Rezerwowy Pafka

Tag: widzew (Page 5 of 29)

Ligowy początek Widzewa. Wściekły pressing łodzian dla pierwszych rywali może być zaskoczeniem i dać sukces

Trener Daniel Myśliwiec Fot. Marek Młynarczyk, blog obiektywnasport.pl

Widzew w nowym sezonie ma grać o coś więcej niż przetrwanie. W pierwszej kolejce w poniedziałek o godz. 19 zagra z mającą wielkie kłopoty finansowe (wycofał się państwowy koncern!) Stalą w Mielcu. Celem łodzian ma być TOP5, ale… z liderów zespołu ostał się tylko Rafał Gikiewicz. Inni są kontuzjowani, albo dobrze(?)… sprzedani. Tak buduje się finansowy spokój klubu (na jak długo?!), a nie drużynę mającą ligowe góry przenosić. Cóż, pożyjemy zobaczymy, co przyniesie ligowe życie.

Jest sześciu nowych piłkarzy, na dziś z CV wygląda na to, że różnicę w grze na korzyść łodzian może robię skrzydłowy Hilary Gong. Bez kreatora gry i piłkarza strzelającego gole trudno będzie spełniać marzenia.

Hasłem łodzian było: mniej transferów, więcej jakości. Szybko się przekonamy, czy tak jest w rzeczywistości i tak entuzjastycznie przyjęte przez klub przedłużenie umowy z dyrektorem sportowym – Tomaszem Wichniarkiem było dobrym pomysłem.

Wygląda na to, że trener Daniel Myśliwiec stara się robić, co tylko się da, żeby ewentualnych dziur i mankamentów w grze nie było tak widać. Dlatego, co podkreśla, stawia na pressing na całym boisku. Widzewiacy mają mieć żelazne zdrowie. Nawet na moment nie dawać rywalom dojść do głosu i pozwolić na to, żeby prowadzili grę na swoich warunkach. To jest oczywiście… utopia, bo tak grać przez 90 minut się nie da, ale ten wściekły pressing dla pierwszych rywali może być zaskoczeniem.

Oby przyniósł punktowe rezultaty, bo w drugiej kolejce łodzianie grają z Lechem, w trzeciej ze zbrojącą się mocno Cracovią (Henrich Ravas!), a w czwartej ze Śląskiem Wrocław. Trudny kalendarz, oby te spotkania zakończyły się punktową zdobyczą łodzian. Na razie wielkim sukcesem Widzewa jest to, że sprzedał 15 617 karnetów na nowy sezon. Pojemność stadionu wynosi około 18 tys. miejsc.

Widzewowi Bukowiec jest do niczego niepotrzebny, skoro praktycznie ma dla siebie całą Łodziankę!

Bukowiec jest do niczego Widzewowi niepotrzebny. Już ma praktycznie swój ośrodek i to tuż pod nosem – Łodziankę w parku 3 Maja. Wymazanie gumką myszką gospodarza – MKS Łodzianka (na co pozwolił ŁZPN – to niewybaczalne!),wyprowadzka seniorskiej drużyny rugby, zepchnięcie rugbistek na kartoflisko za halą, a teraz przenosiny Venol Atomówek na nowiutkie boisko przy ul. Karpackiej oznaczają w praktyce, że Widzew został prawie sam na włościach przy ul. Małachowskiego, na dodatek w pięknym łódzkim parku.

Będzie miał obiekt do wykorzystania po generalnym remoncie. Gdyby pójść dalej to dało by się jeszcze stworzyć trzy treningowo – meczowe boiska: jedno obok kortów i hali w miejscu haszczy przy ul. Niciarnianej, drugie na wspomnianym kartoflisku na tyłach Hali Parkowej, a trzecie w samym sercu parku 3 Maja. Czegóż trzeba więcej!

Fot. www.lodz.pl

Tymczasem miasto Łódź razem z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji wybudowało nowe boisko przy ul. Karpackiej 61. Koszt inwestycji, to 8 mln zł.

Projekt dotyczył budowy nowoczesnego pełnowymiarowego boiska ze sztuczną nawierzchnią wraz z wyposażeniem m.in drenażem, ogrodzeniem, piłkochwytami, oświetleniem, monitoringiem, nagłośnieniem i trybunami.

I tu na szczęście znalazły swój dom ambitne, mające sporo sportowych sukcesów, rugbistki – Venol Atomówki. Mam taką nadzieję, że znajdą tu miejsce do spokojnej pracy, która przyniesie kolejne medalowe i kadrowe efekty. Bo w polskim rugby, to kobiety pokazują prawdziwą sportową moc!

Gdyby obowiązywały dzisiejsze łódzkie futbolowo – finansowe zasady, nigdy nie byłoby Wielkiego Widzewa, ani mistrzostwa Polski ŁKS w 1998 roku

Jestem tego pewien. Gdyby wtedy obowiązywały dzisiejsze futbolowe zasady: tanio kupię, drożej sprzedam, nigdy nie byłoby Wielkiego Widzewa, ani mistrzostwa Polski ŁKS w 1998 roku. Dlatego dziś jestem, może jeszcze nie przerażony, ale przejęty, że tak Widzew jak ŁKS w I lidze budują kadry na… ligowe przetrwanie. Obym się mylił.

Widzew stracił kontuzjowanego lidera – Bartłomieja Pawłowskiego, ale też napastnika o wyjątkowo widzewskim charakterze – Jordiego Sancheza, za chwilę może odejść inny charaktery, a bardzo potrzebny piłkarz – Andrejs Ciganiks.

Polityka transferowa Widzewa na razie nie rzuca na kolana. Jedno jest pewnie: nikt nie przyjdzie i nie zostanie w łódzkim klubie na piękne oczy. Kasa, misiu kasa – to jest obowiązująca dziś zasada i nawet najpiękniejsza historia tego nie zmieni. Ja wiem, że klub prowadzi rozsądną politykę finansową, nie ma zamiaru wpaść w finansową przepaść i to jest bezcenne, ale wizytówką klubu jest pierwsza drużyna. Bardzo chciałoby się, żeby w kolejnym sezonie zrobiła ona znaczący krok do przodu i na koniec zmagań zameldowała się w czołówce ekstraklasy. Czy to będzie możliwe?

ŁKS dokonuje kolejnej wielkie przebudowy. Dwóm poprzednim dyrektorem sportowym klubu to się nie udało. Ba, ich działalność zakończyła się dla klubu sportową klęską. Czy teraz ścieżka częstochowska przyniesie sukces? Nie wiem. Na pewno nie ma Daniego Ramireza, Kay Tejan, który ciągle szuka nowego klubu, ma trenować z drugą drużyną. Co dalej z Rahidem Mammadovem nie wiadomo? Jest ciągle Aleksander Bobek, ale na nim łodzianie mogą zarobić spore pieniądze, a budżet klubu w nowym sezonie będzie chyba najważniejszy, gdy trzeba będzie sobie radzić bez ekstraklasowego wsparcia.

Widzew. Czy jest ligowe życie bez Bartłomieja Pawłowskiego i… Jordiego Sancheza?

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew w okresie przygotowawczym musi wypracować formułę: jak grać w lidze bez Bartłomieja Pawłowskiego a i pewnie Jordiego Sancheza. Pierwsze koty za płoty, ale premierowy sparing wyszedł na plus. Widzewiakom chciało się grać, stworzyli kilka składnych akcji, pokonali GKS Katowice (3:1), gola zdobył debiutant Jakub Łukowski, okazało się, jak ważnym graczem jest hiszpański napastnik, który nawet założył opaskę kapitana.

Sanchez ma grać w Azji, Widzew pewnie na tym trochę zarobi (pół miliona euro?!), ale czy skórka warta za wyprawkę. Wiosną łodzianie mieli transferowe szczęście, że nagle i niespodziewane pojawił się Rafał Gikiewicz. Teraz podczas transferowych poszukiwań już tak dobrze być nie musi, a Sanchez… 29-letni Hiszpan w minionym sezonie w 35 spotkaniach zdobył 11 bramek, zaliczył 6 asyst. Jego dorobek w Widzewie budzi szacunek: 65 meczów, 19 goli.

Sposobem trenera Daniela Myśliwca na wielkie kadrowe straty ma być skuteczny sposób grania. Szkoleniowiec mówi: – Nie odpuszczamy, chcemy pressować jeszcze lepiej, mocniej i częściej.

Tym pomysłem na grę łodzianie chcą nie dawać rywalom dojść do głosu, strzelać bramki i wygrywać. Czas pokaże czy tak właśnie będzie. Na razie jest plusik po pierwszej grze kontrolnej i oczekiwanie, że tak będzie dalej…

Teraz przed Widzewem w sobotę mecz kontrolny z Motorem Lublin, a potem zgrupowanie w Opalenicy.

Widzew. Jak zastąpić jesienią kapitana Bartłomieja Pawłowskiego? Potrzebny jest transferowy strzał w dziesiątkę!

Na razie straty, ale jest jeden zysk właśnie ogłoszono pierwszy transfer (Jakub Łukowski z Korony Kielce). Wróćmy do strat… Widzew stracił wyjątkowego wojownika – Dominika Kuna i na pół roku kontuzjowanego lidera -Bartłomieja Pawłowskiego. Kun strzelał bramki w stylu Leo Messiego, a kapitan Pawłowski był obok bramkarza Rafała Gikiewicza, prawdziwym liderem zespołu. Jesienią go zabraknie. Przypomnijmy – kapitan zrobił dla Widzewa najwięcej w ekstraklasie: strzelił 8 bramek (tyle samo co Jordi Sanchez), miał 5 asyst, w klasyfikacji kanadyjskiej był bezkonkurencyjny, zdobył 13 punktów, o dwa oczka więcej od Sancheza.

Prezes Michał Rydz ma prawo się cieszyć. Widzew pokonał Legię pierwszy raz od 24 lat, Lecha od 18, Górnika od 12. Wygrał dwa derbowe pojedynki. Zgromadził 46 punktów, tylko o 6 więcej od grającego na obcych boiskach, do bólu skutecznego (stałe fragmenty gry!) beniaminka – Puszczy z Niepołomic, które liczą mniej mieszkańców niż może pomieścić stadion Widzewa!

Prezesowi łodzian marzy się top 5 w nowym sezonie. Jak tego dokonać, gdy jesienią trzeba będzie szybko i skutecznie próbować ukryć na boisku brak lidera Pawłowskiego? Czy może to zrobić kreowany (na razie pochopnie) na lidera Sebastian Kerk, który wystąpił w siedmiu meczach, a zasłynął tym, że ciągle leczył kontuzje. Chyba lepiej postawić na zespołowość, team spirit, znakomitą atmosferę (budowaną przez Gikiewicza!), no i…transferowy strzał w dziesiątkę, bo inaczej jesienią w ekstraklasie może być mocno pod górkę!

Widzew poniósł jeszcze jedną wielką stratę – sportową i prestiżową. W zmaganiach trampkarzy CLJ U-15 łodzianie przegrali na własnym boisku(!) z Legią 0:10 i choć zajęli dobre piąte miejsce, to takie porażki bolą i to bardzo. To nie tyle winna kopiących piłkę dzieciaków, co ich opiekunów, całej tzw. Akademii Widzewa i sposobu jej funkcjonowania.

Widzew. Odejście Dominika Kuna to dla mnie absurdalna decyzja, osłabiająca drużynę!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Nie ma się co oszukiwać. Opinia w futbolowej Polsce o średniaku ekstraklasy – Widzewie jest taka, że łódzki klub nie ma potencjału sportowego, a przede wszystkim finansowego, żeby namieszać w walce o wyższe cele. Tymczasem presja kibiców zapełniających stadion przy al. Piłsudskiego jest ogromna, a przesłanie jasne i proste – ich drużyna ma znów, jak przed laty grać o ważne ligowe cele. Skoro może Jagiellonia, to dlaczego nie Widzew!

Na początku letniej ligowej przerwy łodzianie na razie tylko… tracą. Odeszło z pracy dwóch trenerów. Serafin Szota, który w wielu meczach trzymał defensywę, będzie pewnie grał we Wrocławiu. A najdziwniejsze i kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie to, dlaczego łodzianie bez cienia żalu rozstali się z najbardziej pożytecznym i wszechstronnym pomocnikiem – Dominikiem Kunem.

Piłkarz nie raz i nie dwa udowodnił, że w trudnych momentach można na niego liczyć. Nie ustrzegł się oczywiście słabszych spotkań, ale w sumie bilans wychodzi na wielki plus. Podsumowaniem gry Kuna w Łodzi był ostatni w sezonie mecz w Radomiu, gdy po nie pierwszej i oby nie ostatniej akcji w stylu Leo Messiego, Dominik strzelił efektowną bramkę.

Nie widzę, nie słyszę, przynajmniej na razie, żeby łodzianie mieli na oku lepszych piłkarzy. Ostatnio z transferami pomocników trafiali na ogół niczym kulą w płot.

Czyżby znaczenie miał wiek? Kun ma trzydzieści lat, a sprowadzony zimą Francuz Noah Diliberto jest o osiem lat młodszy. Sęk w tym, że na razie o osiem lat świetlnych słabszy. Wiosną Diliberto okazał się drużynie po prostu… niepotrzebny. Grał, jak grał, bez wielkich sportowych korzyści dla łodzian.

No, ale wykazał się pion sportowy klubu. Udowodnił czarno na białym, że nie zasypia gruszek w popiele, szuka i znajduje nowych graczy! Klasyczne działanie pod publiczkę, na alibi, żeby kibice nie psioczyli, że stagnacja i nic się nie robi. Trudno mieć zaufanie do ludzi odpowiadających w klubie za transfery, gdy bez walki traci się Karola Czubaka, Normana Hansena, a teraz Dominika Kuna.

Był kiedyś w Widzewie taki menedżer – Łukasz Masłowski, ale podziękowano mu za pracę. Chłop wziął się za Jagę, posprowadzał dobrych piłkarzy (w tym Hansena!) i teraz ma satysfakcję – pomógł zbudować drużynę, która pierwszy raz w historii wywalczyła futbolowe mistrzostwo Polski dla Białegostoku!

Ta ostatnia kolejka ekstraklasy. Jaga mistrzem Polski! ŁKS strzelił trzy piękne bramki, fatalnie grał w drugiej połowie, ale zwyciężył. Widzew wziął się po przerwie do roboty i też cieszył się z wygranej

Ta ostatnia ligowy kolejka bez wielkich łódzkich emocji. ŁKS już dawno spadł z hukiem z ekstraklasy, Widzew okazał się drużyną środka tabeli (9 miejsce). Ełkaesiacy pokazali do przerwy niezły futbol, strzelili piękne bramki. Ech, szkoda że nie potrafili wcześniej tak grać! A w drugiej połowie znów wyszło szydło z worka czyli futbolowy mizeria. Widzewiacy po beznadziei do przerwy, z kolei w drugiej połowie wzięli się ostro do roboty, głównie za sprawą rezerwowego Klimka (dwie asysty) i też wygrali.

Tymczasem Jagiellonia w ciągu 26 minut zdobyła trzy bramki w meczu z Wartą, zwyciężyła 3:0 i została mistrzem Polski!

Na skutek ulewy i konieczności przygotowania murawy do grania mecz w Częstochowie. Rakowa ze Śląskiem rozpoczął się z 40 minutowym opóźnieniem. Nie miało to żadnego znaczenia w walce o tytuł, bo wcześniej Jaga pokazała, kto rozdaje karty w ostatniej kolejce.

Z ekstraklasy spadają: ŁKS, Ruch i nie, nie Korona, a Warta Poznań!

W ostatnim meczu ŁKS szybko potwierdziło się, że Tejan to nie skrzydłowy, tylko środkowy napastnik. Huknął jak z armaty sprzed pola karnego i trafił w okienko! Potem Młynarczyk był za szybki dla rywala, który za faul ujrzał czerwoną kartkę. Stal od 20 minuty grał w osłabieniu, a Hoti zdobył piękną bramkę z rzutu wolnego, strzelając w… samo okienko. ŁKS się nie zatrzymywał. Po podaniu Młynarczyka Pirulo znakomitym strzałem zza pola karnego tuż przy słupku zdobył trzeciego gola.

ŁKS niepotrzebnie oddał inicjatywę, jak to potrafił robić w wielu spotkaniach. Głowacki sfaulował Shkurina, a ten wykorzystał jedenastkę. Potem jeszcze skarcił łodzian Wolsztyński, ale na więcej grających w dziesiątkę rywali nie było już stać.

Mecz oglądało 10212 widzów.

ŁKS wygrał w całym sezonie 6 spotkań, w tym pięć na własnym boisku, Strzelił 34 bramki, stracił aż 74!

ŁKS – Stal Mielec 3:2 (3:0)

1:0 – Tejan (7), 2:0 – Hoti (22, wolny), 3:0 – Pirulo (45+1), 3:1 – Shkurin (68, karny), 3:2 – Wolsztyński (88)

Gający do przerwy lelum polelum, bez sportowej ikry Widzew, musiał zostać za to skarcony i tak właśnie się stało. Nikt nie potrafił skutecznie zareagować na zamieszanie w polu karnym, więc Machado wepchnął piłkę do siatki. Widzewiacy w o obronie zachowywali się jak… przedszkolaki.

Po zmianie stron na listę strzelców znów wpisał się Machado, ale po analizie VAR arbiter anulował gola. Piłkarz Radomiaka zagrywał ręką.

To obudziło łodzian, którzy wzięli się do roboty. W odstępie kilku minut widzewiacy pokazali, że potrafią. Strzelili dwie bramki. Najpierw Klimek obsłużył Alvareza, a potem znów Klimek zaliczył asystę, dogrywając dokładnie do Sancheza. W futbolu trzeba mieć trochą szczęścia. W odpowiedzi po główce Rochy piłka odbiła się od poprzeczki. W doliczonym czasie po efektownym rajdzie na listę strzelców wpisał się Kun, pieczętując sukces łodzian.

Widzew wygrał 13 spotkań, 4 na wyjeździe, strzelił 45 bramek, stracił o jedną więcej.

Radomiak – Widzew1:3 (1:0)

1:0 – Machado (34), 1:1 – Alvarez (70), 1:2 – Sanchez (73), 1:3 – Kun (90+4)

Gdyby nie przepis o młodzieżowcu pewnie na boisku w meczu z Lechem nie byłoby… najlepszego piłkarza Widzewa

Kamil Cybulski Zdjęcia. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew znów zaskoczył. Po okresie sportowej mizerii zaprezentował się w meczu z Lechem (1:1) jako zespół z potencjałem. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że pewnie nie miałby najlepszego piłkarza na boisku Kamila Cybulskiego, gdyby nie przepis o młodzieżowcu wymuszający pod groźbą dużej finansowej kary, grę takiego piłkarza w ligowym spotkaniu. Chłopak pewnie pokazywałby się nadal w rezerwach, a na boiskach ekstraklasy brylowali by ci, których nie wiedzieć po co i komu sprowadzono do klubu.

Niech wymownym, drastycznym przykładem będzie niejaki Noah Diliberto, który okazał się boiskowym Panem Nikt, który boi się brać na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność. Trzeba by było go jednak wystawiać, bo wydano kasę, bo ktoś dał gwarancję, ktoś musi się uwiarygodnić w widzewskim środowisku i znaleźć alibi do dalszej działalności.

Gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to takich graczy jak pan Diliberto, byłoby jeszcze więcej na boisku, co stanowiłoby kolejny milowy krok na drodze do upadku polskiej piłki. Ona nie uratuje się sama, trzeba jej pomóc nawet kontrowersyjnym przepisem, bo inaczej ligowa stagnacja, którą obserwujemy, zamieni się w ligową degenerację. Europejski złom samochodowy zalał już nasz kraj, teraz, oby nie, nadszedł czas na polski futbol!

Trener Daniel Myśliwiec

Mam cichą nadzieję, że trener Daniel Myśliwiec w ostatnim meczu (25 maja godz. 17.30 z Radomiakiem w Radomiu) zdobędzie się na odwagę i pokaże młodych graczy, na których będzie liczył w nowym sezonie (zwłaszcza, że Antoni Klimek nie będzie już młodzieżowcem). W zespole rywali na pewno na środku obrony i pod bramką przeciwnika pokaże się młody, bardzo zdolny, choć popełniający też proste błędy 17-letni Luka Vusković. Radomiak ma o co grać, bo nie jest na 100 procent pewny utrzymania w ekstraklasie. Pewność da zdobyty przynajmniej jeden punkt w meczu z Widzewem.

Widzew, Pierwszy remis na swoim boisku w tym sezonie!

Widzew grał o honor i przerwanie niechlubnego pasma porażek, rywale o miejsce dające prawo walki o europejskie puchary. Oba kluby były mocno pokaleczone. Widzew trzy ligowe porażki z rzędu, Lech dwie. Skończyło się polubownym remisem. Dla Widzewa to pierwszy taki wynik w tym sezonie na swoim boisku (9 zwycięstw, 7 porażek).

Do składu łodzian wrócił Hanosuek, który pod nieobecność Pawłowskiego był kapitanem zespołu.

Łodzianie rozpoczęli mecz na… żółto. W ciągu trzech minut (7 i 10) kartoniki tego koloru ujrzeli Ciganiks i Rondić. Widzew był agresywniejszy, bardziej mobilny, próbował atakować. Wszystko to zdało się psu na budę. W 21 min po dokładnym podaniu Szymczaka. Velde, który sprytnie wbiegł między dwóch (!) obrońców łodzian, mocnym strzałem głową pokonał Gikiewicza. Goście mogli pójść za ciosem. Velde trafił w spojenie słupka z poprzeczką.

Szansę na wyrównanie miał niepilnowany Rondić, ale główkował wprost w Mrozka. Widzew się nie poddawał. Mrozek, próbując wybić piłkę, trafił w Cybulskiego. Ewidentny faul. Jedenastka, którą pewnie, myląc bramkarza, wykorzystał Rondić.

Na początku drugiej połowy blisko gola był Widzew, ale klasę pokazał Mrozek broniąc piłkę po główce Ibizy i dobitce Żyry. Potem łodzianie zmarnowali szansę dwóch na jednego (zawalił Cybulski). Młodzieżowiec miał szansę rehabilitacji. Jednak po jego dobrym strzale końcówkami palców pikę wybił Mrozek. Potem minimalnie chybił Ciganiks. Widzew był lepszy, miał okazje, ale nic pozytywnego (bramka! bramka!) z nich nie wynikało.

Działo się w doliczonym czasie. Lech czekał na swoją szansę i ją miał w końcówce. Na szczęście dla łodzian Ishak główkował wprost w Gikiewicza. Widzew nie był gorszy. Sanchez z kilku metrów trafił w słupek. Potem jeszcze Ishak i Velde nie popisał się w dobrych sytuacjach posyłając piłkę nad poprzeczkę. I wreszcie Sanchez w sytuacji sam na sam nie wygrał starcia z Mrozkiem.

Widzew – Lech Poznań1:1 (1:1)

0:1 – Velde (21, głową), 1:1 – Rondić (43, karny)

Widzew: Gikiewicz – Milos, Żyro, Ibiza, Ciganiks – Diliberto (82, Sanchez), Hanousek, Alvarez – Nunes (70, Klimek), Cybulski (90+2, Tkacz) – Rondić

Widzew. Bić się w pierś i to mocno powinien cały dział odpowiedzialny za transfery. Ostatnie w większości to po prostu sportowe niewypały!

Była przez parę wiosennych kolejek nadzieja, że już takich futbolowych tąpnięć już nie będzie. Raz, dwa, trzy razy wzlot, a potem raz, dwa, trzy spektakularny upadek. Niestety, historia się powtórzyła. Widzew nadal jest drużyną nieobliczalną. Myślę, że ani zawodnicy, ani trenerzy nie są pewni, co zespół pokaże w kolejnym meczu z Lechem w Łodzi (19 maja o godz. 19.30). Jakie oblicze zaprezentuje – te warte środka czy nawet czołówki ekstraklasy czy też raczej te bliskie beznadziei czyli ligowych dołów?!

Nie po raz pierwszy okazało się, że bez liderów: Pawłowskiego i Hanouska ani rusz. Przychodzą mecze, za które mający widzewski charakter Gikiewicz musi przepraszać kibiców.

Jeszcze raz powiem, że mocno w pierś powinie uderzyć się cały dział sportowo – transferowy klubu, bo ostatnio nie sprowadzał graczy (poza Gikiewiczem!), którzy podnieśliby jakość grania zespołu. Najbardziej jaskrawym i kompromitujący dział, nazwijmy to transferów, Widzewa przykładem jest ściągnięcie gracza, który miał być Bóg wie kim czyli pana Kerka, a okazał się gościem głównie kurującym swoje urazy!Teraz śmieszą mnie opinie, że Widzew mają wzmocnić, tak to nie przejęzyczenie: wzmocnić, piłkarze spadkowicza z ekstraklasy i sąsiada zza miedzy czyli ŁKS.

Zanim panowie Wichniarek i spółka wezmą się za transfery, powinni dokładnie przeanalizować to, co zrobiono w Widzewie nie tak, że bez cienia żalu pożegnano bramkostrzelnego i niezwykle pożytecznego w Arce – Czubaka i mającego wielkie szanse na tytuł mistrza Polski z Jagą – Hansena, a nasprowadzano graczy, no mówiąc łagodnie, drugiego sortu, którzy okazali się strzałami futbolowymi kulami w płot.

« Older posts Newer posts »

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑