Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź
ŁKS nie gra już o nic. Na długo niestety przed gwizdkiem kończącym zmagania z hukiem spadł z ekstraklasy. Piłkarze zapowiedzieli, że swój honor mają i jak mówi Mariusz Pudzianowski, łatwo skóry nie sprzedadzą.
Słowa, słowa, puste słowa… One dla piłkarzy z al. Unii nic nie znaczą. Wyszli na boisku w Gliwicach i oczywiście w marnym stylu, przy katastrofie w defensywie, przegrali po raz 21 w rozgrywkach, 14 na wyjeździe.
W grze łodzian od początku był luz blues, a w niebie, a raczej defensywie, momentami same dziury. W 18 min Gulen zgubił krycie w defensywie, a Wilczek z czterech(!) metrów główkował obok słupa. No, po prostu fart. Osiem minut później Mammadov wycofywał piłkę do Bobka tak niefortunnie, że o mały włos nie padła one łupem Wilczka. Na szczęście znów skończyło się na strachu. Nie sprawdziło się też powiedzenie do trzech razy sztuka, bo Bobek sparował piłkę po główce Ameyawa.
W sumie w pierwszej połowie więcej było przepychanek, prostych strat, niedokładnych podań niż składnej gry.
Druga część spotkania rozpoczęła się od gola dla gospodarzy. Gulen po wrzucie z autu(!) wybił piłkę bez sensu, wprost pod nogi byłego widzewiaka Ameyawa, który oczywiście skorzystał z prezentu i posłał piłkę pod poprzeczkę. Kolejna defensywna czarna rozpacz!
Piast chciał pójść za ciosem, ŁKS się bronił i szukał skutecznej kontry. Indywidualne akcje Tejana kończyły się faulami rywali i niecelnymi strzałami z rzutów wolnych.
Tymczasem wszedł na boisko olewający ŁKS Durmisi złamał linię spalonego, co spowodowało, że Wilczek, który pierwszy dopadł do piłki odbitej przez Bobka, nie był na spalonym i prawidłowo zdobył drugiego gola. ŁKS rozsypał się zupełnie i szybko stracił trzecią bramkę, oczywiście po katastrofalnych błędach w defensywie. A potem jeszcze jedną, gdy nikt nie krył Felixa. Po prostu wstyd, aż nie chciało się na to patrzeć.
Gole byłego widzewiaka i kolegów zapewniły utrzymanie Piastowi. A ŁKS? Niestety, w grze o pietruszką musi jeszcze męczyć siebie i nas.
Piast Gliwice – ŁKS 4:0 (0:0)
1:0 – Ameyaw (47), 2:0 – Wilczek (73), 3:0 – Felix (76), 4:0 – Felix (88)
ŁKS: Bobek – Dankowski, Mammadov, Gulen, Głowacki (69. Durmisi), Tejan, Ramirez (89, Ceijas.), Mokrzycki, Hoti (69, Pirulo), Młynarczyk (59, Szeliga), Janczukowicz (69, Jurić)