Rezerwowy Pafka

Tag: łks (Page 7 of 33)

ŁKS miał wielki kłopot z solidnym środkiem defensywy. Czy dzięki Litwinowi już się go pozbył?

Fot. ŁKS/Cyfrasport

Największy wygrany trzeciego z rzędu zwycięstwa ŁKS? 21-letni Litwin – Tutyskinas. Z każdą minutą grał spokojniej i pewniej, by w drugiej połowie stać się ostoją drużyny, prowadząc ją, przy zmasowanym acz nieskutecznym ataku rywali, do ligowego sukcesu.

Trener Dziółka miał problem ze zbudowaniem solidnego środka defensywy i oby tak było, że już go nie ma. Przy notującym udane odbiory i skuteczne bloki- Tutyskinasie spokoju, ale i werwy nabrał Gulen, którego gnało do przodu. Na razie bez taktycznych i bramkowych efektów, ale kto wie co będzie po przerwie w rozgrywkach i wielu dniach solidnego trenowania.

Defensywę wzmocni bramkarz Bobek, który zostaje w ŁKS i sprowadzony w ostatniej transferowej chwili obrońca Wiech (zagrał 8 meczów w Betclic 1. Lidze w barwach Znicza Pruszków, zdobył 3 gole i zanotował asystę, w sumie na tym poziomie rozgrywkowym 27 spotkań i 4 gole).

Nie błyszczeli w Opolu tak jak ostatnio Arasa i młodzieżowcy, ale wygląda na to, co potwierdzają kolne spotkania, że na duecie Mokrzycki – Kupczak w środku drugiej linii można polegać. Ba, Mokrzycki coraz śmielej i skuteczniej pokazuje swój zmysł… reżyserski, czego efektem była zainicjowana przez niego filmowa wręcz, bramkowa akcja.

Fot. Łukasz Grochala/Cyfraspor

Przyznaję, Feiertag nie jest… drewniany, jak myślałem. Potrafi działać odważnie i rozważnie, strzelać efektowne bramki i odnajdywać się w polu karnym w innych groźnych, konstruowanych przez partnerów, sytuacjach.

Wydawała się na początku rozgrywek, że z nowego ŁKS nic nie będzie. Rewolucja była zbyt głęboka, odeszło za dużo dobrych piłkarzy. Tymczasem boisko weryfikuje wszystko. Zespół notują progres i jeśli będzie dalej szedł w górą to na pewno nie będziemy się go wstydzić.

ŁKS13 września o godz. 18 podejmie Pogoń Siedlce. A już we wtorek 17 września kolejny mecz na stadionie im. Władysława Króla. 17 września o godz. 19.30 rywalem ŁKS w zaległym meczu I ligi będzie Wisła Kraków.

Filmowa akcja dała ŁKS gola i trzecie zwycięstwo z rzędu!

ŁKS wygrał trzeci mecz z rzędu. Po 4:2 z Wartą, 3:0 z Chrobrym, teraz jest 1:0 z Odrą. Tak trzymać!

Filmowa akcja, godna stadionów świata dała prowadzenie ŁKS. Po niespodziewanym prostopadłym podaniu Mokrzyckiego i zagraniu wzdłuż bramki Dankowskiego, Feiertag inteligentnie, technicznie piętką zdobył gola. A miałem napastnika za drewnianego. Chce mi się śmiać z samego siebie.

ŁKS w upale postawił na… pressing. Miał przewagę,bdyktował warunki gry. Pytanie, czy po bokserskim uderzeniu łokciem Kupczaka, którego brutalność na powtórkach mroziła krew w żyłach. Muratovic powinien ujrzeć nie żółtą, a czerwoną kartkę? Po ciekawie rozegranym rzucie rożnym, Feiertag w trudnej sytuacji główkował tak, że piłka trafiła w poprzeczkę.

Drużynie ŁKS w wielu akcjach brakowało dokładnego ostatniego podania, kropki nad i, bo przy takiej dominacji powinna prowadzić wyżej.

Druga połowa zaczęła się tak. Przy fatalnym ustawieniu się łodzian kontra Odry skończyła się sytuacją sam na sam, ale Nowak posłał piłkę panu Bogu w okno. W odpowiedzi po prostopadłym podaniu Dankowskiego i pingpongu w polu bramkowym o mały włos gospodarze sami nie strzeliliby sobie gola. Arasa dostał prezent od rywali, ale w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok długiego słupka. Szkoda, ta akcja powinna dać drugiego gola!

Niestety, pressing z pierwszej połowy wychodził łodzianom bokiem. ŁKS zepchnięty pod własne pole karne kurczowo bronił z coraz większym trudem prowadzenia. Niestety, tym razem Arasa nie był liderem drużyny. Nie był nawet w stanie wyprowadzić skutecznej kontry.

ŁKS miał szczęście. W doliczonym czasie po kapitalnym strzale z dystansu Bartosa, piłka odbiła się od słupka. Łodzianie uratowali zwycięstwo dzięki bardzo dobrej defensywnej gry w drugiej połowie Tutyskinasa.

Odra Opole – ŁKS 0:1 (0:1)

0:1 – Feiertag (7)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Tutyskinas, Głowacki, Arasa, Mokrzycki, Kupczak, Wysokiński, Młynarczyk (67, Zając), Feiertag (74, Kelechukwu)

Będzie czas na trenowanie i wyleczenie. Następny mecz ŁKS rozegra 13 września. O godz. 18 podejmie Pogoń Siedlce. A już we wtorek 17 września kolejny mecz na stadionie im. Władysława Króla. 17 września o godz. 19.30 rywalem ŁKS w zaległym meczu I ligi będzie Wisła Kraków.

Dwa zwycięstwo z rzędu, to wielka wartość, ale… ŁKS ma słabe punkty. Jeśli ich nie wyeliminuje, to będzie raz na wozie raz pod wozem

Zdjęcia: Radosław Jóźwiak/Cyfrasport

ŁKS odniósł drugie ligowe zwycięstwo. Czy zatem po początkowym kryzysie ma drużynę zdolną walczyć o czołowe miejsca w I lidze? Moim zdaniem na razie nie. Ma za mało piłkarzy , na których można polegać. Popełniający proste błędy Bomba potrafi wybić się na wielkość i pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.

Skrzydłowi – Młynarczyk i Arasa – mają szybkość, polot, technikę i potrafią być dla drużyny wartością dodaną. Panem piłkarzem, coraz pewniej rządzącym zespołem jest trzymający grę i pilnujący taktycznej konstrukcji – Mokrzycki. Stara się mu bardzo pomagać Kupczak, ale… to ciągle za mało.

Największą zmorą w ostatnim, choć wygranym 3:0 meczu z Chrobrym, była momentami beznadzieja gra stoperów i drewniany napastnik, który utrudniał konstruowanie akcji, nie mówiąc o ich wykończeniu. Bez robiących różnicę na plus piłkarzy na tych trzech pozycjach, myślę, że prawdziwych ligowych sukcesów nie będzie.

Rozumiem, że trener Dziółka ma do nich zaufanie i wiarę, że potrafią dużo więcej niż pokazują w ligowych starciach, ale lada chwila ten kredyt musi po prostu się wyczerpać, bo szkodzi zespołowi i jego sportowemu rozwojowi.

Warto jednak podsumować optymistyczną statystką: dwa ostatnie mecze młodych, perspektywicznych graczy: Młynarczyk – gol i asysta, Zając – asysta i gol. Tylko tak dalej!

30 sierpnia o godz. 18 ŁKS zagra z sąsiadem w tabeli – Odrą Opole – który potrafił urwać punkt dotychczasowej rewelacji rozgrywek, opartej na młodych polskich graczach (to jest kierunek!) Stali Rzeszów.

Znakomita obrona rzutu karnego przez Bombę poniosła ŁKS do drugiego z rzędu zwycięstwa!

ŁKS odniósł drugie zwycięstwo z rzędu, pierwsze na własnym stadionie. W pełni zasłużone, choć, co by było gdyby nie znakomita interwencja Bomby. Bramkarz ŁKS obronił jedenastkę, tchnął nowe, lepsze życie w drużynę, co przyniosło zwycięstwo!

Oba zespoły od początku próbowały, ale nie były w stanie stworzyć bramkowej sytuacji, choć groźniejsi w ataku byli goście. I… Stoper Mihaljevic zachował się jak futbolowy sztubak. W niegroźnej sytuacji zagrał w polu karnym ręką i rywale dostali w prezencie jedenastkę! Nieprawdopodobne, niemożliwe, a jednak prawdziwe. Po co nam takie transfery i tacy ludzie w składzie.

Jedenastkę obronił Bomba, a po dobitce niefortunnego strzelca Lebedyńskiego piłka odbiła się od poprzeczki. Nieprawdopodobne szczęście łodzian, a raczej znakomita interwencja ich bramkarza!

Na szczęście wartością dodaną ŁKS jest Arasa. Po podaniu Młynarczyka Hiszpan zwiódł dwóch rywali w polu karnym i strzałem w krótki róg pod poprzeczkę dał łodzianom prowadzenie!

Druga składna akcja przyniosła drugiego gola. Celnym strzałem zza linii pola karnego w sam róg bramki popisał się najlepszy na boisku Mokrzycki. Arasa mógł zapisać się znów na liście strzelców. Po jego strzale głogowianie wybijali piłkę z linii bramkowej.

Na początku drugiej połowy po fatalnej, dziecinnej starcie piłki Gulena, Lebedyński w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Bombą! Potem interweniujący bramkarz łodzian trafił głową i barkiem w słupek. Na szczęście mógł grać dalej.

Z każdą upływającą minutą upał odbierał piłkarzom siły, a Mihaljevicia o mało co, a trzeba by było… reanimować. Dobrze, że go zmienił Tuyskinas. Skąd i dlaczego wymyślono piłkarza, ba stopera, kompletnie nieprzygotowanego do sezonu!?

Jak na to nie patrzeć w drugiej połowie ŁKS był lepszą, rozsądniejszą drużyną. Odniósł zasłużone zwycięstwo. Podkreślił to ładną akcją i golem. Po inteligentnym podaniu Mokrzyckiego młody piłkarz – Zając posłał piłkę do bramki. Goli mogło być więcej, ale gości ratował słupek. Po strzale… Zająca.

ŁKS – Chrobry Głogów 3:0 (2:0)

1:0 – Arasa (40), 2:0 – Mokrzycki (45), 3:0 – Zając (89)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Mihaljevic (68, Tutyskinas), Głowacki, Arasa, Mokrzycki, Kupczak, Wysokiński (90, Łabędzki), Młynarczyk (83, Zając), Feiertag (68, Kelechukwu)

W ostatniej kolejce futbolowych emocji nie brakowało, ale głównie w… I lidze. Sytuację w ekstraklasie ratował swoją opinią Bartłomiej Pawłowski!

Wygląda na to, że futbolowy strzał TVP, okazał się strzałem w dziesiątkę. Mecze piłkarskiej I ligi nie są gorsze, mniej emocjonujące, niż te w ekstraklasie. A nawet jest odwrotnie. Dobitnym przykładem jest to, co działo się w ostatniej kolejce.

Top of the top był pojedynek w Krakowie pomiędzy Wisłą i Arką (2:2). Jestem pewien, że najlepszy piłkarz tego meczu Angel Rodado (dwa gole) z Wisły znalazłby natychmiastowe zatrudnienie w każdym klubie ekstraklasy, bo wielu grających tam tzw. napastników bije sportowo i nie tylko na głowę. A ŁKS powinien sobie pluć (po wielokroć!) w brodę, że pozbył się trenera Kazimierza Moskala.

Działo się w Kołobrzegu, gdzie może mecz był średni, ale za to końcówka! Dwóch piłkarzy Polonii Warszawa pokłóciło się o to, który z nich ma wykonywać rzut karny. W końcu postawił na swoim Ilkay Durmus i… trafił w poprzeczkę. W ten sposób pozbawił swoją drużynę cennego ligowego punktu.

Sześć bramek w Niecieczy, cztery gole były dziełem byłych widzewiaków (trzy Kacpra Karaska, jeden Dominika Kuna), moc emocji, trochę kontrowersji i wygrana lidera – Termaliki z Wisłą Płock (4:2).

Sześć bramek, w tym gol godny ligowego wyjadacza, pokazujący moc futbolowych możliwości młodego piłkarza – Antoniego Młynarczyka i przełamanie ŁKS, który w Grodzisku pokonał Wartę 4:2 (25 sierpnia o godz. 14.30 łodzianie podejmują Chrobrego Głogów).

A w ekstraklasie?… Chyba tylko pojedynek w Białymstoku zasługiwał na uwagę, gdzie Jaga przegrała z grającą dobrze i skutecznie Cracovią 2:4.

A jeszcze jedno… Z ekstraklasowych ostatków zainteresowanie i spory rezonans wzbudziła opinia leczącego uraz kapitana Widzewa Bartłomieja Pawłowskiego, który ma po prostu dziennikarski talent – patrzy bystro, krytycznie, a potem umie to oblec w słowa, trafiające do ludzi.

Tym razem mówił o nierównościach w finansowaniu futbolowych klubów w Polsce. O jedne muszą dbać i cały czas martwić się czy starczy, prywatni właściciele. Inne, gdy popadają w finansowe tarapaty, zawsze mogą liczyć na pomoc życzliwych im spółek skarbu państwa lub miejskich spółek, jak to miało ostatnio miejsce w przypadku Śląska i milionowego wsparcia ze strony wrocławskiego… ZOO.

Oby dzisiejszy ekstraklasowy mecz Widzewa z Radomiakiem (godz. 18 na stadionie przy al. Piłsudskiego) dostarczył moc wrażeń i niezapomnianych sportowych emocji!

Nareszcie! Pierwsza wygrana ŁKS. Najpierw serial odpalanych fajerwerków, a potem festiwal strzelanych bramek

Fot. ŁKS Łódź

Pojedynek dwóch spadkowiczów z ekstraklasy przyniósł triumf łodzianom. Pierwszy w rozgrywkach. ŁKS pokonał Wartę w meczu, w którym padło sześć bramek!

Od początku inicjatywa należała do ŁKS.VAR długo analizował, czy Szeliga (były ełkaesiak) zagrał piłkę ręką w polu karnym, ale ostatecznie do podyktowania jedenastki nie doszło. ŁKS miał przewagę i…

Inicjatywę przejęły trybuny. Zaczął się, rozpoczęty przez obecnych w łodzian, festiwal czy raczej trzyodcinkowy serial odpalanych fajerwerków. Sędzia Przybył odesłał piłkarzy do szatni, a na boisku moc roboty miała… straż pożarna. Po kilkudziesięciu minutach gra została wznowiona.

Fajerwerki pomogły gościom! Pierwsza akcja przyniosła gola łodzianom. Piłkę przechwycił Kupczak, inteligentnie zagrał na prawe skrzydło do Arasy, który wpadł w pole karne i strzałem w długi górny róg dał prowadzenie gościom. Nie minęły dwie minuty… Drugi atak, którego autorem był znów Arasa, w stylu dobrego technicznie, doświadczonego boiskowego wyjadacza, wykończył – mylącym zwodem (zwiódł Szeligę), a potem strzałem nie do obrony w krótki górny róg – Młynarczyk.

Przy pierwszej groźnej akcji gospodarzy refleksem i sprawnością wykazał się Bomba. W odpowiedzi po rzucie wolnym w znakomitej sytuacji Mihaljević główkował nad poprzeczkę. To powinien być gol! Podobnie, jak w kolejnej akcji, gdy sytuację zmarnowali na raty Mokrzycki i Młynarczyk. W sumie licząc przerwę pierwsza połowa trwała godzinę i 10 minut.

Na początku drugiej połowy pokazał się wreszcie napastnik łodzian. Po główce Feiertaga skuteczną interwencją popisał się Grobelny.

Niestety, po fatalnym błędzie Bomby, który minął się z piłką i ogromny zamieszaniu w polu bramkowym ŁKS, Bartkowski zdobył kontaktowego gola. Odpowiedź przyszła błyskawicznie, po dwóch minutach. Po zagraniu Mokrzyckiego, Feiertag strzałem pod poprzeczkę nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.

Festiwal bramek trwał dalej. Po podaniu Pawłowskiego, Głowacki zachował się niczym nieopierzony junior. Dał się ograć Szelidze, który z kolei boleśnie dał o sobie znać byłym kolegom. Strzelił im gola. Festiwal bramek trwał dalej. Tym razem po dynamicznym rajdzie i inteligentnym wycofaniu piłki przez Zająca, pewnym strzałem popisał się Mokrzycki. I to by było na tyle.

Warta Poznań – ŁKS (0:2)

0:1 – Arasa (32), 0:2 – Młynarczyk (34), 1:2 – Bartkowski (49), 1:3 – Feiertag (51), 2:3 – Szeliga (55), 2:4 – Mokrzycki (75)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Mihaljevic (80, Tutyskinas), Głowacki, Arasa (90, Kelechukwu), Mokrzycki, Kupczak, Łabędzki (67, Wysokiński), Młynarczyk (67, Zając), Feiertag

25 sierpnia o godz. 14.30 (zmiana godziny!) ŁKS podejmie Chrobrego Głogów. Piłkarzem ŁKS został były gracz młodzieżowych drużyn FC Barcelony i Napoli, 21-letni środkowy pomocnik – Jorge Alastuey.

Wielka kadrowa rewolucja ŁKS zamienia się w… kabaret. Czy będzie dalszy zjazd po równi pochyłej? Oby nie!

Najlepszy piłkarz ŁKS w meczu z Kotwicą – Kelechukwu Ibe – Torti Fot.
Łukasz Grochala/Cyfrasport

Miał być wzlot. Nic z tego. Powiedzieć: jest upadek – chyba za wcześniej. Lepiej stwierdzić: miał być progres, jest regres. Regres, jakiego dawno w ŁKS, mimo słabiutkich występów w ekstraklasie, nie widziano.

Wygląda na to, że wielcy reformatorzy drużyny zapędzili się w ślepy zaułek. Oby nie był on bez wyjścia. Wielka kadrowa zmiana drużyny nie stała się jej pozytywną, jakościową przemianą, a tylko sportowym blamażem. Sprowadzeni piłkarze – widać jak na dłoni – być może dobrze wyglądali w materiałach promocyjnych i opowieściach zielonego lasu sprytnych menedżerów, bo na boisku się kompromitują, ogrywani, a może wręcz ośmieszani, jak w starciu z Kotwicą, przez rutyniarzy (Kosakiewicz) i młokosów (Bykowski).

Załóżmy jednak optymistycznie, że mogą grać lepiej. Jak jednak do tego doprowadzić, gdy treningi zaczynały się o godz. 11, w chwili gdy upał zaczyna sięgać zenitu?!

Sytuacja w drużynie wymaga publicznych wyjaśnień. Co się dzieje z Bobkiem, bo to na każdą chwilę lepszy golkiper od Bomby? Jest, nie ma go, przebywa w sportowym niebycie, a może czyśćcu? Jeżeli ŁKS chce go jednak sprzedać, to takie bycie Panem Nikt sprawia, że wartość sportowa i marketingowa piłkarza spada na łeb i na szyję.

Michał Mokrzycki jako reżyser gry ŁKS?! Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport

Gdy okazało się w meczu z Kotwicą, że żaden z defensywnych pomocników, nie jest w stanie mądrze kreować grą, zaczęto w słabiutkim Pirulo, widzieć… zbawcę drugiej linii. Czy nie rozsądniej było wydanie paru groszy więcej i zatrzymanie w zespole Ramireza?

Na pewno na tle drewnianego i bezproduktywnego Feiertaga, Tejan był napastnikiem z prawdziwego zdarzenia. On też bardzo przydałby się dziś ŁKS.

Zatrzymanie trzech piłkarzy: Bobka, Ramireza, Tejana, uchroniłoby ŁKS od beznadziejnych (na tę chwilę!) transferów, byłoby na kim budować sportowy kręgosłup drużyny, a młodzież, w której dziś jest odrobina nadziei, miałaby się od kogo uczyć i z kim grać. Tak, stara się ona, z różnym skutkiem, przejąć kontrolę nad wydarzenia, co w spotkaniu z Kotwicą najlepiej udawało się Kelechukwu. Inna dziwna sprawa, to czy ŁKS stać na trzymanie w sportowym niebycie czyli grzanie ławy, zdolnego Iwańczyka, który nie gra ani w pierwszej, ani w drugiej drużynie.

W sumie jest źle, a ja nie wiem, jak wyjść ze sportowego impasu. Oby to wiedzieli działacze i trener Dziółka, bo inaczej rozgrywki I ligi będą dla ŁKS zjazdem po równi pochyłej!

Na razie trzeba na szybko łatać dziury, może choć trochę się uda. Już 20 sierpnia czyli we wtorek o godz. 20.30 wyjazdowy mecz z Wartą Poznań (transmisja TVP Sport). A 25 sierpnia łodzianie podejmą Chrobrego Głogów.

Po prostu czarna rozpacz. Na dziś, po trzeciej porażce, ŁKS to główny kandydat do… spadku z I ligi!

Trzeba bić na alarm. Nie ma już na co czekać. Sytuacja jest dramatycznie zła. ŁKS doznał trzeciej ligowej porażki i na dziś jest jednym z głównych kandydatów do spadku z I ligi!

ŁKS przystąpił do meczu z Kotwicą bez kreowanego na reżysera i lidera drugiej linii – Pirulo, którego nie było nawet na ławce rezerwowych, za to z taką samą defensywą, jak w ostatnim przegranym meczu z Miedzią (0:1), z Sitkiem i napastnikiem Feiertagiem w wyjściowej jedenastce.

Łodzianie zaczęli fatalnie. Kosakiewicz wyprowadził w pole dwóch ełkaesiaków. Dokładnie zagrał przed bramkę. Bomba nie potrafił skutecznie interweniować – wybić futbolówkę – minął się z nią i Bykowski (syn byłego piłkarza łodzian – Macieja) posłał z bliska piłkę głową do siatki. Tylko rwać włosy z głowy. Z rozpaczy.

Sześć minut później mogło być jeszcze gorzej. Fatalnie kryty Jonathan Junior strzelił inteligentnie po długim rogu. Bomba nie sięgnął piłki i… Na szczęście dla łodzian odbiła się ona od słupka.

Bezradny w kreowaniu gry ŁKS szukał szczęścia w dośrodkowaniach. Niestety, wprost w ręce bramkarza Kozioła. Po pół godzinie na celny strzał zdobył się Arasa. Idealny do łatwej obrony.

Pseudotechniczny popis kompletnie niewidocznego napastnika Feiertaga (zagranie, a może nieudolny strzał piętką) sprawił, że zamiast wyrównania, mieliśmy uczucie zażenowania.

Bolało to, że gospodarze w pierwszej połowie przypominali… chłopca do bicia w starciu z beniaminkiem I ligi, który w zeszłym sezonie potrafił przegrać mecz z drugim zespołem ŁKS(!!!!).

W drugiej połowie gospodarze niby próbowali coś tworzyć, ale wolno, czytelnie, bez błysku. W tej sytuacji nic dobrego dla łódzkiej drużyny nie mogło wyniknąć.

W odpowiedzi Kotwica mogła, ba powinna zdobyć drugą bramkę. Po juniorskim, za krótkim wybiciu Gulena (który to już raz!) Kozajda w doskonałej sytuacji strzelił z 12 metrów nad poprzeczkę. W odpowiedzi niecelnie uderzył Łabędzki, a mógł to zrobić zdecydowanie lepiej.

ŁKS przyspieszył. Rywal tracił siły. Łodzianie zdobyli bramkę, ale radości nie było, bo była pozycja spalona (Kelechukwu). Rezerwowi wnieśli sporo energii. Grali, stwarzali niezłe sytuacje. Znakomicie strzelał Młynarczyk, ale Kozioł był na posterunku.

Gdy wydawało się, że coś pozytywnego może się stać, po beznadziejnie głupim, brutalnym faulu Majcenić ujrzał słusznie czerwoną kartkę i wyleciał z boiska. To było wyjątkowe, jakże bolesne podsumowanie tego meczu dla ŁKS! Jakby tego było mało. Po prostej stracie Petrović w sytuacji sam na sam ustalił wynik meczu.

Po meczu kibice przeprowadzili rozmowę wychowawczą z piłkarzami ŁKS.

ŁKS – Kotwica Kołobrzeg 0:2 (0:1)

0:1 – Bykowski (14, głową), 0:2 – (90+5, Petrović)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Mihaljević, Majcenić, Sitek (46, Młynarczyk), Wysokiński (53, Łabędzki), Kupczak, Mokrzycki, Arasa (64, Kelechukwu), Feiertag (90+1, Zając)

Najbliższy rywal ma większe kłopoty niż ŁKS. Będzie pierwsze zwycięstwo łodzian?

Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport

Jak się przełamać i pierwszy raz wygrać to kiedy, jak nie teraz! 16 sierpnia o godz. 20.30 ŁKS podejmuje beniaminka – Kotwicę Kołobrzeg. Łodzianie mają swoje wielkie sportowe kłopoty, o czym za chwilę. Rywale nie mniejsze. Na Wybrzeżu drużyna się rozchodzi w szwach z prozaicznego powodu – nie płacą! Taka sytuacja jest demobilizująca, frustrująca, odbierającą zaufanie do pracodawcy i chęci skutecznego wykonywania powierzonej roboty.

Co z tego, że w Kołobrzegu gra były widzewiak – Łukasz Kosakiewicz, jest tam 19-letni syn byłego ełkaesiaka Macieja Bykowskiego – Marcel i jeden z najciekawszych napastników polskich lig – Brazylijczyk Jonathan Junior, skoro wszystko idzie mocno pod górkę.

No, wypisz wymaluj jak w ŁKS. Tylko, że w Łodzi nie z powodów finansowych czy organizacyjnych, a sportowych. Drużyna, mówiąc wprost i bez ogródek, gra kiepsko.

Widać, że nowi piłkarze, przez ostatnie miesiące więcej czasu spędzali na zabawie niż trenowaniu i graniu, bo są, mówiąc łagodnie, nieprzygotowani do rozgrywek i chyba muszą upłynąć tygodnie(?) zanim zaczną coś znaczyć. Gorzej, że tak sobie spisują się ludzie, na których chcielibyśmy bardzo liczyć czyli zdolni juniorzy czy Michał Mokrzycki. Kto tylko może przekonuje trenera, żeby dał sobie spokój z eksperymentem i nie wystawiał Pirulo w środku pola, bo zdecydowanie lepiej spisuje się na skrzydle. Czym poskutkują te apele?

Janusz Dziółka nie może się i nas pocieszać, że przez pierwsze 45 minut pojedynku z Miedzą (0:1) zespół dobrze grał… bez piłki, bo powiedzmy wprost w futbolu nie o to chodzi i na dodatek żadne to pociesznie.

Podobnie, jak meczowe statystyki: (strzały: 10:8 dla ŁKS,   strzały celne: 5:3 dla Miedzi | rzuty rożne: 8:2 dla ŁKS. Posiadanie piłki: 51:49 dla ŁKS. Faule: 12:10 dla Miedzi), bo jak widać po końcowym wyniku statystyki nie grają. Liczy się to, co tu i teraz – na boisku. Oby, oby ŁKS pokazał, że robi jednak sportowe kroki do przodu i odniósł pierwsze ligowe zwycięstwo.

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak nie daje zapomnieć. Co takiego wyjątkowego wydarzyło się 14 sierpnia 1927 roku?

Roman Jańczyk Zdjęcia z archiwum Jacka Bogusiaka

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak nie daje zapomnieć i bardzo dobrze, bo pamięć historyczna buduje tożsamość klubu i jego kibiców.

Dokładnie 14 sierpnia 1927 roku piłkarz ŁKS zapisał na swoim koncie pierwszego oficjalnego hat tricka. W meczu ŁKS – Warszawianka (5:2) trzy gole zdobył Roman Jańczyk.
Ostatnim do tej pory zdobywcą hat-tricka był Antonio Dominguez, który 22 listopada 2020 strzelił trzy gole w meczu z Puszczą Niepołomice (4:4). Takie futbolowe wydarzenie w historii ŁKS miało miejsce 57 razy. Sztuki tej dokonało 34 piłkarzy. Najwięcej – Stanisław Baran – pięć razy, w tym raz zdobył w jednym meczu 4 bramki.

W 2007 roku z ełkaesiackiego hat trickowego powodu wydana została przez Pocztę Polską okolicznościowa karta pocztowa. W tym samy roku z inicjatywy Jacka Bogusiaka i grupy przyjaciół ŁKS działających w Grupie Ełkaesiak powstał Ełkaesowski Klub Hat-Tricka.

Jeszcze na starym stadionie ŁKS 14 sierpnia 2007 roku Jacek Bogusiak zaprosił wszystkich żyjących i członków rodzin nieżyjących zdobywców hat-tricka dla ŁKS na specjalną uroczystość. Bard Łodzi – Jacek Jarek Bieleński przygotował z tej okazji specjalną piosenkę: Bramki trzy, zwycięstwo się święci.
Legenda głosi, że w Anglii, ojczyźnie futbolu, pewien kibic zachwycony zdobyciem trzech bramek hat trickiem (hat to po angielsku kapelusz, a trick oznacza sztuczkę) podarował strzelcowi melonik i właśnie to charakterystyczne, angielskie nakrycie głowy stało się symbolem zdobywców hat tricków.

Czekamy, kto na liście autorów hat tricków zajmie miejsce numer 58.

Zdobywcy hat tricków dla ŁKS w rozgrywkach ligowych
1. Roman Jańczyk 3 (14.08.1927, ŁKS– Warszawianka 5:2)
2. Stefan Sowiak 3 (09.10.1927, ŁKS – Ruch Chorzów 6:2)
3. Józef Moskal 3 (24.06.1928, ŁKS – Śląsk Świętochłowice 8:3)
4. Wawrzyniec Cyll 3 (24.06.1928, ŁKS – Śląsk Świętochłowice 8:3)
5. Władysław Król 3 (02.09.1928, ŁKS- TKSToruń 6:0)
6. Henryk Herbstreich 3 (12.04.1931, ŁKS- Cracovia 4:1)
7. Henryk Sowiak 4 (06.09.1931, ŁKS – Lechia Lwów 7:0)
8. Henryk Herbstreich 3 (10.04.1932, ŁKS- 22 p.p. Siedlce 4:1
9. Władysław Król 5 (12.11.1932, ŁKS – Garbarnia 6:1)
10. Henryk Herbstreich 3 (28.04.1935, ŁKS- Ruch Chorzów 4:2)
11. Władysław Król 3 (02.06.1935, ŁKS – Warta Poznań 4:1)
12. Antoni Lewandowski 3 (07.06.1936, ŁKS – Dąb Katowice 7:0
13. Henryk Koczewski 3 (07.06.1936, ŁKS – Dąb Katowice 7:0)
14. Longin Janeczek 3 (03.061948, Widzew – ŁKS 2:6)
15. Stanisław Baran 3 (04.07.1948, ŁKS- Rymer Niedobczyce 6:1)
16. Stanisław Baran 3 (01.08.1948, AKSChorzów – ŁKS2:5)
17. Marian Łącz 3 (27.03.1949, Legia – ŁKS 1:5)
18. Marian Łącz 3 (03.04.1949, ŁKS – Warta 3:0)
19. Stanisław Baran 3 (14.08.1949, Wisła-ŁKS 5:3
20. Marian Łącz 3 (05.09.1949, Warta – ŁKS4:4)
21. Joachim Kubocz 4 (04.09.1953, Spójnia – ŁKS 1:5)
22. Władysław Soporek 3 (25.10.1953, Szombierki – ŁKS 3:6)
23. Stanisław Baran 4 (07.04.1957,Górnik – ŁKS1:5)
24. Jerzy Wieteski 3 (26.05.157, Odra – ŁKS0:3)
25. Stanisław Baran 3 (13.06.1957, ŁKS – Wisła 4:2
26. Władysław Soporek 4 (11.08.1957, ŁKS – Lech 8:1)
27. Henryk Szymborski 4 (05.11.1957, Wisła – ŁKS1:7)
28. Jerzy Wieteski 3 (20.04.1958, Zagł. – ŁKS 1:5)
29. Henryk Szymborski 3 (26.07.1958, Gwardia – ŁKS 0:5)
30. Władysław Soporek 5 (14.08.1958, ŁKS – Zagłębie Sosnowiec 7:0)
31. Jerzy Wieteski 3 (17.08.1958, Odra – ŁKS 1:4)
32. Władysław Soporek 3 (16.10.1960, ŁKS – Polonia Bydgoszcz 6:2)
33. Jerzy Sadek 3 (20.04.1966, ŁKS – Zawisza 4:0
34. Jerzy Sadek 3 (31.08.1969, ŁKS – Włókniarz Łódź 4:3)
35. Jerzy Sadek 3 (09.05.1970, Włókniarz Łódź – ŁKS1:3)
36. Jerzy Kasalik 3 (24.09.1972, ŁKS- Zagłębie Wałbrzych 3:1)
37. Henryk Miłoszewicz 3 (03.11.1979, ŁKS – Zagłębie Sosnowiec 3:2)
38. Andrzej Milczarski 3 (09.05.1982, ŁKS – Motor Lublin 4:2)
39. Ryszard Robakiewicz 3 (02.05.1987, ŁKS – Motor Lublin 5:2)
40. Robert Kozielski 3 (31.07.1988, Stal – ŁKS 3:3)
41. Mirosław Trzeciak 3 (11.05.1997, ŁKS – Polonia Warszawa 4:2)
42. Marek Saganowski 3 (08.03.1998, Zagłębie Lubin – ŁKS 2:4)
43. Mirosław Trzeciak 3 (11.04.1998, Polonia Warszawa – ŁKS 0:3)
44. Adam Grad 3 (29.08.2001, ŁKS- Odra Wodzisław 4:0)
45. Adam Grad 3 (02.09.2001, ŁKS – Szczakowianka 4:0)
46. Radosław Matusiak 3 (20.03.2002, Zagłębie Sosnowiec – ŁKS 0:3)
47. Łukasz Mierzejewski 3 (23.11.2002, ŁKS – Stomil Olsztyn 6:1)
48. Igor Sypniewski 3 (01.04.2006, ŁKS- Świt 5:1)
49. Marcin Mięciel 3 (21.05.2011, Odra W. – ŁKS 3:6)
50. Adam Patora 4 (13.10.2013, ŁKS – Orzeł Nieborów 7:1)
51. Adam Patora 3 (27.10.2013, ŁKS – Concordia 4:0)
52. Michał Zaleśny 3 (18.06.2014, Zjednoczeni Stryków – ŁKS 0:3)
53. Adam Patora 3 (31.05.2015, ŁKS – Pogoń Siedlce 4:1)
54. Wojciech Łuczak 3 (19.05.2018, ŁKS – Siarka Tarnobrzeg 4:2) 
55. Rafał Kujawa 3 (06.10.2019, ŁKS -Korona 4:1)
56. Łukasz Sekulski 3 (27.09.2020, ŁKS – Sandecja 4:1)
57. Antonio Domingeuz 3 (22.11.2020, ŁKS – Puszcza 4:4)

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑