Fot. widzew.com

W Widzewie wielkie, ba ogromne, zmiany. Oby na lepsze. Są i będą inni piłkarze, będzie inna drużyna. Jest mało czasu na jej zbudowanie i zgranie, ale jest nadzieja, że to się uda zrobić. Oby, łodzianie okazali się nową siłą w ekstraklasie, która potrafi przełamać monopol najlepszych na zdobywanie futbolowych zaszczytów.

Widzew ma grać ofensywnie i skutecznie, wykorzystując szybkość i techniczne przygotowanie swoich piłkarzy. Zdobywać przewagi na skrzydłach, tam wygrywać pojedynki jeden na jeden i dawać szansę (oby) bramkostrzelnym napastnikom.

Ja uważnie przyglądałem się podczas nieudanych, wręcz kompromitujących dla Polaków młodzieżowych mistrzostwach Europy, występowi nowego skrzydłowego Widzewa – Mariusza Fornalczyka. Bez dwóch zdań był on najlepszy z naszych reprezentantów, bodaj jedyny, któremu bardzo zależało, choć nie do zapomnienia jest to, że przegrał prestiżowy pojedynek biegowy z rywalem z Francji.

Wróciły wspomnienia, starych,wspaniałych czasów, gdy Leszek Jezierski budował podstawy pod potęgę i legendę Widzewa i sprowadził z Bydgoszczy Zbigniewa Bońka. Mówił wtedy, że ma niepokornego, zadziornego, utalentowanego chłopaka, który bardzo chce, żeby on i jego drużyna wybiły się na wielkość.

Takie cechy charakteru dostrzegam w Fornalczyku. Jest w nim waleczność, pasja grania, chęć dawania zespołowi z siebie wszystkiego, co sportowo najlepsze. Czasami gniew na niekorzystne wydarzenia i frustracja przesłaniają mu istotę boiskowych wydarzeń, odbierają zimnej krwi w dogodnych podbramkowych sytuacjach, ale z drugiej strony…

W Widzewie jego umiejętności i to uporczywe, nieustępliwe granie do przodu, poparte dokładnością i skutecznością, w to wierzę, będą rosły. Widzę taką szansę, że możemy mieć w Łodzi piłkarza, na miarę tych najlepszych!