Rezerwowy Pafka

Tag: spółki skarbu państwa

Do czego doprowadzi sportowa wojna polsko – polska pod flagą biało – czerwoną?!

Trwa sportowa wojna polsko – polska pod flagą biało – czerwoną rządu z PKOl, z której niestety dla polskiego sportu nic dobrego na razie nie wynika. Wojna trwa w najlepsze, ku uciesze gawiedzi, szef PKOl nie zamierza składać broni i będzie szukał kasy dla organizacji… za granicą, a polski sport jest w miejscu, w którym był, a wiadomo, że kto stoi w miejscu ten się cofa!

Cały czas mam nadzieję i czekam, że drepczący w miejscu minister sportu Sławomir Nitras podejmie w końcu fundamentalne decyzje, które wywrócą do góry nogami obowiązujący system. Choć muszę przyznać, że coraz częściej wydaje mi się ona płonna!

A jednak czekam, czekam…, że minister Nitras wreszcie ogłosi wszem i wobec, że spółki skarbu państwa na 100 procent nie będą już finansować klubów sportowych, ani bliskich temu lub innemu politykowi związków sportowych (sam program Klub nie wystarczy!). Skupią się na sporcie dzieci i młodzieży i wesprą mądry plan jego naprawy.

Na razie nic takiego się jednak nie dzieje.  Wręcz przeciwnie. Przykład : PGE czyli Polska Grupa Energetyczna została nowym sponsorem tytularnym Grot Budowlani Łódź. Po prostu niepojęte.

Minister nie doczeka się raczej klęski prezesa Radosława Piesiewicza. Tylko, co z tego? PKOl wymaga reformy – to pewne. Podobnie, jak związki sportowe, gdzie układy, kolesiostwo i niejasny do końca przepływ pieniędzy, powinny zostać przerwane i rozliczone. Na razie to wszystko tonie w nadmiarze wypowiadanych słów.

Jeszcze raz powtórzę: pierwszym reformatorskim ruchem ministra Nitrasa musi być nie tyle walka z szefem PKOl, co skończenie ze sportowym, czy tylko polskim, wybrykiem natury(?), czyli sponsorowaniem przez spółki skarbu państwa wybranych klubów sportowych!

PS: Tytuł mojego tekstu nawiązuje do tytułu genialnego literackiego debiutu Doroty Masłowskiej, powieści Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną. Nową powieść pisarki – Magiczna rana – też czyta się świetnie.

Czas najwyższy skończyć z tą patologią! Państwowe spółki nie są od tego, żeby finansować sportowe kluby i umilać życie… politykom

Doczekaliśmy się. Na niektóre polskie kluby i związki sportowe padł wielki strach. Co dalej z płynącą strumieniami kasą? Co nas czeka po odcięciu od państwowego koryta?!

Pisałem wiele, wiele razy, że finansowanie klubów sportowych przez państwowe koncerny jest niemoralne, prowadzi do wypaczania obrazu polskiego sportu i samej rywalizacji. Maluczcy pozbawieni takiego wsparcia są po prostu bez szans.

Tworem wymyślonym przez państwowy koncern PGE była siatkarska drużyna z Bełchatowa, opływająca w dostatki, kolekcjonująca dobrych graczy i medale. Gdyby nie to wsparcie takiej imponujące siatkarskiej hossy w Bełchatowie nigdy by nie było.

Sportowe Fakty: Kłopoty finansowe Grupy Azoty będą oznaczały upadek części polskiego sportu. Z rozgrywek mogą wycofać się wielokrotni mistrzowie Polski: siatkarski Chemik czy żużlowa Unia. Co ze zwycięzcami Ligi Mistrzów ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle?

Powiedzmy tak, kluby obracające państwowymi milionami były wyjątkowo atrakcyjne dla partyjnych aparatyczków. Tu sprawdzało się znakomicie powiedzenie: czy się stoi czy się leży kolejny tysiączek się należy. Na dodatek zawsze można było wypiąć pierś do orderu mówiąc: tak to ja, nie nikt inny, załatwiłem wam państwowe wsparcie. Musicie na mnie znów głosować! Jestem dobrodziejem regionu!

Najwyższy czas to ukrócić. Jestem za tym, żeby państwowe koncerny finansowały polski sport, ale nie było w tym partyjnej prywaty. Niech sponsorują hojnie sport dzieci i młodzieży, niech przeznaczają pieniądze na pomoc związkom sportowym, choćby przy organizacji rozgrywek, ale niech z daleka trzymają się od poszczególnych klubów i powiązanych z nimi polityków, bo to po prostu, jak widać na wielu przykładach, prowadzi do patologii!

Finansowanie polskiego sportu przez spółki skarbu państwa to obecnie patologia!

Idą nowe politycznie czasy. Miejmy nadzieję, że nastąpią one też w polskim sporcie. Na początek, żeby nie było cienia wątpliwości: jestem za tym, żeby spółki skarbu państwa finansowały polski sport. Ale na pewno nie w ten sposób, nie na tych zasadach, co dotychczas!

Obecnie obowiązuje prosta reguła: kto bliżej żłobu, kto się dopchał, kto ma wysoko ustawionego politycznie wujka, siostrzeńca, brata dziadka, to jego! Na niego i reprezentowany przez niego klub spływa deszcz mamony z naszych wspólnych pieniędzy. To prowadzi do patologii i niestety zamiast powszechnej dezaprobaty, co najwyżej kończy się na prześmiewczych memach. Otóż nie, trzeba walczyć z tą sportową patologią. Musi być po prostu sprawiedliwiej.

Pomysł wydaje się prosty: spółki skarbu państwa finansują sport dzieci i młodzieży – wspierając rozgrywki czy organizowane imprezy sportowo – rekreacyjne. To po pierwsze, a po drugie: spółki skarbu państwa sponsorują nie poszczególne kluby, a rozgrywki i zawody prowadzone i organizowane przez związki sportowe.

Ba, żeby tak się stało, trzeba najpierw zrobić wielki reset, czyli uczynić ze związków sportowych organizacje do których my, obywatele mamy pełne zaufanie. Niestety, tak dzisiaj nie jest. Wiele, ba większość z nich, obrasta w organizacyjne absurdy, wspierając swoich, kolesiów, tolerując układy i układziki i uprawiając prywatę wręcz w karykaturalnej formie. Których związków to dotyczy? Każdy widzi! Dlatego najpierw wielki sportowy – organizacyjny reset, a potem pieniądze ze spółek skarbu państwa. To jest możliwe i wykonalne!

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑