Rezerwowy Pafka

Tag: esktraklasa

ŁKS. W ostatnim meczu trzeba postawić na ludzi, którym zależy, chce się grać i którzy mają być liderami zespołu w I lidze

Walczy Oskar Koprowski Fot. ŁKS Łódź

Nie ma, co się zastanawiać. Ostatni ekstraklasowy mecz ŁKS 25 maja o godz. 17.30 przy al. Unii powinien odbyć się pod hasłem: To idzie młodość. Trener Marcin Matysiak, w swoim ostatnim meczu jako szkoleniowiec ŁKS, musi zdobyć się na odwagę i postawić od pierwszej minuty na ludzi, którym na łódzkim klubie bardzo, bardzo zależy i do których należeć będzie przyszłość.

Dlatego, moim zdaniem, od pierwszej minuty powinni pojawić się na boisku: Antoni Młynarczyk, Oskar Koprowski (może to on potrafi zatrzymać Ilję Szkurina – 15 bramek w ekstraklasie!) Aleksander Iwańczyk (jest trzecim najmłodszych strzelcem gola dla ŁKS w ekstraklasie: po Tomaszu Wieszczyckim i Marku Saganowskim). Warto też postawić na Keya Tejany, ale na pewno nie w roli skrzydłowego, a wysuniętego napastnika, któremu chęci do walki, grania, absorbowania rywala na pewno nie brakuje.

Trudno zrozumieć dlaczego miejsce w składzie mają piłkarze: Adrien Louveau czy Levent Gulen, którzy nieomal w każdym meczu udowodniają, że są transferową wpadką ŁKS i nie mają umiejętności nawet na miarę polskiej ekstraklasy.

Widać było w Lubinie, jak bardzo brakuje w zespole porządkującego grę Michała Mokrzyckiego. Czy teraz wróci do składu? Wakacje ma już wykartowany Dani Ramirez. Teraz najważniejsze pytanie, czy zostanie w ŁKS i będzie liderem drużyny w I lidze? Pewnie w spotkaniu ze Stalą zastąpi go Engjell Hoti, bo wydaje się, że można na nim bardziej polegać niż na Pirulo.

Aleksander Iwańczyk Fot. ŁKS Łódź

Po meczu czeka ŁKS kadrowa rewolucja. Nawet jeśli odejdzie 13 piłkarzy, to większość z nich pożegnamy bez żalu. Pamiętam czasy, gdy ŁKS trzymał sportowy pion, dzięki swoim wychowankom, piłkarzom ukształtowanym przy al. Unii. Czy powrót do takiego myślenia i działania jest w klubie możliwy?!

Ech mam taką nadzieję, że na koniec krótkiej przygody z ekstraklasą ŁKS pokaże umiejętności, wygra i zachowa czyste konto. Po raz ostatni stało się to… 11 marca w zwycięskim (1:0) wyjazdowym meczu z Wartą.

ŁKS. Jest zwycięstwo! Przerwana czarna piłkarska seria po 196 dniach ligowej posuchy

Husein Balić Fot. ŁKS Łódź

Uff. Czarna seria została przerwana. Po 196 dniach ŁKS odniósł ligowe zwycięstwo. Pokonał Puszczę Niepołomice 3:2. Po raz ostatni łodzianie wygrali w doliczonym czasie z Pogonią Szczecin 1:0, a było to… 20 sierpnia minionego roku.

To na pewno wydarzenie, o którym będzie się mówić. Inne, który wzbudziło nawet aplauz kibiców ŁKS, to genialny gol przewrotką zdobyty przez gracza Puszcza Zapolnika. Tym razem łodzianie mieli w składzie nie jedynego Bobka, ale kilku piłkarzy na poziomie: Mammadov, Balić, Ramirez, Dankowski, Mokrzycki i co warte podkreślenia po raz kolejny Młynarczyk – szybki jak błyskawica, przebojowy, odważny w ataku i świetnie dogrywający piłki. Mamy w Łodzi kolejny futbolowy talent.

To też warte jest podkreślenia. Łodzianie gonili wynik i zrobili to skutecznie. Zwycięstwo po sportowej walce to łyczek piłkarskiego optymizmu.

Trener debiutant Matysiak już dokonał więcej niż jego rutynowany poprzednik – Stokowiec. Nie ulega wątpliwości, że pod jego dowództwem łodzianie z meczu na mecz robią sportowy progres.

Marcin Matysiak: Po meczu z Pogonią Szczecin mówiliśmy o momentach, w Mielcu o drugiej połowie, a dziś mogę powiedzieć o całych zawodach. Ostatnie dni nie były łatwe, ale wykonaliśmy tytaniczną pracę i dziś zbieramy tego owoce.

Bohater spotkania autor dwóch goli – Husein Balić: Czuję się naprawdę dobrze, bo w końcu wywalczyliśmy zwycięstwo i zasłużyliśmy na tę wygraną. Cieszę się z tego sukcesu całego zespołu, bo za nami trudny czas.

ŁKS – Puszcza Niepołomice 3:2 (1:1)

0:1 – Zapolnik (29), 1:1 – Ramirez (38, karny), 2:1 – Balić (59), 3:1 – Balić (76), 3:2 – Zapolnik ( 90+1, karny)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Gulen, Mammadov, Durmisi – Balić (90+2, Głowacki), Ramirez (75, Hoti), Mokrzycki, Letniowski (60, Louveau), Janczukowicz (75, Młynarczyk) – Tejan

Apel do łódzkich ekstraklasowych klubów. Bierzcie przykład z Puszczy Niepołomice i trenera Tomasza Tułacza

Coś w tym jest. Rewelacją ekstraklasowych rozgrywek jest Puszcza z Niepołomic, miasta którego mieszkańcy bez problemów zmieściliby się na łódzkich futbolowych stadionach (jest ich około 17 tysięcy). Zespół prowadzi Tomasz Tułacz – trener z najdłuższym stażem w ekstraklasie.

To jest najlepszy dowód na to, że nerwowe, zdecydowanie za szybkie zmienianie szkoleniowców innym klubom, o teoretycznie większym potencjale, wychodzi bokiem (czego przykładem ŁKS i Widzew!). Puszcza zdobyła 20 punktów – 5 meczów wygrała, 5 zremisowała, 8 przegrała. Przyzwoity bilans jak na absolutnego debiutanta. 54-letni Tomasz Tułacz nie bez racji mówi: Utrzymanie Puszczy będzie większym sukcesem niż awans.

Szkoleniowiec pracuje w Niepołomicach od, co w Polsce wręcz nieprawdopodobne, ośmiu lat. Właśnie przedłużył kontrakt z Puszczą do czerwca 2027 roku. Jeśli go wypełni, w klubie stuknie mu prawie dwanaście lat nieprzerwanej pracy. Tułacz przejął zespół, kiedy ten rywalizował na drugoligowym poziomie. Na swoim koncie ma więc dwa awanse, w tym tegoroczny do ekstraklasy. To bez wątpienia jego największy zawodowy sukces.

Przypomnijmy. Tułacz jako piłkarz swój debiut w barwach seniorskiej drużyny Stali Mielec zanotował we wrześniu przeciwko Włókniarzowi Pabianice. Łącznie zagrał dla Stali w 185 meczach. Był zawodnikiem reprezentacji młodzieżowej prowadzonej przez Janusza Wójcika. Powadził m.in. Stal Mielec, Resovię, Siarkę Tarnobrzeg.
Puszcza dwoje domowe mecze rozgrywa w Krakowie na stadionie Cracovii. Adam Tułacz mówi: Marzy mi się, żebyśmy zagrali w ekstraklasie na stadionie w Niepołomicach, bo to chyba byłoby największe podziękowanie dla naszych kibiców, takie spuentowanie tej naszej całej przygody. Liczę, że tak się stanie, a my osiągnięciem celu sportowego, jakim jest utrzymanie, ułatwimy zadanie osobom, które za to odpowiadają, czy też bardzo dużo robią, żebyśmy mogli zagrać w ekstraklasie w Niepołomicach.

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑