Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Czy po ligowej wpadce ŁKS potrafi się zrehabilitować w meczu z zespołem prezentującym momentami futbolowe szaleństwo?!

Fot. ŁKS Łódź

Piłka nożna potrafi być okrutna i złośliwa, jak diabli. ŁKS niespodziewanie i diabelnie dla nas rozczarowująco przegrał z Chrobrym w Głogowie 1:2. Główny udział w tym mieli byli… ełkaesiacy: Kelechukwu, który strzelił gola na 2:1 i Dawid Arndt, który w końcówce skutecznie bronił groźnie strzały łodzian i został uznany za golkipera kolejki I ligi.

Negatywów było bez liku. niektóre kompromitujące ligowych piłkarzy ale… Spróbujmy poszukać pozytywów. Rezerwowy Mateusz Wysokiński dał dobry impuls drużynie, która po jego zjawieniu się na boisku, grała po prostu lepiej. Zaliczył też asystę przy golu Mateusza Lewandowskiego. Wygląda na to, że zasłużył sobie na zaufanie i miejsce w wyjściowym składzie.

Znów bardzo starał się Mateusz Książek i te starania były widoczne, a bez wątpienia najbardziej w 51 minucie pojedynku, gdy uratował ŁKS przed stratą gola, wybijając piłkę z linii bramkowej.

Nie da się jednak ukryć, że łodzianie jako drużyna rozpadli się niczym domek z kart i teraz trudno z niej będzie trenerowi Szymonowi Grabowskiemu stworzyć atrakcyjną talię z asami w rękawie. Może znów się jednak uda, jak po klęsce w Krakowie? Futbol potrafi być nieobliczalny i nieprzewidywalny.

Tym razem ŁKS zmierzy się ze Stalą Mielec i mecz nie będzie rozgrywany na obcym boisku, które ostatnio jest zmorą łodzian. W tym sezonie łodzianie nie zdobyli na wyjeździe żadnego punktu. Wygrali za to oba pojedynki u siebie: ze Zniczem 1:0 i Polonią Bytom 5:0. Stal zdobyła do tej pory raz trzy punkty i to na… wyjeździe. Po szalonym spotkaniu pokonała w Pruszkowie Znicz 5:4, strzelając i tracąc po trzy bramki w drugiej połowie pojedynku.

ŁKS podejmie Stal w piątek o godz. 18, a mecz pokazać ma TVP Sport.

Rugby League. Łódzkie Sroki bez porażki w sezonie zasadniczej. Teraz walka o tytuł mistrza Polski w Skierniewicach!

Fot. Sroki Łódź

Nowy Sącz stał się areną trzeciej rundy mistrzostw Polski Rugby League. Gospodarzami byli Biało-Czarni Nowy Sącz, ale to Łódzkie Sroki po raz kolejny pokazały klasę, kończąc sezon zasadniczy bez porażki.

Przemysław Kwiecień członek zarządu klub Sportowy Sroki Łódź: – Pierwszy mecz turnieju z Wildcats Góra Kalwaria zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Srok 22:4. Łodzianie zdominowali pierwszą połowę, narzucając tempo i budując solidną przewagę. Po przerwie Wildcats próbowali odrobić straty, ale ich zryw przyszedł za późno. Emocje sięgnęły zenitu w końcówce, gdy po ostrym starciu między zawodnikami sędzia pokazał dwie żółte kartki. Sroki utrzymały jednak kontrolę i pewnie wygrały.

W drugim spotkaniu łodzianie zmierzyli się z gospodarzami, Biało-Czarnymi Nowy Sącz. Tu nie było wątpliwości, kto rządzi na boisku. Sroki rozgromiły rywali 28:0, a 4 przyłożenia zdobył Mateusz Kowalewski. Z dobrej strony pokazał się też 19-letni Marcel Zajączkowski, który pewnie szarżował rywali, niestety przypłacił to poważną kontuzją barku, która wykluczy go z gry w finale.

 W innym meczu turnieju Biało-Czarni pokonali Wildcats 30:20, ale ostatecznie to zespół z Góry Kalwarii zagwarantował sobie miejsce w finale.

Po zmaganiach w Rugby League kibice w Nowym Sączu byli świadkami historycznego wydarzenia – pierwszego w Polsce meczu Touch Rugby na międzynarodowych zasadach FIT (Federation of International Touch). Sroki pokonały Biało-Czarnych Nowy Sącz 4:3 w zaciętym pokazowym starciu, pokazując swoją wszechstronność i zaangażowanie w rozwój rugby w Polsce.

Finał Mistrzostw Polski  odbędzie się 23 sierpnia 2025 roku w Skierniewicach. Rywalem Łódzkich Srok będą Wildcats Góra Kalwaria, z którymi łodzianie mają rachunki do wyrównania po porażce w finale sprzed roku.

Miała być Wielka Widzewska Ekstraklasowa Armada, a na razie jest ligowa rzeczywistość, która momentami… skrzeczy

Fot. Marcin Bryja, widzew.com

Miała być już teraz Wielka Widzewska Ekstraklasowa Armada, a na razie jest polska ligowa rzeczywistość, która momentami… skrzeczy. Po prostu. Na razie drużyna nie spisuje się na miarę wielkich oczekiwań i marzeń.

Nie ma co kryć, w ostatnim spotkaniu (z Wisłą Płock 1:1) miała niezbyt długie fazy dobrej gry, a tak: nieudane próby ataków i błędy w defensywie. Były piłkarz i trener Legii, teraz ekspert, Marek Jóźwiak w programie Loża Sportowa w Kanale Sportowym powiedział wprost, że jest rozczarowany Widzewem i dodał: Obrona to lekka groteska.

Jóźwiak pozytywnie ocenił powrót do podstawowego składu kapitana Bartłomieja Pawłowskiego. Inni nie byli już tak optymistyczni, mieli wątpliwości i to sporo, jeśli chodzi o jego grę. Pewnie podzielił ich zdanie trener Zeljko Sopić i po przerwie nie wpuścił Bartka na boisko.

Powiedzmy szczerze, wiele to w grze łodzian nie zmieniło. Jak bowiem marzyć o sukcesach, gdy z jednej strony brakuje solidnego środkowego obrońcy, a z drugiej ma się tylko jednego, na dodatek ostatnio kontuzjowanego, napastnika!

Pozytywne były wielkie, choć momentami chaotyczne, starania Mariusza Fornalczyka, o pokazanie się w grze i odgrywanie w niej większej roli. Piłkarz zaliczył 23 sprinty. Jak podał Krzysztof Marciniak z Canal+ Sport to było aż 572 pokonanych boiskowych metrów! Oby progres był widoczny z każdym kolejnym pojedynkiem, bo chłopak talent ma i w Widzewie gra.

Powiem ostrożnie: na ligową osobowość wyrasta Juljan Shehu, który ładną bramką, znów uratował skórę Widzewowi. Tylko tak dalej. Inni gracze drużyny powinni brać przykład z albańskiego pomocnika i po prostu do niego równać!

Złość trenera i zespołu na arbitra, za to że nie podyktował rzutu karnego, choć ten zdaniem wielu, w tym i mnie, należał się łodzianom, to tylko alibi, nie tłumaczy ligowej przeciętności drużyny. Sama sytuacja była kontrowersyjna, a ekspert sędziowski Rafał Rostkowski poparł decyzję arbitra Tomasza Kwiatkowskiego o odwołaniu jedenastki. Było minęło. Czas skupić się na najbliższej przyszłości.

Już w piątek o godz. 20.30 Widzew zagra na wyjeździe z Cracovią. Rywale, gdy grali w dziesięciu, zostali wprost zmiażdżeni przez Jagiellonię, która ostatecznie zwyciężyła 5:2. Trzeba jednak pamiętać, że krakowianie dwukrotnie prowadzili w tym spotkaniu, a ich piłkarz ujrzał czerwoną kartkę przy stanie 2:2.

Tak Widzew, jak i Cracovia w czterech meczach zdobyły po 7 punktów, wygrywając dwa ligowe starcia. Bez dwóch zdań w piątek nie będzie to łatwy ligowy pojedynek dla żadnej z walczących w Krakowie drużyn.

Gdyby ŁKS dziś miał takiego strzelca wyborowego, jakim był Władysław Soporek, to nie przegrywałby na zapleczu ekstraklasy z Chrobrym, a walczył o mistrzowski tytuł!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak – nie daje zapomnieć o największych postaciach łódzkiego klubu. 11 sierpnia 1976 roku zmarł jeden z najlepszych snajperów w historii klubu – Władysław Soporek.

Jacek, jak wielu, bardzo wielu fanów, też mocno przeżył porażkę ŁKS w Głogowie (1:2). Wierzy, że dla jego ukochanego klubu zaświeci jeszcze słoneczko i przypomina, że 10 sierpnia 1957 roku ŁKS po efektownym meczu pokonał Lecha Poznań 8:1. Soporek strzelił w tym pojedynku cztery bramki! Rok później też w połowie sierpnia pan Władysław – strzelec po prostu wyborowy – zdobył pięć goli w pojedynku z Zagłębiem Sosnowiec. Jacek: – Dwa mecze 9 goli, widać z tego, że sierpień to był jego ulubiony miesiąc!

W sumie Władysław Soporek w 161 meczach w barwach ŁKS zdobył 77 bramek. Wywalczył z łódzkim klubem Puchar Polski i zdobył z nim mistrzowski tytuł. Był królem strzelców rozgrywek I ligi (dzisiejsza ekstraklasa). W 1958 roku 19 razy trafił do bramki rywali.  Po wywalczeniu mistrzostwa Polski Soporek powiedział: – Prawdę mówiąc do rywalizacji o koronę króla strzelców nie przywiązywałem większej wagi. Na upartego mogłem strzelić więcej goli. Piłka nożna to jednak gra kolektywna. Zawsze rezygnowałem z rzutów karnych, które wykonywali inni nasi piłkarze.

Jacek Bogusiak: – Jego popularność w Łodzi była ogromna. Na ulicach zaczepiali go niemal wszyscy przechodnie. Podobało mi się to, że zawsze był skromny. Nawet po wielu latach od zdobycia mistrzostwa Polski, nigdy nie słyszałem, by się tym specjalnie chwalił.

Pierwszy ligowy remis Widzewa. Bramkowych emocji było na… pięć minut plus odwołany karny dla łodzian

Po meczu walki i pięciu szalonych, bramkowych minutach pierwszy ligowy remis Widzewa. Wpływ na skuteczność i taki, a nie inny wynik, mogła mieć nieobecność walczącego z urazem napastnika Bergiera (trzy strzelone bramki).

Początek spotkania to: twarda walka, dwa przechwyty piłki Fornalczyka na własnej połowie, nieudane kontry, proste straty piłek, dwie żółte kartki dla widzewiaków (Visus, Shehu). Mijały minuty, niewiele się działo, nie było składnych akcji, mocnych, celnych strzałów. Ot, ligowa nuda. Do czasu, do czasu…

W 36 min pierwsza groźna. choć trochę przypadkowa akcja gości została nagrodzona golem. Gdy dobrą piłkę dostaje Sekulski to nie ma przebacz. Napastnik ograł w polu karnym Visusa, a potem pewnym strzałem pokonał Kikolskiego.

To było pięć minut futbolowego trzęsienia ziemi. Działo się i to sporo. Widzew atakował, strzelał, Fornalczyk kasował kolejną kontrę rywali, a końcowym efektem tego ekscytującego fragmentu gry był gol dla łodzian. Po precyzyjny strzale Shehu za pola karnego, bramkarz Leszczyński nie próbował nawet interweniować. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy bliżsi zdobycia drugiej bramki byli goście, ale po uderzeniu głową Sekulskiego piłka odbiła się od poprzeczki.

W drugiej połowie z wielką ulgą odetchną Visus, bo w 58 min mógł ujrzeć drugą żółtą, w efekcie czerwoną, kartkę, po faulu na Sekulskim. Tym razem sędzia był dla widzewiaka łaskawy. Podobnie, jak kilka minut później dla Kalandadze. A co poza tym na boisku? Niewiele się działo.

Aż znów pokazał się Fornalczyk, dodajmy od razu znów z dobrej strony. Skrzydłowy wpadł jak burza w pole karne, a tam wszystko wskazywało na to, że faulował go Haglind-Sangre. Po analizie VAR sędzia Kwiatkowski, który najpierw przyznał łodzianom karnego, odwołał swoją decyzję. Wściekł się trener Stopić, za co arbiter ukarał go żółtą kartką. Uspokajał go… Gikiewicz. Mecz potrwał 10 minut dłużej. Widzew do końca walczył o zwycięstwo, ale strzały łodzian bronił Leszczyński.

Mecz oglądało 17 172  kibiców.

15 sierpnia o godz. 20.30 Widzew zagra na wyjeździe z Cracovią.

Widzew – Wisła Płock 1:1 (1:1)

0:1 – Sekulski (36), 1: 1- Shehu (41)
Widzew: Kikolski – Krajewski, Visus, Żyro, Gallapeni – Selahi (90+1, Hanousek) – Akere (61, Baena), Alvarez (90+1, Teklić), Shehu, Fornalczyk – Pawłowski (46, Czyż)

Beach Rugby Manufaktura 2025. Zabawa była przednia. Sportowych emocji nie brakowało. Uczestnicy i kibice bawili się świetnie

Nie mogło być inaczej. Turniej Beach Rugby Manufaktura 2025 udał się znakomicie. Była znakomita frekwencja, była dobra zabawa, ale i zacięta walka. Nikt się nie oszczędzał, choć upał wszystkim dawał popalić. Impreza podobała się licznym kibicom. Nic tylko gratulować i bić brawo. Przede wszystkim słowa uznania należą się pomysłodawcy i organizatorowi.

Od jedenastu lat turniej organizuje Mirosław Żórawski. Pomagają mu byli zawodnicy. Za spikerkę i pełną informacje o aktualnych wydarzeniach na rugbowej plaży odpowiadał dla przykładu Marcin Ociepa. Mirek nie byłyby sobą, gdyby nie pojawił się na piasku, broniąc barw jednej z drużyn. Sędzią był Ołeksandr Szewczenko, a kibicami: Witalij Kramarenko i Merab Gabunia.

A teraz wyniki. Najpierw były rugbowe gry i zabawy dla dzieci. W turnieju amatorów zwyciężyła Fundacja Bez Granic, przed UKS 1, Śremem, Hegemonami i Beach Side. W turnieju pań nie było mocnych na drużynę KS Budowlani Łódź. Drugie miejsce zajęły Venol Atomówki, trzecie Diablice, a czwarte Legia.

Mecz na obcym boisku i porażka. To zmora zmór ŁKS. Byli gracze łodzian ojcami zwycięstwa Chrobrego

Zdjęcia Artur Kraszewski

Przez chwilę było miło i szybko się skończyła. Wróciła ełkaesiacka zmora zmór czyli wyjazdowa beznadzieja. Wydawało się przez moment, że ŁKS ma nowy team mogący walczyć o marzenie czyli awans do ekstraklasy. Tymczasem przynajmniej na razie jest to powrót do siermiężnej piłkarskiej rzeczywistości z ostatniego sezonu.

ŁKS przegrał wyjazdowy mecz z nie najmocniejszym, tak się przynajmniej wydawała, Chrobrym Głogów. Na dodatek gwóźdź do łódzkiej trumny wbił były piłkarz łodzian. A inny były ełkaesiak bramkarz Arndt ratował w kilku sytuacjach gospodarzy przed stratą drugiej bramki. To tylko przelewa czarę goryczy.

ŁKS zaczął mecz śmiało, odważnie. Nie trwało to niestety długo. Im dalej w las, tym gorzej. Na dodatek łodzianie zbyt łatwo tracili bramki, a skoro sami byli mało skuteczni to musiało się to wszystko skończyć jak skończyło, czyli bolesną ligową porażką.

Trener ŁKS – Szymon Grabowski: – Jesteśmy bardzo źli z powodu tego, co pokazaliśmy w Głogowie. Myślę, że Chrobry zasłużył na zwycięstwo i gratuluję rywalowi. Sami sobie uświadomiliśmy, jak dużo pracy jeszcze przed nami, nawet w kwestii podejścia do obowiązków przez pełne dziewięćdziesiąt minut, a nie tylko momentami. W pierwszej połowie byliśmy zbyt bojaźliwi, brakowało nam kontroli w środku pola i doskoku do rywala. Klasowa drużyna, którą chcemy być, nie może tak łatwo stracić bramki na 1:2. To był gwóźdź, który nas przybił. Jest to dla nas bardzo surowa lekcja.

15 sierpnia o godz. 18 ŁKS podejmie Stal Mielec.

 Chrobry Głogów – ŁKS Łódź 2:1 (0:0)

1:0 – Mazur (54), 1:1 – Lewandowski (59), 2:1- Kelechukwu Ibe-Torti (60)

ŁKS: Bobek – Loffelsend, Rudol, Craciun, Książek (75, Fałowski), Kupczak, Ernst (55, Wysokiński), Hinokio (55, Szczepański), Młynarczyk (46, Balić), Krykun, Piasecki (46, Lewandowski).

Beach Side Rugby Manufaktura 2025 już w sobotę od godz. 12. Takiej frekwencji jeszcze nigdy nie było. Oj, będzie się działo!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Już w sobotę od godz. 12 niezwykle atrakcyjny i widowiskowy, jedenasty już, turniej Beach Side Rugby Manufaktura 2025. To może być wyjątkowa impreza pod względem frekwencji. Zgłosiło się do rywalizacji wiele drużyn kobiecych, nie odpuszczają amatorzy, w tym weterani polskiego, łódzkiego rugby. Jest też wielu chętnych do rugbowej zabawy dzieci, która zacznie imprezę w samo sobotnie południe.

Człowiek, który to wszystko wymyślił, organizuje i tym wszystkim kieruje czyli legenda polskiego rugby Mirosław Żórawski już zaciera ręce na sobotnie zmagania. Ostatni wtorkowy trening przeszedł wszelkie oczekiwania. Frekwencja była po prostu znakomita. Każdy chce być dobrze przygotowany do sobotniej rywalizacji.

W turnieju amatorów weźmie udział nomen omen 13 zespołów, niektóre pod wyjątkowo fantazyjnymi nazwami: Footy di Mare, Dinozaury Bełchatów, Geriavit G5, Grzmiące Foki, Profesorowie Rugby Zduńska Wola, Murcole.

Będzie moc dodatkowych atrakcji, a jedną z nich będą z pewnością okolicznościowe proporczyki odebrane z Tomadex SC, przygotowane przez stałego od lat od lat partnera plażówki – KEZZA.

Fot. Beach Side Rugby Manufaktura

Najważniejsze regulaminowe wytyczne dla Beach Side Rugby Manufaktura 2025:

-boisko posiada wymiary zbliżone do kwadratu 20 x 20 m

-czas gry wynosi 2×3 min (lub 2×2,5 min) + dogrywka do „złotego punktu” (mecz musi być rozstrzygnięty)

-składy 5-osobowe, ale jeśli drużyna ma problemy personalne możliwa jest gra w składach 4-osobowych (w amatorach może grać 1 dziecko nie wliczane do limitu)

-zmiany „hokejowe” możliwe w trakcie trwania gry, jednak z poszanowaniem zasad gry

-turniej ma charakter towarzyski, a wszelkie przypadki gry brutalnej i niesportowego zachowania są niedopuszczalne (wykluczenie zawodniczki/ka z meczu lub turnieju).

W Widzewie nowe ostro atakuje, ale stare trzyma się mocno. I bardzo dobrze, bo dzięki temu są zwycięstwa!

Fran Alvarez Fot. widzew.com

W Widzewie atak futbolowej nowości. Pojawiają się kolejni debiutanci, a tymczasem na razie wszystko pozostaje po staremu. Kluczowymi piłkarzami w zwycięskim meczu z GKS Katowice (3:0) byli doskonale znani i sprawdzeni w nie jednym futbolowym boju – Fran Alvarez i Juljan Shehu. Obaj aktywni, kreatywni, skuteczni. Fran zaliczył gola i asystę, Juljan – asystę, ale jego wpływ na grę drużyny był decydujący, Powiedzmy, że na boisku zawsze był tam, gdzie go potrzebowali koledzy – przejmował piłki, dokładnie je rozgrywał. Po prostu prawdziwy lider.

Jeżeli wszyscy nowi gracze drużyny, a zwłaszcza Mariusz Fornalczyk, będą grać na tym poziomie, co widzewscy rutyniarze, to kto wie, jak daleko drużyna zajdzie w ligowej batalii.

Jak trener Zeljko Sopić jesteśmy pełni uznania dla napastnika – Sebastiana Bergiera, który choć gra z urazem w trzecim meczu wpisuje się na listę strzelców. Pokazuje widzewski charakter, a to może okazać się decydujące w kluczowych momentach ligowej walki.

W kolejnym ekstraklasowym pojedynku 9 sierpnia o godz. 20.15 Widzew podejmie rewelację rozgrywek – Wisłę Płock (trzy mecze – 9 punktów, bramki 6-1). Po ostatnim zwycięstwie nad Piastem (2:0) trener Wisły Mariusz Misiura powiedział o swojej drużynie: – Za dyscyplinę taktyczną, za cierpienie, za poświęcenie, za znowu mądrość – duże słowa uznania. Byliśmy przygotowani na grę trzy na trzy, dwa na dwa, jeden na jeden. Byliśmy przygotowani na asekurację, więc uważam, że naprawdę wszystko dobrze grało w spotkaniu z Piastem.

Wraca kapitan drużyny Sroki Łódź. To doda pewności i spokoju w grze. Z kim nasza drużyna zmierzy się w wielkim finale?

Fot. Sroki Łódź

W sobotę Biało-Czarni Nowy Sącz będą gospodarzem trzeciej, decydującej rundy eliminacyjnej Mistrzostw Polski Rugby League. Plus dodatkowo pokazowy turniej Touch Rugby.

Przemysław Kwiecień – członek zarządu klubu Sroki Łódź:- Po zdecydowanych zwycięstwach w dwóch poprzednich rundach w Górze Kalwarii i Łodzi, mamy już zagwarantowane miejsce w finale. W Nowym Sączu będziemy mogli zagrać swobodnie, bez presji wyniku, utrzymując jednak pełną determinację, by umocnić pozycję lidera rozgrywek.

Kluczowym wzmocnieniem Srok w trzeciej rundzie będzie powrót kapitana Mateusza Kowalewskiego, który z powodów prywatnych opuścił turniej w Łodzi. Jego obecność na boisku wzmocni pewność siebie zespołu i doda więcej spokoju w grze.

– Jedziemy do Nowego Sącza pokazać nasze łódzkie rugby w eksperymentalnym składzie. Nie zmienia to faktu, że zwycięstwo jest celem w zbliżającym się turnieju. Chcemy wygrać sezon zasadniczy, potwierdzając swoją dominację na południu Polski!  – zapowiada kapitan Srok.

Po zakończeniu zmagań w Nowym Sączu poznamy drugiego finalistę mistrzostw Polski, który zmierzy się ze Srokami 24 sierpnia w Skierniewicach. Tam dwie najlepsze drużyny sezonu powalczą w tradycyjnej, trzynastoosobowej formule rugby league o tytuł.

Dodatkową atrakcją będzie pokazowy turniej Touch Rugby, zorganizowany przez Touch Polska, w którym Łódzkie Sroki również wezmą udział. Ta bezkontaktowa odmiana rugby przyciąga coraz więcej fanów, a Sroki swoją grą na pewno rozkręcą imprezę.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑