Zmieniają się trenerzy, a gra ŁKS i jego pozycja w ekstraklasie się nie zmienia.Łodzianie przegrali zasłużenie z Lechem 1:3, popełniając te same co zwykle, czyli juniorskie, błędy w grze defensywnej, prezentując się nieźle w kilkunastominutowych fragmentach spotkania i mając najlepszego piłkarza z pola w osobie Michała Mokrzyckiego. Nic w tym dziwnego, bo pomocnik od wielu meczów, jako jedyny w drużynie (obok Aleksandra Bobka), prezentuje ekstraklasowy poziom.
Piotr Stokowiec jest optymistą. Uważa, że można to zmienić na lepsze. Trudno, żeby popadał w czarną rozpacz, skoro zgodził się wziąć tę robotę. Prawda jest jednak taka, że nowi piłkarze nie sprawdzają się kompletnie, co dowodzi klęski transferowej ŁKS. Fatalną formę prezentują Hiszpanie, którzy mieli prowadzić grę zespołu – Pirulo i Dani Ramirez. Gdyby oni potrafili nawiązać do swoich najlepszych występów w ŁKS, to bez wątpienia drużyny grałaby na wyższym poziomie.
A jednak o optymizm trudno, bo 27 października o godz. 20.30 ŁKS podejmie na stadionie im. Władysława Króla Górnika Zabrze. Podopieczni Jana Urbana (doskonale pamiętam jak piękne gole strzelał w ekstraklasie!) zasłużenie pokonali mistrza Polski – Raków Częstochowa 2:1, w czym wielka zasługa grającego znakomicie do przerwy, autora dwóch bramek – Daisuke Yokota. Po spotkaniu… po japońsku gratulował mu Lukas Podolski. Jeśli łodzianie nie znajdą sposobu na zatrzymanie Japończyka, to marne ich szanse na dobry wynik.
Debiut trenera Piotra Stokowca w ŁKS. I co? Łodzianie zaprezentowali dwie ligowe twarze – beznadziejną do przerwy i momentami przyzwoitą w drugiej połowie. Chwile dobrej gry nie zmieniają faktu, że bilans wyjazdowych spotkań łodzian jest tragiczny. Co z tego, że strzelili drugą bramkę na obcym boisku, skoro przegrali wszystkie siedem wyjazdowych spotkań. Nic dodać, nic ująć. Kara za taki bilans jest surowa. Beniaminek zamyka ligową tabelę.
W pierwszej połowie ŁKS praktycznie tylko się rozpaczliwie bronił. To musiało się źle skończyć. Marchwiński wycofał na koniec pola karnego do niepilnowanego Ishaka, a ten otworzył wynik spotkania. ŁKS nadal był w głębokiej defensywie i nie prezentował sobą nic, bo trudno za coś optymistycznego uznać pierwszy celny, choć słaby strzał głową łodzian (Flis) w 41 minucie.
Powiem szczerze, że chwilę później było mi po prostu wstyd. Tak głupio nie ustawiają się w defensywie nawet trampkarze. To jednak przytrafiło się tzw. ligowcom z Łodzi, którzy nie wiedzieć czemu odpuścili krycie Ishaka, który zdobył drugiego gola. Gra hiszpańskich tzw. liderów to po prostu tragedia, ale nie tylko ich.
Druga połowa rozpoczęła się… optymistycznie dla łodzian. Gdyby Louveau lepiej pocelował, to pewnie piłka wylądowałaby w bramce Lecha. Niestety, tak się nie stało. W odpowiedzi okazję na hat tricka zmarnował Ishak. ŁKS grał jednak lepiej i doczekał się nagrody. Po akcji Mokrzyckiego z Janczukowiczem gola zdobył Jurić. Mogło być 2:2, ale po strzale Szeligi piłka zmierzająca do siatki odbiła się jeszcze od… Fase i szansa na wyrównanie uciekła.
Skoro nie wykorzystujesz takiej sytuacji, to musi się to zemścić. I tak się stało. Znów jedno podanie pogubiło kompletnie łódzką defensywę i Velde posłał piłkę do siatki. Stracone złudzenia na wywalczenie przynajmniej jednego ligowego punktu.
Stało się to, o czym wszyscy od wczoraj mówili. Nowym szkoleniowcem występującej w PKO BP Ekstraklasie drużyny ŁKS został Piotr Stokowiec, z którym nasz klub związał się umową obowiązującą do końca bieżącego sezonu. Konferencja z nowych szkoleniowcem i dyrektorem sportowym Januszem Dziedzicem odbędzie się w sali konferencyjnej Stadionu Króla w piątek około 13:45.
– Czuję ekscytację. Wracam na ławkę trenerską, w dodatku do wielkiego klubu jakim jest ŁKS. 115 lat historii, piękny stadion, żywiołowi kibice, więc to zaszczyt dla mnie, a przy okazji duże wyzwanie i odpowiedzialność. Cieszę się ogromnie, że będę reprezentował barwy ŁKS. I oczywiście zdaję sobie sprawy z powagi sytuacji. Byłem zresztą już w podobnej i wierzę, że razem osiągniemy cel – powiedział chwilę po złożeniu podpisu na umowie nowy szkoleniowiec na stronie lkslodz.pl.
Piotr Stokowiec pochodzi z Kielc i w tym mieście rozpoczął swoją przygodę z futbolem. W przeszłości był znanym ligowcem, występował m.in. w Polonii Warszawa, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (co ciekawe, zagrał w meczu z ŁKS-em w 1998 roku, który przypieczętował mistrzowski tytuł ełkaesiaków), Śląsku Wrocław i Dyskobolii Grodzisk Mazowiecki, tylko w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczając 131 meczów i zdobywając 8 goli.
Karierę trenerską nowy szkoleniowiec ŁKS rozpoczął natomiast w sezonie 2006/2007 w Wigrach Suwałki, potem pracował m.in. w roli asystenta Pawła Janasa w Widzewie, podobną funkcję pełniąc także przez dłuższy czas również w Polonii Warszawa. Ważnym momentem w karierze trenerskiej Piotra Stokowca okazał się sezon 2012/2013, gdy tym razem już jako pierwszy trener „Czarnych Koszul”, pomimo problemów organizacyjnych, nękających w tamtym okresie warszawski klub, zajął z nim wysokie 6. miejsce w tabeli polskiej ekstraklasy.
W kolejnych latach prowadził, nierzadko z dużym powodzeniem, Jagiellonię Białystok, Zagłębie Lubin i Lechię Gdańsk. Z „Miedziowymi” najpierw awansował do ekstraklasy, a następnie już w elicie zdobył medal mistrzostw Polski (3. miejsce w tabeli), dzięki czemu Zagłębie zakwalifikowało się do europejskich pucharów, eliminując w tych rozgrywkach m.in. Partizana Belgrad. Z kolei z Lechią Gdańsk w 2019 roku nie tylko zajął miejsce na podium, ale i zdobył Puchar Polski oraz Superpuchar Polski. Zresztą, w finale Pucharu Polski prowadzona przez niego ekipa z Trójmiasta zagrała także rok później. Ostatnio, tj. w sezonie 2022/2023 pracował ponownie w Zagłębiu Lubin.
Teraz Piotr Stokowiec rozpoczął pracę w Łódzkim Klubie Sportowym. W pierwszych zajęciach pod wodzą nowego szkoleniowca piłkarze wezmą udział w czwartkowy wieczór, z kolei jego debiut na ławce trenerskiej ŁKS- przypadnie na wyjazdowe starcie łodzian w PKO BP Ekstraklasie z Lechem Poznań (21 października).
– Nie zamierzam opowiadać żadnych niestworzonych historii. Na pewno będę chciał wprowadzić kilka korekt jeśli chodzi o organizację gry i oczywiście wprowadzić także swój pomysł. Jestem nastawiony na ciężką pracę i zależy mi na konkretach. Jesteśmy w takiej sytuacji, że potrzebujemy prostszych rozwiązań, bo to może przynieść efekt. Wiem, że to ogólnik, ale słowem kluczem jest tutaj „zdecydowanie”. Musimy zdecydowanie lepiej bronić i skuteczniej atakować. Tu nie ma miejsca na wątpliwości, na żadne „ale” czy „może”. Podstawowe zadanie? Utrzymać klub w Ekstraklasie – powiedział nowy szkoleniowiec ŁKS.
Przez ponad 30 lat pisałem, bardzo często o sporcie, wzbudzający spore emocje felietonik Ryżową Szczotką w Expressie Ilustrowanym. Uznałem, że warto do niego wrócić. Wiele się zmieniło, a jednak nadal są sprawy, które wymagają komentarza bez owijania w bawełnę.
Pisze z Łodzi sobie szkodzi - tak tytułował swoje felietony znakomity Zbyszek Wojciechowski. Inny świetny dziennikarz Antoś Piontek mówił, że w sporcie jak w żadnej innej dziedzinie życia widać czarno na białym w całej jaskrawości otaczającą nas rzeczywistość. Do tych dwóch prawd chcę nadal nawiązywać.