Rezerwowy Pafka

Tag: czechy polska

To był sportowy dreszczowiec, jakich mało. W doliczonym czasie gry, w ostatniej akcji meczu, polscy rugbiści pokonali Czechów!

Zdjęcia PZR

Reprezentacja Polski w rugby 15 na koniec tegorocznego grania uraczyła kibiców prawdziwym sportowym thriller, pokazując wszem i wobec, że rugby może być grą niezwykle widowiskową i dramatyczną, za co kochają dyscyplinę miliony fanów na całym świecie.

Jak wyglądała końcówka – podaje biuro prasowe PZR:

Polscy rugbiści po dramatycznej końcówce wygrali mecz w rozgrywkach Europe Trophy. Prowadzili 15:8, ale… Gospodarze a dwie minut przed końcem spotkania dopięli swego. Przyłożenie zdobył skrzydłowy Adam Koblic, a po podwyższeniu na tablicy wyników pojawił się remis 15:15.

Polacy w doliczonym czasie zachowali jednak stalowe nerwy. Najpierw kolejnym, fantastycznym przecięciem linii obrony popisał się Kacper Wróbel. Po chwili tuż przed słupami sędzia pokazał korzyść dla Polaków, więc Wojciech Piotrowicz po raz kolejny spróbował kopu na skrzydło. Tym razem piłka dotarła celu, a przyłożenie zanotował Szymon Sirocki. Piotrowicz podwyższył, ustalając wynik spotkania na 15:22.

Ta końcówka kibicom obu stron przyniosła mnóstwo emocji, a wielu z pewnością zagryzała paznokcie i nie mogła usiedzieć w miejscu. Bez dwóch zdań było to twarde starcie dwóch równie ambitnych oraz zdeterminowanych zespołów.

Wierzymy, coraz mocniej, że jak mówi trener Tomasz Stępień, tworzy się prawdziwy polski rugbowy team spirit!

Czechy – Polska 15:15 (8:9)

Czechy: Adam Koblic 5 (P), Martin Cimprich 5 (P), Jindrich Kulhavy 5 (pd, K). Polska: Wojciech Piotrowicz 17 (pd, 5K), Szymon Sirocki 5 (T).

Żółta kartka: Jonathan O’Neill

Polska: Quentin Cieśliński (Sylwester Gąska), Dominik Mohyła (Wiktor Wilczuk), Jakub Wojtkowicz (Antoni Gołębiowski), Piotr Zeszutek, Jakub Małecki (Arkadiusz Janeczko), Michał Mirosz (Radion Yavorshchuk), Alexander Nowicki, Vaha Halaifonua – Dawid Plichta (Mateusz Plichta), Wojciech Piotrowicz – Kacper Wróbel, Jonathan O’Neill, Daniel Gdula, Łukasz Korneć (Szymon Sirocki) – Patryk Reksulak (Jędrzej Nowicki).

W innym meczu rozgrywek Chorwacja pokonała Litwę 32:23. Wcześniej Polska wygrała z Litwą 40:13. Jesteśmy na drugim miejscu w tabeli z dorobkiem 9 punktów w dwóch spotkaniach. Kolejne pojedynki naszej drużyny w 2025 roku. Mecz z liderami – Szwedami (13 zdobytych punktów, jeden mecz rozegrany więcej od Polaków) 11 kwietnia 2025 roku na wyjeździe. Wcześniej 22 lutego podejmiemy Chorwację (4 punkty), a 5 kwietnia zagramy na wyjeździe z Luksemburgiem (0 punktów).

Klęska z Czechami pokazuje jedno. Jesteśmy piłkarskimi słabeuszami, coraz bliżej nam do San Marino czy Andory

Gorzej eliminacji mistrzostw Europy rozpocząć nie mogliśmy. Po 2 minutach i 12 sekundach przegrywaliśmy 0:2! Błędy naszych zawodników w kryciu były na poziomie… trampkarzy. Pierwszego gola straciliśmy w 28 sekundzie spotkania po… wrzucie z autu, a potem Cash zagrał tak, jakby pojawił się na boisku pierwszy raz w życiu i padł drugi gol. Niemożliwe, ale prawdziwe. Czarna rozpacz! Pogubionych kompletnie Polaków jakby nie było na placu gry. Prezentowali się jak chłopcy do bicia. Wstyd, żal było patrzeć. Kompletna sportowa degrengolada. Coś niebywałego.

W 20 min nastąpiło chwilowe przebudzenie Polaków. Po inteligentnym zagraniu Lewandowskiego, Frankowski w sytuacji sam na sam trafił jednak w Pavlenkę.

Przez 45 minut graliśmy w piłkę chyba gorzej niż europejscy słabeusze Andora czy San Marino. Wolni, nieporadni, zagubieni, nie potrafiący wymienić kilku dokładnych podań. Naszych piłkarzy trzeba by było wysłać do futbolowego przedszkola, a nie wystawiać w poważnych futbolowych rozgrywkach. Pod koniec pierwszej połowy nasi nieporadnie próbowali coś zmienić. Strzelał z dystansu Linetty, ale bramkarz Czechów nie dał się zaskoczyć. Za to tylko fenomenalna interwencja Szczęsnego uchroniła nas od straty trzeciej bramki.

Łapię się za głowę, nie mogę w to uwierzyć. To niemożliwe, a jednak prawdziwe. Do przerwy to był słaby, słabiusieńki pokaz futbolu w wykonaniu naszej drużyny.

W drugiej połowie nabijaliśmy minuty z piłką przy nodze. Nasze wolne akcje przypominały niestety bicie głową w mur. Jedna, druga kontra Czechów mogła im przynieść trzecią bramkę. Dobrze, że naszym bramkarzem był Szczęsny. Gdy jednak trzema dokładnymi podaniami Czesi rozpracowali nas jak dzieci, to musiał paść gol i niestety padł. Bramka zdobyta przez D. Szymańskiego w końcówce spotkania to był jedynie gol na otarcie łez, który nie był w stanie zmienić oceny fatalnego występu polskiej reprezentacji.

Mieliśmy przy nowym selekcjonerze uwolnić swój ofensywny styl, cieszyć się akcjami i skutecznymi strzałami na bramkę rywali. Tymczasem na wygrany indywidualny pojedynek czekaliśmy do 86 minuty. Nic dodać, nic ująć. Okazało się, że na takie fantazyjne i skuteczne granie, jesteśmy po prostu za słabi. To, co sobą dziś prezentujemy, to europejska III, a może nawet IV liga.

Czechy – Polska 3:1 (2:0)

1:0 – Krejcil (1, głową), 2:0 – Cvancara (3), 3:0 – Kuchta (64), 3:1 – D. Szymański (87)

Polska: Szczęsny – Cash (9, Gumny), Bednarek, Kiwior, Karbownik (46, Skóraś) – Frankowski, Bielik (46, Świderski), Zieliński, Linetty (77, D. Szymański), S. Szymański (65, Zalewski) – Lewandowski

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑