Rezerwowy Pafka

Tag: raków widzew

Widzew niby się starał, zdobył kontaktowego gola, ale i tak nie uchronił się przed porażką

Raków pokonał Widzew, co dało mu wicemistrzostwo Polski. Swój mecz wygrał Lech i to on cieszył się z tytułu. Łodzianie niby się starali (w drugiej połowie), ale to było za mało, żeby zdobyć choćby punkt.

Widzew rozpoczął mecz w Częstochowie bez swojego najlepszego gracza w rundzie wiosennej, lidera defensywy, człowieka, z którym łódzki klub w trybie pilnym podpisał nowy kontrakt – Żyry (kłopoty zdrowotne).

W 17 min to Widzew był o krok od gola. Niestety, Cybulski trzy może dwa metry od bramki nie trafił w… piłkę. Poza tą akcją pojedynek był wolny i nudnawy.

Widzew główne się bronił, jedenastką na własnym przedpolu. Rywale nie mieli pomysłu, jak sforsować ten defensywny mur. Ale jak już na taki wpadli to…

Do trzech razy sztuka. Dwa razy udanie interweniował Gikiewicz, ale za trzecim razem nie dał rady. Gdzie byli obrońcy i co wyprawiali? No, po prostu ból głowy. Na szczęście VAR uratował łodzian. Okazało się, że wcześniej Brunes zagrał ją ręką. Uff!

Już tyle szczęścia nie mieli łodzianie w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Shehu ręką zaatakował w wyskoku Baratha. Po analizie VAR arbiter Kwiatkowski podyktował jedenastkę. Brunes w pewnie pokonał Gikiewicza.

Przez całą pierwszą połowę Widzew głównie się bronił. Przeprowadził dwie akcje. Raków zasłużył na gola. Ale zdobytego w tak idiotyczny, z punktu widzenia łodzian, sposób. Szkoda gadać!

A jak skomentować prezent, który na początku drugiej połowy sprawił rywalowi Therkildsen. Po prostu oddał mu piłkę (przy okazji udając, że był faulowany). Makuch skorzystał z prezentu i strzelił drugą bramkę dla gospodarzy. To był błąd niegodny juniora!!!

Widzew coś tam próbował. Starał się być aktywniejszy, tak na alibi dla kibiców, żeby potem nie wypominali łódzkim piłkarzom ich braku zaangażowania. Wielką szansę na gola – trzeciego miał za to Raków. Krajewski faulował w polu karnym Amorima, ale jest jeszcze Gikiewicz, który obronił jedenastkę egzekwowaną przez Makucha!

Ostatni kwadrans gospodarze grali w dziesięciu, bo drugą żółtą kartkę, w efekcie czerwoną, ujrzał Tudor. I Widzew starał się to wykorzystać. Po świetnym dośrodkowaniu Kozlovskiego, Krajewski głową zdobył kontaktowego gola. Widzew dążył do wywalczenia przynajmniej remisu. Nie udało się. Skoro ma się takiego napastnika, jak Sobol, trudno jednak liczyć na coś więcej. Cóż… może lepiej będzie w nowym sezonie.

I to już koniec tej dla jednych ligowej mordęgi, dla innych ligowej męki. Teraz pytanie: kto odchodzi, kto zostaje w Widzewie? Moim zdaniem – pierwszy do ostrzału po ostatnim spotkaniu Therkildsen, drugi Sobol. Po nich przyjdą inni, oby lepsi! Wszyscy widzewscy futboliści, tak czy tak, mają trzy tygodnie (zasłużonej?) laby.

Raków Częstochowa – Widzew 2:1 (1:0)

1:0 – Brunes (45+10, karny), 2:0 – Makuch (47), 2:1 – Krajewski (83, głową)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski (46, Kozlovsky), Kwiatkowski, Ibiza, Therkildsen – Hanousek (86, Madej)- Alvarez, Shehu (69, Nunes), Czyż, Cybulski (46, Sypek)- Tupta (69, Sobol)

Dwóch mocno poranionych: lider – Raków i beniaminek ekstraklasy – Widzew powalczą o przełamanie i zwycięstwo!

Z Widzewem jak z aferą zbożową. Ludzie znający temat wiedzieli już dawno, co w trawie piszczy, ale ani w rządzie, ani w łódzkim klubie nikt ich nie słuchał. Mądry Polak i łodzianin po szkodzie.

Skupmy się na zespole beniaminka. Wiosna to praktycznie jeden wielki sportowy kryzys. Trudno dziś znaleźć piłkarza do którego można mieć stuprocentowe zaufanie. Liderzy: Patryk Stępińki, Henrich Ravas czy Bartłomiej Pawłowski też popełniają błędy, które w konsekwencji przynoszą bramki dla rywali.

Trudno zrozumieć, jeszcze trudniej wytłumaczyć dlaczego wielka sportowa niemoc ogarnia nagle całą formację. Pomocnicy znikają z radarów, oddają pole rywalowi, pozwalają im na boiskową bezkarnością, kończących się stratą bramek i cennych punktów.

Czy w trakcie trzech – czterech poświątecznych treningów można wrócić do sportowego pionu, przekonamy się już wkrótce.

A przed Widzewem wielkie sportowe wyzwanie. 16 kwietnia o godz. 15 łodzianie zagrają w Częstochowie z liderem tabeli i ciągle głównym kandydatem do mistrzostwa – Rakowem.

Powiedzieć, że w meczu z Radomiakiem (0:0), podopieczni trenera Marka Papszuna nie zachwycili, to nic nie powiedzieć. Ba, częstochowianie mogą się cieszyć, że spotkania nie przegrali, bo byli blisko, bardzo blisko straty bramki.

Może jakimś powodem bezbarwnej gry lidera był fakt, że szkoleniowiec z powodu nadmiaru żółtych kartek obserwował mecz z trybun i nie mógł bezpośrednio reagować na to, co działo się na boisku. Zdaniem wielu, był to jeden z najsłabszych, jak nie najsłabszy mecz Rakowa w sezonie.

Tymczasem podczas meczu z Widzewem na pewno nie dojdzie w Częstochowie do pojedynku braci Kunów. W Radomiu po awanturze z powodu w końcu nie uznanej bramki dla Radomiaka sędzia Jarosław Przybył pokazał czerwoną kartkę rezerwowemu gości Patrykowi Kunowi. Przeciwko Rakowowi może nie zagrać kontuzjowany napastnik Jordi Sanchez.

Prezes Widzewa Mateusz Dróżdż wzmacnia morale zespołu, mówiąc w programie „Robotniczy Talk Show”: Ani dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek, ani trener Janusz Niedźwiedź nie zostaną zwolnieni, nawet jeśli przegrają wszystkie mecze do końca sezonu.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑