Rezerwowy Pafka

Tag: spoert

Dawno, bardzo dawno nie było tak udanego weekendu w polskim rugby. Czy pojawiło się światełko w tunelu?

Fot. PZR

Polskie rugby siedmioosobowe ma za sobą doskonały weekend. Nasza juniorska reprezentacja osiągnęła wielki sukces, zwyciężając w turnieju Rugby Europe Sevens Trophy U18 w Ząbkach i tym samym zapewniła sobie awans do rozgrywek Championship w kolejnym roku – podaje biuro prasowe PZR!

W finale nasza reprezentacja zagrała z Luksemburgiem. Do ostatniego gwizdka pozostały dwie minuty, a na tablicy pojawił się wynik 21:12 dla naszej drużyny. Tę końcówkę młodzi Polacy rozegrali jednak jak weterani – spokojnie kontrolując sytuację. Gdy wydawało się, że rywale mogą pokusić się o jeszcze jedno przyłożenie, na boisku wszedł na zmianę Oliwer Bydłoń, który niczym as wyciągnięty z rękawa wygrał dla Polaków młyn i pozwolił na oddech w ostatnich sekundach.

– Podołaliśmy zadaniu. To był ciężki turniej, bo pogoda nie rozpieszczała i graliśmy cały czas przy temperaturze powyżej 30 stopni. To się wyraźnie przekładało na grę, która była wolniejsza. Chłopaki nie tylko sprostali wyzwaniu, ale również zakończyli turniej bez większych urazów, co dla mnie jako trenera jest równie istotne, bo teraz możemy w pełni cieszyć się z odniesionego zwycięstwa i awansu . powiedział trener Łukasz Szablewski.

– Po rozczarowującym występie w Zagrzebiu, przede wszystkim chcieliśmy się przegrupować, poukładać grę i poprawić kilka rzeczy, które nie funkcjonowały prawidłowo – mówił przed turniejem Rugby Europe Sevens Trophy Series w Budapeszcie trener seniorów Chris Davies. I to się udało. Polacy zajęli trzecie miejsce.

– Myślę, że udowodniliśmy w ten weekend w Budapeszcie, że potrafimy grać w rugby 7. W pierwszej kolejności podziękowania należą się zawodnikom i sztabowi, za wsparcie i zaufanie dla planu, który wprowadziłem. Zmiany nie przyjdą z dnia na dzień. Pracujemy razem dopiero 13 miesięcy i wiem, że teraz będzie już tylko lepiej. To był przebłysk światła z kierunku, w którym podążamy. Chcemy osiągnąć dużo więcej! A im więcej ze sobą przebywamy, im więcej gramy turniejów i znajdujemy się pod presją, tym lepsi będziemy – podsumował walijski szkoleniowiec naszej kadry.

Na koniec Polaków spotkało jeszcze jedno wyróżnienie. Graczem turnieju został Lucas Niedzwiecki (zawodnik KS Budowlani Łódź). – Jestem bardzo szczęśliwy i ta chwila wydaje się dość surrealistyczna. Czuję wielką dumę i radość, że mogłem być częścią tej drużyny i walczyć z chłopakami na boisku – powiedział zawodnik, który wychował się i nauczył grać w rugby w Australii.

Brzezińska Liga Piłki Nożnej. Sześć miesięcy zmagań i triumf debiutanta – Drink Team z Lipiec Reymontowskich i okolic

Zdjęcia: Roksana Rybak Fotografia

Po ponad 6 miesiącach zmagań poznaliśmy nowego piłkarskiego mistrza Brzezin. Jest nim Drink Team – zespół, który zadebiutował w tym roku w Brzezińskiej Lidze Piłki Nożnej. I zrobił to w najlepszym możliwym stylu!

Mówi Mateusz Cieślak: Do finału, zaplanowanego dotarło dwóch debiutantów. Drink Team to zespół prowadzony przez Tomasza Klimczyka, w skład którego wchodzą zawodnicy głównie z Lipiec Reymontowskich, Drzewiec oraz pobliskich miejscowości. Ich rywalem okazał się Team Grospol – drużyna prowadzona przez Patryka Winciorka, zasilana głównie przez zawodników z Jeżowa, Słupii, Białynina, z pojedynczymi nazwiskami z Brzezin i Łodzi. Co ciekawe, to pierwszy finał w historii rozgrywek, w którym zagrały wyłącznie drużyny z drugiego koszyka (miejsca 5-8 w rundzie ligowej).

Obie drużyny przystąpiły do meczu w niemal najmocniejszych składach, co przełożyło się na wysoki poziom widowiska. Drink Team zdołał zebrać aż 15 zawodników, a Team Grospol niewiele mniej – 13. Od pierwszych minut było widać, że obie drużyny stawiają na ofensywny, momentami nawet agresywny futbol, dlatego nie trzeba było długo czekać na pierwsze trafienia. Początkowo wymiana ciosów była bardzo równa i żaden z zespołów nie dawał rady wyjść na wyższe niż jednobramkowe prowadzenie.

Worek z bramkami rozwiązał się jednak po zmianie stron. Wówczas Drink Team wykorzystał kilka potknięć rywali i odskoczył na trzybramkowe prowadzenie, po czym przystąpił do organizowania defensywy. Obrona była bardzo skuteczna i na kilka minut przed końcem mieliśmy wynik 8:5. Wszystko wskazywało na to, że Drink Team zostanie nowym mistrzem i tak też się stało. W samej końcówce obie drużyny zdołały jeszcze strzelić po jednym golu, a mecz zakończył się wynikiem 9:6.

Tuż po końcowym gwizdku sędziego (a dokładniej dwóch sędziów – zawody prowadzili wspólnie Janusz Witkowski i Grzegorz Chudzyński) świeżo upieczeni mistrzowie rozpoczęli celebrację. Puchar dla zwycięzców, statuetkę dla wicemistrzów, a także medale dla obu drużyn wręczyli: dyrektor Centrum Kultury Fizycznej Daniel Nawrocki, organizator rozgrywek Mateusz Cieślak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Brzezinach Zbigniew Zieliński oraz dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Brzezinach Ilona Bieńkowska. Nie obyło się także bez gratulacji oraz wspólnego zdjęcia obu drużyn.

Tuż przed finałem, o godz. 15:00 w meczu o 3. miejsce Hakuna Matata pokonała JRK Meble 11:5. I w tym meczu obejrzeliśmy dużo pięknych bramek i składnych akcji, choć (co zrozumiałe) panowała w nim dużo spokojniejsza atmosfera niż w finale. Dla zadziwiającej w tym roku Hakuny było to pierwsze tak poważne wyróżnienie w ich dwuletniej historii. Drugim okazało się zdobycie korony króla strzelców przez Kacpra Staszewskiego, który zakończył zmagania z 15 golami na koncie.

Drink Team to nie pierwszy debiutant, który rozpoczyna przygodę z ligą od mistrzostwa. Po złote medale w swoim debiutanckim sezonie sięgały także: Zdrowie Rogów (2016), Red Devils (2017), JRK Meble (2019) i Lumumby Łódź (2021).

Organizatorzy rozgrywek dziękują sponsorom i partnerom za wsparcie finansowe i rzeczowe. Podziękowania kierowane są do firm: GEOWORK, Instalator24 Robert Zalewski, Winnica Smolis, restauracja Zapiekane, pizzeria Polano. Osobne, równie wielkie brawa składane są dla zawodników wszystkich 14 drużyn (Drink Team, Team Grospol, Hakuna Matata, JRK Meble, GXO, Polonia Niesułków, Wybrzeże Klatki Schodowej, Polano do Strzału, Misie, OKS, Jagermajstry, Billy Boys, Zielona Strona Mocy, Niechciani F.C.) za wspólną, ponad półroczną sportową rywalizację i napisanie kolejnej karty w 10-letniej historii Brzezińskiej Ligi Piłki Nożnej.

Master Pharm Rugby Łódź. Kontuzjowani gracze czują się coraz lepiej. Wszyscy mocno trenują, bo chcą być dobrze przygotowani do ostatniego meczu jesieni

Fot. pzrugby.pl

W dziewiątej, ostatniej do rozegrania w tym roku kolejce ekstraligi trzeci w tabeli drużyna Master Pharm Rugby Łódź podejmie szósty team zmagań, mającą medalowe ambicje Lechię Gdańsk.

Mecz 19 listopada o godz. 12 na Stadionie Miejskim przy al. Unii im Władysława Króla.

Najważniejsze pytanie na dziś brzmi – co z kontuzjowanymi łódzkimi zawodnikami?

Trener Przemysław Szyburski: – Uraz głowy Ołeksandra Shevchenki nie okazał się tak poważny, jak to początkowo wyglądało i zawodnik może trenować, podobnie jak Krystian Pogorzelski. Wielki krwiak już jest zdecydowanie mniejszy na kostce Krzysztofa Justyńskiego. Nie ma z nami czterech graczy: Patryk i Eryk Chainowe są na zgrupowaniu polskiej młodzieżówki, a Vitalij Kramarenko i Dmytro Prodeus pracują z pierwszą reprezentację Ukrainy.

Trenujemy trzy, potem cztery razy w tygodniu. Nie można narzekać. Nikt nie odpuszcza. Wszyscy chcą być jak najlepiej przygotowani do ostatniego pojedynku jesieni.

Ligowa premiera tuż tuż. Takiego futbolu Widzew powinien się bać

Widzew wszelkimi sposobami starał się ukryć ostatni mecz kontrolny przed oczami kibiców, dziennikarzy i ligowych rywali. Grał sparing tajny przez poufny ze Stalą Rzeszów. Tymczasem pierwszy ekstraklasowy (17 lipca, godz. 17.30, Szczecin) rywal łodzian – Pogoń – nie miał nic do ukrycia. W pierwszym spotkaniu eliminacji Ligi Konferencji Europy pokonał KR Reykjavik 4:1.

Przez 70 minut szczecinianie pokazywali futbol, którego Widzew powinien się bać. Znakomicie współpracowała ze sobą trójka ofensywnych graczy (w kolejności alfabetycznej): Drygas, Grosicki, Kowalczyk, która z łatwością budowała sobie przewagę w polu karnym rywali. Islandczycy momentami bezradnie mogli tylko patrzeć na to, co wyprawiają szczecinianie. Nic dziwnego, że cztery razy musieli wyjmować piłkę z siatki.

Na tym nie koniec złych wieści. Nie jest wykluczone, że zamiast w Ameryce w Szczecinie wyląduje były pomocnik ŁKS i Lecha – Dani Ramirez. Do wspomnianego wcześniej szczecińskiego trio będzie pasował znakomicie!

Co może pocieszać widzewiaków? Fakt, że po 70 minucie gra szczecinian siadła. Pogoń oddała inicjatywę rywalom, popełniała proste błędy, straciła gola. Czy zatem najpierw należy zmęczyć rywala upartą, konsekwentną grą czyli postawić autobus przed własnym polem karnym, a w końcówce ruszyć do skutecznego ataku?

Atutem łodzian może być też to, że szczecinianie będą zmęczeni pucharowym graniem i daleką podróżą, wszak 14 lipca o godz. 20.15 grają rewanżowy mecz z KR na Islandii.

Najważniejsza będzie jednak moim zdaniem jakość i skuteczność gry drużyny Janusza Niedźwiedzia. Miejmy nadzieję, że zrobi ona krok do przodu w stosunku do tego, co prezentowała w I lidze w rundzie wiosennej, bo inaczej mogą być spore kłopoty.

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑