Rezerwowy Pafka

Tag: polska arabia saudyjska

Mundial. Fani ŁKS uczcili w Katarze zwycięstwo Polaków nad Arabią Saudyjską!

Flaga ŁKS na balkonie hotelu w Katarze

Polscy piłkarze pokonali na mundialu w Katarze Arabię Saudyjską 2:0 i mają szanse na wyjście z grupy. Ostatni mecz grupowy z Argentyną nie będzie zatem starciem o honor, ale o awans. Dawno tego nie było! Pojedynek z drużyną Leo Messiego w środę 30 listopada o godz. 20 czasu polskiego.

Naszą drużynę będą dopingować Polacy, będą dopingować fani ŁKS z Grupy Ełkaesiak. Właśnie kustoszowi pamięci klubu – Jackowi Bogusiakowi przesłali zdjęcie z hotelu w Katarze, w którym mieszkają. Po mundialowym zwycięstwie na balkonie dumnie wywiesili widoczną na całą okolicę flagę ŁKS.

Polacy grają w Katarze dalej, wierzymy że coraz lepiej. Niestety, nie ma w reprezentacji łódzkich piłkarzy. Nie ma w niej graczy ŁKS. Do tej pory na mundialach wystąpili ełkaesiacy: Antoni Gałecki (1938), Mirosław Bulzacki, Jan Tomaszewski (1974, 3 miejsce), Bohdan Masztaler (1978), Marek Dziuba (1982, 3 miejsce). Być może na następnym mundialu zobaczymy młodych ełkaesiaków – Aleksandra Bobka czy Mateusza Kowalczyka. Pożyjemy zobaczymy. Obaj młodzi gracze mają moc futbolowego talentu. Jeżeli go potrafią wykorzystać, to kto wie.

Robert Lewandowski: – Zostaniemy na ziemi i pokażemy z Argentyną to, co jeszcze mamy

Polska pokonała Arabię Saudyjską 2:0 i ciągle jest w grze o awans do drugiej rundy mundialu. Robert Lewandowski (136 spotkań, 77 bramek) to pierwszy kadrowicz od roku 1982, od czasu wyczynu Janusza Kupcewicza w spotkaniu z Francją (3:2), który zapisał na swoim koncie bramkę i asystę w jednym meczu mundialu.

Robert Lewandowski: – To spełnienie marzeń trafić na mundialu. Zawsze dobro drużyny jest na pierwszym miejscu, ale jestem napastnikiem i jest w głowie kilka, kilkadziesiąt procent tego, żeby strzelić bramkę. Pomimo pierwszej bramki i asysty głęboko walczyłem o to, żeby strzelić i udało się. Mogliśmy wykorzystać więcej sytuacji, ale może dzięki temu jakoś zostaniemy na ziemi i pokażemy z Argentyną to, co jeszcze mamy. Z Argentyną to będzie inny mecz, ale teraz mamy cztery punkty i nic nam nie pozostaje, jak walczyć do końca.

Czesław Michniewicz: – Cztery punkty niczego nie rozwiązują, ale cieszę się, że strzeliliśmy dwie bramki. Mieliśmy kilka niezłych sytuacji do podwyższenia, przeciwnik też miał swoje szanse, jak to w każdym meczu bywa. Myślę, że było dużo akcji, które chcieliśmy grać, wykorzystać przestrzeń za plecami przeciwnika. Najważniejsza była pierwsza bramka i obroniony rzut karny, to nas wprowadziło w dobry nastrój przed przerwą, czuć było moc w tej drużynie. Cieszę się bardzo, że się udało wygrać i to jest w pełni zasłużone zwycięstwo.

Wojciech Szczęsny: – Zdecydowanie dobitkę było trudniej obronić, ale wydaje mi się, że nie byłaby uznana, bo zawodnik stał już przy mnie jak był karny wykonywany, ale fajnie, miło. Analizowaliśmy karny, wiedzieliśmy, że on czeka na bramkarza, zrobiłem pierwszy krok w prawo, żeby rzucić się w lewo i nabrał się. Narzekaliście na „lagę”, wiec dałem jedno dobre podanie. Moje „lagi” są zawsze precyzyjne. Zwycięstwo daje nam poczucie wartości. Mnie jest szkoda, że skończyło się tylko 2:0, mogło się skończyć dużo wyższym wynikiem, ale bardzo jest fajnie wygrać mecz o coś na mundialu. Żeby „Lewy” do mojego poziomu mógł dojść, to musiałby wykorzystać tę sytuację w 90. minucie, na razie wykonał połowę roboty.

Mundial. Są bramki, jest Szczęsny, jest zwycięstwo i szanse na wyjście z grupy!

Nie jest ważne jak, ważne że jest zwycięstwo. Mecz w wykonaniu Polaków nie był wielki, ale momentami nie było nudy. Były kilka akcji, były bramki, był fenomenalny Szczęsny, był pierwszy gol na mundialu kapitana i zwycięstwo dające nadzieję na awans z grupy. Kto by przypuszczał, że mocno do tej pory kulawa postawa Polaków w defensywie, okaże się w Katarze tak skuteczna, że nasi zagrają drugi mecz na zero z tyłu.

Na początku pierwszej połowy więcej było walki, momentami wręcz, niż płynnej gry. Obie drużyny miały po jednej bramkowej sytuacji. W 13 nomen omen minucie uderzenie Kanno obronił Szczęsny, 13 minut później po uderzeniu głową Bielika piłkę sprzed bramki wybił Ał-Shehri. Dobitka pomocnika została zablokowana.

Końcówka pierwszej połowy była piorunująca w wykonaniu Polaków, na tle tego co robili do tej pory. Po znakomitym mierzonym wybiciu Szczęsnego, Cash i Frankowski wypracowali sytuacji Lewandowskiemu. Ten wymanewrował bramkarza, ale zepchnięty do linii końcowej musiał wycofać piłkę. Zrobił to inteligentnie do Zielińskiego, który strzałem pod poprzeczką zdobył swojego 10 gola w reprezentacji i pierwszego dla Polski podczas katarskiego mundialu.

Dwie minuty później powinno być 2:0, ale po centrze Lewandowskiego, Milik minął się z piłką. Co Polacy zyskali szybko mogli stracić. Po faulu Bielika i analizie VAR sędzia podyktował jedenastkę. Szczęsny wyczuł intencję strzelającego i odbił piłkę. Potem fantastycznie spisał się przy dobitce i też nie dał się pokonać.

Ostatnie minuty pierwszej połowy pokazały, że choć przez chwilę warto oglądać Polaków na mundialu. Były akcje, była bramka, były wielkie emocje i interwencja klasy światowej polskiego bramkarza.

Tego można było się spodziewać. Drugą połowę Saudyjczycy zaczęli od oblężenia naszego przedpola. Walczący, broniący wyniku(!) Polacy czekali na dogodny moment do kontry. Skutkiem tej taktyki było to, że zagotowało się przed naszą bramką, ale znów ratował Polaków z opresji Szczęsny, broniąc uderzenie rywala z pięciu metrów. Nasi w defensywie zachowywali się momentami niczym pijane dzieci we mgle, ale minęła godzina i gol dla rywali nie padł.

Za to w rewanżu po centrze Frankowskiego i główce Milika, piłka odbiła się od poprzeczki. Nie mieliśmy szczęścia, bo po kolejnej naszej akcji Lewandowski trafił w słupek. – Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka. Gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka – śpiewał Kazik. Rywale mieli szczęście, ale my też, gdy w dogodnej sytuacji strzelali obok słupka.

Polskie czyhanie na skuteczną kontrę przyniosło skutek. Obrońca przyjmował piłkę niczym junior, piłkę przejął Lewandowski i wykorzystał sytuację sam na sam. Długo leżał na murawie, nie chcą pokazywać jak to przeżywa, jak jest wzruszony. To bowiem jego pierwszy gol zdobyty na piłkarskich mistrzostwach świata. Lewy miał szansę na drugiego gola, ale w sytuacji sam na sam jego podcinkę obronił bramkarz.

W sumie Polacy byli bardziej konkretni, bardziej konsekwentni i zdyscyplinowani w grze, co przyniosło im cenne zwycięstwo. Przed Polakami arcytrudny mecz z Argentyną.

Polska – Arabia Saudyjska 2:0 (1:0)

1:0 – Zieliński (39), 2:0 – Lewandowski (82)

Polska: Szczęsny – Bereszyński, Glik, Kiwior – Cash, Bielik, Krychowiak, Frankowski – Zieliński (63, Kamiński) – Milik (71, Piątek), Lewandowski

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑