
Fot. widzew.com
Kto stoi w miejscu ten się cofa. I tak niestety przynajmniej na razie wygląda Widzew na tle ekstraklasowej rzeczywistości. Widać jak na na dłoni, że drużynie potrzebny jest transferowy impuls, który pozwoli zrobić kolejny sportowy krok do przodu. A zatem czekamy, czekamy…
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Spotkanie z Cracovią pokazało jak bardzo chce się pokazać z dobrej strony Said Hamulić. Gdy zyskał zaufanie trenera okazało się, że odwagi, przebojowości, ambicji i umiejętności mu nie brakuje. Może wkrótce stać się wartością dodaną Widzewa.
Zespół miał z tym kłopot – promowaniem młodych, ciekawych zawodników. Teraz jest do tego zmuszony z konieczności (ubogość kadry – kontuzje, brak transferów). I… Okazało się, że młodzi są w stanie dać radę. Z dobrej strony, pokazując kilka ciekawych zagrań pokazał sią 17-letni Nikodem Stachowicz.
Za nim pójdą inni? Oby! Była porażka, był remis, teraz czekamy na pierwsze ligowe zwycięstwo tej wiosny. 15 lutego o godz. 14.45 łodzianie zagrają we Wrocławiu z outsiderem – Śląskiem. Rywale nie tracą jeszcze nadziei na utrzymanie, zatem łatwo skóry nie sprzedadzą, ale na pewno Widzew jest w stanie odnieść trzecie wyjazdowe zwycięstwo. Łodzianie mają ich na swoim koncie w sumie siedem, rywale… jedno. To właściwie mówi samo za siebie.