Rezerwowy Pafka

Tag: raków częstochowa

Czy ŁKS z częstochowskim DNA będzie lepszym klubem?

Robert Graf Fot. ŁkS Łódź

Był taki czas, że kluby: Raków Częstochowa i ŁKS walczyły łeb w łeb w I lidze i zgodnie wywalczyły awans do ekstraklasy. Raków zdobył 70 punktów, łodzianie o oczko mniej, choć gdyby wygrali ostatni mecz z Odrą w Opolu (mecz skończył się remisem 3:3, ŁKS prowadził… 3:0) to kolejność byłaby odwrotna. Wtedy w rozgrywkach ełkaesiacy zremisowali z rywalami z Częstochowy 1:1 i wygrali 2:0. A potem… Drogi obu sportowych projektów się rozeszły i to diametralnie. Raków piął się w górę, sięgając po tytuł mistrza Polski, ŁKS nie był w stanie skutecznie utrzymać się w ekstraklasie.

Teraz łodzianie mają pójść ścieżką wytyczoną przez rywali, a mają im w tym pomóc ludzie, mający pracę w Rakowie w swoim CV. Częstochowskim dowódcą na łódzkim pokładzie został wiceprezes do spraw sportowych ŁKS – Robert Graf. I teraz buduje futbolową armię w towarzystwie znanych sobie ludzi.

Wiceprezes zapowiedział rewolucję w ŁKS i ona trwa na naszych oczach. Z klubem z al. Unii pożegnało się już lub będzie żegnać kilkunastu piłkarzy. Nowi mają grać lepiej i zapewnić, jak najszybszy powrót ŁKS do ekstraklasy. Na razie przyszłość jest wielką niewiadomą. Czy ŁKS z częstochowskim DNA będzie lepszym klubem, który zacznie odgrywać poważniejsze role w ekstraklasie?!

W Polsce rośnie trenerski futbolowy talent na europejską skalę. Kto? Opiekun Rakowa – Dawid Szwarga

Dla mnie udany mecz, to mecz wygrany – twierdzi nie bez racji mój ulubiony trener, opiekun od 12 lat! Atletico Madryt 53-letni Diego Cholo Simeone. Zdaje się, że te poglądy podziela nowa szkoleniowa gwiazda polskiej ekstraklasy 20 lat młodszy trener Rakowa Częstochowa, były asystent Marka Papszuna, Dawid Szwarga.

Gdy obserwuje się go podczas transmisji z meczów. wydaje się skupionym na zadaniu chłodnym analitykiem, który reaguje w sposób pozbawiony emocji, aby te nie zakłóciły mu obrazu boiskowych wydarzeń. A jednak potrafi błysnąć inteligencją i dowcipem, jak to miało miejsce po ostatnim sukcesie, czyli wyeliminowaniu Arisu Saloniki, gdy kontrował wkurzonego i rozczarowanego szkoleniowca rywali.

-Jak wytrąciliśmy atuty Arisowi? Nasi zawodnicy, ci bez piłki, przewidywali, co może się wydarzyć. To spowodowało, że rywal po ataku szybkim nie stworzył żadnej sytuacji. Jeśli miałbym wskazać jedną najważniejszą rzecz poza podejściem zawodników, byłoby to zarządzanie fazami przejściowymi – mówił po spotkaniu.

–  Kovacević, Arsenić, na pewno Tudor, bo to jest poziom mistrzowski. Dorzuciłbym jeszcze Marcina Cebulę. Ta czwórka to dla mnie poziom Champions League – stwierdził Robert Podoliński dla „Kanału Sportowego” na Youtube, po pojedynku Rakowa.

– Kiedy powiedziałem, że zmiana trenera w Rakowie może wyzwolić nową, pozytywną energię, to wiedziałem, co mówię. Nowa synergia, nowe rozwiązania. Czasami tak się dzieje – psychologia. PS. Nic absolutnie nie ujmując trenerowi Papszunowi – napisał Zbigniew Boniek w mediach społecznościowych.

Za taką sportową kaszanę dostaną trzy miliony euro. Piłka nożna jest chora!

W kategoriach sportowego cudu trzeba traktować awans polskich piłkarzy do finałów mistrzostw świata, bo prawda jest okrutna. Nasza polska, klubowa piłka jest po prostu beznadziejna.

Robiący w polskiej ekstraklasie za profesora i przykład profesjonalnego i racjonalnego działania Raków Częstochowa nie dał rady Slavii Praga w walce o awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Przegrał walkę (0:2) w ostatniej minucie dogrywki. Trener Marek Papszun mówi o strzale w serce i najgorszym meczu w szkoleniowym życiu. Nam też jest strasznie przykro, ale…

Nikt nie kazał piłkarzowi Wdowiakowi nie trafić do pustej bramki. Nikt nie namawiał polskich futbolistów do słaniania się na nogach po godzinie gry. Nasi słabli, słabli, słabli i w końcu nie byli w stanie przypilnować rywala w prostej podbramkowej sytuacji. Ich było dwóch, on sam, a jednak potrafił strzelić bramkę. Nikt nie będzie mówił po tym spotkaniu, że Lopez to Pan Piłkarz wyrastający ponad poziom ekstraklasy, bo w Pradze okazał się przeciętniakiem z niższych hiszpańskich ligi.

Odpadł Raków, awansował Lech i za antygrę, którą zaprezentował w Luksemburgu dostanie trzy miliony euro. Piłka nożna jest chora i wymaga natychmiastowego leczenia, skoro taką futbolową kaszanę premiuje się milionami euro.

W rewanżu z Football 1991 Dudelange polska drużyna zremisowała 1:1, wcześniej u siebie wygrała 2:0 i uff! awansowała. Grała jednak tak, że zgrzytały zęby i po prostu wstyd było patrzeć. Czarę goryczy przelał kapitan drużyny – Ishak, który nie trafił do pustej bramki z dwóch – trzech metrów. Ta sytuacja będzie kandydować do Pudła Roku!

Wielka kasa, tytuł mistrza Polski, zagraniczny renomowany (he!he!he!) trener – wszystko to można wyrzucić do sportowego kosza. W futbolu jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz, a ten i nie tylko ten, bo wiele poprzednich, był w wykonaniu poznaniaków fatalny. Czy to jest normalne, że serca polskich kibiców drżą o wynik polskiej drużyny grającej o awans w… Luksemburgu!

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑