Rezerwowy Pafka

Tag: kazimierz górski

Wyjątkowy wiersz o polskim trenerze wszech czasów – Kazimierzu Górskim mistrza słowa – Wojciecha Młynarskiego

Mural w Szkole Mistrzostwa Sportowego

Nie tak dawno, 2 marca minęła 102 rocznica urodzin, lwowiaka, wybitnego trenera Kazimierza Górskiego, patrona łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego, byłego trenera ŁKS (1973). Miałem zaszczyt znać pana Kazimierza i cały czas być pod wielkim urokiem jego osobowości, życzliwości, bezpośredniości i życiowej mądrości. Cieszy mnie przyjaźń z jego synem Darkiem, znakomitym fotoreporterem, ale też świetnym kumplem.

Przypomnijmy. Kazimierz Górski prowadził reprezentację Polski w 72 oficjalnych meczach, w których Biało-Czerwoni zaliczyli 41 zwycięstw, 14 remisów i 17 porażek – zdobyła złoty i srebrny olimpijski medal, została trzecią drużyną świata.

Zdania typu Piłka jest okrągła, a bramki są dwie; Tak się gra, jak przeciwnik pozwala czy Im dłużej my przy piłce, tym krócej oni najlepiej oddają to, co Kazimierz  Górski przekazał swoim podopiecznym: Piłka to prosta gra. Nie potrzeba do niej filozofii. I jednocześnie podkreślał, że na boisku trzeba dać z siebie wszystko – czytamy na stronie muzeumsportu.waw.pl

Warto przypomnieć wiersz, który ukazał się na początku lat 90. w tygodniku „Piłka Nożna”, autorstwa Wojciecha Młynarskiego.

Dla Pana Kazimierza Górskiego

na 70-te urodziny

Co chcę powiedzieć Panu Górskiemu

na Jego Urodziny,

gdym tak niedawno, wiadomo czemu,

nie miał wesołej miny,

a Jego uśmiech też lic nie krasił,

śmiać się nie było z czego,

kiedy ostatnio z Finlandią nasi

tańczyli chodzonego.

A sukces Legii? Tak! Fantastyczny,

lecz stąd i wniosek główny,

że wciąż nasz futbol jest chimeryczny,

zmyłkowy i nierówny.

Więc kiedy dzisiaj nasi panowie

różnie się z piłką bawią,

taki obrazek wraca mi w głowie

sprzed lat dwudziestu prawie,

jak ten Domarski na Wembley strzelił,

Anglikom szyki poplątał,

i jaka straszna przepaść nas dzieli

od lat siedemdziesiątych.

Tę grę wspominam, szybką i piękną,

grę, co geniuszem błyska,

gdy Tomaszewski wyrzucał ręką

piłkę na pół boiska.

Pytany czemu, wyjaśnił pięknie,

ze swym uśmiechem błogim:

„Bo, proszę państwa, zdolności manualne ręki

są znacznie większe niż nogi…”

Lecz żarty na bok. Wspominam wszystkich:

Deynę i Lato Grzesia,

a nam, nam z oczu szły srebrne błyski

i krzyk przez Polskę leciał:

To my tak gramy? To my? Nie wierzę!

O Jezu, jak my gramy!

To była radość, Panie Trenerze!

Panu ją zawdzięczamy!

To była radość nie byle jaka,

dar piłkarskiego Boga,

że zesłał wreszcie naszym chłopakom

trenera – pedagoga,

co zawodników jak dzieci kochał,

nigdy nie patrzył krzywo,

a po treningu, wiem od Gadochy,

pierwszy szedł z nimi na piwo.

A oni grali. A jak? Słów szkoda!

Za każdą szansą szli w pościg,

a ja w tym wierszu chcę jeszcze dodać

dwa słowa o radości.

Bo jest w człowieku akumulator

i jak myśl głosi nienowa

można go czasem na długie lata

radością podładować.

I Pan, Pan dał nam radości tyle,

i w tak wspaniały sposób,

że nie jest w stanie zabrać jej byle

ostrzejszy zakręt losu.

Był Pan Trenerem, Papą, Kolegą,

gdy widzę Pana, wierzę,

że można zrobić coś wspaniałego,

Kochany Panie Trenerze!

Więc żyj nam sto lat! I chociaż dzisiaj

grywamy raczej blado,

mów nam swe lwowskie: wydaje mi się

i dalej służ nam radą.

I niech od Gdańska po łańcuch górski

toast w tym kraju gości:

Niech żyje Trener Kazimierz Górski

Architekt naszej radości

 Warszawa, marzec 1991

Mural Kazimierza Górskiego w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Jedni rodzą się do skrzypiec, inni do munduru. On urodził się dla piłki.

Odsłonięcie muralu Kazimierza Górskiego w Szkole Mistrzostwa Sportowego przy ulicy Milionowej to wyjątkowe wydarzenie, o wielkiej wartości wychowawczej. Pokazujące, że tradycja, pamięć w sporcie są bardzo ważne, że w trudnym momencie zawsze można się odwołać do wybitnej postaci, autorytetu, który zmienił oblicze polskiego sportu, polskiej piłki nożnej.

W wielkich polskich klubach, jak niestety dzieje się to w Widzewie, o tym wszystkim się zapomina, traktując wielu wybitnych piłkarzy, bez których nie byłoby w tym wypadku wielkiego Widzewa, jak przypadkowych gości, którzy są większym kłopotem niż chlubą i zajmują tylko miejsca, które by można sprzedać nienasyconym kibicom.

Wracając do pana Kazimierza. Nie miał w sobie nic z gwiazdy, sukcesy go nie zmieniły, był sobą, normalnym facetem, który rozmawiał z tobą jak równy z równym, czy był to kibic spotkany na ulicy, czy dziennikarz, który umówił się z nim na wywiad. Gdy pan Kazimierz zgadzał się na rozmowę w pobliżu dawnej siedziby PZPN przy ulubionej kawce, trzeba było się nastawić, że to nie będzie zwykły wywiad, a wielogodzinna gawęda o piłce nożnej, a jeszcze bardziej o historii, życiu – pouczająca i zapadająca w pamięć. Te wszystkie cechy w genach pan Kazio przekazał swemu synowi mającego oko do fotografowania sportu -Darkowi, który w czasach wspólnej naszej pracy, był oddanym, barwnym kumplem, z którym można było konie kraść.

Dla mnie zatem to mural pełen dobrych, ba pięknych wspomnień, których pan Kazimierz był animatorem, uczestnikiem…

Szacun dla Romana Stępnia. Janusza Matusiaka, że wpadli na takim pomysł. Autorem projektu graficznego jest Paweł Herkt, a fundatorem muralu dr nauk medycznych Bartłomiej Kacprzak, który jest absolwentem łódzkiego SMS.

A Kazimierz Górski to guru polskiego sportu. Stworzył piłkarską drużynę na miarę złotego medalu olimpijskiego, brązowego medalu mistrzostw świata. Pozwolił wzbić się na topowy sportowy poziom, takim graczem jak Kazimierz Deyna, Grzegorz Lato, Robert Gadocha. Przywrócił do sportowego życia jednego z najlepszych golkiperów w historii futbolu – Jana Tomaszewskiego.

Pan Kazimierz był też trenerem ŁKS. Na pierwszy mecz drużyny prowadzonej przez niego przyszło na stadion przy al. Unii 36 tysięcy widzów. Spotkanie zakończyło się fetą, bowiem ŁKS pokonał Gwardię 1:0. Współpracujący z nim wtedy Paweł Kowalski przypomniał taką anegdotę. – Wybieraliśmy się do Łęczycy na spotkanie z kibicami. Powiedziałem Górskiemu, który był po operacji nerek, że nie może jechać, bo potem będzie wódeczka i nie uda mu się odmówić.

– Kazio Górski był taki sami jak Władysław Król. Nie było piąte przez dziesiąte. Zawsze miał czas dla każdego. Rozmawiał. Tłumaczył- wspominał trenera Jerzy Sadek.

Pod wodzą Kazimierza Górskiego ełkaesiacy o mały włos nie zakwalifikowali się w 1973 roku do europejskich pucharów, a do szczęścia zabrakło wtedy zaledwie dwóch punktów.

Dziesięć  trofeów wywalczył jako trener w futbolu klubowym. Z Panathinaikosem AO, AGS Kastoria i Olympiakosem SFP zdobył łącznie pięć mistrzostw Grecji, cztery Puchary Grecji oraz jeden Puchar Bałkanów . W Grecji zyskał sławę i uznanie nie mniejsze niż w Polsce!

Gdy pracował w Grecji, na jeden z meczów zabrał parasol. Jego drużyna nie przegrała. Gdy wyruszali na kolejne spotkanie, nagle Grecy zawrócili autokar. Powód? Polski szkoleniowiec nie miał przy sobie parasola. Kazali mu wziąć ten „amulet”. – Bo jak ma pan parasol, to nie przegrywamy – powiedział mu jeden z Greków.

Znane powiedzenia pana Kazimierza:

 „Chodzi o to, żeby strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika.”
„Czasami się wygrywa, czasami się przegrywa, a czasami remisuje.”
„Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.”
„Jak się szczęście zaczyna powtarzać, to już to nie jest szczęście”
„Piłka jest okrągła, a bramki są dwie, albo my wygramy, albo oni.”
„Piłka to gra prosta. Nie potrzeba do niej filozofii.”

Pod koniec życia mówił: – Jestem szczęśliwy, że tak dobrze mi w życiu poszło. Nie sprawiłem ludziom zawodu – to najważniejsze. Ucałowałbym piłkę, gdybym miał ją pod ręką. Służy co prawda do zabawy, ale jak bardzo łączy ludzi. Jedni rodzą się do skrzypiec, inni do munduru. Ja urodziłem się dla piłki.

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑