Doczekaliśmy się. Na niektóre polskie kluby i związki sportowe padł wielki strach. Co dalej z płynącą strumieniami kasą? Co nas czeka po odcięciu od państwowego koryta?!

Pisałem wiele, wiele razy, że finansowanie klubów sportowych przez państwowe koncerny jest niemoralne, prowadzi do wypaczania obrazu polskiego sportu i samej rywalizacji. Maluczcy pozbawieni takiego wsparcia są po prostu bez szans.

Tworem wymyślonym przez państwowy koncern PGE była siatkarska drużyna z Bełchatowa, opływająca w dostatki, kolekcjonująca dobrych graczy i medale. Gdyby nie to wsparcie takiej imponujące siatkarskiej hossy w Bełchatowie nigdy by nie było.

Sportowe Fakty: Kłopoty finansowe Grupy Azoty będą oznaczały upadek części polskiego sportu. Z rozgrywek mogą wycofać się wielokrotni mistrzowie Polski: siatkarski Chemik czy żużlowa Unia. Co ze zwycięzcami Ligi Mistrzów ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle?

Powiedzmy tak, kluby obracające państwowymi milionami były wyjątkowo atrakcyjne dla partyjnych aparatyczków. Tu sprawdzało się znakomicie powiedzenie: czy się stoi czy się leży kolejny tysiączek się należy. Na dodatek zawsze można było wypiąć pierś do orderu mówiąc: tak to ja, nie nikt inny, załatwiłem wam państwowe wsparcie. Musicie na mnie znów głosować! Jestem dobrodziejem regionu!

Najwyższy czas to ukrócić. Jestem za tym, żeby państwowe koncerny finansowały polski sport, ale nie było w tym partyjnej prywaty. Niech sponsorują hojnie sport dzieci i młodzieży, niech przeznaczają pieniądze na pomoc związkom sportowym, choćby przy organizacji rozgrywek, ale niech z daleka trzymają się od poszczególnych klubów i powiązanych z nimi polityków, bo to po prostu, jak widać na wielu przykładach, prowadzi do patologii!