Rezerwowy Pafka

Tag: widzew górnik

Wielkie, ba ogromne, rozczarowanie. Miała być widowiskowa, skuteczna gra, a było… byle co i porażka Widzewa

To było niestety jednostronne widowisko. Mądry, strzelający bramki Górnik i bezradny Widzew. Nie tego spodziewali się kibice łodzian, którzy chcieliby widzieć swój zespół błyskotliwy i skuteczny. Łodzianie doznali cztery porażki, drugiej na własnym stadionie. To niedobrze wróży przed hitem ligowych hitów czyli starciem z Legią w Warszawie.

Przed meczem trener Myśliwiec stwierdził, że trzeba pamiętać, iż piłkarze robią w rozrywce, więc nie tylko o zwycięstwa chodzi, ale też o atrakcyjność widowiska.

Początek meczu to nudy na pudy. Górnik nieudolnie próbował atakować, Widzew starał się być czujny w defensywie (z powodzeniem). Dopiero w 25 minucie kibice obejrzeli pierwszy na dodatek celny strzał. Z dystansu uderzał Kastrati, ale Szromnik nie miał kłopotów z obroną piłki.

W odpowiedzi po kontrze Ismaheel w sytuacji sam na sam pokonał Gikiewicza, ale sprzed linii bramkowej piłkę wybił czujny Żyro. Można śmiało już teraz powiedzieć, że to była interwencja kolejki!

Górnik atakował, zaprowadzając panikę w defensywie łodzian, ale nie potrafił dobrej sytuacji zamienić na gola. W kolejnej zabrzanie zdobyli bramkę, ale po analizie VAR nie została uznana. Spalony.

Stało się jednak, to co na logikę musiało się stać. Po rzucie rożnym i kapitalnym strzale z dystansu (15 metrów – z woleja) Rasiaka (oklaski!) Górnik, jak najbardziej zasłużenie, objął prowadzenie. Widzew grał słabo, żeby nie powiedzieć słabiutko… Boiskowy cud, że do przerwy stracił tylko jednego gola.

Druga połowa rozpoczęła się od wymiany ciosów. Strzał Lukoszka zablokował Ibiza. W odpowiedzi uderzenie Alvareza w ekwilibrystyczny sposób obronił Szromnik. W kontrze Górnika łodzian ratował Gikiewicz, a potem słupek. Dodajmy, po fatalnej stracie piłki przez Kastratiego.

To było odroczenie wyroku. Shehu w kolejnej akcji zabrzan zagrał piłkę ręką, po strzale Zahovicia, a arbiter bez chwili wahania podyktował jedenastkę, wykorzystaną przez… Zahovicia. Górnik mógł i powinien prowadzić wyżej. Po składnym ataku i i…wykładance Ambros nie potrafił strzelić trzeciego gola.

Górnik się cofnął. Bez sensu. Starał się to wykorzystać Widzew. Alvarez miał szansę na gola kontaktowego, ale posłał piłkę minimalnie obok słupka. Energi starczyło gospodarzom na kilka chwil. Potem wszystko wróciło do meczowej normy czyli supremacji Górnika, który prowadził grę na swoich warunkach. W końcówce Widzew chciał coś zrobić, ale Żyro trafił w poprzeczkę. I to by było na tyle.

Widzów 16 231

Widzew – Górnik Zabrze 0:2 (0:1)

0:1 – Rasak (38), 0:2 – Zahović (58, karny)

Widzew: Gikiewicz – Kastrati (59, Krajewski), Żyro, Ibiza, Kozlovsky (76, Da Silva) – Alvarez, Shehu, Kerk (59, Hamulić) – Sypek (59, Gong), Łukowski (59, Cybulski) – Rondić

Już mi się marzy. Wiosną Widzew będzie miał superduet pomocników: Kerk – Pawłowski!

Zdjęcia: Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Czekam na tą chwilę. Wtedy będzie przepięknie, wtedy będzie prawdziwy futbolowy wzlot Widzewa. Kiedy? Wtedy, gdy na boisku pokażą się razem, będący w wysokiej formie pomocnicy – Kerk i Pawłowski.

Biję się w pierś. Jak wielu szybko spisałem Kerka na straty. Wydawało mi się, że po kontuzji chce się prześlizgnąć przez łódzki klub, a prawdziwego futbolowego szczęścia szukać sobie gdzie indziej.

Tymczasem ostatni mecz z Motorem w Lublinie (4:3 dla Widzewa), ale nie tylko ten, pokazał, że jest to piłkarz pełną gębą. Nie tylko potrafi dośrodkować piłkę na nos, tak, żeby ją bez problemu umieścić w siatce. Pokazywał się do gry, dużo biegał, starał się stworzyć sobie najlepszą przestrzeń do grania.

Ech marzy mi się: w duecie z innym wyjątkowo kreatywnym i inteligentnym piłkarzem (i człowiekiem!) czyli Pawłowskim może być jeszcze lepszy.

Bo nie ma cienia wątpliwości, że to Widzew dał szansę Pawłowskiemu pokazania pełni swoich możliwości. Okazało się, że spychanie go na sportowy margines we Wrocławiu było głupotą i beznadziejnym błędem.

Na razie jest jeszcze ligowa jesień. Pawłowski powoli wraca po kontuzji i operacji do formy. Na boisku pojawi się pewnie wiosną. W tej sytuacji Kerk musi liczyć na innych, albo radzić sobie sam.

27 października o godz. 17.30 Widzew podejmie Górnika Zabrze (ostatnio pokonał Stal Mielec 3:1). Kerk czy Podolski – kto będzie lepszy? Odpowiedź na to pytanie będzie… ekscytująca.

Co się stało po raz pierwszy od 18 listopada 2023 roku? Widzew wreszcie wygrał, jak najbardziej zasłużenie, mecz na własnym boisku!

Widzew po raz ostatni wygrał na własnym boisku…18 listopada 2:1z Ruchem Chorzów. Potem doznał czterech porażek. I w końcu odwrócił złą kartę, 25 lutego 2024 roku, w dużej mierze dzięki bardzo dobrej grze w pierwszych 45 minutach. Bilans spotkań łodzian na własnym boisku w tym sezonie: 6 zwycięstw, 0 remisów, 5 porażek.

Łodzianie rozpoczęli mecz bez dwóch kontuzjowanych, ważnych graczy: Hanouska i Ciganiksa. Po raz pierwszy na ławce rezerwowych usiadł Krajcirik.

Inicjatywę od początku meczu mieli gospodarze. Pierwsza bramkowa akcja w 11 minucie. Po podaniu Pawłowskiego, strzał Klimka z ostrego kąta obronił Bielica. Po ponad 20 minutach kolejna łódzka okazja. Sanchez uprzedził Bielicę, posłał piłkę z linii pola karnego do bramki, ale wybił ją Ennali.

Do trzech razy sztuka. Klimkowi pomógł Nunes (dośrodkowanie), potem Sanchez oraz… rykoszet i młodzieżowiec posłał piłkę do siatki. W kolejnej akcji aktywny Klimek strzelił w poprzeczkę.

Widzew się nie zatrzymywał. Po centrze z rzutu rożnego Alvareza, Ibiza pewnym, mocnym strzałem posłał piłkę do siatki. Widzew grał, Górnik nie istniał na boisku. Do czasu. Zabrzanie obudzili się w 40 min. Po kontrze Podolski strzelił minimalnie obok dalszego słupka.

Druga połowa rozpoczęła się od pierwszej wpuszczonej przez Gikiewicza bramki. Niepilnowany w polu karnym Janicki po rzucie rożnym zdobył głową kontaktowego gola. Golkiper łodzian nie miał nic do powiedzenia. W rewanżu… Po kapitalnej akcji i błyskotliwym podaniu Pawłowskiego Alvarez, strzelając z 14 metrów, minimalnie się pomylił.

Emocji nie brakowało. Po główce Podolskiego z sześciu metrów znakomitą interwencją popisał się Gikiewicz, pierwszą, tak udaną, w łódzkim klubie. Potem dwa razy w pojedynku Bielica – Pawłowski górą był bramkarz gości. Łodzianie walczyli, atakowali, nie było dla nich straconych piłek, zdobyli gola, szkoda że ze spalonego. Drugą żółtą kartkę ujrzał Janicki i Górnik kończył mecz w dziesiątkę.

W doliczonym czasie goście (Kapralik) mieli jeszcze szansę na gola. Nie wykorzystali jej. Za to po indywidualnej akcji nowy gracz łodzian – Diliberto popisał się kapitalnym uderzeniem, ustalając wynik spotkania. Widzew wygrał jak najbardziej zasłużenie. To był jeden z najlepszych, jak nie najlepszy mecz Widzewa w tym sezonie.

Widzew – Górnik Zabrze 3:1 (2:0)

1:0 – Klimek (30), 2:0 – Ibiza (34), 2:1 – Janicki (51, głową), 3:1 – Dilliberto (90+4)

Widzew: Gikiewicz – Zieliński, Żyro, Ibiza, Silva – Kun (87, Diliberto), Alvarez – Nunes (87, Cybulski), Pawłowski, Klimek (66, Tkacz)- Sanchez (76, Rondić)

Widzew. Znakomity mecz w derbach Dominika Kuna. Bartłomiej Pawłowski w przyszłości może być dobrym trenerem

Widzew potrafi zaskoczyć. Po niezbyt udanym meczu z Jagiellonią, przychodzą prestiżowe derby, w których drużyna prezentuje się dużo lepiej. Gra spokojnie, konsekwentnie, pewna swojego celu. Może dalekie wrzutki za plecy defensywy nie przynosiły do przerwy rezultatu, ale pozwoliły nadszarpnąć zdrowie próbujących je kasować rywali.

Po zmianie stron Widzew pokazał kilka składnych, groźnych akcji. Swobodnie, na luzie z wyobraźnią zagrał kapitan Bartłomiej Pawłowski, moc ligowego kilera pokazał Jordi Sanchez, w destrukcji dobrze funkcjonował autor asysty Fran Alvarez ale… dla mnie kluczowym piłkarzem był Dominik Kun, który rozegrał jeden z lepszych meczów w łódzkich barwach. Zastąpił kontuzjowanego Marka Hanouska, co nigdy nie jest łatwe. I zrobił to z powodzeniem. Walczył za dwóch, był tam, gdzie powinien, demontując ofensywne akcje rywali.

Prawdą jest, że ŁKS trochę, a może nawet bardzo, pomógł rywalowi, walcząc przez godzinę praktycznie w dziesiątkę, gdyż piłkarz na którego postawił były już szkoleniowiec ŁKS – Piotr Stokowiec czyli Pirulo był, mówiąc łagodnie, kompletnie niewidoczny.

Jeszcze jeden nieoczywisty komplement z usta komentującego spotkanie Marcina Baszczyńskiego. Dostrzegając dobrą grę po przerwie Bartłomieja Pawłowskiego, mówił też o tym, że pomocnik, jak najbardziej zasługuje sobie na opaskę kapitana. Nie tylko swoją postawą i charyzmą, ale też tym, że lubi i potrafi na boisku… pogadać, dużo tłumacząc i podpowiadając, co zdaniem Baszczyńskiemu może w przyszłości sprawić, że będzie dobrym trenerem.

Po przełamaniu złej passy czterech porażek z rzędu, pokonaniu ŁKS, widzewiaków czeka teraz pojedynek na swoim stadionie z legendą światowego futbolu – Lukasem Podolskim. 25 lutego o godz. 15 łodzianie podejmą będącego w dobrej formie Górnika Zabrze i powalczą o ósme, szóste na własnym boisku, ligowe zwycięstwo. W pierwszej rundzie padł remis 1:1 po golu Jordi Sancheza w doliczonym czasie gry.

Widzew. Trener Daniel Myśliwiec dostał więcej czasu na zintegrowanie zespołu przed meczem z mistrzem Polski

Przy piłce Andrejs Ciganiks

Władze Widzewa uważają, że sędzia pochopnie zdecydować się odwołać, ze względu na fatalny stan boiska, mecz z Ruchem, ale nie da się ukryć, że ta decyzja dała trenerowi Danielowi Myśliwcowi więcej czasu na zintegrowanie zespołu przed meczem z drużyną mistrza Polski – Rakowem w Częstochowie (29 listopada, godz. 17.30).

Przeciwko Ruchowi na boisko miała wybiec jedenastka: Ravas – Milos, Żyro, Ibiza, Ciganiks – Kun, Hanousek, Shehu – Terpiłowski, Klimek – Rondić. Jak widać szkoleniowiec nie chciał ryzykować i przestawić zespół na grę dwoma napastnikami.

Zamyślony trener . Zdjęcia Marek Młynarczyk autor bloga www.obiektywnasport.pl

Teraz pewnie też postąpi podobnie, aby w ligowym praniu sprawdzić to, nad czym drużyna pracuje na treningach.

Po cichu na razie na ławkę rezerwowych wrócił Fran Alvarez. Być może do spotkania zdoła się wyleczyć Dawid Tkacz, bo Bartłomiej Pawłowski, Sebastian Kerk i na pewno nie. Dwaj pomocnicy już w tym roku nie zagrają.

Rywal – Raków będzie miał w nogach moc grania. Po nie najlepszym występie w Zabrzu (1:2), w czwartek czeka drużynę pojedynek w Pucharze Europy ze Sportingiem (godz, 18.40, transmisja w TVP Sport), a potem znów liga. To może mieć wpływ na postawę zespołu w starciu z widzewiakami.

Widzew grał do końca i uratował punkt w Zabrzu. W roli głównej znów Jordi Sanchez

Czerwona kartka wymusiła zmianę w żelaznej jedenastce łodzian. Silvię w linii obrony Widzewa zastąpił Żyro. I to niestety wyszło bokiem łodzianom. Po juniorskim błędzie obrońcy Widzew stracił gola. Wydawało się, że przegra mecz, ale tak się nie stało, bo, potrafił walczyć do końca. Dobrze, że Widzew miał Sancheza, który w doliczonym czasie gry uratował punkt gościom, zdobywając gola w drugim meczu z rzędu. To pierwszy punkt zdobyty przez łodzian w tym sezonie na wyjeździe.

Przez pierwszy kwadrans nic ciekawego się nie działo poza celnym choć łatwym do obrony uderzeniem z dystansu Alvareza. Potem łodzianie mieli szczęście, bo sędzia Kos odgwizdał mocno wątpliwy faul szybkiego Kapralika na broniącym Szocie. Mogła z tego być bramkowa sytuacja dla gospodarzy.

Nie ta, to kolejna. Żyro przyjmował piłkę niczym trampkarz. Stracił ją. To zrodziło kontrę gospodarzy. 38-letni Podolski zachował się jak profesor. Najpierw odebrał futbolówkę, a potem idealnie zagrał ją do debiutanta Kapralika, a ten wykorzystał sytuację sam na sam i strzelił bramkę.

Widzew, choć miał kłopoty z wyprowadzeniem piłki, spróbował odpowiedzieć. Pokazał się wreszcie Pawłowski, ale zza pola karnego strzelił obok słupka.

W nudnawym do przerwy meczu prosty, by nie powiedzieć prostacki, błąd zdecydował o wyniku. Na dodatek goście jakby grali w dziesiątkę, bo ich młodzieżowiec był kompletnie niewidoczny. To, że łodzianie nie mogą od wielu miesięcy znaleźć młodego, piłkarza, który grałby na ekstraklasowym poziomie, zakrawa na kpinę.

W drugiej połowie Widzew chciał odrobić straty. Przynajmniej raz z dobrej strony pokazał się drugi młodzieżowiec – Klimek, ale z jego podania wzdłuż bramki nic nie wyniknęło. Szkoda, że to była jedyna pozytywna akcja drugiego młodzieżowca gości. Strzelając z ostrego kąta Pawłowski posłał piłkę obok długiego słupka.

Widzew zepchnął rywali do defensyw, ale nic z tej przewagi nie wynikało. Za to szansę na gola po kontrze mieli zabrzanie, ale mocny strzał Podolskiego pewnie obronił Ravas. Trener Niedźwiedź zdecydował się na wiele mówiącą zmianę. W 71 minucie zdjął z boiska lidera zespołu Pawłowskiego.

Widzew nie zwalniał tempa. Po główce Sancheza piłka odbiła się od poprzeczki. Łodzianie zepchnęli gospodarzy do momentami dramatycznej obrony. Trener Niedźwiedź postawił na grę dwoma napastnikami, wprowadzając Rondicia. Widzew walczył do końca. W doliczonym czasie w drugim meczu z rzędu trochę z niczego ładnym uderzeniem z woleja Sanchez zdobył wyrównującego gola.

Górnik Zabrze – Widzew 1:1 (1:0)

1:0 – Kapralik (24), 1:1 – Sanchez (90+5)
Widzew: Ravas – Stępiński (71, Ciganiks), Szota, Żyro, Nunes – Hanousek (85, Rondić) – Terpiłowski (46, Kun), Przybułek (46, Klimek), Alvarez, Pawłowski (71, Milos)– Sanchez

Widzew. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby łodzianie nie mieli Bartłomieja Pawłowskiego

Trudno sobie wyobrazić, co by zrobił Widzew bez swojego lidera – Bartłomieja Pawłowskiego. Pewnie, przegrywałby z kretesem mecz za meczem. W tym sezonie kreatywny pomocnik w czterech spotkaniach strzelił bramkę i zaliczył trzy asysty. Przypomnijmy, w minionych rozgrywkach trafił 10 razy do siatki rywali, miał cztery asysty.

Gdy zespół wykazuje więcej energii i inteligencji w grze, jak to było podczas derbów, to Bartkowi po prostu chce się grać, tworzyć widowisko i decydować o wyniku. Powiem wprost, jeżeli selekcjoner Fernando Santos, oglądał łódzkie derby i znakomitą, błyskotliwą bramkową akcję Pawłowskiego, to już za to zagranie powinien go powołać do reprezentacji. Oglądałem gros spotkań ekstraklasy w tym sezonie i powiem szczerze, że niewiele widziałem takich akcji, żeby nie powiedzieć żadnej!

Trudno pojąć dlaczego we Wrocławiu Pawłowski znalazł się na bocznym torze. Częściej był rezerwowym niż grał, co dla Śląska o mały włos nie skończyło się spadkiem z ekstraklasy.

Widzew, uff kibice odetchnęli z ulgą, nie przespał w derbach drugiej połowy. Może nie grał błyskotliwie, ale za to odpowiedzialnie, ambitnie i co najważniejsze skutecznie. Nadal bardzo ważnym graczem zespołu jest bramkarz Henrich Ravas. Cieszy wyraźny wzrost formy Marka Hanouska i Jordi Sancheza. Niestety, nowi piłkarze, nie byli w derbach wartością dodaną drużyny. Widzew musi zatem bazować na kapitale, który wypracował w pierwszej rundzie minionego sezonu.

W piątek o godz. 20.30 Widzew zagra w Zabrzu z odrodzonym Górnikiem, który wygrał pierwszy ligowy mecz i strzelił pierwszą bramkę w sezonie w… doliczonym czasie gry.

Widzew musi się zmierzyć z ostatnim bilansem trenera Górnika Jana Urbana – jest imponujący!

W sobotę o godz. 20 zespół, który wygrzebał się z ligowych kłopotów – Widzew podejmie inny zespół, któremu spadek już nie grozi czyli Górnik. Pytanie, kiedy oba zespoły znów będą grać na poziomie pozwalającym walczyć o ligowe medale?

Na razie łodzianie muszą się zmierzyć z bilansem powołanego na ratunek w trybie awaryjnym trenera Jana Urbana, który nie po raz pierwszy i nie ostatni pokazał, że jest fachowcem z prawdziwego zdarzenia.

Bilans Jana Urbana po powrocie do Górnika: 4 wygrana, 1 remis, 1 porażka, bramki 8-2. W ostatnim meczu 2:0 z Wartą. Bardzo dobry mecz Lukasa Podolskiego i atomowy skuteczny strzał Roberta Dadoka.

Jan Urban: Kiedy widzisz, że zespół funkcjonuje, że jest to rzeczywiście kolektyw jest zdecydowanie łatwiej. Obracamy się w wąskiej grupie piłkarzy, bo nie ma czasu na eksperymenty. Nie ma czasu, aby odbudowywać nie wiadomo ilu zawodników, a ta atmosfera jest naprawdę dobra.

Osobista dygresja. Pamiętam doskonale, jak dobrym piłkarzem był Jan Urban. O takich polska liga może dziś tylko pomarzyć. Pamiętam, że po jednym z meczów Górnika, gdy strzelił gola marzenie napisałem, że futbolowa Europa zawitała do Zabrza.

Prezes Górnika Adam Matysek, którego już nie kochają kibice, zapowiada, że wkrótce zostaną podpisane nowe umowy z Podolskim i Urbanem. Czy to będzie krok prowadzący zabrzan w nowym sezonie w górne rejony ekstraklasy?

Czekamy z niecierpliwością na to, co stanie się w Widzewie. Czy Janusz Niedźwiedź dostanie asystenta od przygotowania mentalnego? Czy w drużynie dojdzie do kolejnej karowej rewolucji czy tylko ewolucji? Oby nie powtórzyła się sytuacja z zimy, gdy dla Widzewa okienko transferowe okazało się wielkim niewypałem!

Janusz Niedźwiedź w kanale „Rozmowy Tylko Sportowe”: Musimy przeanalizować nasz ostatni, trudniejszy okres i to, jak poszczególni zawodnicy sobie radzili. Musimy sobie też powiedzieć jasno, że jeśli wzmocnimy się dwoma lub trzema zawodnikami, to jeszcze pamiętajmy, że potrzebujemy młodzieżowców. Wciąż patrzymy też na kwestię tego, co  będzie z zawodnikami, którym kończą się kontrakty. Jesteśmy blisko konkretnych decyzji i ich finalizacji. Najpierw będą to nasze wewnętrzne rozmowy, a potem zostanie to przekazane zawodnikom. Każdy z nich wciąż walczy o to, żeby zostać w klubie i zapracować na to, żeby móc grać w Widzewie. Nie zamykałbym się teraz w żadnej konkretnej liczbie transferów.

Syn byłego widzewiaka przerwał piękną serię Widzewa. Strzelił łodzianom dwie bramki

Piękna seria się skończyła. Górnik Zabrze zakończył serię sześciu nieprzegranych meczów Widzewa Łodź i wygrał na własnym stadionie 3:0.

Górnik przerwał serię Widzewa sześciu meczów bez porażki i zakończył serię czterech ligowych spotkań z rzędu bez zwycięstwa.Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie spotkania, a na listę strzelców wpisali się dwukrotnie Szymon Włodarczyk i jeden raz Lukas Podolski.

19-letni Szymon (12 spotkań, 6 goli) to syn Piotra Włodarczyka, który w barwach Widzewa rozegrał 41 spotkań i strzelił 14 bramek.

Opinie po spotkaniu – Janusz Niedźwiedź: Kluczowa była pierwsza połowa, w której popełniliśmy kilka prostych błędów, szczególnie przy pierwszej i trzeciej bramce, przy podaniach za plecy. Nam z kolei nic nie chciało wpaść. Żałowałem szczególnie tej okazji tuż przed gwizdkiem na przerwę, bo mogliśmy zejść do szatni przy stanie 1:3. Z tych sytuacji, jakie mieliśmy, co najmniej jedna bramka powinna wpaść, ale się nie udało.

Przed nami chwila oddechu, bo z Radomiakiem gramy dopiero w niedzielę. Jedziemy dalej. Taki mecz nam się przydarzył i jest to dla nas nauka. Musimy dalej robić swoje i podnieść zespół przed kolejnym meczem.

Bartosz Gaul: Mecz to święto i to spotkanie takim świętem dla naszych kibiców właśnie było. Daliśmy dobrą energię przy tej atmosferze. Brakowało nam w ostatnich tygodniach skuteczności w defensywie, jak i ofensywie, a dziś to pokazaliśmy. Byliśmy bardzo skuteczni, a do tego dobrze wyglądało to pod własną bramką. Z takim rywalem trzeba też trochę pocierpieć w obronie. Zrobiliśmy krok do przodu.

Dominik Kun: Straciliśmy trzy bramki po prostych błędach, zabrakło nam koncentracji. Nie byliśmy w stanie odwrócić losów tego meczu, choć mieliśmy sytuacje strzeleckie, szczególnie w drugiej połowie.

Patryk Stępiński: Górnik w pierwszej połowie nas wypunktował. Te sytuacje, które sobie stworzył, po prostu wykorzystał i ustawił to spotkanie.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑