
Trzeba sobie to jasno powiedzieć. Piłkarskie mecze są coraz mniej atrakcyjne. Nudne do granic uśpienia granie po obwodzie, łatwe straty, chaos, zamiast płynnych, widowiskowych akcji, sprawia, że futbolowe starcia ogląda się coraz trudniej.
Dlatego szuka się dodatkowych atrakcji, żeby nie odstraszać widzów, a zwłaszcza telewidzów. Transmisje są coraz lepszej jakości, kontrowersyjne sytuacje analizuje się z wielu kamer (choć w tym względzie daleko jeszcze piłce kopanej do rugby), przyznaje się rzuty karne za frajer, żeby tylko spotkania nie kończyły się bezbramkowym wynikiem. Wydłuża się niczym gumę do żucia czas trwania spotkań, wierząc często słusznie, że najbardziej ekscytuje wydarzenia czekają widzów w mocno doliczonym czasie gry.
Latem, przy okazji wieczornych, rozgrywanych w wielkiej temperaturowej gorączce, spotkań ligi hiszpańskiej, pojawił się jeszcze jeden pomysł. W czasie jakże słusznych i potrzebnych tzw. przerw na wodę, gdy piłkarze uzupełniają płyny, a trenerzy mają kilka minut na podpowiedzi, podstawia się pod dyskutującą grupę mikrofony, aby słyszeć opinie szkoleniowców, wymianę zdań. W ten sposób dawać pożywkę komentatorom, którzy gdy nadal nic się nie dzieje na boisku, mają powody do długich dyskusji.
Moim zdaniem o czym już nie raz pisałem, lepszym rozwiązaniem może być wzięcie przykładu z rugby i karanie 10 – minutowym wykluczeniem z gry, piłkarzy którzy zobaczyli żółtą kartkę!