Polski 1998. Ten szalik najlepszy przyjaciel Jacka, czyli Grzegorz Krysiak zdjął z grobu i wręczył synowi Jacka 6-letniemu Bartkowi.

Dla uczczenia pamięci Jacka rozegrano w Olsztynie towarzyski mecz Olsztyn – Łódź, zakończony remisem 5:5. Uczestniczyło w nim wielu znanych futbolistów. Bramki dla Łodzi strzelali: Gęsior, Niżnik, Cebula, Soszyński i… Krysiak.

Jan Sobol. Miał być lekkoatletą, potem siatkarzem, został znakomitym piłkarzem. Gdy grał w ŁKS, bali się go obrońcy i bramkarze rywali. Najlepszy kumpel Stasia Terleckiego

Fot: archiwum Jacka Bogusiaka

Tak wszechstronnego, strzelającego gole piłkarza chciałaby mieć każda drużyna. 72 urodziny obchodził Jan Sobol. W ŁKS zagrał 93 mecze, zdobył 18 bramek. Zaliczył też dwa występy w reprezentacji Polski (Polska – Szwecja 2:1 w 1977 roku, Polska – Libia 5:0 w 1979). Zanim został piłkarzem był lekkoatletą i siatkarzem. W trójskoku uzyskał wynik 13,40, wzwyż 185 cm.

Tak skocznego sportowca dostrzegli trenerzy siatkówki. Janek uprawiał siatkówkę w Chełmcu Wałbrzych, ale zdecydował się na futbol. Jaką wybrać pozycję? Spróbował jako bramkarz. W szkolnym meczu zamienił się miejscami na boisku z kolegą, który grał w ataku i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Janek zdobył trzy bramki, a jego drużyna wygrała spotkanie, a potem zdobyła mistrzostwo wałbrzyskich szkół.

– Po jego uderzeniach piłkę z siatki podnosili bramkarze, takich klubów jak: Beerschot, Widzew, Lech, Ruch, Pogoń, Zagłębie, Wisła – mówi kustosz pamięci ŁKS, chodząca encyklopedia klubu Jacek Bogusiak, który przypomniał o jubileuszu piłkarza. Przedstawiciele Grupy Ełkaesiak. Tadeusz Marczewski, Jerzy Leszczyński, Irek Kowalczyk i Jacek Bogusiak, którzy zorganizowali mu wspaniały jubileusz z okazji 60. urodzin, zgodnym głosem mówią: – Dziś taki piłkarza bardzo przydałby się ŁKS, ba był jego liderem, jak i nie jednego klubu ekstraklasy!

Do Łodzi sprowadził go trener, który miał nosa do wyszukiwania utalentowanych graczy, którzy potem sprawdzali się na najwyższym poziomie czyli Leszek Jezierski. Zdaniem piłkarza swój najlepszy mecz w barwach ŁKS rozegrał w 1977 roku, gdy po jego golach łodzianie pokonali Ruch 2:1. Najtrudniejszym przeciwnikiem na boisku był rywal zza miedzy czyli jeden z liderów Widzewa – Krzysztof Surlit.

Od pierwszej chwili jego najlepszym boiskowym i pozaboiskowym kumplem został Stanisław Terlecki. Dogadywali się bez słów, tak na boisku, jak i poza nim. Kiedy dla Stasia nastały trudne życiowo czasy, Janek zawsze spieszył mu z pomocą. Dwaj przyjaciele z boiska i poza nim nie raz i nie dwa wspierali nagrodami laureatów młodzieżowych turniejów.Stasia pasjonowała historia, Janek uwielbiał… westerny, zwłaszcza te, w których grali: Gregory Peck i Kirk Douglas.

Rada Janka dla młodych futbolistów: chcesz zrobić karierę, musisz naprawdę kochać piłkę nożną!

Mieliśmy w Łodzi, w ŁKS, znakomitych, ba, wybitnych hokeistów. Jednym z nich był Kazimierz Chodakowski

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

To były piękne czasy. Mieliśmy w Łodzi topowy hokej na lodzie, w wykonaniu drużyny ŁKS, na który do Hali Sportowej przychodził nadkomplet publiczności. Mieliśmy też w Łodzi znakomitych, ba, wybitnych hokeistów. O urodzinach jednego z nich przypomniał niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak.

To był zawodnik – Kazimierz Chodakowski. Wychowanek legendy polskiego sportu – Władysława Króla. Bronił barw ŁKS już w 1947 roku. Najważniejszy okres jego kariery w łódzkim klubie zaczął się w drugiej połowy lat 50. Wtedy zdobył z ŁKS dwa brązowe medale mistrzostw Polski.

Długowieczność wybitnych sportowców to nie jest znak tylko naszych czasów. Pan Kazimierz swoją zawodniczą przygodę z hokejem zakończył w wieku 42 lat. Oczywiście w ŁKS! Dwa razy uczestniczył w igrzyskach olimpijskich, cztery razy w mistrzostwach świata. Zdobył brązowy medal w akademickich mistrzostwach świata. W reprezentacji Polski zagrał 84 razy, strzelił 14 bramek. Po zakończeniu kariery był trenerem, szkolił młodzież.

A wszystko mogło potoczyć się inaczej, bo swoją przygodę z zawodowym sportem zaczynał jako… piłkarz. Wystąpił w jednym meczu ligowy – 21 marca 1948 roku (ŁKS – Ruch 3:7). Grał w drużynie razem m.in. z Henrykiem Szczurzyńskim, Marianem Łączem, Stanisławem Baranem, Tadeuszem Hogendorfem, Longinem Janeczkiem.

Jakim był zawodnikiem w hokejowych zmaganiach? Twardym, nieustępliwym, starcie z nim to nie było przebacz. Jego bodiczek śnił się rywalom po nocach. Był wyjątkowo walecznym, charakternym zawodnikiem. Potrafił, jak nikt, poderwać zespół do skutecznej walki!

Po latach Grupa Ełkaesiak: Tadeusz Marczewski, Jacek Bogusiak, Irek Kowalczyk, Anna Adamczyk zorganizowali benefis Kazimierza Chodakowskiego. Było to w dniu jego 80. urodzin. Przed meczem piłkarskim otrzymał piękny tort ze swoim zdjęciem. Dobrze, że cały czas są ludzie, którzy pamiętają o ważnych klubowych rocznicach, o wybitnych postaciach łódzkiego klubu.

Wiesław Jańczyk – wyjątkowy sportowiec. Był mistrzem Polski w barwach ŁKS w piłce nożnej, a wcześniej w… koszykówce!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Człowiek, na którym w sprawach ŁKS zawsze można polegać, kustosz pamięci klubu – Jacek Bogusiak przypomniał: 13 czerwca (1931 roku) to dzień urodzin wyjątkowego sportowca dla ŁKS – mistrza Polski w piłce nożnej i… koszykówce – Wiesława Jańczyka.

Na piłkarskim boisku Jańczyk imponował ambicją, wyszkoleniem technicznym i dokładnymi prostopadłymi podaniami. To właśnie on wraz Robertem Grzywoczem reżyserował grę ełkaesiaków. Potrafił też kryć wyjątkowo skutecznie rywali. Tak było choćby z Gerardem Cieślikiem. Gazety pisały po spotkaniu ŁKS z Rucherm, że ełkaesiak poradził sobie ze znakomitym snajperem z „precyzją zegarmistrza”.

Jako jeden z czterech piłkarzy ŁKS pan Wiesław grał w meczu otwarcia słynnego stadionu Camp Nou. Jak plotka głosi, gdy po skończeniu kariery mieszkał w Australii, to romansował z Violettą Villas. Na dodatek mimo sportowych obowiązków, skończył studia, a w wolnych chwilach świetnie grał w brydża. To dowodzi, że Wiesław Jańczyk pseudonim Łapka (precyzyjny rzut na kosz jednorącz z wyskoku!) to postać wyjątkowa.

Dziś pan Wiesław mieszka w Warszawie, ale jak tylko może, mimo zaawansowanego wieku, odwiedza Łódź i swój ukochany klub, dzięki wsparciu i pomocy niezawodnej grupy Ełkaesiak.

Z grona piłkarzy, którzy w 1958 roku zdobyli mistrzostwo Polski obok Wiesława Jańczyka, żyje jeszcze i mieszka w Australii Kazimierz Kowalec (rocznik 1933).

Wiesław Jańczyk kontynuował rodzinne tradycje, wszak jest synem reprezentanta Polski – Romana (w 1927 roku zdobył pierwszego hat tricka dla ŁKS). Ogółem zagrał w 163 meczach ligowych i zdobył 4 gole. Jeden jedyny raz wystąpił w reprezentacji Polski – 29 września 1957 z Bułgarią (1:1).

Na 90 urodziny otrzymał specjalny prezent, przygotowany przez Jacka Bogusiaka i Tadeusza Marczewskiego publikację: „Wiesław Jańczyk – ikona ŁKS”. Były piłkarz doczekał się też swojego znaczka pocztowego. Jest upamiętniony na karcie pocztowej według rysunku Edwarda Ałaszewskiego. Jest także upamiętniony na rysunku: mistrzowska drużyna koszykarzy ŁKS, jako ten rzucający do kosza. Otrzymał odznakę „Za zasługi dla Miasta Łodzi” . Skybox na stadionie przy al. Unii nosi imię jubilata.

Pierwszy piłkarski mecz przy sztucznym świetle w Łodzi. To było ponad pół wieku temu!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał mi: 55 lat temu – w niedzielę 7 czerwca 1970 roku nad dawnym stadionem ŁKS rozbłysły jupitery – na czterech wieżach wysokich na 45 metrów. Jupitery firmy Philips miały moc 320 lux (na każdym z czterech masztów było 27 lamp). Na ich zbudowanie zużyto 20 947 kilogramów stali.

Jakie to było wtedy wydarzenie, niech świadczy fakt, że elektryfikacja do wsi pod Sieradzem, gdzie spędzałem rodzinne wakacje, dotarła z pięć lat wcześniej. Tak, niezapomniane wieczory spędzaliśmy przy lampie… naftowej!

Wróćmy do pojedynku przy al. Unii. W premierowym meczu przy sztucznym świetle, który zaczął się o godz. 20, obserwowanym przez 30 tysięcy widzów, ŁKS pokonał Motor Lublin 4:0. Premierowego gola strzelił supersnajper ŁKS – Jerzy Sadek z rzutu karnego w 55 minucie spotkania. Potem na listę strzelców wpisywali się: Mszyca (76), Gapiński (77), Nejman (87)

ŁKS grał w składzie: Osówniak, Lubański, Szadkowski, Wojtysiak, Korzeniowski, Suski, Kostrzewiński, Ostalczyk (Nejman), Sadek, Mszyca, Gapiński.

Panowie: Jacek Bogusiak i Zdzisław Kostrzewiński podczas jubileuszu Football Pub w OFF Piotrkowska, ucieli sobie długą rozmowę, pełną wspomnień na temat tego pojedynku. Trzeba dodać, że pan Zdzisław został uznany za jednego z najlepszych graczy tego historycznego starcia.

Przed wielką premierą była próba generalna 3 czerwca w sparingu ŁKS pokonał Concordię Piotrków 4:1, a trzy gole strzelił Mszyca.

RetroFutbol.pl przypomina: W 1878 roku, a dokładnie 14 października, rozegrano w Anglii pierwszy mecz przy sztucznym świetle. Na oświetlenie przy Bramall Lane złożyły się cztery wysokie na 10 metrów drewniane wieże, które podtrzymywały lampy zasilane z czterech znajdujących się za bramkami prądnic Siemensa. Łączna moc wyprodukowanego w ten sposób oświetlenia miała równowartość „8000 standardowych świec”.

Jak donosiły lokalne dzienniki, światło wokół murawy było tak jasne, że kobiety rozkładały parasolki, chroniąc się przed nim, niczym przed promieniami słonecznymi. Źródła światła umieszczone stosunkowo nisko nad ziemią oślepiały zawodników i były powodem wielu widowiskowych błędów i pomyłek. Na boisku drużyna „Niebieskich” pokonała „Czerwonych” 2:0.

Nie wszystkie znane kluby mogą się pochwalić takim wyjątkowym piłkarzem. Stanisław Baran – jeden z największych talentów naszego futbolu – jest legendą ŁKS!

Zdjęcia. archiwum Jacka Bogusiaka

Nie kto inny, jak kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał mi, że 26 kwietnia 1920 roku urodził się jeden z najważniejszych piłkarzy w historii klubu, legendarny Stanisław Baran. W przededniu 105 rocznicy Grupa Ełkaesiak: Tadeusz Marczewski, Wojciech Pietrzykowski, Jacek Bogusiak odwiedziła grób wybitnego ełkaesiaka.

Stanisław Baran był jednym z bohaterów słynnego meczu z Górnikiem Zabrze (zdobył w tym meczu cztery gole), po którym red. Jerzy Zmarzlik obwieścił światu narodziny „Rycerzy Wiosny”. – To był triumf całego kolektywu, w którym jeden grał za wszystkich, a wszyscy za jednego – mówił po latach Stanisław Baran.

To z polskim Stanleyem Matthewsem drużyna ŁKS pod wodzą trenera Władysława Króla świętowała zdobycie Pucharu Polski i wywalczenie mistrzostwa Polski. A miał wtedy 38 lat!

Stanisław Baran był jednym z największych talentów przedwojennej polskiej piłki. Był w kadrze na mistrzostwach świata w 1938 roku. 16-letnie chłopiec jw meczu z Brazylią (5:6) w Strasbourgu nie brał jednak udziału: siedział na ławce rezerwowych i obserwował zmagania defensywy polskiej ze wspaniałym Leonidasem.

Zagrał w narodowej drużynie w zwycięskim meczu z Węgrami w ostatnią przedwojenną niedzielę. Rywale uchodzili wtedy za najlepszy zespół świata. Smutna prawda jest taka, że najlepsze piłkarskie lata zabrała mu niemiecka okupacja (działał w Armii Krajowej pod pseudonimem Eskimos), ale… Miał na tyle talentu, umiejętności charyzmy, że został po wojnie legendą ŁKS.

zacytujmy Jacka Bogusiaka: Stanisław Franciszek Baran pseudonim Matthews przyszedł na świat na Rzeszowszczyźnie. Był absolwentem gimnazjum. W latach 1934-1937 grał w piłkę w Resovii. W latach 1938-39 w Warszawiance. W czasie okupacji występował w konspiracyjnej drużynie Halniak Limanowa. Po wojnie zaczął grę w ŁKS. Występował w łódzkim klubie do 1958 roku. Z ŁKS zdobył Puchar Polski 1957, mistrzostwo Polski 1958. Rozegrał w ekstraklasie 173 mecze (ponad 16700 minut), strzelił 67 bramek. W reprezentacji Polski wystąpił 9 razy (osiem grając w ŁKS). Był jedynym reprezentantem Polski, który zagrał w meczach kadry przed wojną (27 sierpnia 1939 roku z Węgrami w Warszawie) i po jej zakończeniu.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej poświęcił się pracy trenerskiej, prowadził grupy młodzieżowe w szkółce piłkarskiej Hala Sportowa Łódź i w ŁKS. Następnie prowadził drużyny ligowe w niższych ligach (Włókniarz Pabianice, Wisłoka Dębica, Radomiak).

Ech, gdyby ŁKS miał dzisiaj takich napastników! 80 rocznica urodzin Jana Mszycy

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Grupa Ełkaesiak w składzie: Tadeusz Marczewski, Irek Kowalczyk, Michał  Świercz, Jacek Bogusiak pamięta. W 80 rocznicę urodzin, kustosze pamięci klubu i jego wybitnych postaci, na grobie Jana Mszycy złożyli kwiaty, kartę pamięci, zapalili znicze zostawili klubowe chorągiewki.

– Jan Mszyca urodził się 17 kwietnia 1945 roku, a zmarł 2 stycznia 1984 roku. Jest pochowany na cmentarzu przy ul. Szczecińskiej w Łodzi – mówi Jacek Bogusiak.

Pamiętam jak grał, widziałem i oklaskiwałem napastnika: szybki, przebojowy, ambitny, strzelający bramki, bodaj tę najładniejszą w meczu ze Stal Mielec, wygranym 1:0.

 – Zacząłem gromadzić materiały od 6 kwietnia 1975 roku, kiedy to Jan Mszyca w meczu ŁKS – Stal Mielec strzelił gola – wspomina Jacek Bogusiak. – Miałem wspaniały prezent na 18. urodziny. Piłkarze ŁKS, dzięki prezesowi Edwardowi Gliszczyńskiemu, zaprosili szefów Klubu Kibica, mnie i Annę Elżbietę-Adamczyk po meczu na lampkę szampana.

W latach 1969 – 77 Jan Mszyca rozegrał w ekstraklasie (dawniej I liga) 130 spotkań i I lidze (dawniej II liga) 47 meczów barwach ŁKS, strzelił 35 goli. Strzelał gole w meczach z 21 drużynami, pokonując pięciu bramkarzy – reprezentantów Polski: Jana Tomaszewskiego, Zygmunta Kuklę, Stanisława Burzyńskiego, Piotra Brola i Piotra Mowlika.

Zdobył pierwszą bramkę w meczu rozegranym na ŁKS przy świetle elektrycznym w próbie generalnej oświetlenia w meczu ŁKS – Concordia Piotrków 4:1. Strzelił też gola w pierwszym oficjalnym meczu przy światłach: ŁKS – Motor Lublin 4:0. Strzelił gola w meczu z AIK Sztokholm podczas tournee po Szwecji. Jana Mszycę i Jerzego Sadka Szwedzi chcieli kupić od razu po zakończeniu meczu. Dawali mieszkanie, kontrakt i zaproszenie dla rodziny. Wtedy niestety to było niemożliwe. A być może, gdyby transfer był możliwy, Mszyca zyskałby europejską futbolową sławę!

Mecz drużynie ŁKS się kompletnie nie udał. Udało się natomiast znakomicie spotkanie z jedną z legend klubu – Markiem Chojnackim

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Ligowy mecz nie udał się piłkarzom ŁKS. Przegrali u siebie z Odrą Opole 1:2. Znakomicie udało się natomiast przed meczem spotkanie w sektorze VIP z jedną z legend klubu, piłkarzem, który rozegrał najwięcej spotkań w barwach klubu, obecnie trenera piłkarek nożnych UKS SMS – Markiem Chojnackim.

Jak podaje kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak główny udziałowiec ŁKS Dariusz Melon wręczył Markowi Chojnackiemu pamiątkową koszulkę z napisem „Haczyk, 452”, co przypomina o liczbie rozegranych w ŁKS meczach. Uroczystość prowadził red. Piotr Andrzejczak z Radia Łódź.

Na spotkaniu obecni byli znakomici piłkarze i trenerzy ŁKS i nie tylko oni – zaproszeni przez dyrektora do spraw marketingu – Marcina Klimaszewskiego: Zygmunt Gutowski, Mirosław Bulzacki, Ryszard Polak, Andrzej Milczarski, Włodzimierz Białek, Leszek Kwaśniewicz, Arkadiusz Klimas, Grzegorz Wesołowski, Rafał Niżnik, Witold Bendkowski, Włodzimierz Tylak, Wiesław Pokrywa, dr Stanisław Ferszt oraz były kierownik drużyny Wacław Kaczmarek.

Jacek Bogusiak z Tadeuszem Marczewskim przygotowali na kilkunastu planszach mini wystawę przypominającą występy Marka Chojnackiego w ŁKS. Dział marketingu ŁKS przygotował wiele zdjęć, na których główny bohater uroczystości składał autografy. Przedstawiciele Grupy Ełkaesiak rozdawali najmłodszym chorągiewki ŁKS oraz specjalne znaczki.

ŁKS gra dziś ligowy mecz z Odrą. Czy doczekamy się kolejnego hat tricka?

Jerzy Wieteski archiwum Jacka Bogusiaka

ŁKS chce kontynuować zwycięską passę i wygrać po raz trzeci z rzędu. O godz. 19.30 podejmuje dziś Odrę Opole. Łodzianie walczą o barażową szóstkę. Rywale są w strefie spadkowej.

Niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał dwa kapitalne mecze łodzian, w którym piłkarze ŁKS zanotowywali hat tricki. Jacek jest tym człowiekiem, który skrupulatnie odnotowuje takie wydarzenia i nagradza autorów takiego wyczynu… okolicznościowym melonikiem. Dwa razy takim wyczynem popisał się Jerzy Wieteski. W wygranych 3:0 w 1957 i 4:1 w 1958 roku strzelił po trzy bramki. W 2001 roku tego wyczynu dokonał też Adam Grad w spotkaniu wygranym 4:0. Czy dziś ktoś pójdzie w ich ślady?

Działacze ŁKS wprowadzają, wzorem wielu europejskich klubów nowość – spotkania w sektorze VIP z legendami klubu. Pierwszym bohaterem takiego spotkania będzie Marek Chojnacki, którego wielkie dokonania dla ŁKS nie raz i nie dwa opisywał Jacek Bogusiak. Marek przez 18 lat bronił barw ŁKS, wystąpił w 452 meczach, strzelił dla swojej drużyny 48 bramek.  Był kapitanem drużyny walczącej o mistrzostwo Polski w 1993 roku, wystąpił w także w europejskich pucharach czyli w dwumeczu z FC Porto.

Są obok Jacka inni wierni z wiernych ełkaesiacy. Sławomir Romanowski wykonał okładkę programu meczowego ŁKS – Stal Stalowa Wola w 1994 roku. Od wielu wielu lat jest obecny na każdym meczu rozgrywanym w Łodzi.

Marian Łącz – autor trzech hat tricków dla ŁKS. On był jak Gerd Mueller tamtych czasów!

Stoją od lewej: Wacław Pegza, Jan Pisarki, Marian Łącz, Feliks Karolak, Zbigniew Łuć, Tadeusz Hogendorf, Stanisław Baran, Jan Włodarczyk, Tadeusz Łuć, Zygmunt Czyżewski, Stanisław Sidor.
Zdjęcia z archiwum Jacka Bogusiaka

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał mi postać jednego z najbarwniejszych piłkarzy ŁKS – Marian Łącz pseudonim Makuś. Zdobył dla łódzkiej drużyny 35 bramek na poziomie I ligi (dziś ekstraklasa), zaliczył trzy hat tricki: 27 marca 1949 roku w meczu z Legią (5:1), 3 kwietnia 1949 roku w spotkaniu z Wartą Poznań (3:0) i 5 września 1949 roku też w meczu z Wartą (4:4).

Najlepszy strzelec ŁKS pod koniec lat 40. W 1949 roku wygrał plebiscyt Kuriera na najlepszego piłkarza Łodzi. Doskonały technik, miał precyzyjne uderzenie z dystansu, świetnie radził sobie przy strzałach głową, specjalista od rzutów karnych.

Otwarty, kontaktowy, zwykle uśmiechnięty. Lubił pogawędzić sobie z kibicami. Trzy razy wystąpił w reprezentacji Polski.

Obok piłki miał drugą pasję, aktorstwo. Uprawiając futbol jednocześnie studiował na PWST w Warszawie. Grał w takich filmach jak: Gangsterzy i filantropii, O dwóch takich, co ukradli księżyc, Miś, Janosik, Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz serialach Dom, Polskie drogi, Lalka, Alternatywy 4. ojciec aktorki Laury Łącz.

Dodam o siebie, że mówiono o nim: to najlepszy w Polsce piłkarz wśród dobrych aktorów i najlepszy aktor wśród dobrych piłkarzy!

Onet przypomina anegdoty o piłkarzu – aktorze: Nie ukrywał zamiłowania do używek i dobrej zabawy. – Makuś, a jakbyś był na bezludnej wyspie bez wódeczki i papierosów? – pytali jego znajomi. – Cóż, umarłbym – odpowiadał Marian Łącz. Zdarzało się, że był zmieniany już w przerwie meczu. Nie dlatego, że grał słabo. Łącz spieszył się po prostu do teatru

– Najenergiczniej i najofiarniej zagrał Łącz. Był wszędzie, zarówno na środku, jak i na skrzydłach, a czasem nawet cofał się daleko. Łącz, wspomagany przez kolegów, wykańczał ich akcje celnymi strzałami, wobec których Skromny był zupełnie bezradny – pisał Przegląd Sportowy po wygranej 5:1 z Legią, gdy zaliczył hat tricka.

Podobno kiedyś tak spieszył się do teatru, że dopiero w garderobie z piłkarskiego stroju przebierał się w teatralny. Wszedł na scenę i spostrzegł, że na nogach ma korki! To chyba jednak legenda miejska – wspominała Laura Łącz, córka Mariana i aktorka, w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

– On był jak Gerd Mueller owych czasów. Strzelał bramki, rządził na boisku, krzyczał, domagał się piłek, sterował kolegami. Był takim liderem – mówił wybitny aktor Jan Englert w Dzień dobry TVN.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑