
Miała być otwarta, południowoamerykańska, widowiskowa gra ŁKS, okraszona bramkami. I co? I była kupa szczęścia. W piątej minucie doliczonego czasu gry debiutant Fałowski doprowadził do wyrównania w meczu z jednym z ligowych outsiderów.
Miejsce w podstawowej jedenaste znaleźli pomocnicy: Pirulo i Iwańczyk oraz, co jest pewną niespodzianką, zdolny młody stoper 18-letni Fałowski (debiut w dniu urodzin). Trzej młodzieżowcy w składzie. Gulen i… Mokrzycki wylądowali na ławce rezerwowych. Zabrakło chorego Młynarczyka.
Pierwsi groźniej zaatakowali gospodarze. Mierzony w róg strzał zablokował Fałowski. Po chwili były ełkaesiak Flis niepilnowany z 10 metrów strzelił nad poprzeczka. A potem minimalnie pomylił się Famulak.
Ełkaesiacy? Prezentowali się fatalnie. Łatwo tracili piłkę, byli wolniejsi, popełniali juniorskie błędy, beznadziejne wykonywali stałe fragmenty gry. Trzeba się było głośno, coraz głośniej zastanawiać, co się dzieje.
Po 28 minutach wreszcie, pierwszy niezły celny strzał Iwańczyka. Była jeszcze pierwsza groźna i co najważniejsze składna akcja gości. A potem…
Niedowierzaniem i tylko zgrzytanie zębami. Nikt nie krył w polu karnym Demianiuka. Bardzo źle, niepewnie interweniował Bobek, który sfaulował przeciwnika. Jedenastka i szczęście gości. Podliński posłał piłkę obok słupka. Pierwsza połowa to słabiutka gra ŁKS i moc szczęścia. Tak po prostu być nie może.
W drugiej połowie reżyserem gry gości miał być Pirulo. Ale jako pierwsi rozpracowali rywali gospodarze. Zdobyli bramkę. Uff! Miś był na pozycji spalonej.
Wolniejsi, mniej zdecydowani łodzianie ratowali się faulami. I nagle po indywidualnej akcji faulowany w polu karnym był Balić (jedenastka przyznana po analizie VAR). Po strzale Mokrzyckiego piłkę obronił Lemanowicz. Coś nieprawdopodobnego. W kolejnej sytuacji, pierwszej od bodaj dwóch meczów dobrej centrze (Dankowski), gospodarzy ratował słupek i interwencja bramkarza.
ŁKS przeważał i… para w gwizdek. Nic z tego nie wynikało. Tymczasem po dalekim wrzucie z autu nieupilnowany były ełkaesiak – Flis posłał piłkę głową do bramki. ŁKS może mówić o szczęściu, bo mógł stracić drugiego gola. Skoro tak się nie stało, to w doliczonym czasie gry debiutant Fałowski strzałem z dystansu doprowadził do wyrównania! Więcej szczęścia niż futbolowego rozumu.
Następny mecz ŁKS z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza zaplanowano na czwartek 10 kwietnia (początek o godz. 18). Jesienią było 2:2. Rywale w ostatniej kolejce pewnie pokonali Stal Rzeszów 3:1.
Pogoń Siedlce – ŁKS 1:1 (0:0)
1:0 – Flis (88, głową), 1:1 – Fałowski (90+5)
ŁKS: Bobek – Dankowski, Rudol (56, Wysokiński), Fałowski, Głowacki, Sitek (81, Zając), Iwańczyk (56, Mokrzycki), Kupczak, Hinokio (46, Balić), Pirulo, Norlin (74, Mrvaljević)