Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 10 of 158

70 urodziny piłkarza ŁKS – Andrzeja Milczarskiego. Za takiego bramkostrzelnego napastnika z charakterem dziś każdy klub zapłaciłby worek złota!

Zdjęcia z archiwum Jacka Bogusiaka

Ligowe kluby oddałyby królestwo za bramkostrzelnego napastnika. Nie mam cienia wątpliwości, że za nieustępliwego, silnego, walecznego, skutecznego gracza ataku, którego piłka szuka w polu karnym, jakim był Andrzej Milczarski, kluby zapłaciłyby worek złota. Były piłkarz ŁKS 3 lutego obchodzi 70. urodziny.

Oczywiście o jubileuszu byłego piłkarza przypomniał kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak, który mówi tak: – W 169 meczach w ekstraklasie w barwach ŁKS Andrzej strzelił 45 goli dla drużyny z al. Unii. Czy trzeba lepszej wizytówki!

Raz napastnik założył na głowę słynny melonik darowany przez Jacka Bogusiaka, każdemu piłkarzowi ŁKS, który zapisał na swoim koncie hat – tricka. Stało się to w 1982 roku, gdy w pojedynku z Motorem, Andrzej Milczarski strzelił trzy gole w 2, 53 i 86 minucie, a ŁKS wygrał przy al. Unii z Motorem Lublin 4:2.

Andrzej Milczarski to nie tylko wyjątkowy napastnik, ale też a raczej przede wszystkim, odważny facet z charakterem. W latach 70. w Mielcu nie bał się stanąć w obronie fanów ŁKS, zaatakowanych przez miejscowych kiboli. – Gdy zobaczył, że troje kibiców ŁKS jest w niebezpieczeństwie, zatrzymał autokar wiozący drużynę na mecz i ruszył na pomoc. Z kolei, gdy napastnicy zobaczyli zdeterminowanego, potężnego gościa, który jest gotowy bronić swoich do upadłego, dali sobie spokój – przypomina Jacek Bogusiak, który przed laty był szefem klubu kibica ŁKS.

O czym marzy jubilat? Bardzo chciałby, żeby jego wnukowie Alan i Filip zagrali kiedyś w piłkarskiej reprezentacji Polski. On sam raz założył koszulkę z białym orłem. Wystąpił w 1980 roku w przegranym 1:2 pojedynku z Argentyną.

Dziś były piłkarz ŁKS toczy heroiczny bój o zdrowie, a Jacek Bogusiak mówi: – Andrzej bardzo dziękuje personelowi oddziału onkologii szpitala im. Mikołaja Kopernika za walkę o to, by mógł wrócić do zdrowia. Wielką pomoc okazali i okazują mu: dr Anna Papis-Ubych, dr Barbara Łochowska, dr Zbigniew Zbróg.

Z okazji jubileuszu Grupa Ełkaesiak odwiedziła Andrzeja Milczarskiego (10 lat temu zorganizowała mu piękny benefis z okazji 60. urodzin) i życzyła mu przede wszystkim tego, co najważniejsze – powrotu do zdrowia!

To po prostu bardzo przykre. Widzew był gorszy od Lecha. Nic dziwnego, że stracił aż cztery bramki i przegrał ligowy mecz

Widzew próbował, ale mówiąc szczerze, miał niewiele do powiedzenia, więc przegrał w Poznaniu, tracąc aż cztery bramki.

Widzew zagrał bez Rondicia, który za wszelką cenę chce przenieść się do Niemiec. Trener Myśliwiec postawił na trzech obrońców, w tym debiutanta Volanakisa. Mecz oglądało ponad 30 tysięcy widzów (w tym fani łodzian!). O tak pojemnym stadionie i takiej frekwencji Widzew może tylko pomarzyć.

W 1 minucie i 23 sekundzie Widzew zdobył bramkę ( Silva). Niestety, po analizie VAR wyszło, iż łodzianin był na spalonym. Odpowiedź Lecha była błyskawiczna. Sosua radził sobie w polu karnym z łodzianami (Alvarez, Sypek) niczym z… juniorami, na dodatek przy strzale z ostrego kąta nieskutecznie interweniował Gikiewicz (a czy mógł?!) i gospodarze objęli prowadzenie.

Zbyt często Widzew oddawał piłkę za darmo. Nie miał zatem szans, żeby coś sensownego skonstruować. Lech atakował, łodzianie się bronili. Trzy akcje blokujące strzały czy podania rywali przez Silvę i Żyrę ratowały Widzew. Szanse (niewykorzystane) gościom stwarzały stałe fragmenty gry czyli dokładne dośrodkowania z wolnych i rożnych Kerka.

Lech był szybszy, o niebo kreatywniejszy, mocniejszy w walce o piłkę, po prostu lepszy. Zdobył drugą bramkę, uznaną po analizie VAR. Na dodatek czwartą żółtą kartkę w sezonie ujrzał Sypek. Nie zagra w kolejnym meczu.

Za wolny Alvarez nie zablokował Sousy i Lech golem otworzył drugą połowę meczu. Na szczęście odpowiedź łodzian była błyskawiczna. Kozlovsky nie dał się przepchnąć dwóm rywalom i strzelił swoją pierwszą bramkę w sezonie.

Oba zespoły poszły na wymianę ciosów. Pojedynek sam na sam wygrał Gikiewicz. Szansę na kontaktowego gola miał Shehu, ale pikę po jego główce świetnie obronił Mrozek. Nie gorzej spisał się broniąc uderzenie Hamulicia.

Tymczasem konkretniejszy był Lech. Żyro dał się ograć Hakansowi w polu karnym. Po jego dobrej centrze, Ishak bez problemu umieścił piłkę w siatce. Cztery stracone gole (a mogło być ich więcej!) to nie jest dobry prognostyk na ligową przyszłość Widzewa. Niestety.

Lech – Widzew 4:1 (2:0)

1:0 – Sousa (5), 2:0 – Ishak (45+5) , 3:0 – Sousa (49), 3:1 – Kozlovsky (51), 4_1 – Ishak (80, głową)

Widzew: Gikiewicz – Żyro, Volanakis, Silva – Sypek (79, Stachowicz), Shehu, Alvarez, Kerk (86, Hanousek), Kozlovsky – Łukowski (55, Gong), Sobol (55, Hamulić)

W 20 kolejce ekstraklasy 9 lutego o godz. 14.45 Widzew podejmie Cracovię.

Wkrótce w Widzewie ma pojawić się nowy inwestor i wielki zastrzyk gotówki. Robert Dobrzycki, szef potężnej firmy Panattoni napisał: Bije w nas Serce Łodzi. Jak to się przełoży na grę ligowców, wyniki, nadzieje kibiców i aspiracje klubu? Lech ma budżet 115 mln zł, Widzew 49.5 mln. Teraz to wszystko się gwałtownie zmieni na korzyść łodzian? Oby!

Przy okazji mam taką wskazówkę do dyrektora sportowego łodzian – Tomasza Wichniarka. Przegląd Sportowy podaje, że skaut Pogoni Szczecin – Patryk Dąbrowski wypatrzył Jakuba Piotrowskiego w III lidze, Kacpra Kozłowskiego i Adriana Przyborka w ostatniej chwili podebrał Lechowi, znalazł pomysł na Mateusza Łęgowskiego i dostrzegł talent strzelecki w Patryku Paryzku. Co na to dyrektor Wichniarek?!

Nie ma w Łodzi hokeja na lodzie, nie ma takich gwiazd, jak legendarny obrońca ŁKS – Jerzy Potz. Na zawsze pozostanie w pamięci kibiców, choćby za niezwykły, zwycięski mecz z ZSRR!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Dziś nie ma w Łodzi hokeja na lodzie, a był. Grały w wypełnionej po brzegi Hali Sportowej wielkie, w tym nasze łódzkie, gwiazdy. Jedną z nich był wybitny hokeista ŁKS – Jerzy Potz. 1 lutego mija rocznica jego urodzin (1953). Zmarł przedwcześnie na raka we Frankfurcie nad Menem w wieku 47 lat. Grał w łódzkich barwach przez 20 lat. Cztery razy wystąpił na igrzyskach olimpijskich, jedenaście razy na mistrzostwach świata. W sumie w reprezentacji Polski zagrał 191 razy (20 strzelonych bramek), w tym 131 na igrzyskach i mistrzostwach świata.

Wybitni, prawdziwe legendy, hokeiści ŁKS od lewej: Krzysztof Birula-Białynicki, Walery Kosyl, Adam Kopczyński, Jerzy Potz.

Zagrał w meczu, który ja i setki tysięcy, a może miliony Polaków, pamięta do dziś. Podczas mistrzostw świata w roku 1976 Polska, co wydaje się i wtedy wydawało nieprawdopodobne, pokonała ZSRR 6:4!

Ogromny wkład w ten sukces mieli łodzianie:Józef Stefaniak, Jerzy Potz, Stanisław Szewczyk, Zdzisław Włodarczyk i Ryszard Nowiński. Jak wspaniałe, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju było to zwycięstwo, niech świadczy bilans obu teamów do tego występu: 25 spotkań, 25 porażek, bramki 31-255, w ostatnim starciu porażka 1:16. I nagle nastąpiły wielki sportowy wzlot, pojedynek w którym Polacy pokazali ambicję, wolę walki i sportową moc. To były wyjątkowe chwile. Jerzy Potz był ostoją polskiej defensywy.

Jak to w sporcie – radość miesza się z goryczą. W ostatnim spotkaniu mistrzostw Polska przegrała z RFN 1:2 i spadła z grupy A. Łodzianin tak wspominał te wydarzenia, cytowany przez hokej.net: – Niestety, to podczas tego, tak ważnego dla nas spotkania, właśnie mnie, przytrafił się wyjątkowo niefortunny „wypadek przy pracy”. Miałem przy kiju krążek na 21 sekund przed końcową syreną i to moje (zupełnie niepotrzebne) podanie (a właściwie próbę strzału do pustej bramki) przechwycili Niemcy, zdobywając gola decydującego o naszym spadku z grupy „A”. Szał niebywałej radości podczas premiery i jęk straszliwego zawodu kibiców podczas finału. To było kluczowe wydarzenie z mojej długiej i w sumie pięknej i udanej karierze hokeisty.

Inny nasz znakomity obrońca Henryk Gruth powiedział o Jerzym Potzu, cytowany przez hokej.net: – Mój przyjaciel, wieczny marzyciel. Ojciec chrzestny mojej najstarszej córki Kasi. Zawsze razem chcieliśmy grać w jednej parze. Udało się w Calgary. Dzięki temu byliśmy chyba najstarszą parą w historii igrzysk – razem 66 lat! Miał podobny charakter do mojego. Perfekcyjny w dążeniu do optymalnej formy. Świetnie grał w piłkę, pływał, grał w tenisa, jeździł na rowerze.

Grupa Ełkaesiak (Jacek Bogusiak, Tadeusz Marczewski, Jerzy Leszczyński, Irek Kowalczyk) pamięta. Regularnie odwiedza grób rodziny Potzów, także przed rocznicą urodzin. Hokeista jest pochowany na Cmentarzu Starym przy ul Ogrodowej, w jego części ewangelickiej.

Trzeba pamiętać, że powstała w Łodzi ulica Jerzego Potza. To ulica łącząca Stefanowskiego i Wólczańską przy lodowisku Bombonierka.

Przed srebrnymi medalistkami halowych mistrzostw Polski – KS Hokej Start Brzeziny – kolejne, wielkie sportowe wyzwania!

Fot. KS Hokej Start Brzeziny

Drużyna KS Hokej Start Brzeziny zdobyła srebrny medal halowych mistrzostw Polski, przegrywając decydujący mecz z UKS SP5 Swarek Swarzędz 2:4 i zdobyły srebrny medal.

Rywalki po 10 minutach prowadziły 2:0. Po minucie kontaktowego gola szybko strzeliła Magdalena Pabiniak. Niestety, kolejne bramki strzelały rywalki. Brzezinianki nie poddały się. Walczyły, ale gol Moniki Chmiel to było za mało.

Barw KS Hokej Start broniły: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Karolina Grochowalska, Zuzanna Rubacha, Anastazja Szot, Magdalena Pabiniak, Monika Chmiel, Patrycja Kalczyńska, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Marzena Koza, Kinga Owczarek Dziyana Varanovich.

– Dlaczego nie udało się obronić złota?

Trenerka Małgorzata Polewczak: – Niestety, cały sezon miałyśmy pod górkę, nie mogąc się solidnie przygotować i mieć najsilniejszy skład. Dziewczyny oddawały serce, ale oprócz rywalek musiały się zmagać z dolegliwościami, które dopadały je w trakcie rozgrywek lub w czasie finałowego turnieju. Prawda jest taka, że moje czołowe zawodniczki: Monika Chmiel, Magda Pabiniak, Zuzia Rubacha, Karolina Grochowalska nie były, bo po prostu być nie mogły, w optymalnej dyspozycji.

Sukces Swarka to niespodzianka?

Drużyna ze Swarzędza cały czas idzie do przodu. Ma znakomite warunki, zaplecze w szkole, są trenerzy, są pieniądze, jest dobre szkolenie. Takim sukces musiał nadejść i nadszedł.

Pani podopieczne nie czuły się rozczarowane srebrem?

Medal to zawsze medal, ma swoją wielką wartość. Jest motywacja do pracy, żeby za rok znów być najlepszym. Jesienią nareszcie będziemy miały w Brzezinach pełnowymiarową halę, gdzie będziemy mogły solidne trenować i gdzie pewnie zorganizujemy przynajmniej jeden z mistrzowskich turniejów.

Hokeistki nie mają wolnego.

Trzy moje podopieczne biorą udział w halowych mistrzostwach świata. Są to: Magdalena Pabiniak, Anna Gabara i Monika Chmiel. A potem drużynę KS Hokej Start Brzeziny czeka kolejne wielkie sportowe wyzwanie. 14 lutego w Porto zaczyna się Klubowy Puchar Europy z naszym udziałem. Zrobimy wszystko, żeby być jak najlepiej przygotowanymi do tej prestiżowej imprezy.

Dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na 13 piętro ORION Business Tower nawet w szpilkach! Jarosław Piechota i wszyscy uczestnicy biegania po schodach spisali się na medal!

Zdjęcia: archiwum Jarosława Piechoty

Skoro robisz coś z sercem dla innych, to po prostu musi się udać. I tak właśnie się stało w przypadku biegającego po schodach Jarosława Piechoty i jego znakomite ekipy podczas 33. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Mówi Jarosław Piechota: – To był finał wielkich zaskoczeń. Po pierwsze odwiedziło mnie najwięcej zapraszanych co roku gości VIP, sponsorów, mediów, ale także osób, które wrzucały hojnie di puszki i wchodziły ze mną na 13. piętro ORION Business Tower. Nawet w szpilkach! 

Nigdy nie jestem w stanie przewidzieć ilości wejść, bo nie mam pojęcia ile czasu zajmą mi rozmowy, nagrywanie na żywo filmików, w końcu jaka będzie moja dyspozycja zdrowotna tego dnia. Dlatego zawsze powtarzam, nie jest to bicie rekordów, tylko wspólna zabawa połączona za zbiórką. A znając sponsorów płacących za każde moje wejście, wiem, że nawet jak zrobię ciut mniej okrążeń, to oni i tak dorzucą jeszcze trochę pieniędzy , zawsze mają coś w zanadrzu

I tak było tym razem, czułem się świetnie, wszystko grało w moim organizmie jak powinno, ale czasu starczyło tylko na 77 wejść na 13t. piętro. 

Mimo to, kolejne zaskoczenie, bo bardzo chciałem przebić rekord zbiórki z 2022 roku i zebrać ponad 20 tysięcy, cóż, udało się i to z nawiązką.Wynik tegorocznej edycji (Z) Piechotą po Schodach vol 8  to 26 851,30 pln. 

Jestem wdzięczny każdemu, kto przyczynił się do naszego wspólnego sukces. 

W liczbach:

I edycja 2018 rok – 100 wejść i 6672,05zł

II edycja 2019 rok – 102 wejścia 13 464,13 zł 

III edycja 2020 rok – 115 wejść i 17 262,76 zł

IV edycja 2021rok – 113 wejść i 16 256,46 zł

V edycja 2022 rok – 105 wejść i 19 490,59 zł

VI edycja 2023 rok – 94 wejścia i 16 205,57 zł

VII edycja 2024 rok – 88 wejść i 18 003,55 zł

Oby tylko Widzew nie wyszedł na swojej zachowawczej transferowej polityce, jak Zabłocki na mydle. Odkryciem wiosny będzie… Hilary Gong?!

Fot. widzew.com

To wydawało się niemożliwe, a jednak stało się prawdziwe. Ot, cała polska futbolowa ekstraklasa. Hilary Gong jesienią solidnie pracował na miano najgorszego ligowego transferu. Tymczasem… Wiosną może być, oby był, ważnym ogniwem drużyny bez wzmocnień czyli Widzewa. W Turcji grał przyzwoicie, zaliczał asysty. Jeśli tak będzie spisywał się w lidze, to stanie się dla łodzian wartością dodaną.

Oby, bo ligowa kadra jest taka, jak każdy widzi. Odeszli Antoni Klimek (nie wiedzieć czemu) i Kreshnik Hajrizi. Juan Ibiza, Kamil Cybulski, Lirim Kastrati oraz Marcel Krajewski są kontuzjowani (to wręcz plaga urazów!). Do drużyny trafił tylko stoper Polydefkis Volanakis. Trzeba mu jednak dać czas, żeby wkomponował się w drużynę.

Bartłomiej Pawłowski na razie trenuje i to ostrożnie. Imad Rondić podobno cały czas ma atrakcyjne transferowe propozycje, a jak wiadomo z niewolnika nie ma dobrego pracownika. Coraz głośniej o tym, że po sezonie z Widzewa odejdzie trener Daniel Myśliwiec (bilans w Widzewie: 52 mecze – 23 wygrane, 10 remisów, 19 porażek, bramki 83-71, 1,52 pkt na mecz), a przyjdzie… no kto? Jan Urban!

W takiej sytuacji bez wielkich wzmocnień, z wieloma kontuzjami i ogromniastymi pogłoskami już w piątek o godz. 20.30 premierowy, tej ligowej wiosny, mecz z Lechem w Poznaniu. Oj, nie będzie łatwo.

Prezes klubu Michał Rydz mówi: – Nie chcemy robić transferów, żeby windować rynkowe ceny. Tak samo, jak nie będziemy za zawodników przepłacać lub pozwalać na wymuszanie ruchów z klubu poprzez medialne spekulacje. Tak samo jak starannie podchodzimy do wzmocnień, również zabezpieczamy kadrę.

I co? Wyszło szydło z worka. Zimowy okres transferowy to dla łodzian jeden wielki czas skutecznej obrony przed zakusami innych klubów na piłkarzy Widzewa. Priorytetem, tak przynajmniej wygląda, było przedłużenie umów z kluczowymi graczami. W tej sytuacji nie dziwi, że odkryciem wiosny może być… Hilary Gong. Oby tylko Widzew nie wyszedł na swojej zachowawczej (rozsądnej?!) transferowej polityce, jak Zabłocki na mydle.

Widzew idzie mocno do przodu, ale na razie w jednej, technologicznej dziedzinie. Zapewnia swoich kibiców: drogą kilku kliknięć będzie można uzyskać uzyskać oczekiwane świadczenia!

Powiedzmy wprost, że na razie to najlepszy pomysł Widzewa w tym roku. Biuro prasowe Widzewa podaje: Klub ogłasza start projektu sklepu marketingowego, który redefiniuje sposób świadczenia usług dla naszych kibiców i partnerów biznesowych. Jego celem jest stworzenie nowoczesnego i efektywnego systemu, który zapewni obsługę na najwyższym poziomie.

Stadion przy al. Piłsudskiego 138 to wyjątkowe miejsce na sportowej mapie. Niemal stuprocentowe wypełnienie trybun oraz łączna liczba kibiców, która w ostatnich latach przekroczyła już granicę 2 milionów, to dowód na magię Serca Łodzi. Z tego powodu Widzew Łódź wychodzi naprzeciw swoich kibiców, partnerów i sponsorów z ujednoliconą oraz zautomatyzowaną ofertą świadczeń i usług na stadionie, w trakcie oraz poza dniami meczowymi.

 W specjalnie utworzonej zakładce w internetowym sklepie Widzewa Łódź kibice i sponsorzy mogą zakupić rożne świadczenia marketingowe. Automatyzacja procesów pozwoli na przetwarzanie zamówień, zlecenie ich wykonania, co znacząco skróci czas oczekiwania na realizację. Dzięki temu każdy fan i partner biznesowy mogą być pewni, że ich potrzeby są realizowane sprawnie oraz profesjonalnie. 

Nowy projekt zakłada szybką usługę by drogą kilku kliknięć uzyskać oczekiwane świadczenia. Nie brakuje także propozycji nastawionych stricte na kontakt z kibicem. Zainteresowane firmy będą mogły uzyskać ekspozycję na bandach LED, spot na telebimie lub organizację stoiska na stadionowym Sektorze VIP. Oferta obejmuje również ekspozycję w przestrzeni cyfrowej, na przykład w studiu klubowej telewizji WidzewTV, kibicowskich newsletterach czy kulisach meczowych.

– W ostatnich latach zanotowaliśmy trzykrotny wzrost przychodów komercyjnych i zależy nam na tym, żeby kontynuować ten trend. Chcemy wykorzystać dni meczowe, aby rozwijać swoją ofertę i jednocześnie docierać do kibiców oraz ułatwić im korzystanie z naszych usług. Wszystko to w jednym miejscu, w przystępnej formie – powiedział Michał Rydz, prezes Widzewa Łódź.

 A poza tym? Wygląda na to, że w Widzewie wielkie wyczekiwanie. Czy przyjdzie ze swoimi milionami nowy inwestor? Czy sprzedać Imada Rondicia? Kogo jeszcze pozyskać, żeby pojawił się w drużynie po odpowiednim przygotowaniu w… połowie rundy? Kiedy wróci na boisko lider Bartłomiej Pawłowski? Grać dalej z Danielem Myśliwcem czy się z nim pożegnać? Czy zdobycie 50 punktów w ekstraklasowych zmaganiach jest możliwe?

W piątek o godz. 20.30 mecz ligowy z Lechem w Poznaniu, a wcześniej od dziś treningi, treningi – na Łodziance i w Uniejowie.

Takie są wiersze Małgorzaty Wadowskiej – Strzeleckiej: po prostu bliskie każdemu z nas!

Prosta prawda. Dziś poezja, żeby była czytana i przeżywana, a o to właśnie chodzi, musi być zrozumiana i trafiać do ludzi. Można oczywiście uprawiać sztukę dla sztuki. Gubić się w gąszczu metafor, zrozumiałych głównie dla autora. Owszem i w takim zapętleniu trafi się zdanie, wyjątkowe połączenie słów, które człowiek chce zapamiętać i powtarzać, ale… Poezja musi mówić wprost o uczuciach. Tych najważniejszych, najlepiej słowami dobrze je obrazującymi.

Przy okazji pozwala uważnie przyjrzeć się temu co dzieje się wokół nas. Zabiegani i zalatani nie zawsze mamy na to czas i ochotę. Autorka skutecznie nas mobilizuje, oferuje swoje spojrzenie, swoje przeżycie, swoją refleksję – dzieli się nimi. Skutecznie. Takie są te wiersze: po prostu bliskie każdemu z nas.

To trzeci tomik autorki po Leniwe Blues i Robinsonadzie. Po reakcjach pierwszych jego czytelników, gotowych na intymne wręcz rozmowy o uczuciach i przy okazji refleksji o życiu, nie ma dwóch zdań – Małgorzata trzyma poziom!

Małgorzata Wadowska – Strzelecka, to tylko ja… Wydawca Terebint

KS Hokej Start Brzeziny. Dziewczyny nie lubią tej poznańskiej hali, ale mają takie umiejętności, że stać je na obronę mistrzowskiego tytułu!

Mistrzowska drużyna z 2024 roku Fot. KS Hokej Start Brzeziny

W niedzielę drużyna KS Hokej Start Brzeziny staje do obrony halowego mistrzostwa Polski w sezonie 2024/25. Turniej finałowy odbędzie się na AWF w Poznaniu. W samo południe w pierwszym półfinale KS Hokej Start zmierzy się z drugą drużyną AZS Politechnika Poznańska. Godz. 13.15: drugi półfinał: UKS SP5 Swarek Swarzędz – AZS Politechnika Poznańska, godz. 16.30 mecz o 3. miejsce, godz. 18 – wielki finał.

Zmagania eliminacyjne (po trzech turniejach) brzezinianki skończyły na pierwszym miejscu, choć w ostatnim meczu przegrały ze Swarkiem 2:4. – Grałyśmy w tym turnieju na przetrwanie – mówi trenerka Małgorzata Polewczak. – Nie mogły wystąpić dwie zawodniczki pierwszej piątki Magda Pabiniak i Karolina Grochowalska. Cel osiągnełyśmy, kończąc fazę eliminacyjną na pierwszym miejscu.

Teraz przed nami finał i po raz pierwszy w tych zmaganiach wystąpimy w najsilniejszym składzie. Mecz półfinałowy z AZS II nie będzie łatwy. To nieobliczalna, trudna drużyna, która ostatnio dała sobie spokojnie radę z pierwszą ekipą poznanianek.

Prawda jest też taka, że moje dziewczyny nie lubią grać w tej hali.

– Dlaczego?

– Jest ciasna, wąska, przytłaczająca. Trudno na niej o dobrą rozgrzewkę. Ale to żadna wymówka. Mam zawodniczki, które po prostu stać na obronę mistrzowskiego tytułu.

Barw KS Hokej Start Brzeziny będą bronić: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Karolina Grochowalska, Zuzanna Rubacha, Anastazja Szot, Magdalena Pabiniak, Monika Chmiel, Dziyana Varanovich, Patrycja Kalczyńska, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Marzena Koza, Kinga Owczarek.

W sobotę o halowe medale będą walczyć juniorki. O godz. 12 KS Hokej Start Brzeziny zmierzy się z UKS SP5 Swarek Swarzędz, a o godz. 15.45 z AZS Politechniką Poznańską.

Wzmocnione: atak i środek defensywy pozwolą ŁKS na wybicie się na wyższy sportowy poziom? Oby tak właśnie się stało!

Sebastian Rudol Zdjęcia ŁKS Łódź

Stara dobra włoska zasada, iż sukces w futbolu zaczyna się od pewnej gry defensywnej, która zapewnia walkę na zero z tyłu, co jest pierwszym krokiem w stronę sportowego zwycięstwa, sprawdza się do dziś znakomicie. ŁKS poszedł po rozum do głowy i w okresie transferowym zatrudnił zawodnika, którym został wyjątkowo doświadczony i skuteczny w defensywie 29-letni Sebastian Rudol.

Jak podaje biuro prasowe ŁKS Rudol w samej tylko ekstraklasie rozegrał 144 mecze, związaliśmy się kontraktem obowiązującym do końca czerwca 2027 roku. W bieżącym sezonie w barwach beniaminka Motoru Lublin rozegrał 14 meczów w lidze i 1 w Pucharze Polski (z czego 13 spotkań w wyjściowej jedenastce), do tego zdobył dwa gole (w starciach z Legią Warszawa i Widzewem Łódź). ŁKS związał się z doświadczonym środkowym obrońcą umową obowiązującą do końca czerwca 2027 roku. Piłkarz dołączył do nowych kolegów przebywających na zgrupowaniu w tureckim Side.

Kacper Terlecki

ŁKS kadrowo miesza rutynę z młodością. Dlatego obok Rudola trafił chociażby młody człowiek ze znamienitym nazwiskiem, a jednocześnie piłkarskim talentem, o 10 lat młodszy – Kacper Terlecki, który sprawdza się w roli defensywnego pomocnika.

ŁKS, żeby pójść sportowo do przodu musi strzelać bramki i wygrywać, a zwłaszcza robić to na własnym boisku, już z prostego względu, żeby zapełniać trybuny stadionu przy al. Unii. Dlatego siłę ognia łodzian ma wzmocnić Gustaf Norlin. ŁKS związał się ze szwedzkim napastnikiem, który ostatnie cztery sezony spędził w IFK Goeteborg, kontraktem obowiązującym do końca czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia o kolejny rok.

Gustaf Norlin

Nowy piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego ma 28 lat, mierzy 183 cm i jest napastnikiem, chociaż w przeszłości zdarzało mu się występować także na innych pozycjach. Co warte podkreślenia w seniorskim futbolu lewonożny zawodnik reprezentował dotąd barwy trzech klubów, w każdym pełniąc ważną rolę.

– W przypadku Gustafa wszyscy natychmiast byliśmy zgodni, że jego umiejętności piłkarskie są na wysokim poziomie. Jesteśmy przekonani, że od pierwszych dni jest w stanie dać nam bardzo dużo jakości w ofensywie, jest bardzo groźny w okolicach pola karnego rywala. Bardzo dobrze też wpisuje się w oczekiwany przez nas profil motoryczny, do tego jego cechy wolicjonalne są na wysokim poziomie – mówi Dominik Jarosz, menadżer działu skautingu w ŁKS. Dla IFK Goeteborg Norlin rozegrał 122 oficjalne mecze, zdobył 18 goli i zanotował 10 asyst (w sumie w szwedzkim odpowiedniku ekstraklasy: 135 meczów, 21 goli i 14 asyst).

Lepszą drugą linię ma pomóc budować Japończyk Koki Hinokio. Jego pojawienie się na boisku pozwoli Pirulo na powrót na bok pomocy, gdzie spisywał się zdecydowanie lepiej i w najlepszych czasach (oby do nich wrócił!) był kluczowym, bramkostrzelnym piłkarzem ŁKS!

Jedno widać na pewno. W ŁKS robią wszystko, żeby wiosną grać lepiej i skuteczniej, a tym samym zrobić sportowy krok do przodu w stronę budowania zespołu na miarę ekstraklasy.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑