Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

UKS Jedynka systematycznie robi sportowe kroki do przodu. Cenne, że klubowi pomagają znani zawodnicy, którzy zapewniali Łodzi rugbowe medale!

Zdjęcia UKS Jedynka

UKS Jedynka to młodzieżowy rugbowy klub, który robi systematyczne kroki do przodu. Wielka w tym zasługa Krzysztofa Szulca, byłego czołowego łódzkiego zawodnika, zarazem dyrektora szkoły.

Krzysztof Szulc opowiada: – Cały czas budujemy klub. Byliśmy – jesteśmy. W Warszawie odbył się finał CLK II liga do którego przystąpiły 4 drużyny: UKS Jedynka, RC Częstochowa, Skra Warszawa i Rugby Rzeszów. W klasyfikacji generalnej po trzech turniejach zajmowaliśmy pierwsze miejsce więc w półfinale spotkaliśmy się z zawodnikami z Rzeszowa.

Mieliśmy w głowach wcześniejsze pojedynki z tą drużyną i mimo, że były one przez nas wygrane nie liczyliśmy na łatwe spotkanie. Tak też rozpoczął się półfinał od twardej walki z obu stron. Jednak to nasi zawodnicy okazali się lepiej przygotowani fizycznie i taktycznie, lepiej funkcjonowała obrona i z minuty na minutę rosła nasza przewaga. Ostatecznie wygrywamy wysoko (63:0).

Już wiedzieliśmy, że jeśli wygramy w finale spotkamy się ze Skrą Warszawa, która nieoczekiwanie pokonała RC Częstochowa. Podobnie jak w poprzednim meczu podeszliśmy w pełni skoncentrowani i było to widoczne od pierwszego gwizdka pani sędzi. Narzuciliśmy swój styl gry, uwidoczniła się przewaga w grze ofensywnej, jednocześnie bardzo dobrze funkcjonowała obrona. Ostatecznie pokonujemy drużynę z Warszawy (52:7).

Cieszy postawa naszych zawodników, widać stały postęp w grze. Ciężka praca w okresie przygotowawczym przyniosła efekty. Do drużyny dołączyło też kilku zawodników co pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość.

Teraz przygotowujemy się do pierwszego turnieju GP Kadetów 7 który odbędzie się 14 czerwca na stadionie K.S. Budowlani Łódź. Dodam jeszcze, że swoje sukcesy mamy również w juniorach, nasi czterej zawodnicy Stanisław Płomiński, Kacper Krupa, Filip Dobek i Sebastian Pruski, którzy w tym sezonie byli wypożyczeni K.S. Budowlani Wizja Med. Łódź zajęli II miejsce w mistrzostwach Polski juniorów.

Po rezygnacji BRSA funkcjonowanie naszej Akademii stało pod wielkim znakiem zapytania. Jednak zaangażowanie wielu ludzi, na czele z Andrzejem Zybertem, który jest sekretarzem UKS Jedynka, a jednocześnie trenerem współpracującym, pozwoliło uratować większą część tego co zbudowaliśmy. Teraz tworzymy nową historię, nowy klub, który chcemy rozwijać.

Z tego miejsca chciałem podziękować za wsparcie Urzędowi Miasta Łodzi, dzięki któremu mamy możliwość uczestniczyć w turniejach i trenować na obiekcie MOSiR Łodzianka. Chciałbym podziękować firmom które ufundowały nowe stroje meczowe i treningowe dla naszych zawodników: Ferrano (właściciel Paweł Wróbel) – producentowi garniturów i eleganckiej odzieży męskiej, którego do pomocy nam namówił Piotr Karpiński były kapitan naszej mistrzowskiej drużyny BUDO 2011Aleksandrów Łódzki oraz Dariuszowi Kaniowskiemu i Tomaszowi Kozakiewiczowi właścicielom firmy Pharmaverum – którzy w przeszłości również byli czołowymi zawodnikami Master Pharm Rugby Łódź. Należy również wspomnieć o wspaniałych rodzicach naszych zawodników, którzy zawsze są wsparciem i angażują się całym sercem w działalność klubu.

Chciałbym zaprosić wszystkich chętnych, którzy chcą spróbować swojej przygody z jajowatą piłką na treningi, które odbywają się w poniedziałki, wtorki i czwartki. Zapraszamy również wszystkie firmy i osoby indywidualne, które chciałyby wesprzeć rozwój naszej Akademii w różnych formach – jak wiemy sport pełni dużą rolę w wychowaniu dzieci.

Kompromitująca porażka Polaków. Panie Probierz, panu już dziękujemy. Daj pan sobie spokój z reprezentacją Polski!

Wielka awantura między liderem reprezentacji, a selekcjonerem zakończyła się, czego można było się spodziewać, kompletną degrengoladą drużyny, porażką ze słabeuszem. Reprezentacja zaprezentowała się na poziomie drużyny może numer 100, a może klasyfikowanej w rankingu FIFA jeszcze niżej i przegrała z Finlandią. Prawda jest oczywista. Michał Probierz już nic dobrego z tą reprezentacją nie zrobi. Po prostu trzeba mu natychmiast podziękować za pracę i ratować, co się da.

Polacy zaczęli mecz odważnie, agresywnie, wysokim pressingiem. Były dwa celne strzały, powiedzmy sobie, niegroźne. Wreszcie był znakomity atak skrzydłem Zalewskiego, ale Piątek, a za chwilę Cash zmarnowali 100-procentową sytuację.

A potem? Potem był polski, futbolowy kabaret. Próbował wybijać czy podawań piłkę Skorupski. Zrobi to fatalnie. Po serii błędów faulował rywala. W efekcie dał Finom prezent na gola z rzutu karnego. Ta okazja nie został zmarnowana. Gospodarze objęli prowadzenie, choć do tej pory nie mieli wiele do powiedzenia.

A po straconym golu? Patrząc na naszą grę, było jeszcze gorzej. Graliśmy wolno, niedokładnie, tracąc piłkę. Rywale mieli szansę na drugiego gola. Jak to dobrze, że jej nie wykorzystali.

W drugiej połowie mieliśmy atakować, tymczasem ratowała nas poprzeczka od straty drugiego gola. Broniliśmy się rozpaczliwie. A tak wynoszony wcześniej pod niebiosa przez polskich tzw. dziennikarskich fachowców Kiwior popełniał błąd za błędem.

Nasi się niby otrząsnęli. Próbowali stwarzać podbramkowe sytuacje. I co się stało? Nadziali się na klasyczną kontrę. Skrzypczak zachował się jak junior, a Kallman strzałem do pustej bramki wykończył składną akcję.

Nasi próbowali, ale bramkarz Finów – Hradecky spisywał się bez zarzutu. Do czasu. Zdeterminowali Polacy wepchnęli w końcu piłkę do bramki rywali, a stało się to udziałem Kiwiora po wrzucie z autu Casha.

Potem zaczął się najbardziej dramatyczny fragment pojedynku w Helsinkach. Na trybunach zasłabł kibic. Kilkadziesiąt minut trwała udana, co najważniejsza, akcja reanimacyjna. Ostatecznie mecz został wznowiony.

Polacy się starali, chcieli, ale bili głową w mur. Nic nie potrafili zrobić i przegrali. Doznali hańbiącej futbolowej porażki.

W drugim meczu naszej grupy Holandia pokonała Maltę 8:0.

Eliminacje mistrzostw świata

Finlandia – Polska 2:1 (1:0)

1:0 – Pohjanpalo (32, karny), 2:0 – Kallman (64), 2:1 – Kiwior (69)

Polska: Skorupski- Skrzypczak, Bednarek, Kiwior – Cash, Slisz, Szymański, Moder (86, Piotrowski), Zalewski – Piątek (86, Buksa), Świderski (58, Kamiński)

Kolejne mecze: 4 września: Holandia – Polska, 7 września: Polska – Finlandia, 8-9 października mecz towarzyski, 12 października: Litwa – Polska, 14 listopada: Polska – Holandia, 17 listopada: Malta – Polska. Ewentualny półfinał baraży 26 marca 2026, ew. finał baraży: 31 marca 2026.

To wyjątkowo prestiżowy Bieg Tyma – do pokonania 30 pięter i 793 stopnie Pałacu Kultury i Nauki. Jarosław Piechota wystartował w nim po raz dziewiąty

Zdjęcia: archiwum Jarosława Piechoty

Są takie biegi, w których udaje mi się startować od samego początku. I tak właśnie jest z Biegiem Tyma – mówi nasz najlepszy biegacz po schodach łodzianin Jarosław Piechota. I bardzo dobrze, że pan Jarek startuje w stolicy, bo to bieg wyjątkowy, nawiązujący do legendarnego polskiego filmu, który ma do tej pory tysiące wyznawców.

Jarosław Piechota: – Już po raz dziewiąty spotkaliśmy się na Pałac Kultury i Nauki Warszawa, aby pokonać 30 pięter i 793 stopnie drogą filmowego Ryszarda Ochódzkiego z „Misia” Stanisława Barei . To wspaniale przygotowana impreza, gdzie oprócz oczywistej rywalizacji zarówno między, jak i ze sobą jest czas na towarzyskie spotkanie zawodników naszej z grupy z całej Polski ze znajomymi sympatykami towerrunning’u.

Oto moje wyniki w tym biegu: 2015 rok czas 4:43, 2016 rok czas 5:50, 2017 rok czas 4:57, 2018 rok czas 4:44, 2019 rok czas 4:43, 2022 rok czas 5:35 2023 rok czas 5:17,, 2024 rok czas 5:11, 2025 rok czas 5:31.

Oczywiście gratulacje dla Orion schody treningi /grupa „Piechotą po schodach”, którzy świetnie zaprezentowali się na schodach Pałacu poprawiając swoje wyniki, a także stając na podium.

Serdecznie polecam te zawody, a jeśli chcesz spróbować swoich sił w tej dyscyplinie sportu, to zapraszam w każdą środę o godz. 18.30 do ORION Business Tower na bezpłatne treningi

Na stronierdc.pl czytam:

Pierwszy bieg imienia Stanisława Tyma odbył się w 2015 roku i był jedną z atrakcji obchodów 60-lecia PKiN. Podczas poprzednich czterech edycji imprezy udział w niej wzięło blisko 1500 zawodników, a wśród nich czołówka polskiego towerrunningu, czyli dyscypliny polegającej na wbieganiu po schodach.

W filmie Stanisława Barei z 1980 roku grany przez Tyma Ryszard Ochódzki chciał dostarczyć list ministrowi Złotnickiemu (w tej roli Zenon Wiktorczyk). List był dla byłej żony Ochódzkiego, która zostawiła go właśnie dla ministra Złotnickiego. Ten przebywał na tarasie widokowym PKiN, gdzie odbywał zaleconą przez lekarzy kurację. Ochódzki chciał wjechać windą, ale ta była już na górze i strażnik nie chciał jej zwozić, bo pan minister „ma relaks”. Ochódzki musiał wbiec na 30. piętro po schodach.

Na tych dziewczynach można polegać jak na Zawiszy. 19 tytuł mistrzyń Polski dla KS Hokej Start Brzeziny!

Zdjęcia: Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ech, Łódź tylko może pomarzyć o takiej topowej drużynie, której udziałem jest jeden sukces za drugim. Zespół KS Hokej Start Brzeziny po raz czwarty z rzędu i po raz 19 w historii został mistrzem Polski w hokeju na trawie. Mistrzostwa są rozgrywane od 1978 roku. Było w sumie 48 finałowych starć. Ta statystyka już pokazuje jakimi sportowymi hegemonkami są dziewczyny z Brzezin!

Podopieczne trenerki Małgorzaty Polewczak były najlepsze w sezonie zasadniczym, ale w finałowym play – off jeden mecz decyduje o wszystkim. Jest to zatem inna, niezwykle wymagająca, szarpiąca nerwy, rozgrywka. Brzezinianki stanęły na wysokości zadania. Pokazały czarno na białym, kto rządzi w polskim, kobiecym hokeju na trawie.

W półfinale KS Hokej Start pokonał drugi zespół AZS Politechniki Poznańskiej 3:1(1:0, 2:0, 0:1, 0:0). Bramki dla brzezinianek: Rubacha, Varanovich, Krychniak. W decydującym złocie pojedynku brzezinianki wygrały zKS SP5 Swarek Swarzędz 4:2 (0:0, 1:0, 2:1, 1:1). Bramki dla Startu: Krychniak – 2, Sikora i Kucharska. Brązowy medal zdobył pierwszy zespół AZS, pokonując drugi team z Poznania 2:0. Dziana Varanovich odebrała nagrodę dla najskuteczniejszej zawodniczki sezonu.

Barw KS Hokej Start broniły: Monika Chmiel, Magdalena Pabiniak oraz Anna Gabara, które na początku roku w barwach reprezentacji Polski zdobyły halowe mistrzostwo świata.

Skład mistrzowskiej drużyny: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Karolina Grochowalska, Marzena Koza, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Monika Chmiel, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Magdalena Pabiniak, Dziana Varanovich, Zuzanna Rubacha, Natalia Kucharska, Zuzanna Drożdż, Zuzanna Kornecka, Paula Sławińska, Emilia Sikora, Kinga Owczarek. Trenerka Małgorzata Polewczak.

Sroki nie miały sobie równych. Łódzcy rugbiści w odmianie pięcioosobowej zdobyli złoty i brązowy medal!

Zdjęcia Sroki Łódź

Oświęcim stał się areną pierwszej edycji Pucharu Polski w pięcioosobowej odmianie rugby league. Zawody, rozegrane systemem „każdy z każdym”, dostarczyły licznie zgromadzonym kibicom dużą dawkę emocji, a Sroki Łódź nie miały sobie równych, zgarniając dwa medale: złoty i brązowy.

Kamil Kleszcz  – asystent zarządu KS Sroki; – Łodzianie wystawili dwa składy: bardziej doświadczony, Sroki Łódź „A” z kapitanem Mateuszem Kowalewskim na czele oraz głodną sukcesu drużynę Sroki Łódź „B”, którą poprowadził Kacper Wojtas, dla którego był to powrót po dwuletniej walce z kontuzją kolana. Obie ekipy pokazały klasę, kończąc rozgrywki na podium.

Sroki „A” zdobyły złoto, wyprzedzając Krakodyle Kraków dzięki lepszemu bilansowi małych punktów, a Sroki „B” dorzuciły brąz. Na dalszych miejscach uplasowały się Rugby Club Bielsko-Biała i Husaria Oświęcim.

Ekipa „A” zaczęła z lekkim falstartem, remisując z Krakodylami Kraków, by następnie kolejno odnieść zdecydowane zwycięstwa nad RC Bielsko-Biała i Husarią Oświęcim. Kulminacyjnym momentem zawodów były historyczne derby Łodzi, w których Sroki „A” po bardzo ciekawym i dość wyrównanym pojedynku pokonały drugą drużynę Srok. Drużyna „B” również zdominowała mecze z Bielsko-Białą i Oświęcimiem, ale musiała uznać wyższość Krokodyli, przegrywając jednym przyłożeniem.

W drużynie Srok „B” błyszczał Kacper Krupa, który mimo młodego wieku zaprezentował bardzo dojrzałą grę. Na wyróżnienie zasługuje także Mateusz Daszkowski, który w krótkim czasie poczynił ogromne postępy.

Kacper Wojtas, kapitan Srok „B”, nie krył radości z powrotu na boisko: – Turniej był dla mnie wyjątkowy ze względu na to, że po dwóch latach zmagania się z kontuzją, mogłem znowu wyjść na boisko. Cały czas byłem blisko drużyny, ale bardzo tęskniłem za grą.” 

Łódzcy rugbyści już szykują się do najważniejszego wyzwania – mistrzostw Polski w odmianie trzynastoosobowej, które ruszają na przełomie czerwca i lipca. Czy Sroki powtórzą sukces z obu Pucharów Polski?

Pierwszy piłkarski mecz przy sztucznym świetle w Łodzi. To było ponad pół wieku temu!

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał mi: 55 lat temu – w niedzielę 7 czerwca 1970 roku nad dawnym stadionem ŁKS rozbłysły jupitery – na czterech wieżach wysokich na 45 metrów. Jupitery firmy Philips miały moc 320 lux (na każdym z czterech masztów było 27 lamp). Na ich zbudowanie zużyto 20 947 kilogramów stali.

Jakie to było wtedy wydarzenie, niech świadczy fakt, że elektryfikacja do wsi pod Sieradzem, gdzie spędzałem rodzinne wakacje, dotarła z pięć lat wcześniej. Tak, niezapomniane wieczory spędzaliśmy przy lampie… naftowej!

Wróćmy do pojedynku przy al. Unii. W premierowym meczu przy sztucznym świetle, który zaczął się o godz. 20, obserwowanym przez 30 tysięcy widzów, ŁKS pokonał Motor Lublin 4:0. Premierowego gola strzelił supersnajper ŁKS – Jerzy Sadek z rzutu karnego w 55 minucie spotkania. Potem na listę strzelców wpisywali się: Mszyca (76), Gapiński (77), Nejman (87)

ŁKS grał w składzie: Osówniak, Lubański, Szadkowski, Wojtysiak, Korzeniowski, Suski, Kostrzewiński, Ostalczyk (Nejman), Sadek, Mszyca, Gapiński.

Panowie: Jacek Bogusiak i Zdzisław Kostrzewiński podczas jubileuszu Football Pub w OFF Piotrkowska, ucieli sobie długą rozmowę, pełną wspomnień na temat tego pojedynku. Trzeba dodać, że pan Zdzisław został uznany za jednego z najlepszych graczy tego historycznego starcia.

Przed wielką premierą była próba generalna 3 czerwca w sparingu ŁKS pokonał Concordię Piotrków 4:1, a trzy gole strzelił Mszyca.

RetroFutbol.pl przypomina: W 1878 roku, a dokładnie 14 października, rozegrano w Anglii pierwszy mecz przy sztucznym świetle. Na oświetlenie przy Bramall Lane złożyły się cztery wysokie na 10 metrów drewniane wieże, które podtrzymywały lampy zasilane z czterech znajdujących się za bramkami prądnic Siemensa. Łączna moc wyprodukowanego w ten sposób oświetlenia miała równowartość „8000 standardowych świec”.

Jak donosiły lokalne dzienniki, światło wokół murawy było tak jasne, że kobiety rozkładały parasolki, chroniąc się przed nim, niczym przed promieniami słonecznymi. Źródła światła umieszczone stosunkowo nisko nad ziemią oślepiały zawodników i były powodem wielu widowiskowych błędów i pomyłek. Na boisku drużyna „Niebieskich” pokonała „Czerwonych” 2:0.

Ładne bramki dały Polakom zwycięstwo na godne pożegnanie Kamila Grosickiego

Towarzyski mecz z Mołdawią był pożegnaniem z kadrą 37-letniego Kamila Grosickiego. Lider Pogoni grał przez 32 minut z opaską kapitana na ręce, po raz trzeci w reprezentacyjnej karierze. Grosik z kadrą wystąpił w pięciu dużych turniejach, rozegrał w narodowych barwach 95 spotkań, strzelił 17 goli, zaliczył 24 asysty. Imponujący bilans.

Na pożegnanie Kamila – Robert Lewandowski przyleciał prywatnym odrzutowcem. W trakcie meczów był mocno zapracowany. Podpisywał specjalnie koszulki przygotowane na pożegnanie Grosika. Zaraz po meczu Lewandowski wrócił do Hiszpanii.

Do TurboGrosika napisał też Lukas Podolski i stwierdził: Zasłużyłeś na taki wyjątkowy mecz i fajnie, że masz okazję w ten sposób pożegnać się z kibicami.

Polacy starali się atakować. W pierwszej połowie przeprowadzili dwie, trzy bramkowe ataki. Gol padł po znakomitym uderzeniu w długi róg Casha. Ta bramka pokazała potencjał i możliwości tego piłkarza. Było sporo dobrych chęci, kilka akcji. Nie było mowy o tym, że nasi odwalają pańszczyznę, ale gdy sobie człowiek przypomni odlotowy mecz Hiszpania – Francja (5:4), to jednak widać było ubogość tego polskiego grania.

W drugiej połowie była składna, przemyślana akcja z oddechem. Niestety, po centrze aktywnego Zalewskiego, Walukiewicz zamiast do bramki trafił po uderzeniu piłki głową w plecy Buksy.

Rywale wreszcie mieli swoją szansę po juniorskim kryciu na radar przez naszych obrońców, ale Postolachi trafił w ręce Bułki. W pojedynku o eliminacyjne punkty z lepszą Finlandią tak szczęśliwie już być nie musi.

Po zejściu Grosickiego nasi zdecydowanie obniżyli poziom meczowej przyzwoitości, pozwalając przejąć inicjatywę rywalom. Gdyby Postolachi (co robił w kolejnej jego dogodnej sytuacji Walukiewcz) był lepszym snajperem, to Mołdawia mogła nawet prowadzić w meczu, toczonym w drugiej połowie przez nasz drużynę w wakacyjnym tempie.

Polacy też mieli okazję. Po bardzo dobrym podaniu Piątka, strzał Kamiński obronił Avram – bramkarz rywali. W kolejnej akcji po precyzyjnym strzale z dystansu w róg Slisza (pierwszy gol w reprezentacji) piłka drugi raz zatrzepotała w siatce. I to by było na tyle.

A już 10 czerwca pojedynek eliminacji mistrzostw świata: Finlandia – Polska. Do tej pory w eliminacjach Polska wygrała z Litwą 1:0 i Maltą 2:0.

Mecz towarzyski

Polska – Mołdawia 2:0 (1:0)

1:0 – Cash (30), 2:0 – Slisz (88)

Polska: Bułka – Skrzypczak, Bednarek (46, Walukiewicz), Kiwior, Cash (59, Kamiński), Szymański (46, Bogusz), Slisz, Moder, Zalewski (59, Frankowski), Buksa (74, Piątek), Grosicki (32, Świderski)

KS Hokej Start Brzeziny staje do walki o mistrzostwo Polski. Nie będzie łatwo, bo finałowy turniej, to prawdziwa sportowa loteria!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Czas decydujących rozstrzygnięć w kobiecym hokeju na trawie. Czy drużyna KS Hokej Start Brzeziny, organizująca finałowy turniej, obroni mistrzowski tytuł? W sezonie zasadniczym przegrała tylko jeden, ostatni mecz zresztą o tzw. pietruszkę. Finały to jednak inna, poważniejsza sprawa. Jak podkreśla trenerka Małgorzata Polewczak – to wręcz prawdziwa sportowa loteria. Jeden mecz, bez możliwości rehabilitacji i poprawy, decyduje o awansie do finału, a potem o ostatecznym rozstrzygnięciu.

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

– Jest presja własnego boiska, ale i dodatkowa mobilizacja – mówi Małgorzata Polewczak. – Dziewczyny mocno trenują, zdając sobie doskonale sprawę z wagi tego turnieju. Wszystko wskazuje na to, że zagramy w najsilniejszym składzie z jedną kadrową niespodzianką.

– Jaką?

– Do gry wróciła nasza była kapitan, robiąca karierę sędziowską – Paula Sławińska (ponad 100 meczów w reprezentacji Polski). Jej obecność w szatni, boiskowe podpowiedzi i oczywiście gra, są bezcenne.

Turniej finałowy o tytuł mistrza Polski w Brzezinach:

07.06.2025 – półfinały: KS Hokej Start Brzeziny – AZS Politechnika Poznańska II, godz. 14.30, AZS Politechnika Poznańska – UKS SP5 Swarek Swarzędz, godz. 17

08.06.2025 – Mecz o trzecie miejsce – godz. 12, wielki finał – godz. 14.30.

Będą też dodatkowe atrakcje – grill i smakowite ciacha oraz wielka zbiórka pieniędzy dla dwóch chorych, przesympatycznych braci: Adasia i Kubusia Strugińskich. – Dla mnie ta zbiórka to sprawa o ogromnym znaczeniu, ważniejsza od finałowego grania – mówi Małgorzata Polewczak.

Barw KS Hokej Start będą bronić trzy złote medalistki halowych mistrzostw świata – od lewej: Monika Chmiel, Anna Gabara, Magdalena Pabiniak. Fot. PZHT

Barw KS Hokej Start Brzeziny bronią: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Karolina Grochowalska, Marzena Koza, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Monika Chmiel, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Magdalena Pabiniak, Dziana Varanovich, Zuzanna Rubacha, Natalia Kucharska, Zuzanna Drożdż, Zuzanna Kornecka, Paula Sławińska, Emilia Sikora, Kinga Owczarek.

Tymczasem juniorki z Brzezin, walcząc zacięcie w półfinale MP z późniejszymi mistrzyniami Swarkiem Swarzędz 0:2, ostatecznie zdobyły brązowy medal. – Były bramkowe sytuacje, była szansa, żeby wyeliminować Swarka. Cóż nie udało się. Spróbujemy w przyszłym roku powalczyć o złoto – mówi Małgorzata Polewczak.

MVP turnieju została wybrana brzezinianka Oliwia Krychniak. Teraz będzie miała szansę pokazać swoje umiejętności w walce o seniorskie zaszczyty.

My, łodzianie możemy tylko zazdrościć. Wielkie sportowe święto w Siedlcach: finał ekstraligi rugby. Spodziewam się potężnych emocji!

Jest wielki finał. W sobotę, 7 czerwca o godz. 18 Awenta Pogoń Siedlce podejmie ORLEN Orkan Sochaczew w meczu o o tytuł mistrza Polski w rugby. Stadion będzie pewnie pękał w szwach, choćby z tych powodów, że to pierwszy finał w historii siedleckiej drużyny, który zostanie rozegrany w… Siedlcach, a Pogoń ma szansę zdobyć pierwszy w historii tytuł mistrzowski.

Kibicuję obu drużynom, bo w obu grają bliscy memu sercu rugbiści, z występami których wiąże mnie wielka moc pozytywnych wspomnień. Nie do zapomnienia są chwile, w których reprezentowali barwy Budowlanych SA – tak w Łodzi, jak i w Aleksandrowie Łódzkim. Michał Mirosz, Patryk Reksulak, a może Piotrek Karpiński czy Toma Mchedlidze – kto okaże się lepszy?

To powinien być fascynujący, bardzo wyrównany pojedynek, emocjonujący do ostatniej sekundy. W Sochaczewie wygrał Orkan 19:16, w Siedlcach – Pogoń 25:9.

News z ostatniej chwili: finał zostanie pokazany w Polsacie Sport Fight!

Wcześniej 7 czerwca o godz. 16.30 mecz o trzecie miejsce – derby Trójmiasta: Ogniwo – Arka.

W sezonie zasadniczym łódzka drużyna KS Budowlani Wizjamed zajęła szóste miejsce na dziewięć startujących zespołów. Wygrała 5 spotkań, przegrała 11. Bilans małych punktów: 425-518. Zrobiła sportowy krok do przodu.

Łodzianie byli o krok sprawienia największych ligowych sensacji: tak pozytywnej, jak i tej negatywnej. Po wyrównanej i zaciętej walce przegrali z Ogniwem tylko 32:36. To było w IX kolejce, w listopadzie zeszłego roku. W maju tego roku w kolejce XVI pozwolili zdobyć jeden jedyny punkt w rozgrywkach drużynie Budmex Rugby Białystok. Prowadzili w tym meczu wysoko, ale jak to w rugby, w końcówce wszystko mogło się zdarzyć. Ostatecznie zwyciężyli 34:33. Oby w nowym sezonie łodzianie byli w stanie wejść na wyższy ligowy poziom.

Jak zbić kapitał klikalności. Najlepiej krytykując lub wieszcząc futbolowy koniec Roberta Lewandowskiego

Co dzisiaj jest najłatwiejsze w polskim futbolu? Nie gra na wysokim poziomie, kolejne ważne zwycięstwa, piękne strzelane gole, tylko krytykowanie Roberta Lewandowskiego. To czyni cię chwilowym bohaterem i zapewnia sporą klikalność, a to jest najważniejsze.

Krytycy twierdzą, że 37-letni Lewy ma przede wszystkim obowiązki – wobec ojczyzny, rodaków i reprezentacji Polski. Nie wolno mu odpoczywać, nie wolno mu oglądać wyścigów Formuły 1. Jak nie gra, to niech się zamknie w klasztorze, bije w pierś i odmawia pokutę. Tymczasem, ja go rozumiem. Grał przez ostatnie miesiące tyle, że gdyby to dotyczyło większości piłkarzy ekstraklasy, to na długie tygodnie padliby bez czucia na murawę, próbując łapczywie złapać oddech.

Ja daję mu prawo do odpoczynku i resetu, wierząc że jeszcze przyda się i to bardzo polskiej reprezentacji, jako jej napastnik, lider i kapitan.

Optymistyczne jest to co mówi w wywiadzie dla „Mundo Deportivo” cytowanym przez sport.tvp.pl): – Mój wiek to tylko liczby – powiedział. – Mój wiek to tylko liczby – Czuję się bardzo dobrze fizycznie i psychicznie. Mogę występować co najmniej tak samo dobrze przez kolejny rok. 

Zostawmy Lewego – niech odpoczywa. Skupmy się na piłkarskiej reprezentacji. 6 czerwca (piątek), godzina 20:45 towarzyskie spotkanie Polska – Mołdawia. Wtedy też oficjalnie zostanie pożegnany Kamil Grosicki.  Mecz pokaże TVP Sport i TVP1. A już 10 czerwca pojedynek eliminacji mistrzostw świata: Finlandia – Polska. Do tej pory w eliminacjach Polska wygrała z Litwą 1:0 i Maltą 2:0.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑