
Widzew rozpoczął pojedynek w Białymstoku od straty gola, a jeszcze gorzej skończył. W międzyczasie wyszedł na prowadzenie. Długo kontrolował wydarzenia na boisku, ale to, co zrobił w doliczonym czasie gry, woła o pomstę do nieba. Stracił dwie bramki i przegrał wygrany mecz!
Zaskoczenie przed meczem. Kapitan łodzian – Pawłowski, który zaczął spotkanie na ławce rezerwowych, pojawił się w Białymstoku, bez czerwonej czupryny.
To był jubileuszowy (50) występ bramkarza Gikiewicza w barwach Widzewa i golkiper zaczął spotkanie… fatalnie. Bardzo źle wybił piłkę. Goście stracili ją na własnej połowie, a potem popełnili w defensywie błędy godne… przedszkolaków. Jaga chętnie korzysta z takich prezentów. Akcja pary Imaz – Drachal dała prowadzenie gospodarzom.
Co było potem? Faul i żółta kartka (druga w sezonie!) dla Fornalczyka, który za chwilę zaliczył niedokładne podanie. Bezsilność łodzian przejawiała się w żółtych kartonikach. Taki obejrzał też po upływie kolejnych pięciu minut Shehu. To na szczęście nie trwało wiecznie.
Wreszcie po 20 minutach celny strzał łodzianina. Alvarez trafił wprost w bramkarza – pierwsze koty za płoty. Widzew osiągnął przewagę i ją wykorzystał. Premierowego gola dla łodzian zdobył Bergier, po popisowej akcji Akere z Alvarezem. Od tego momentu to Widzew rozdawał karty na boisku. Szkoda, że nie zamienił przewagi na drugiego gola. Niecelne uderzenie Akere, Fornalczyk trafił w boczną siatkę, a Shehu w ręce bramkarza. Trzeba też dodać, że po akcji gospodarzy bardzo dobrą interwencją popisał się Visus.
Początek drugiej połowy na plus dla gości. Niestety, strzał Fornalczyka z ostrego kąta obronił Abramowicz. Szkoda, że gdy po kolejnej udanej akcji strzelał, to trafił w rywala. W końcu sprawiedliwości stało się zadość. Zdecydowanie lepsi i dążący do zdobycia drugiego gola łodzianie, dopięli swego. Aktywny Fornalczyk strzelił tak, że bramkarz odbił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Bergier i po raz drugi umieścił w siatce.
Widzew pilnował wyniku i mogło się to źle skończyć. Sędzia mógł podyktować rzut karny za faul na Pululu, ale na szczęście wcześniej był spalony! Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Jaga dopięła swego. Do wyrównania doprowadził po składnej akcji i wyprowadzeniu w pole defensywy łodzian niezawodny Imaz.
I na tym nie koniec nieszczęść. Gikieiwcz podał do Żyry. Niestety, piłkę przejął Imaz, podał do Pululu, a ten dopełnił formalności. Widzew przegrał, tracąc dwie bramki w doliczonym czasie gry, w ciągu dwóch minut. Po prostych błędach. Po prostu, szkoda słów…
Mecz oglądało 19 987 kibiców.
Jagiellonia – Widzew 3:2 (1:1)
1:0 – Drachal (3), 1:1 – Bergier (25), 1:2 – Bergier (60), 2:2 – Imaz (90+1), 3:2 – Pululu (90+3)
Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Visus, Żyro, Kozlovsky – Selahi (60, Czyż) – Akere (75, Cybulski), Alvarez (75, Hanousek), Shehu (82, Pawłowski), Fornalczyk (65, Baena) – Bergier
Dodaj komentarz