
Idą nowe politycznie czasy. Miejmy nadzieję, że nastąpią one też w polskim sporcie. Na początek, żeby nie było cienia wątpliwości: jestem za tym, żeby spółki skarbu państwa finansowały polski sport. Ale na pewno nie w ten sposób, nie na tych zasadach, co dotychczas!
Obecnie obowiązuje prosta reguła: kto bliżej żłobu, kto się dopchał, kto ma wysoko ustawionego politycznie wujka, siostrzeńca, brata dziadka, to jego! Na niego i reprezentowany przez niego klub spływa deszcz mamony z naszych wspólnych pieniędzy. To prowadzi do patologii i niestety zamiast powszechnej dezaprobaty, co najwyżej kończy się na prześmiewczych memach. Otóż nie, trzeba walczyć z tą sportową patologią. Musi być po prostu sprawiedliwiej.
Pomysł wydaje się prosty: spółki skarbu państwa finansują sport dzieci i młodzieży – wspierając rozgrywki czy organizowane imprezy sportowo – rekreacyjne. To po pierwsze, a po drugie: spółki skarbu państwa sponsorują nie poszczególne kluby, a rozgrywki i zawody prowadzone i organizowane przez związki sportowe.
Ba, żeby tak się stało, trzeba najpierw zrobić wielki reset, czyli uczynić ze związków sportowych organizacje do których my, obywatele mamy pełne zaufanie. Niestety, tak dzisiaj nie jest. Wiele, ba większość z nich, obrasta w organizacyjne absurdy, wspierając swoich, kolesiów, tolerując układy i układziki i uprawiając prywatę wręcz w karykaturalnej formie. Których związków to dotyczy? Każdy widzi! Dlatego najpierw wielki sportowy – organizacyjny reset, a potem pieniądze ze spółek skarbu państwa. To jest możliwe i wykonalne!
Dodaj komentarz