
Azetesiacy od lewej: Marek Krochmalski, Krzysztof Węglarski, Maksymilian Szwed i Lech Leszczyński Fot. AZS Łódź
Dziś na taką medalową zdobycz nikt nie liczy. A przecież jeszcze nie tak dawno polscy lekkoatleci zdobywali w mistrzostwach świata po osiem – dziewięć medali. Piękne czasy, ale chyba szybko nie wrócą. Fachowcy wieszczą niczym Kasandra. Zaczynające się w sobotę mistrzostwa świata w Tokio mogą okazać się dla Polski najgorsze od lat.
– Przed nami wymagające zawody, nie można tego ukrywać. Nasza reprezentacja przechodzi zmianę pokoleniową. Mamy naprawdę uzdolnioną młodzież. To jest przyszłość naszego sportu, która z optymizmem pozwala nam patrzeć na kolejne lata – mówi prezes PZLA Sebastian Chmara.

Kajetan Duszyński Fot. AZS Łódź
No dobrze, a co teraz w Tokio? Powiedzmy sobie szczerze, że nie ma w naszej kadrze pewniaka do podium. Trzeba liczyć na miłą niespodziankę, a może niespodzianki.
W Tokio wystąpi 62 polskich lekkoatletów – 36 kobiet i 26 mężczyzn, w tym czworo zawodników z naszego regionu. Kinga Królik (Azymut Pabianice) pobiegnie na 3000 m z przeszkodami. Maksymilian Szwed wystartuje w sztafecie mikst 4×400 m, w sztafecie 4×400 m i w biegu na 400 m. W obu sztafetach ma się też pokazać inny azetesiak – Kajetan Duszyński. W chodzie na 20 km i na 35 km wystartuje Maher Ben Hlima (RKS Łódź).

Maksymilian Szwed Fot. AZS Łódź
Już pierwszego dnia mistrzostw nasi będą rywalizować w konkurencji, która może przynieść medal i tchnąć ducha pozytywnej sportowej energii w nasz team. Ba, łodzianin Maksymilian Szwed jest pewien, że w Tokio celem miksta 4×400 m, w którym wystartuje m.in. obok Kajetana Duszyńskiego, będzie podium. Finałowe zmagania mniej więcej w sobotę o godz. 15.20. Transmisja w TVP Sport i TVP 1. Osiągane topowe wyniki sztafety pozwalają być ostrożnym optymistą. Oby nadzieje Maksymiliana nie okazały się płonne…
Dodaj komentarz