Oby, oby to był mecz na przełamanie piłkarskiej drużyny ŁKS. Nie jest łatwo, gdy jest się zdołowanym beniaminek, podnieść się z kolan, gdy na tablicy widnieje wynik 0:3. A jednak łodzianom to się udało. Z przerażonego chłopca do bicia w pierwszej połowie, w drugiej stali się odpowiedzialnymi mężczyznami, którzy nie boją się walki i wierzą, że są w stanie osiągnąć korzystny wynik.

Cieszy fakt, że z meczu na mecz lepiej spisuje się Dani Ramirez, który wyrasta na ofensywnego lidera zespołu i tę chęć grania widać czasami, gdy irytuje go to, że nie ma z kim mądrze rozegrać piłki.

Na napastnika z prawdziwego zdarzenia wyrasta silny jak tur, odważny i przebojowy Kay Tejan, który po efektownej indywidualnej akcji strzelił bardzo ważnego gola Piastowi Gliwice i ma na koncie, jak Ramirez, trzy zdobyte bramki.

Zdjęcia Łukasz Grochala/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Trenera Piotra Stokowca czeka dalsze modelowanie składu, bo Piotr Janczukowicz zdecydowanie lepiej spisywał się w roli skrzydłowego, co udokumentował zdobycie wyrównującej bramki. Jest na to czas, bo teraz czeka ekstraklasę reprezentacyjna przerwa.

24 listopada o godz. 18 w Łodzi ŁKS podejmie nie najlepiej spisujące się ostatnio Zagłębie Lubin.