Już w sobotę zobaczymy, jak wygląda nowy ŁKS po kadrowej rewolucji (odeszło kilkunastu piłkarzy!). Rywalem łodzian będzie mająca mocarstwowe ambicje – Wieczysta Kraków, która zbroi się na potęgę przed drugoligową batalią.
Mnie trudno się pogodzić z tym, że z ŁKS odszedł człowiek imponujący charakterem, ambicją, skutecznością w II-ligowych grach, a przede wszystkim ełkaesiacką tożsamością – Oskar Koprowski.
Jestem przekonany, że kolejni szkoleniowcy łodzian nie potrafili wykorzystać jego umiejętności i cech charakteru w odpowiedni sposób. Oby nowi ludzie okazali się piłkarsko lepsi i zarazem nie mniej ambitni od Oskara, bo inaczej ŁKS na długo, bardzo długo może ugrzęznąć w I-ligowych rozgrywkach.
Po fatalnych w wykonaniu i osiągniętym wyniku derbach Łodzi 23 lutego o godz. 20.30 ŁKS zagra z jednym z kandydatów do ligowego medalu – Pogonią w Szczecinie i przyjdzie mu się zmierzyć z gwiazdą rozgrywek – Kamilem Grosickim. Jesienią niespodziewanie ŁKS wygrał 1:0 po kapitalnym strzale Engjella Hotiego w doliczonym czasie gry.
Czy można zatrzymać sportową katastrofę i zagrać przyzwoicie, skutecznie i z punktowym dorobkiem? Na dziś śmiem wątpić, bo ŁKS milowymi krokami zmierza w sportową nicość niż maszeruje powoli ku czemuś dobremu.
Jestem ciekaw, komu w ŁKS strzeliło do głowy, żeby powtórzyć błąd z nie tak odległej przecież przeszłości i wyrzucić trenera Kazimierza Moskala. Pod wodzą Moskala ŁKS w pierwszych 11 kolejkach tego sezonu zdobył 7 punktów. Dwa razy wygrał, raz zremisował. Awansował też w Fortuna Pucharze Polski, pokonując KKS 1925 Kalisz.
Za kadencji Piotra Stokowca łodzianie zanotowali 7 porażek, i zaliczyli trzy ligowe remisy. Mają w sumie na koncie 10 punktów. Do bezpiecznej strefy tracą już 11 punktów. Nic tu dodać, nic tu ująć. Nic dziwnego, że po beznadziejnych derbach Stokowiec wyleciał z hukiem z łódzkiego klubu. Zastąpił go jego… asystent. Oby tylko nie zamienił stryjek siekierki na kijek.
Oskar Koprowski
Fot. ŁKS Łódź
Otwarte pozostaje pytanie po jakie licho łodzianie ściągnęli do klubu tabun zagranicznych przeciętniaków, którzy nawet w tak, mówiąc łagodnie, przeciętniej lidze jak nasza, prezentują się… bezbarwnie i umieranie za derby, co pokazali czarno na białym, nie jest ich sportowym i życiowym priorytetem. Gdybym ja miał coś w tym klubie do powiedzenia natychmiast przywróciłbym do ligowych łask człowieka, który za ŁKS oddałby zdrowie, serce i duszę, jednego z najbardziej walecznych polskich piłkarzy – Oskara Koprowskiego.
Może powołany wiceprezes sportowy – Robert Graf, zachowa zimną krew i przy okazji wyleje kubeł zimnej wody na rozpalone głowy mnożących się jak grzyby po deszczu ełkaesiackich działaczy, ich zdyscyplinuje, przywoła do rozsądku i do ciężkiej, codziennej klubowej pracy.
16 września o godz. 17.30 ŁKS zagra w Częstochowie z mistrzem Polski – Rakowem. Rywale mają na swoim koncie 10 punktów, wszystkie zdobyte u siebie – trzy zwycięstwa, jeden remis. ŁKS ma 6 punktów. Bilans spotkań wyjazdowych – cztery porażki, jedna strzelona bramka, osiem straconych.
Czy to oznacza, że beniaminek jest bez szans? W nieprzewidywalnej piłce nożnej wszystko jest możliwe, dlatego ten sport fascynuje miliony ludzi na całym świecie. To gra szczęścia i przypadku. Trzeba też pamiętać, że Raków zaangażowany jest też w przynoszące wymierne finansowe profity mecze Ligi Europy. W fazie grupowej Ligi Europy naszymi rywalami będą Atalanta BC (Włochy), Sporting CP (Portugalia) oraz Sturm Graz (Austria). Pierwszy mecz u siebie 5 października o godz. 18.45 ze Sturmem.
Raków w czasie wolnym od ekstraklasy rozegrał sparing. Wygrał 3:2 z GKS Katowice. Bramki dla Medalików zdobyli Vladyslav Kochergin, Srdjan Plavšić oraz Łukasz Zwoliński – w doliczonym czasie gry.
Podczas spotkania rezerw ŁKS w II lidze (1:0 z Sandecją) wspierało drużynę kilku zawodników z pierwszego zespołu. Na boisko wybiegli nowi zawodnicy Anton Fase, Levent Gulen i Adrian Małachowski, a wraz z nimi Stipe Jurić i Mieszko Lorenc i co z tego wynika…
Ano to, że najlepszym zawodnikiem zespołu był autor złotego gola, ulubieniec kibiców za swoją zaangażowanie, charakter, wolę walki a teraz też jak się okazuje za pokazywane spore możliwości 24-letni Oskar Koprowski. Bilans, jak na środkowego obrońcę ma świetny – w ośmiu meczach strzelił trzy gole i zaliczył asystę. Rodzi się pytanie, czy Kazimierz Moskal nie powinien włączyć go do kadry na spotkanie z Rakowem, bo kto wie, czy Oskar nie okazałby się jokerem w jego ligowej talii.
Przez ponad 30 lat pisałem, bardzo często o sporcie, wzbudzający spore emocje felietonik Ryżową Szczotką w Expressie Ilustrowanym. Uznałem, że warto do niego wrócić. Wiele się zmieniło, a jednak nadal są sprawy, które wymagają komentarza bez owijania w bawełnę.
Pisze z Łodzi sobie szkodzi - tak tytułował swoje felietony znakomity Zbyszek Wojciechowski. Inny świetny dziennikarz Antoś Piontek mówił, że w sporcie jak w żadnej innej dziedzinie życia widać czarno na białym w całej jaskrawości otaczającą nas rzeczywistość. Do tych dwóch prawd chcę nadal nawiązywać.