
Bramkę Górnikowi Łęczna strzela Andreu Arasa Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl
Mocno przebudowany ŁKS znów niestety rozczarował. Tylko zremisował z Górnikiem Łęczna (1:1), choć prowadził i miał inicjatywę. Niestety, bezgraniczna głupota stopera Adriena Louveau, który faulował niepotrzebnie, a brutalnie, co skończyło się czerwoną kartką, sprawiła że od 56 minuty łodzianie musieli grać w dziesiątkę. To miało swoje konsekwencje czyli serię katastrofalnych błędów w defensywie. A na koniec stratę (w dziecinnie łatwy sposób) bramki i punktów.
Widać jak na dłoni, że lepiej dla ŁKS byłoby, żeby nadal piłkę rozgrywał Dani Ramirez, a nie Pirulo (choć ten deklaruje, że da radę). Obu stoperów można by natychmiast zamienić na Rahila Mammadova. Cóż, mądry ełkaesiak po szkodzie. Trzeba zatem teraz mądrze gospodarzyć tymi, których się ma.
Tymczasem zmiany w składzie w spotkaniu z Łęczną tylko osłabiły zespół. Po co trener Janusz Dziółka posłał do boju nieprzygotowanego austriackiego napastnika? Ten robił za słup w grze defensywnej łodzian i sprawiał, że ŁKS bronił się nie w dziesiątkę, a w dziewiątkę.
Łodzianie mieli stawiać na młodzież i jakoś tego nie widać. Nie mogę zrozumieć dlaczego w roli jokera nie wystąpił szybki i przebojowy Antoni Młynarczyk, czy kolejny zdolny piłkarz – Jan Łabędzki. Zastosowanie prostych środków – laga do przodu na szybkiego Młynarczyka – mogło przynieść zdobycie, a nie stratę gola. Ale nie ma co rozważać, co by było gdyby… Bardziej trzeba skupić się na tym, na kim warto polegać i na kogo stawiać.
10 sierpnia czeka ŁKS mecz w Legnicy (godz. 19.35). Miedź jest trudnym, wymagającym przeciwnikiem. Czy na środku defensywy obok Leventa Gulena wystąpi Artemijus Tutyskinas, a reżyserem gry, trudnym do zaakceptowania, nadal będzie Pirulo?! Można mieć nadzieję, że znów błyśnie pod bramką Andreu Arasa. Potrafi znaleźć sobie miejsce w polu karnym, szuka go piłka, a zatem kolejny gol nie jest wykluczony.