Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Widzew wygrał, choć łatwo nie było, po bramce, która może zostać uznana za najładniejszą w premierowej kolejce ekstraklasy!

Premierowy mecz Widzewa wielkim widowiskiem nie był. Ot, ligowe spotkanie walki. Ale zwycięski gol zdobyty po pięknym strzale Shehu wart jest odnotowania.

Pięciu sprowadzonych latem piłkarzy pojawiło się w wyjściowym składzie Widzewa na premierowy mecz nowego sezonu ekstraklasy z Zagłębiem. Ta statystyka już pokazuje, że mamy do czynienia z nową, a może raczej budowaną na nowo, drużyną.

Po blisko kwadransie odnotowaliśmy pierwszy celny, choć słaby, strzał łodzian. Jego autorem był Akere. Charakterystyczny obrazek, pojawiający się często. Zagłębie całą drużyną na własnej połowie, zabezpieczane przez pięciu obrońców, szukające swojej szansy w groźnej kontrze.

Tymczasem… Aktywny był Fornalczyk, bardzo widoczny w wygrywanych pojedynkach biegowych. Widzew wyróżniał się tym, że jego ludzie (dwaj piłkarze i trener) po niecałej pół godzinie ujrzeli żółte kartki.

W 30 min pierwszy celny strzał gości – zza pola karnego. Uderzenie Corluki pewnie obronił Gikiewicz. W odpowiedzi mogło być 1:0 dla gospodarzy. Shehu dostał przypadkową piłkę. Wpadł z nią w pole karne. Strzelił, ale bramkarz Hładun nie dał się zaskoczyć. Przy jednej z interwencji Hładun trafił w głowę Bergera, ale arbiter nie dopatrzył się podstaw do podyktowania jedenastki.

Wreszcie, wreszcie bramkową, skuteczną akcję przeprowadzili gospodarze i to jaką – zakończoną strzałem nieomal w okienko!  Therkildsen inteligentnie wycofał pikę przed pole karne do Shehu, a ten popisał się kapitalnym uderzeniem, godnym ligowej premiery. Czy to będzie najpiękniejszy gol tej kolejki?!

Druga połowa rozpoczęła się od serii złych, niedokładnych zagrań. Bardziej energicznie atakowali goście. To zrozumiałe, chcieli w miarę szybko odrobić straty. Widzew starał się nie pozostać dłużny. Wywalczał rzuty rożne – jeden po drugim. Aż cztery. I co? Nic z nich nie wynikało.

Skoro nie szło zbyt dobrze, trzeba było skupić się n walce i bronieniu wyniku oraz na… nowej fryzurze kapitana Pawłowskiego, który pojawił się na boisku.

Z końcówki spotkania warte odnotowania były: niecelny strzał Hanouska, zablokowany Pawłowskiego, minięcie się z piłką Fornalczyka oraz żółte kartki dla rozdyskutowanego Fornalczyka i nieładnie faulującego Sypka – dziś piłkarza Zagłębia. I to by było na tyle. Pierwsze koty za płoty…

Widzów: 16728.

Widzew – Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)

1:0 – Shehu (40)

Widzew: Gikiewicz – Therkildsen (75, Krajewski), Visus, Żyro, Kozlovsky – Selahi (69, Hanousek)- Akere (62, Baena), Shehu, Alvarez (62, Czyż), Fornalczyk – Bergier (76, Pawłowski)

Po znakomitej pierwszej połowie, w drugiej ełkaesiakom odcięło prąd, ale ostatecznie wygrali w ligowej premierze

Dla mającego mocarstwowe ambicje (awans! awans!) ŁKS rywal z Pruszkowa jest niewygodnym przeciwnikiem. Łodzianie nie wygrali ze Zniczem od trzech spotkań, a ostatni mecz z udziałem obu drużyn zakończył się sukcesem pruszkowian 3:2. Tym razem ŁKS wygrał, a to dzięki bardzo dobrej pierwszej połowie. W drugiej momentami oddawał inicjatywę, walczył chaotycznie, ale prowadzenie utrzymał i może się cieszyć z premierowych trzech punktów.

Łodzianie rozpoczęli mecz z czterema nowymi piłkarzami w wyjściowej jedenastce, w tym dwoma w drugiej linii (Krykun, Szczepański). W zespole prowadzonym przez byłego trenera ŁKS – Matysiaka, dwaj byli gracze z al. Unii – Lorenc i Koprowski. Gospodarze zaczęli odważnie, nastawiając się na ofensywę. W 8 min po dobrej, składnej akcji strzelał Mokrzycki i minimalnie się pomylił.

Co się odwlecze… Seria kiksów gości sprawiła, że piłkę dostał od Kupczaka Piasecki i niepilnowany z kilku metrów otworzył wynik meczu. Zachował się tak, jak na napastnika przystało. Był w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Gol ucieszył licznie zgromadzonych na trybunach kibiców. Mogło, ba powinno, być 2:0 po kontrze. Znakomitą akcję Krykuna zakończył strzałem, ale niestety nie golem, Piasecki. Napastnik już do przerwy mógł zaliczyć hat tricka, ale kolejny, tym razem techniczny strzał, był minimalnie niecelny. Dominacja ŁKS nie podlegała dyskusji (12 strzałów na bramkę rywali!). Szkoda, że przyniosła tylko jednego gola.

W pierwszej akcji drugiej połowy wydawało się, że Fałowski faulował rywala. Sędzia podyktował jedenastkę, ale po analizie VAR ją odwołał. Okazało się, że faulu nie było! W odpowiedzi z wielkim trudem Napieraj obronił strzał Piaseckiego. To była znakomita reakcja bramkarza.

W drugiej połowie sytuacja zmieniła się diametralnie. To zaciekle atakował Znicz, a ŁKS bronił się chaotycznie, nie potrafiąc przejąć inicjatywy.

Z czasem… to gospodarze mieli trzy bramkowe, niewykorzystane sytuacje. To był jednak kilkuminutowy pozytywny incydent. Potem bowiem to Znicz przeważał. Po wyjątkowo intensywnej pierwszej połowie łodzianom momentami odcinało prąd. Dobrze, ba znakomicie, dwa razy interweniował Bobek. To on uratował zwycięstwo gospodarzom.

W drugiej kolejce I ligi 26 lipca o godz. 15 ŁKS zagra w Krakowie z Wisłą.

ŁKS – Znicz Pruszków 1:0 (1:0)

1;0 – Piasecki (11)

Widzów: 8573

ŁKS: Bobek – Craciun (83, Wysokiński), Rudol, Fałowski (59, Ernst), Głowacki – Kupczak, Mokrzycki – Norlin (59, Młynarczyk), Szczepański (69, Hinokio), Krykun – Piasecki (69, Lewandowski)

Premierowe mecze Widzewa i ŁKS. Ambicje są wielkie, a jaka będzie ligowa rzeczywistość?

Mamy futbolowe lato i kompletny łódzki reset. Nasze drużyny – Widzew w ekstraklasie i ŁKS w I lidze – nie do poznania. Zmiany, zmiany, zmiany – oby na lepsze. Są nowi trenerzy, są nowi zawodnicy i są wielkie sportowe marzenia.

Widzew ma odgrywać czołową rolę w ekstraklasie, marzy mu się miejsce w TOP5, ŁKS ze wszystkich sił chce powrócić do najwyższej klasy rozgrywek. Premiera pokaże, czy wyszło dobrze, czy na opak. Czy rzeczywiście my łodzianie będziemy mieli się czym chwalić?

Fot. widzew.com

Widzew 19 lipca o godz. 14.45 podejmie Zagłębie Lubin. Widzew na tę chwilę ma dziewięciu nowych piłkarzy i to takich, którzy od razu mogą wejść do wyjściowej jedenastki i decydować o jej obliczu. Bardzo, bardzo ciekawe czy doświadczony trener Żeljko Sopić  poskłada to całe towarzystwo do kupy i już od pierwszych meczów stworzy team na miarę ligowych oczekiwań. Przyznaję, że ja najbardziej liczę na widowiskowego i przebojowego Mariusza Fornalczyka, który ma wielką szansę zostania gwiazdą (na razie) ekstraklasy.

ŁKS też ma nowego szkoleniowca – Polaka pokazującego warsztat i umiejętności czyli Szymona Grabowskiego. On też ma stworzyć szybko nowy, lepszy team, który będzie rozdawał karty w I lidze i wywalczy upragniony awans. Ma ośmiu nowych graczy. Ja najbardziej liczę na Serhija Krykuna, że pociągnie zespół ku lepszej przyszłości. W I-ligowej premierze 18 lipca o godz. 20.30 łodzianie podejmą Znicz Pruszków.

Fot. ŁKS Łódź

To bardzo ważny turniej na ChKS. Zwycięstwo zapewni Łódzkim Srokom awans do finału mistrzostw Polski!

Fot. Sroki Łódź

W niedzielę, 20 lipca o godzinie 12, na boisku Chojeńskiego Klubu Sportowego, przy ulicy Kosynierów Gdyńskich 18 w Łodzi odbędzie się druga runda Mistrzostw Polski Rugby League.

Kamil Kleszcz – asystent zarządu KS Sroki Łódź: Faworytem turnieju będą gospodarze, Łódzkie Sroki, które w pierwszej rundzie w Górze Kalwarii zdecydowanie triumfowały. Zwycięstwo w łódzkim turnieju zapewni Srokom awans do finału mistrzostw Polski, który zostanie rozegrany w tradycyjnej, trzynastoosobowej formule na neutralnym boisku.

Drużyna z Łodzi jest zdeterminowana, by wykorzystać atut własnego boiska i wsparcie kibiców, aby zrobić kolejny krok w stronę odzyskania mistrzowskiego tytułu. Po zmaganiach w Łodzi drużyny czeka jeszcze jeden turniej eliminacyjny, zaplanowany na 9-10 sierpnia w Nowym Sączu. To tam poznamy ostateczny skład finału, w którym zmierzą się dwie najlepsze ekipy sezonu.

Wstęp na turniej przy ulicy Kosynierów Gdyńskich 18 jest bezpłatny. Zachęcamy wszystkich fanów rugby league do pojawienia się w niedzielę na boisku Chojeńskiego Klubu Sportowego, by wesprzeć Łódzkie Sroki w walce o kolejny triumf!

Widzew. Gdy już się będzie miało topową drużynę, może warto skupić gros sportowej uwagi i ambicji na… Pucharze Polski?!

Fot. Martyna Kowalska, widzew.com

Widzew się zbroi na potęgę. Zatrudnił wielu nowych, jakościowo lepszy (oby) piłkarzy. Łodzianie chcą zburzyć ekstraklasowe hierarchie. Pokazać, że z Widzewem trzeba się liczyć i to bardzo. Wywalczyć sobie miejsce w ligowej czołówce.

Nie będzie to łatwe, bo nowy zespół trzeba najpierw zebrać do kupy, potem zgrać i przygotować do zmagań. Czasu jest tyle, co kot napłakał.

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Można ten czas kupić, a jak wiadomo także w futbolu, czas to pieniądz. Można mieć drużynę gotową do podejmowania największych wyzwań, kiedy, jak słusznie uważa były wybitny widzewiak – Krzysztof Kamiński, dziś szef piłkarskiej szkółki Sport Perfect, skupi się wielką uwagę na rozgrywkach Pucharu Polski. Tu o prestiżowy sukces jest o niebo łatwiej. Wystarczy wygrać cztery mecze i już można wystąpić w europejskich pucharach! Trudno tym argumentom nie przyznać racji.

Najpierw trzeba jednak stworzyć podstawy zaufania. Pokazać kibicom, że się gra widowiskowo i skutecznie, właśnie dla nich. Oni bowiem nie zawiedli i nie zawiodą, znów wypełnią stadion do ostatniego krzesełka.

W ligowej premierze Widzew 19 lipca o godz. 14.45 podejmie Zagłębie Lubin.

Ważny, bardzo ważny przekaz podczas oficjalnej prezentacji zespołu. Rafał Gikiewicz zwrócił się bezpośrednio do prezydent Łodzi, Hanny Zdanowskiej:-Większy stadion dla Widzewa!

Jacek Bogusiak – kustosz pamięci – przypomina historię zdobycia Pucharu Polski przez ŁKS i postać wyjątkowego kierownika drużyny Marka Łopińskiego

Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

Co by było z ŁKS bez kustosza jego pamięci – Jacka Bogusiak, który nie daje zapomnieć o swoim ulubionym klubie.

Jacek przypomina dwie bardzo ważne daty w historii klubu.

20 lipca 1957 roku ŁKS zdobył Puchar Polski, w finale pokonując Górnika Zabrze 2:1, po golach Stanisława Barana i Kazimierza Kowalca. Łodzianie byli skuteczni w ataku, ale i w defensywie. Przy stanie 1:0 znakomitą interwencją na linii bramkowej popisał się Robert Grzywocz.

Droga łodzian do finału, kolejno pokonali: Wartę Poznań 3:1, Wybrzeże Gdańsk 2:0, Wisłę Kraków 2:1 i Gwardię Warszawa 1:0.

Finał Pucharu Polski miał być rozegrany na Stadionie Dziesięciolecia, ale obawiano się o frekwencje, bo nie było w nim warszawskiej drużyny. Rzut monetą zdecydował o tym, że spotkanie rozegrano w Łodzi.

18 lipca 1950 roku urodził się Marek Łopa Łopiński. Zdaniem Jacka i nie tylko jego, to jedna z najbardziej zasłużonych osób w historii klubu. Marek mówił wiele, wiele razy, że jego serce jest w ŁKS! Swoją pracę w klubie zaczął w 1970 roku, gdy do ŁKS sprowadził go prezes Jan Morawiec, zatrudniając na stanowisku głównego specjalisty do spraw piłki nożnej.

Znamienne. Tygodnik Piłka Nożna w 1980 roku bardzo pochwalił Marka, że ten jako bodaj pierwszy w historii nie przysłał tylko imion i nazwisk piłkarzy, którzy będą bronić barw ŁKS w nowym sezonie, ale podał szczegóły, które dziś są oczywistością: wiek, wzrost, waga, liczba występów i strzelonych bramek. W tygodniku napisano: oby ten zwyczaj przyjął się w innych klubach. Kto, by przypuszczał, że dziś to standard.

Wiedza Marka jest przeogromna. Swego czasu wygrał organizowany przez telewizję Mistrzostwa Polski Kibiców, mając w klapie znaczek ŁKS. Od tego momentu stał się niezwykle ważną postacią w życiu i działaniach Jacka Bogusiaka. – Marek Łopiński pokazał klasę, swoją wiedzą i fachowością zdobył szacunek w wielu polskich klubach, które proponowały mu lepsze warunki pracy. On jednak mówił nie, bo ŁKS to coś więcej niż klub! – mówi.

Marek Łopiński pracował w ŁKS przez 23 lata!

Jan Urban przed wielu, wielu laty pokazał wszem i wobec, że piłkarska Europa jest w Zabrzu!

Jan Urban Fot. You Tube Górnik TV

Nowy trener piłkarskiej reprezentacji Polski – Jan Urban to… Człowiek, od którego gros naszych reprezentantów mogłoby się uczyć reprezentacyjnego grania na topowym poziomie. Piłkarz to był po prostu znakomity.

Pamiętam. Przed wielu, wielu laty po wygranym ligowym meczu Górnika w Zabrzu rozmawiałem, jako dziennikarz Piłki Nożnej, z coraz mocniej świecącą gwiazdą polskiej piłki – Janem Urbanem i nie była to przypadkowa rozmowa. Tekst, który ukazał się w tygodniku nosił bodaj tytuł Europa w Zabrzu i miał głęboki sens. Dotykał wprost tego, co działo się na boisku. Górnik wygrał, dzięki błyskotliwej, skutecznej grze Jana Urbana, później gwiazdy hiszpańskiej ekstraklasy.

Jan Urban – to jest ktoś. Piłkarz i trener z klasą i co ważniejsze – człowiek z klasą, który ma szansę, swoim doświadczeniem i autorytetem, zbudować coś pozytywnego w reprezentacji Polski.

To trzeba też przypomnieć koniecznie. 30 grudnia 1990 zdobył trzy gole w wygranym 4:0 meczu wyjazdowym z Realem Madryt, czym zapisał się w historii Osasuny i światowej piłki. Hat trick w takim starciu, ech to było coś.

Teraz marzy mi się hat trick piłkarza wybranego do meczowej reprezentacyjnej jedenastki przez Jana Urbana w pojedynku eliminacji mistrzostw świata z Holandią 4 września (godz. 20.45). Na tę chwilę Polska ma na koncie tylko 6 zdobytych punktów po porażce z Finlandią 1:2. Pojedynek z Holandią, a potem trzy dni później z Finlandią (godz. 20.45) mogą mieć kluczowe znaczenie dla układu tabeli grupy G. Ważne, że w sztabie nowego selekcjonera znajdzie się moim zdaniem najlepszy bramkarz w historii polskiego futbolu, człowiek – instytucja – Józef Młynarczyk.

A gdy już wszystkie sprawy wyboru trenera w PZPN zostaną domknięte, wtedy oczekuję od prezesa związku wielkiego najazdu na Polski Związek Siatkówki – czołowych trenerów oraz ważnych piłkarskich działaczy. A tam wnikliwą analizę, jak to się robi, że ma się topowe pierwsze reprezentacje i drużyny młodzieżowe na medalowym poziomie. To wydaje się nawet ważniejsza sprawa od wyboru nowego selekcjonera!

Weterani trzymają się mocno. W futbolu wiek przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie!

Trwa letni, transferowy futbolowy zawrót głowy. W Polsce sensacyjnie brzmią informacje, że jednym z najbardziej pożądanych piłkarzy jest… weteran, lider nie najmocniejszego zespołu I ligi. 39-letni Radosław Majewski pokazał w minionym sezonie między innymi piłkarzom ŁKS, gdzie raki zimują. W rozgrywkach spisywał się znakomicie. Dla Znicza Pruszków strzelił siedem goli i dorzucił 11 asyst.

Nic zatem dziwnego, że teraz miał oferty z najwyższej polskiej ligi! Majewski w ekstraklasie rozegrał łącznie 173 spotkania. Pracował na to w barwach Lecha Poznań, Pogoni Szczecin, Polonii Warszawa i Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski.Teraz byłby to jego wielki powrót. Po raz ostatni grał w barwach Pogoni w 2019 roku. Teraz mógł zostać piłkarzem Termaliki, ale zdecydował się pozostać w Zniczu.

Powiedzmy szczerze, Radek nie jest wyjątkiem. Wręcz przeciwnie. Jak na dłoni widać futbolowy trend, iż weterani, jakże niesłusznie zwani przez złośliwców futbolowymi dziadersami, trzymają się bardzo mocno.

W wieku 58 lat i 109 dni Kazuyoshi Miura poprawił własny rekord. Wystąpił w barwach Atletico Suzuka w swoim 40. profesjonalnym sezonie. Atletico gra w IV lidze, a Miura założył opaskę kapitana.

Jorge Campos uznawany za jednego z najwybitniejszych bramkarzy w historii Meksyku, zdecydował się na powrót do futbolu. 57-letni zawodnik podpisał kontrakt z Mexico FC, drużyną występującą w piątej lidze hiszpańskiej.

Fani Realu Oviedo nie wyobrażają sobie drużyny bez 41-letnigo Santi Casorlę, który w 32 meczach sezonu zasadniczego strzelił trzy gole i zaliczył pięć asyst. Teraz jego gol pomógł w awnsie drużyny po ponad 20 lat do La ligi.

40-letni Cristiano Ronaldo nadal jest bardzo ważnym piłkarzem reprezentacji Portugalii. O zatrudnienie jego rówieśnika – Luki Modricia zabiega AC Milan. 37-letni Leo Messi ciągle jest jednym z najjaśniej błyszczących gwiazd MLS. 39-letni Luka Modrić będzie grał w Milanie i zarobi 4 mln euro.

Polacy w Europie wcale nie zamierzają być gorsi. Kibice Barcelony nie wyobrażają sobie drużyny bez 35-letniego bramkarza Wojciecha Szczęsnego i o dwa lata starszego strzelającego bramki, jak na zawołanie, napastnika Roberta Lewandowskiego. Faktem jest, że 37-letni Kamil Grosicki zakończył reprezentacyjną karierę, ale już za chwilę ma ją wznowić. W ekstraklasie Grosik nadal wybija się na wielkość. W 33 meczach strzelił dla Pogoni 7 bramek i zaliczył 10 asyst.

Z drugiej strony wielki świat futbolu z dobrym skutkiem atakują utalentowani nastolatkowie, a 18-letni Lamine Yamal może nawet walczyć o Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza świata!

Emocjonująca, atrakcyjna barwna impreza, a przy tym wyjątkowa zabawa czyli plażowe rugby na rynku Manufaktury!

Zdjęcia: Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Beach Rugby Manufaktura to cykliczna impreza organizowana wspólnie z łódzką Manufakturą już po raz 11. Kiedy? – Już 9 sierpnia – informuje pomysłodawca turnieju i jego animator, legendarny zawodnik i trener rugby, podczas turnieju także surowy, ale sprawiedliwy sędzia Mirosław Żórawski. – To również impreza ciesząca się sporym zainteresowaniem łódzkich kibiców oraz gromadząca wokół plaży wielu widzów w stałym terminie, czyli w pierwszy weekend sierpnia.

Od roku 2015 impreza odbywała się jako Bierhalle Manufaktura Beach Rugby, bowiem sponsorem tytularnym był browar – restauracja Bierhalle. Od roku 2022 zaczęliśmy działać jako Beach Side Rugby Manufaktura, a nowym sponsorem tytularnym został bar przy plaży Beach Side i współpracująca z nim restauracja stekowa Whiskey in the Jar.

Pierwszy turniej został rozegrany tylko w formule klubowej, ale od roku 2016 odbywał się już w rywalizacji klubów i amatorów. W turnieju klubowym chodziło o towarzyskie spotkanie oraz integrację zespołów z regionu łódzkiego na różnym poziomie i z różnych odmian rugby (XV,XIII i rugby7), a nawet futbolu amerykańskiego. Oczywiście zdarzały się przypadki udziału drużyn spoza regionu, co było dodatkową atrakcją, podnosiło sportowy poziom turnieju lub było dla organizatorów ciekawym doświadczeniem. 

Bywało, że turniej amatorów otrzymywał nazwę sponsorskiego, bowiem do udziału namawialiśmy ekipy sponsorów oraz partnerów ekstraligowej drużyny rugby. Rekord padł w roku 2018, kiedy w plażowej rywalizacji wzięło udział 15 drużyn sponsorskich. Dla bezpieczeństwa, podniesienia sportowego poziomu, a przy okazji instruktażu dyscypliny, do każdej takiej ekipy dołączali byli i często znani zawodnicy rugby. W ostatnich latach turniej stał się bardziej amatorski, a większość uczestników stanowią sympatycy i kibice rugby. Mają oni okazję do wspólnych treningowych spotkań i przygotowań już miesiąc przed turniejem, a frekwencja na plaży dopisuje.

  W zeszłorocznej 10. jubileuszowej edycji plażówki nie odbyła się najbardziej znana od lat formuła rywalizacji klubowej seniorów (rozpad ekstraligowego zespołu Mistrzów Polski Budo 2011). Rok 2024 to nowa formuła imprezy, na którą składały się trzy punkty: gry i zabawy ruchowe z piłkami rugby dla dzieci, turniej kobiet oraz turniej mieszanych składów amatorskich.

Podobnie będzie w roku 2025, więc nie zabraknie pokazu ciekawej gry, dobrej zabawy i rekreacji na  różnym sportowym poziomie. Prognozowana liczba uczestników to: minimum 100, oczekiwana liczba to 200 osób.

WSPARCIE IMPREZY W ROKU 2024:

– Manufaktura Łódź,

– Beach Side Manufaktura,

– Whiskey in the Jar,

– Primavera,

– Bio Medical Pharma,

– Tyrolka w Manufakturze,

– Kręgielnia Grakula,

– Kultowy Browar Staropolski,

– Rainbow,

– Keeza,

– Gonga,

– Gouda Works,

– Antosort,

– Budo on Tour.

Wielka reforma ekstraligi rugby. Mecze będą ciekawsze i bardziej zacięte?! Na co będzie stać łódzką drużynę? Są pierwsze wzmocnienia!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Polski Związek Rugby zajęty zwalnianiem selekcjonera trzymającej nas przy międzynarodowym życiu reprezentacji Polski kobiet, podobno z powodu nadmiaru gdańszczanek w kadrze(!), zapomina o bożym świecie czyli choćby o wieszczonej przez siebie wielkiej reformie ekstraligi rugby. Skończyło się na lakonicznym komunikacie, że zagra dziesięć drużyn.

Dużo więcej podają trójmiejskie portale na Facebooku. Czytam tam m.in.: W nowym sezonie zobaczymy 10 zespołów walczących o mistrzostwo Polski. Po sezonie 2024/25 nie było spadków, a do elity dołączyli akademicy z Warszawy.

Dodatkowo, zmienił się system rozgrywek. W pierwszej rundzie wszystkie drużyny zagrają każdy z każdym – 9 kolejek. Następnie drużyny zostaną podzielone na górną 6 i dolną 4. Górna szóstka zagra każdy z każdym, po czym zostanie rozegrany dwumecz w półfinale (1v4, 2v3).

Zwycięzcy dwumeczu zagrają o złoty, natomiast przegrani o brązowy medal. Pierwsze mecze zaplanowany jest na 23 sierpnia.

Ech, nie tak znów dawne były czasy, że łódzkie czy aleksandrowskie rugby, było potęgą. Teraz – to łódzkie – jest co najwyżej ligowym średniakiem. W ostatnich rozgrywkach, które wygrała drużyna Awenta Pogoń Siedlce, zespół KS Budowlani Wizjamed zajął szóste miejsce na 9 startujących zespołów. Bilans: wygrał 5 meczów, przegrał 11. Był bliski sprawienia wielkiej niespodzianki i pokonania brązowego medalisty Energę Ogniwo Spot. Ostatecznie po zaciętej walce przegrał 32:36.

Teraz, wszystko na to wskazuje, ma większe sportowe ambicje. Zbroi się na potęgę, zatrudniając nowych ludzi z dalekich, ale mocnych w rugby, krajów, którzy mają przede wszystkim poprawić jakość gry zespołu w formacji młyna. Jak czytam na Facebooku – są to zatem: Daniel Wessels – wielokrotny zwycięzca Varsity Cup w RPA , Fagu Malloy – reprezentant juniorskiej drużyny Samoa, mający doświadczenie w zawodowej grze we Francji i Hiszpanii, Sihle Njezula – były zawodnik Stormers i reprezentant RPA U20.

Czy te i kolejne (?!) transfery pozwolą stworzyć zespół na miarę czołówki ekstraligi, czas pokaże.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑