9 listopada na obiektach MOSiR Łódź przy ulicy Karpackiej 61 w Łodzi odbędzie się turniej Łódź Sevens Cup w ramach Mistrzostw Polski Kobiet Rugby7. Turniej organizują Venol Atomówki Łódź przy współpracy z Urzędem Miasta Łodzi i MOSiR Łódź. Będzie to pierwszy turniej rugby organizowany na obiektach przy Karpackiej. W turnieju udział weźmie 12 drużyn z całej Polski, podzielonych na dwie ligi. W Ekstralidze zagrają drużyny: Biało-Zielone Ladies Gdańsk, Legia Warszawa Rugby, KS Budowlani Wizjamed Łódź, Mazovia Mińsk Mazowiecki, Diablice Ruda Śląska, AZS AWF Warszawa. W I Lidze zagrają: RC Arka Gdynia, Venol Atomówki Łódź, Black Roses Posnania, Rugby Biesal, RC Częstochowa, Mazovia Mińsk Mazowiecki 2. Rozpoczynamy meczem gospodarzy o godzinie 9.00 czyli Venol Atomówki Łódź vs Mazovia Mińsk Mazowiecki 2. Mecze półfinałowe rozpoczynają się od godziny 13.00. I liga Finały od 14.40, Ekstraliga mecze finałowe od godziny 15.20
– To turniej w XV rocznicę pierwszych treningów sekcji żeńskiej w klubie BBRC Łódź. – mówi Zbigniew Grądys trener – jeszcze wtedy w 2009 roku nie było nazwy Atomówki. Dopiero na obozie przed sezon 2010 zawodniczki uznały że będą się nazywać Atomówki. Dziś po tych latach mamy dwie sekcje: U16 i seniorską. Duża część zawodniczek sekcji seniorskiej swoją przygodę z rugby rozpoczynała w sekcji młodzieżowej. Zapraszam na pierwszy turniej przy Karpackiej, gdzie dzięki dużemu zaangażowaniu dyrekcji MOSiR Łódź możemy odbywać treningi i organizować turnieje. Na mapie Łodzi powstaje kolejny punkt gdzie Rugby kobiece ma swoje miejsce.
– Jeszcze miesiąc temu nie byłyśmy pewne czy zorganizujemy turniej, ale się udało – mówi Angelika Kołodziejczyk kapitan drużyny- bardzo pomogły nam osoby z MOSiR, ponieważ miałyśmy problem ze słupami ale się udało. Wsparł nas też Urząd Miasta Łodzi, dzięki któremu zapewnimy dobre warunki do rozegrania turnieju. Duża pomoc też ze strony rodziców, którzy pomagają nam ze wszystkim. Liczymy że turniej będzie się podobał naszym koleżankom oraz kibicom. Zapraszamy od 9.00 na ulicę Karpacką 61.
Weekend z ekstraligowym rugby zamknie mecz mistrzów Polski z KS Budowlanymi WizjaMed Łódź. Orlen Orkan Sochaczew będzie wielkim faworytem w starciu z siódmą drużyną tabeli. Zespół Macieja Brażuka nie przegrał w tym sezonie jeszcze żadnego meczu i trudno się spodziewać, by przerwanie tej passy miało nadejść w najbliższą niedzielę – podaje biuro prasowe PZR.
Budowlani z pewnością będą szukać swoich szans w sile młyna, dobrze rozgrywanych maulach autowych oraz nieprzewidywalności w ataku, gdzie grę kreuje Lucas Niedzwiecki. To może być jednak wciąż za mało na świetnie zorganizowaną i poukładaną grę Orkana.
W ósmej, przedostatniej kolejce rundy jesiennej czekają nas dwa mecze o czołówkę tabeli. Awenta Pogoń Siedlce podejmie Life Style Catering Arkę Gdynia w spotkaniu, którego stawką będzie miejsce w pierwszej trójce. W Siedlcach mogą więc spodziewać się, że nie będzie to „wizyta”, a raczej „wyprawa bitewna” ekipy z Trójmiasta. Pogoń to zespół z największym potencjałem zawodniczym w lidze i świetną pracą trenera Łukasza Nowosza, ale w tej rundzie na boisku już dwukrotnie musiała uznać wyższość rywali. Jak będzie tym razem?
Juvenia Kraków zagra natomiast z Edach Budowlanymi Lublin o pozostanie w czołówce i podtrzymanie medalowych szans. Czy to uda się Smokom?
17 sierpnia wraca Ekstraliga rugby. W pierwszej kolejce: Ogniwo Sopot podejmie Rugby Białystok, Awenta Pogoń Siedlce zmierzy się z KS Budowlanymi Łódź (17 sierpnia, godz. 16), Juvenia Kraków będzie gościć Drew Pal 2 Lechię Gdańsk, a Edach Budowlani Lublin sprawdzą swoje siły w starciu z Life Style Catering Rugby Club Arka Gdynia – podaje biuro prasowe PZR.
Pauzuje mistrzowie Polski Polski – Orkan Sochaczew, którzy chcą obronić tytuł. Na trzeci złoty medal z rzędu mają apetyt, pozostający we wdzięcznej łódzkiej i aleksandrowskiej pamięci – Toma Mchedlidze, Przemysław Dobijański i bracia Chain. Trzymam za nich mocno kciuki. Na razie w sparingu pokonali Bohemię w Pradzie 31:20.
Z drużyną mistrza Polski Orkana Sochaczew pożegnał się Artiom Zarownyj, który wyjechał do USA. Z powodu kontuzji na razie pauzować będzie Michał Szwarc, jednak do zespołu dołączy reprezentant Namibii, uczestnik Pucharu Świata – Johannes Retief. który ma wzmocnić formację młyna Orkana. A i to nie koniec.
– Mamy też kilku zawodników z grup młodzieżowych, których będziemy wprowadzać do zespołu. Na pewno będą mieli plac do gry i dostaną szansę, żeby się pokazać – mówi Maciej Brażuk.
Fot. PZR
Poza tym w Sochaczewie już myślą o przyszłości. Od września wystartuje Akademia Rugby Orlen Orkan Sochaczew, pod auspicjami której grać będą wszystkie drużyny młodzieżowe Orkana.
Biuro prasowe PZR: Dobre nastroje panują w Łodzi, gdzie przy wsparciu Chrisa Hitta, byłego selekcjonera reprezentacji, Budowlani przygotowują się do nowego sezonu. – Pracowaliśmy dużo nad kondycją, natomiast teraz najwięcej czasu poświęcamy grze obronnej. Pokazaliśmy parę razy, że jesteśmy w stanie przykładać punkty więc w tym sezonie trzeba pokazać innym, jak się broni – zapowiada Kacper Palamarczuk.
Nasz skład jest w większości ten sam. Jest oczywiście nowy trener – Chris Hitt, bardzo dobry szkoleniowiec, a pojawi się też kilku graczy z zagranicy. Oczywiście bracia Niedzwieccy zostają z nami na dłużej. To wszystko zaczyna się sklejać. Czeka nas ciekawy sezon.
Tymczasem pierwszy rywal łodzian, brązowy medalista ostatnich zmagań – Pogoń Siedlce to drużyna, której ambicją i celem jest walka o złoto. W Siedlcach dokonano najgłośniejszego transferu tego lata. Z drużyną związał się wielokrotny reprezentant Polski, przez wiele lat grający we Francji, Aleksander Nowicki.
– Po dwunastu latach gry we Francji przyszedł czas na to, by wrócić do domu – mówił przed startem sezonu Nowicki. – W Siedlcach tworzy się bardzo ciekawy projekt i to mnie przekonało, by przenieść się do Pogoni, choć złożyło się na to kilka przyczyn. We Francji pracowałem także jako trener w grupach młodzieżowych, tutaj na razie będę skupiał się na grze, ale w przyszłości chciałbym także kontynuować swoją karierę szkoleniową poprzednim sezonie zakończyliśmy na trzeciej pozycji.
Aleksander Nowicki w zespole będzie występował m.in. ze swoim bratem Jędrzejem, który także postanowił kontynuować swoją karierę w Siedlcach.
Opatrzność czuwała, żeby pogoda nie zepsuła topowej imprezy sportowo – rekreacyjnej, z której powinien być dumny nie tylko jej animator i organizator – Mirosław Mirosław Żórawski, ale cała Łódź. Mam cichą nadzieję, że władze Łodzi docenią to, co dla miasta i jego mieszkańców oraz gości wymyślił i wcielił w czyn niezłomny Mirek!
W Łodzi od rana lało jak z cebra, ale gdy miał się rozpocząć turniej BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024, jak na zamówienie, deszcz przestał padać, coraz śmielej wyglądało słoneczko. Można zatem było grać i się bawić po prostu w doskonałych warunkach.
Nie brakowało kibiców z ciekawością obserwujących zawody. Ba, czasami ze sporej kolejki prowadzącej do jednej z restauracji, na chwilę urywał się któryś z kolejkowiczów, żeby podejrzeć, co dzieje się na plaży Manufaktury. Czujnie prowadził zawody sędzia, były znakomity gracz – Maciek Orłowski, który w trudnych sytuacjach potrafił pomóc drużynie w zdobyciu punktów, miał też świetnie… rodzinne wsparcie. Turniej był też okazją do spotkania na gruzińskim szczycie w roli kibiców legend łódzkiego rugby – Meraba Gabuni i Tomy Mchedlidze (aktualnego mistrza Polski z Orkanem Sochaczew!).
Przejdźmy do turnieju głównego – amatorów. Starcia były niezwykle zacięte. W meczu o pierwsze miejsce Emeryci pokonali Beach Side Team 4:3, o trzecie miejsce: KSB Hopes – Ericsson 4:3, o piąte miejsce: Piraci – Koty 4:3, o siódme miejsce: Budo on Tour Kobiety – Budo on Tour Mężczyźni 5:1.
Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl
Ile może jeden człowiek? Okazuje się, że bardzo, bardzo dużo zrobić dobrego dla promocji miasta (Łodzi!), kultowego w nim miejsca (Manufaktura!) i dobrej sportowej zabawy. To wielka, niezaprzeczalna zasługa ikony polskiego, łódzkiego sportu – Mirosława Żórawskiego. To on, po raz dziesiąty(!) zorganizował daleko od morza, turniej rugby na… plaży. Już w sobotę 3 sierpnia od godz. 12 turniej BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024.
Najpierw swoje umiejętności około południa zaprezentują dzieci, potem od godz. 12.50 kobiety (drużyny: Veonl Atomówki Łódź, Rugby Kobiet KS Budowlani Łódź, AZS AWF Warszawa RUGBY), później o godz. 14 n placu pojawią się zdolni juniorzy (Oltom Akademia Budowlani Rugby SA, Akademia Rugby UKS 1 Łódź, AZS AWF Warszawa Rugby), a na koniec około godz. 15 wisienka na torcie: turniej amatorów ( turniej towarzyski z uproszczonymi przepisami gry w rugby, mecze 2 x 2,5 min). Gośćmi specjalnymi tych ostatnich zmagań będą: AZS AWF Warszawa RUGBY i Wilki Łódzkie.
Zdjęcia: Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl
Prawda jest taka, bez legendy łódzkiego i polskiego sportu, ikony rugby – Mirosława Żórawskiego nie byłoby tego turnieju, który znakomicie wpisał się w letni krajobraz Łodzi. Przed nami X edycja BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024. 3 sierpnia na plaży Manufaktury: gry i zabawy ruchowe z piłkami rugby dla dzieci (godz.12), mecze pokazowe plażowego rugby kobiet (godz.13), mecze pokazowe plażowego rugby juniorów (godz.14) oraz „gwóźdź programu” czyli turniej zespołów amatorskich (godz.15).
Mirosław Żórawski: – W X jubileuszowym turnieju BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024 emocji nie zabraknie. Ostatnim punktem całodziennej imprezy na plaży Manufaktury będzie turniej amatorów. Ekipy będą się zbierać i kompletować do ostatniej chwili, bo w tym przypadku, poza sportową rywalizacją, liczy się przede wszystkim dobra zabawa. Już od dekady zapraszam wszystkich chętnych do uproszczonej i bezpiecznej gry w rugby na piasku, gry atrakcyjnej ale wymagającej pewnego przygotowania fizycznego. Dlatego też, podobnie jak w latach poprzednich, można spróbować swoich sił oraz przygotować się do turnieju podczas lipcowego cyklu treningowego (wszystkie wtorki w Manufakturze o godz.18).
Bywały takie lata, że turniej otrzymywał nazwę sponsorskiego, bowiem większość stanowiły ekipy sponsorów oraz partnerów ekstraligowej drużyny rugby. Absolutny rekord padł w roku 2018, kiedy do rywalizacji zgłosiło się aż 16 drużyn sponsorskich (ostatecznie wystąpiło 15). Oczywiście dla bezpieczeństwa, podniesienia sportowego poziomu oraz specjalnego instruktażu rugby, do każdej takiej ekipy dołączał 1 lub 2 byłych zawodników/zawodniczek.
W ostatnich latach turniej zmienił charakter na czysto amatorski, a większość uczestników stanowili sympatycy rugby oraz nasi najwierniejsi kibice. Jedna rzecz się nie zmieniła i nie może zmienić: wspólna gra oraz plażowa zabawa z udziałem dawnych zawodniczek i zawodników. W ten sposób tworzy się niepowtarzalna okazja do międzypokoleniowych oraz rodzinnych spotkań.
Adam Kociński będzie miał okazję zagrać z bratem Jackiem oraz swoimi synami: Jankiem i Maciejem. Piotr Serafin nie będzie miał lepszej okazji do stworzenia drużyny z synami: Przemkiem i Jurkiem. Tomasz Cisak może zagrać wspólnie z żoną Małgorzatą oraz synem Bartkiem, liczymy również na udział jego brata Krzysztofa. Na plażowe treningi przychodzi Grzegorz Dułka z synem Alanem, który trenuje w mini-żakach.
Podczas ostatnich zajęć szalał i przypomniał swoje lata świetności Mateusz Matyjak, chociaż doskonale dawała sobie radę jego żona Zuzanna (wiadomo…piłkarka ręczna). Mamy też mocne rodziny-drużyny z ekipy Budo on Tour, po raz kolejny zagrają razem Marta i Rafał Staszewscy z synem Tomkiem oraz Joanna i Piotr Wojnarscy z synem Czesiem. Krzysztof Justyński bardzo chciałby zagrać z żoną i dawną rugbistką Atomówek Magdą, ale w turnieju amatorów obowiązuje zakaz gry czynnych zawodników ligowych.
Na deser już pozostaje pytanie czy organizator turnieju Mirosław Żórawski po raz pierwszy zagra ze swoim bratankiem Łukaszem, dla którego wujek był dawno temu pierwszym trenerem… Myślę, że powstanie jeszcze kilka rodzinnych teamów, które będą miały doskonałą okazję do wspólnego sportowego zdjęcia.
Wielkie brawa. W podbramkowej sytuacji, gdy rugbowe struktury rozpadały się niczym domek z kart, Krzysztof Szulc zrobił skutecznie wszystko, żeby wspólnymi siłami uratować młodzieżowe rugby, a teraz chce iść dalej w nowych barwach – UKS Jedynka Łódź. Takich ludzi łódzkiego rugby, łódzkiego sportu – z charakterem, determinacją, oddaniem, walczących skutecznie do końca o ważne cele, ceniłem i cenię wyjątkowo. Oni dają nadzieję i wiarę w lepszą przyszłość!
Tak o wszystkim opowiada Krzysztof Szulc: – Rozpoczynając sezon myśleliśmy, że wszystko będzie szło zgodnie z planem. Na bazie sukcesu seniorów z Aleksandrowa, dla których byliśmy zapleczem szkoleniowym, kolejni nasi wychowankowie rozpoczęli przygodę z dorosłym rugby. Akademia została zgłoszona do rozgrywek ogólnopolskich pod szyldem Budowlani Rugby SA.
Jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała plany rozwojowe naszych grup młodzieżowych. Kłopoty finansowo organizacyjne spychały drużynę seniorów w niebyt. Odbiło się to również na funkcjonowaniu akademii, mimo to dzielnie walczyliśmy na jesień w CLK i CLJ II liga oraz GPJ 7. Juniorzy w drugiej lidze wygrali wszystkie swoje mecze, kadeci w dwóch turniejach uplasowali się na trzecim miejscu. Niestety ze względów finansowych i organizacyjnych nie przystąpiliśmy do rozgrywek dzieci i młodzieży.
Trzy dni przed zamknięciem wiosennego okna transferowego spadła na nas wiadomość o wycofaniu z rozgrywek ekstraligi rugby Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. Konsternacja, co robimy, odcięte wszystkie fundusze, brak finansowania wyjazdów i obiektów treningowych. Decyzja mogła być tylko jedna – ratujemy młodzież. Szybki kontakt z władzami spółki i zgoda na przeniesienie młodzieży do stowarzyszenia UKS , w którym sekretarzem jest trener współpracujący z nami Andrzej Zybert.
Natychmiastowe spotkanie z prezesem PZR Jarosławem Prasałem, przedstawienie zaistniałej sytuacji i rozmowa co dalej. Zgoda ze strony PZR i pomoc w ogarnięciu spraw biurowych, przedłużone okienko transferowe o tydzień, możliwość kontynuacji rozgrywek z zachowaniem punktacji z jesieni, za co jeszcze raz dziękuję zarządowi PZR z prezesem Prasałem na czele.
Udało się uratować to, co budowaliśmy przez ostatnie lata, dzięki zaangażowaniu trenerów, rodziców i ludzi dobrej woli. Przystąpiliśmy do wiosennych rozgrywek, pełni nadziei i obaw, jako UKS Jedynka Łódź. Obaw o finansowanie, o obiekty treningowe.
Pomocną dłoń wyciągnął MOSiR, podpisaliśmy umowę, a naszą bazą treningową pozostała Łodzianka. Nie było łatwo, obiekty pochłaniały i pochłaniają większą część naszego budżetu, a tu przed nami były wyjazdy do Częstochowy, Siedlec i Krakowa oraz organizacja turnieju finałowego kadetów w Łodzi. Kolejny raz pomocną dłoń wyciągnęli rodzice i dobrzy ludzie.
Rodzice własnymi samochodami transportowali naszych zawodników na turnieje i pomogli w organizacji turnieju w Łodzi. Dobrzy ludzie związani z rugby wzięli na siebie koszty organizacji finału. Dziś jeszcze raz chcę wszystkim za to serdecznie podziękować. Dokończyliśmy rozgrywki kadetów i juniorów w II lidze osiągając odpowiednio drugie i pierwsze miejsce. Niestety, ze względów finansowych musieliśmy wycofać się z GPJ 7.
Mimo wszystkich zawirowań jestem bardzo dumny z osiągnięć naszych zawodników, ich regularne treningi i zaangażowanie przynoszą stały progres. Mamy już swoich reprezentantów Polski. To Dawid Hoff i Kacper Krupa. Inni nasi zdolni gracze są powoływani na zgrupowania kadr wojewódzkich. Oczywiście jeszcze nie dorównujemy potentatom w naszym kraju, choćby ze względu na to, że jesteśmy młodym klubem. Wszyscy wiemy, że prawidłową piramidę szkoleniową buduje się latami, ale jesteśmy na dobrej drodze. Swoją historię piszemy na nowo. Jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o naszą przyszłość. Bardzo się cieszę, że udało nam się to wszystko uratować.
Teraz przed nami okres ciężkiej pracy poza boiskiem. Musimy pozyskać sponsorów, by akademia mogła prężnie i stabilnie funkcjonować, chcemy by powstała drużyna seniorów (na chwilę obecną tylko rugby 7), by nasi młodzi zawodnicy mieli do czego dążyć i gdzie się sprawdzać.
Jeszcze raz chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do uratowania akademii – trenerom: Andrzejowi Zybertowi za szybkie decyzje, Mirkowi Żórawskiemu i Przemkowi Szyburskiemu za stałe wsparcie i pomoc, ale szczególnie rodzicom naszych zawodników, za to że jesteście, ufacie i wierzycie w to, co robimy. A wszystkich chętnych zapraszamy do współpracy, razem wychowujmy młodych sportowców!
Pierwsza reprezentacja kobiet w rugby walczy o awans na igrzyska. Mnie cieszy, że dyscyplina się wśród pań rozwija. Na obiektach KS Budowlani przy ul. Górniczej odbyła się pierwsza konsultacja Kadry Wojewódzkiej Juniora Młodszego Kobiet. W konsultacji na zaproszenie trenerów udział wzięły też zawodniczki drużyn seniorskich Venol Atomówki Łódź i Budowlani Łódź, które zagrały sparingi z młodszymi koleżankami i między sobą. W akcji udział wzięło ponad 30 zawodniczek. Spora liczba. To cieszy!
Pierwszego dnia zawodniczki doskonaliły swoje umiejętności podczas dwóch treningów: na pierwszym prowadzonym przez Zbigniewa Grądysa położono nacisk na grę ręką, podczas drugiego prowadzonego przez Patrycję Badowską skupiono się na kontakcie i szlifowaniu szarży oraz gry w przegrupowaniach. W treningach pomagały trenerki Karolina Stokowska i Natalia Czapnik. Drugiego dnia na pierwszym treningu skupiono się na stałych fragmentach gry, a następnie rozegrano sparingi.
– To udana akcja– mówi Zbigniew Grądys trener Venol Atomówki Łódź – Mam nadzieję, że będziemy mogli częściej takie organizować i wspólnie się spotykać. Cieszy mnie fakt że mamy coraz więcej trenerek. Patrycja Badowska zaczynała swoją przygodę z rugby razem ze mną a teraz z sukcesami prowadzi drużyny w KS Budowlani Łódź – jestem z niej dumny. Dodatkowo trzy kolejne trenerki szkolą się. to: Karolina Stokowska z KS Budowlani Łódź, Natalia Czapnik i Angelika Kołodziejczyk z Venol Atomówki Łódź.
Drużyna U16 Venolek pojechała do Poznania na zaproszenie Arka Mąkiny, gdzie trenować będą wspólnie z drużynami: Tytan Gniezno i Amazonki Lublin. W niedzielę zespoły rozegrają mini turniej podczas Wielkopolskiej Ligi Rugby 7. Jest to kolejny etap przygotowań do rundy wiosennej Mistrzostw Polski Kobiet U16 w Rugby7.
Reprezentacja Polski w towarzyskim starciu w Łodzi na stadionie im. Władysława Króla uległa Gruzji 26:52 (14:19) w „Wielkim Meczu Przyjaźni” z okazji 30. rocznicy podpisania „Traktatu o przyjaźni i współpracy między Rzeczypospolitą Polską, a Republiką Gruzji”. Na tle zawodników z ligi gruzińskiej, którzy tworzyli kadrę na ten mecz, zespół Chrisa Hitta prezentowała się poprawnie i udowodnił, że cały czas robi postępy – podaje biuro prasowe PZR.
Spotkanie z Gruzją, aktualnymi mistrzami Europy i drużyną, którą zobaczymy w tegorocznym Pucharze Świata we Francji, to dla naszej drużyny doskonały sprawdzian tego, jaki progres poczyniła w ostatnich miesiącach, a także jak dużo brakuje nam do drużyn kalibru Gruzinów.
Spotkanie rozpoczęło się niejako zgodnie z przewidywaniami, bo już w 4. minucie Gruzini zdobyli przyłożenie, wykończone celnym kopem na słupy przez Dawida Modzwgriszwiliego. Jakby tego było mało, 120 sekund później żółtą kartkę obejrzał Robert Wójtowicz i musieliśmy radzić sobie w osłabieniu.
Jednak ambitnie grający Polacy kompletnie zaskoczyli rywali, bowiem dwa razy postawili się w młynie Gruzinom pod ich polem punktowym, Dawid Plichta szybko wyciągnął piłkę z formacji, oddał do Dawida Banaszka, a ten po sprytnym zwodzie wywiódł w pole obrońców i oddał do debiutującego Nicolasa Saboritta, który wpadł na pole punktowe i zdobył pierwsze przyłożenie dla Polaków. Kilkadziesiąt sekund później celnie podwyższył jeden z bohaterów tej akcji Banaszek i dość nieoczekiwanie doprowadziliśmy do remisu 7:7. Potem trwała walka, Polacy nie dawali za wygraną. W 54. minucie kapitalnie w obronie zachował się Saboritt, który „rozczytał” zagranie Gruzinów, przejął piłkę, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i przyłożył ją między słupami, ułatwiając podwyższenie Banaszkowi, który dopełnił formalności i doprowadził do remisu 26:26 i zapachniało sensacją. Na chwilę, bowiem Gruzini wzięli się do roboty, pokazali swoją moc, wygrywając zdecydowanie i zasłużenie.
– W ostatnich 20 minutach zabrakło trochę siły, bo za nami cały, ciężki sezon. Myślę jednak, że dobrze się zaprezentowaliśmy, a jak na tak eksperymentalny skład dobrze wypadliśmy, zdobyliśmy punkty i mieliśmy kilka kontynuacyjnych akcji. Takie mecze są po to, by zbierać informacje i doświadczenia. Niektórzy spisywali nas na pożarcie, ale jak widać, nie było aż tak źle – podsumował kapitan Piotr Zeszutek.
Polska – Gruzja 26:52 (14:19)
Polska: Nicolas Saborit 10, Dawid Banaszek 6, Jakub Wojtkowski 5, Peter Hudson-Kowalewicz 5
Master Pharm Rugby Łódź znów są w ścisłej czołówce ekstraligi i wiosną chcą powalczyć o medale. Łodzianie zdobyli 33 punkty, sześć meczów wygrali, jeden zremisowali, dwa przegrali.
Trener Przemysław Szyburski: – Jestem bardzo zadowolony, nie, muszę wręcz powiedzieć, dumny z postawy drużyny w rundzie jesiennej. Zespół jest w przebudowie, pojawili się nowi, także młodzi, zdolni zawodnicy, a mimo to moi podopieczni okazali się groźni dla wszystkich drużyn ekstraligi. Pokazali wysoki poziom gry i tylko jeden mecz pozostawił spory niedosyt.
– Przegrany mecz z Ogniwem Sopot w Łodzi?
– Tak. Przegraliśmy go zasłużenie, ale gdybyśmy go lepiej rozegrali taktycznie, porażka nie musiała się nam przydarzyć.
– Kogo by pan szczególnie wyróżnił?
– Nikt nie zawiódł, to bezcenne. Na chłopakach można było polegać jak na Zawiszy. Udało się stworzyć udaną mieszankę rutyny z młodością, w dużej mierze dzięki świetnej pracy i współpracy ze sztabem szkoleniowym kapitana Piotrka Karpińskiego. Fantastyczną formę i niebywałą skuteczność prezentował Vitalij Kramarenko. Bardzo dobrze wprowadzili się do drużyny młodzi, inteligentni, potrafiący czytać grę zawodnicy – bracia Chain.
Cele?
– Jak zawsze ambitne, chcemy powalczyć o odzyskanie mistrzowskiego tytułu. Będziemy potrzebowali jednak uzupełnić kadrę o dwóch – trzech wartościowych graczy, żeby mieć większe pole manewru i szukania nowych rozwiązań taktycznych. I zatrzymać wszystkich liderów zespołu!
Jest to możliwe?
Jest, ale musimy z czystą kartą wejść w nowy rok. Trzeba wyprostować wszystkie sprawy finansowe i organizacyjne. Skupić się na przygotowaniach, które zaczniemy w połowie grudnia i z głową wolną od problemów przystąpić wiosną do ligowej walki.
Przez ponad 30 lat pisałem, bardzo często o sporcie, wzbudzający spore emocje felietonik Ryżową Szczotką w Expressie Ilustrowanym. Uznałem, że warto do niego wrócić. Wiele się zmieniło, a jednak nadal są sprawy, które wymagają komentarza bez owijania w bawełnę.
Pisze z Łodzi sobie szkodzi - tak tytułował swoje felietony znakomity Zbyszek Wojciechowski. Inny świetny dziennikarz Antoś Piontek mówił, że w sporcie jak w żadnej innej dziedzinie życia widać czarno na białym w całej jaskrawości otaczającą nas rzeczywistość. Do tych dwóch prawd chcę nadal nawiązywać.