Rezerwowy Pafka

Tag: jacek bogusiak łks

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przed meczem z Górnikiem przekaże klubowi historyczny, mający 100 lat klubowy sztandar. Oby to zmotywowało piłkarzy do skutecznej ligowej walki

Fot. archiwum Jacka Bogusiaka

W poniedziałek o godz. 20.30 na stadionie przy al. Unii im. Władysława Króla ŁKS powalczy o pierwsze punkty w I lidze. Rywalem będzie Górnik Łęczna. Nieoceniony kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przygotował motywującą niespodziankę. Przed meczem pokaże wyjątkowy sztandar, który uświadomi piłkarzom i kibicom, dla jakiego klubu, z jaką bogatą historią grają. Zaprezentuje mający dokładnie 100 lat sztandar ŁKS. A potem przekaże go ukochanemu klubowi na ręce prezesa Jarosława Olszowego. Oby taka wyjątkowa rocznica była motywująca dla piłkarzy i postarali się oni w tak wyjątkowym dniu o sportowy sukces.

Sztandar ufundowali działacze i sportowcy ŁKS dla uczczenia piętnastolecia klubu i otwarcia Parku Sportowego ŁKS, podczas trwającego tydzień od 10 do 17 sierpnia 1924 roku jubileuszu klubu. Ceremonia poświęcenia sztandaru odbyła się przed meczem ŁKS – Warta Poznań 2:2 (0:2) – 10 sierpnia sto lat temu!

Poświęcenia sztandaru dokonał na boisku ŁKS ks. Wincenty Tymieniecki. Po poświęceniu sztandaru przysięgę nań złożyli kapitanowie drużyn ŁKS.

Wymiary sztandaru: wysokość 73 cm, szerokość 93 cm, tkanina: jedwabny adamaszek, jedwabna nić, haft ręczny, sztandar dwustronny. Zaprojektowali go działacze ŁKS, a wykonany został ręcznie w Zakładzie Hafciarskim Klara Zajdel, mieszącego się w Łodzi przy ul. Przejazd 20 (obecnie Tuwima).

W czasie II wojny światowej w 1940 roku Tadeusz i Józef Bobiński ukryli sztandar w swoim mieszkaniu w blacie składanego stołu. Ukrywali go też: Janina Filipska i rodzina Promińskich. Po wojnie Bobiński przekazał go ŁKS. W 1983 roku Stowarzyszenie ŁKS wypożyczyło sztandar na wystawę do Muzeum Sportu, potem sztandar wrócił do stowarzyszenia.

Tadeusz Bobiński mówił o ratowaniu sztandaru: Ktoś to musiał zrobić, jedni byli w obozach, oflagach, walczyli na frontach, wyjechali z Łodzi, a ja byłem tu, na miejscu, więc był to mój obowiązek wobec klubu. Sztandar najstarszego klubu sportowego w Łodzi musiał przetrwać dla potomnych!

I tak właśnie się stało. O dzielnych ludziach czasów II wojny nie wolno nam zapominać.

Melonik za futbolowego hat tricka trafił do rąk Kacpra – syna Igora Sypniewskiego

Kilka kroków od wybitnego ełkaesiaka Roberta Grzywocza na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej spoczął inny wybitny ełkaesiak, wielki talent, który mógł zawojować futbolowy świat – Igor Sypniewski. Zmarł 4 listopada, miał dopiero 47 lat. – Był jednym z największych talentów w polskiej piłce w XX wieku – mówi o nim mając całkowitą rację Grzegorz Lato, były reprezentant Polski i prezes PZPN.

– Na pogrzeb przyszło wielu piłkarzy, działaczy i kibiców ŁKS – mówi kustosz pamięci klubu z al. Unii Jacek Bogusiak. – Był też syn Igora – Kacper i on dostał ode mnie melonik, który przyznaję piłkarzom ŁKS, którzy zaliczyli meczowej hat tricka. Pamiętam, że przed laty nie mogłem go wręczyć Igorowi po dokonaniu przez niego tego wyjątkowego futbolowego wyczynu. Potem dostał melonik tata Igora – Stefan. Melonik gdzieś się jednak zapodział i nigdy nie trafił do Igora. Umówiliśmy się, że dostanie go w tracie rundy jesiennej, gdy któryś z grających ełkaesiaków też popisze się hat trickiem. Niestety, do tego nie doszło. Nie było hat tricka, nie ma już, oj wielki, wielki to żal, Igora.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑