Rezerwowy Pafka

Tag: liga hiszpańska

Czy przerwa w meczu na tzw. uzupełnienie płynów podczas upałów okaże się zbawcza dla podniesienia atrakcyjności futbolu?

Trzeba sobie to jasno powiedzieć. Piłkarskie mecze są coraz mniej atrakcyjne. Nudne do granic uśpienia granie po obwodzie, łatwe straty, chaos, zamiast płynnych, widowiskowych akcji, sprawia, że futbolowe starcia ogląda się coraz trudniej.

Dlatego szuka się dodatkowych atrakcji, żeby nie odstraszać widzów, a zwłaszcza telewidzów. Transmisje są coraz lepszej jakości, kontrowersyjne sytuacje analizuje się z wielu kamer (choć w tym względzie daleko jeszcze piłce kopanej do rugby), przyznaje się rzuty karne za frajer, żeby tylko spotkania nie kończyły się bezbramkowym wynikiem. Wydłuża się niczym gumę do żucia czas trwania spotkań, wierząc często słusznie, że najbardziej ekscytuje wydarzenia czekają widzów w mocno doliczonym czasie gry.

Latem, przy okazji wieczornych, rozgrywanych w wielkiej temperaturowej gorączce, spotkań ligi hiszpańskiej, pojawił się jeszcze jeden pomysł. W czasie jakże słusznych i potrzebnych tzw. przerw na wodę, gdy piłkarze uzupełniają płyny, a trenerzy mają kilka minut na podpowiedzi, podstawia się pod dyskutującą grupę mikrofony, aby słyszeć opinie szkoleniowców, wymianę zdań. W ten sposób dawać pożywkę komentatorom, którzy gdy nadal nic się nie dzieje na boisku, mają powody do długich dyskusji.

Moim zdaniem o czym już nie raz pisałem, lepszym rozwiązaniem może być wzięcie przykładu z rugby i karanie 10 – minutowym wykluczeniem z gry, piłkarzy którzy zobaczyli żółtą kartkę!

Czy te słabsze polskie ekstraklasowe drużyny, jak Widzew i ŁKS, powinny iść śladem… Getafe?!

Jak zajść za skórę faworytowi pokazała czarno na białym drużyna Getafe w spotkaniu z Barceloną. Trudno to zaakceptować, ale nie można odmówić skuteczności.

Mecz pierwszej kolejki LaLigi z udziałem Roberta Lewandowskiego kompletnie nie przypominał rywalizacji z Półwyspu Iberyjskiego – podaje Onet. Sędzia pokazał na boisku aż 12 kartek, w tym dwie czerwone. Z boiska wyleciał Raphinha i Jaime Mata (za dwie żółte).

Dyskusja z sędzią Cesarem Soto Grado zakończyły się dla Xaviego czerwoną kartką i wylądowaniem na trybunach. Zanim to się stało, hiszpański trener wykrzyczał mocne słowa do arbitra technicznego. „To jest wstyd” — wrzeszczał.

Trudno mu odmówić racji. Swoją słabość gracze Getafe, tak a nie inaczej nastawieni przez swojego trenera, kryli za brutalnymi, chuligańskimi wręcz faulami. Celował w nich Damian Suarez (skutecznie polował m.in. na Roberta Lewandowskiego). Tylko pobłażliwości sędziego należy tłumaczyć to, że nie ujrzał czerwonej kartki.

Chamstwo, brutalność, faul za faulem – czy to jest sposób, żeby odnosić sukcesy w dzisiejszym futbolu? Wydaje mi się, że w grzecznej i przewidywalnej do granic, polskiej piłce to jest niemożliwe. Arbitrzy do tego nie dopuszczą! Do czego jednak prowadzi wolne i przewidywalne rozgrywanie piłki od bramkarza przez nasze drużyny, przy ostrym pressingu rywala, czarno na białym pokazały europejskie puchary.

Są w polskiej ekstraklasie drużyny, które pokazują, że nie ma się czego i kogo bać? Beniaminkowie z Łodzi i Chorzowa padli na kolana (porażki ŁKS i Ruchu z Legią po 0:3) przed warszawskim teamem. Tymczasem Puszcza z 16-tysięcznych Niepołomic, grając swój domowy mecz na obcym stadionie w Krakowie, pokazała, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Grając odważnie, z charakterem zremisowała z drepczącą (Josue! Josue!), pewną siebie Legią 1:1, mając niewykorzystanie bramkowe okazje na odniesienie zwycięstwa.

Taki mały apelik. Łodzianie, bierzcie przykład nie z Getafe, a z Puszczy!

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑