Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Już nigdy przenigdy nie chce czegoś takiego oglądać. Tej mizerii taktycznej, futbolowej wiochy, jaką w pierwszej połowie przegranego meczu z Rakowem zaprezentował Widzew. Bronimy w jedenastu, a jak się nadarzy okazja, to laga do przodu na aferę, może ktoś z naszych dobiegnie i coś z tym zrobi – tak to mniej więcej wyglądało. Nic tylko zgrzytać zębami. A potem powód do memów czy futbolowych żartów – zaczynamy coś konstruować, grać, strzelać, gdy gramy z przewagą jednego zawodnika.

Reset, reset potrzebny od zaraz. Oj, nie będzie to łatwe, bowiem na zbudowanie nowej, zdecydowanie lepszej drużyny trener Zeljko Sopić będzie miał mniej więcej miesiąc. Niech próbuje, ale przykład Legii nie jest optymistyczny. Warszawianie mają ogromną, jak na polskie możliwości kasę. Nie tyle ją wydają, co wręcz nią szastają na nowych, lepszych graczy i co z tego wychodzi – Wielkie Nic!!!

Czas rozliczeń. Z Widzewa odchodzi mnóstwo piłkarzy, a ja się pytam: czy tylko oni są winni? Uważam, że aby nastąpił prawdziwy reset, trzeba sobie choćby odpowiedzieć na takie pytania: kto i po co sprowadzał do Łodzi Hilarego Gonga – bodaj największą transferową wtopę w ekstraklasie w minionym sezonu? Kto miał w tym interes? Kto przymykał oczy, udając że to nie on i że niczego nie widzi? Kto dawał na to pieniądze? Kto nie miał nad tym kontroli?