Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 62 of 170

ŁKS. W piłkę nie gra się tylko przez 60 minut, na dodatek wszystko, czyli dobre rezultaty, zaczyna się od skutecznej obrony!

Walczy Michał Mokrzycki Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Gdyby zakompleksionym porażkami drużynom ekstraklasy (a do takich na pierwszym miejscu jest ŁKS) dawano medale, to łodzianie sobie na nie zasłużyli po ostatnim spotkaniu w Szczecinie.

Po fatalnym początku, gdy mogli stracić gola w 30 sekundzie, nabrali wigoru, atakowali śmiało i z polotem. Sęk w tym, że piłkę nożną nie gra się przez 60 minut tylko przynajmniej pół godziny dłużej.

A ostatni fragment spotkania to po prostu futbolowa makabra szczególnie w defensywie. Gdy Pogoń przyspieszyła, a jej piłkarze zaczęli wygrywać pojedynki jeden na jeden, wszystko się w grze obronnej łodzian posypało. Gra defensywna była jesienią największą bolączką łodzian i niestety po zmianach kadrowych, zagranicznych przygotowaniach, nic się nie zmieniło.

Proste błędy na własnym przedpolu: złe ustawienie, krycie na radar, odpuszczenie szarżującego rywala, spóźnione reakcje skutkujące bolesnymi rykoszetami, spowodowało, że w Szczecinie łodzianie stracili cztery bramki.

Czy w zaległym, wyjazdowym ligowym meczu w Mielcu może być lepiej? Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć, ale taka naznaczona klęską postawa zespołu w wyjazdowych spotkaniach przynosi jej po prostu wstyd.

Ta kompromitująca wyjazdowa seria: 10 spotkań – 10 porażek, musi się skończyć, jeśli ŁKS chce zrobić sportowy kroczek do przodu i zacząć budować drużynę na I ligę. Czy okazją będzie zaległy ligowy mecz ze Stalą w Mielcu w środę o godz. 18.30? Pożyjemy, zobaczymy.

Co się stało po raz pierwszy od 18 listopada 2023 roku? Widzew wreszcie wygrał, jak najbardziej zasłużenie, mecz na własnym boisku!

Widzew po raz ostatni wygrał na własnym boisku…18 listopada 2:1z Ruchem Chorzów. Potem doznał czterech porażek. I w końcu odwrócił złą kartę, 25 lutego 2024 roku, w dużej mierze dzięki bardzo dobrej grze w pierwszych 45 minutach. Bilans spotkań łodzian na własnym boisku w tym sezonie: 6 zwycięstw, 0 remisów, 5 porażek.

Łodzianie rozpoczęli mecz bez dwóch kontuzjowanych, ważnych graczy: Hanouska i Ciganiksa. Po raz pierwszy na ławce rezerwowych usiadł Krajcirik.

Inicjatywę od początku meczu mieli gospodarze. Pierwsza bramkowa akcja w 11 minucie. Po podaniu Pawłowskiego, strzał Klimka z ostrego kąta obronił Bielica. Po ponad 20 minutach kolejna łódzka okazja. Sanchez uprzedził Bielicę, posłał piłkę z linii pola karnego do bramki, ale wybił ją Ennali.

Do trzech razy sztuka. Klimkowi pomógł Nunes (dośrodkowanie), potem Sanchez oraz… rykoszet i młodzieżowiec posłał piłkę do siatki. W kolejnej akcji aktywny Klimek strzelił w poprzeczkę.

Widzew się nie zatrzymywał. Po centrze z rzutu rożnego Alvareza, Ibiza pewnym, mocnym strzałem posłał piłkę do siatki. Widzew grał, Górnik nie istniał na boisku. Do czasu. Zabrzanie obudzili się w 40 min. Po kontrze Podolski strzelił minimalnie obok dalszego słupka.

Druga połowa rozpoczęła się od pierwszej wpuszczonej przez Gikiewicza bramki. Niepilnowany w polu karnym Janicki po rzucie rożnym zdobył głową kontaktowego gola. Golkiper łodzian nie miał nic do powiedzenia. W rewanżu… Po kapitalnej akcji i błyskotliwym podaniu Pawłowskiego Alvarez, strzelając z 14 metrów, minimalnie się pomylił.

Emocji nie brakowało. Po główce Podolskiego z sześciu metrów znakomitą interwencją popisał się Gikiewicz, pierwszą, tak udaną, w łódzkim klubie. Potem dwa razy w pojedynku Bielica – Pawłowski górą był bramkarz gości. Łodzianie walczyli, atakowali, nie było dla nich straconych piłek, zdobyli gola, szkoda że ze spalonego. Drugą żółtą kartkę ujrzał Janicki i Górnik kończył mecz w dziesiątkę.

W doliczonym czasie goście (Kapralik) mieli jeszcze szansę na gola. Nie wykorzystali jej. Za to po indywidualnej akcji nowy gracz łodzian – Diliberto popisał się kapitalnym uderzeniem, ustalając wynik spotkania. Widzew wygrał jak najbardziej zasłużenie. To był jeden z najlepszych, jak nie najlepszy mecz Widzewa w tym sezonie.

Widzew – Górnik Zabrze 3:1 (2:0)

1:0 – Klimek (30), 2:0 – Ibiza (34), 2:1 – Janicki (51, głową), 3:1 – Dilliberto (90+4)

Widzew: Gikiewicz – Zieliński, Żyro, Ibiza, Silva – Kun (87, Diliberto), Alvarez – Nunes (87, Cybulski), Pawłowski, Klimek (66, Tkacz)- Sanchez (76, Rondić)

Przypowieści członka Akademii Szwedzkiej, która przyznaje Nobla. Dwunasta jest o… obrońcy, który nigdy nie podawał piłki do tyłu

W zalewie kryminałów, thrillerów i mniej lub bardziej rzewnych obyczajowych opowieści, to jak łyk, no może łyczek świeżego literackiego powietrza, coś innego, ciekawego, nieznanego, poruszającego.

Trzynaście krótkich przypowieści ważnego szwedzkiego (choć u nas raczej nieznanego) pisarza, członka noblowskiej Akademii Szwedzkiej, inspirujących się mitami, apokryfami, ale na wskroś oryginalnych, sprawiających, że po lekturze trzeba się zatrzymać, dać upust myślom i wyobraźni, poczekać chwilę na refleksję.

Z racji prowadzenia sportowego bloga moją uwagę przykuła opowieść dwunasta – piłkarska (autor wie, o czym pisze) o skutecznym obrońcy, który nigdy nie zagrywał piłki do tytułu. I co z tego wyniknęło, gdy raz musiał złamać tę zasadę…

Książka ukazała się w serii Cymelia – przybliżającej dzieła światowej literatury niesłusznie zapomniane. Mają się ukazać m.in. Dashiell Hammett Sokół maltański w tłumaczeniu Tomasza S. Gałązki czy Pierre Boulle Planeta małp w przekładzie Agaty Kozak.

Torgny Lidngren Legendy. Przekład Tomasz Feliks, wydawnictwo artrage.pl

Odważna gra, dwa gole ŁKS i… 10 wyjazdowa porażka. To kolejny, bardzo bolesny gwóźdź do ekstraklasowej trumny

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Trzeci trener ŁKS (Matysiak, a wcześniej Moskal i Stokowiec) w sezonie i efekt ten sam. Bez cienia sukcesu na wyjeździe. Odważna, otwarta, bez wątpienia lepsza (przez godzinę) niż ostatnio gra łodzian nic nie dała. ŁKS przegrał trzeci mecz wiosną, dziesiąty na wyjeździe (zero remisów, zero zwycięstw), piętnasty w sezonie. Czarna sportowa rozpacz i kolejny bardzo bolesny gwóźdź do ekstraklasowej trumny.

Łodzianie mogli ustanowić kolejny (niechlubny) rekord ekstraklasy. Tak szybko jeszcze chyba nikt w rozgrywkach gola nie stracił, ale stało się coś niesamowitego. W 30 sekundzie ŁKS powinien przegrywać 0:1, ale w futbolu cuda się zdarzają. Z metra do pustej bramki nie skierował piłki Kolouris… Poplątały mu się nogi!

W 11 min pudłem, mając przed sobą tylko bramkarza, (nie)popisał się (który już raz w tym sezonie) Pirulo. Takie sytuacja natychmiast się mszczą. I tak się stało, na dodatek w feralnej 13 minucie. Strzałem lewą nogą zza pola karnego w róg bramki popisał się Kurzawa i Pogoń objęła prowadzenie. Czy tą piłkę można było obronić?

ŁKS grał odważniej i lepiej niż w derbach. Akcje zaczepne mądrze organizował inteligentnymi podaniami… No kto? Zgadniecie Państwo? Napastnik Tejan. Nie tylko on. Stąd wzięło się kilka składnych ataków. Niestety, żadnych bramkowych konkretów z tego nie było, choć w pierwszej połowie łodzianie mieli pięć (tak, to nie przekłamanie) sytuacji do zdobycia gola. Mecz był otwarty, Pogoń też mogła powiększyć przewagę, ale tego nie zrobiła.

Druga połowa zaczęła się od dwóch ataków ŁKS (rozpoczętych po beznadziejnym wybiciu piłki przez bramkarza gospodarzy) i gola. Ramirez zwiódł dwóch rywali w polu karnym i strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania. Przypomniał sobie czasy, gdy decydował o grze i wyniku łódzkiej drużyny. Wszystko stało się po dośrodkowaniu w pole karne… Tejana.

Niestety, w odpowiedzi trzech piłkarzy ŁKS (głównie Pirulo) odpuściło zatrzymanie Gorgona. Biernie asystowało przy jego akcji. Efektem był celny i skuteczny strzał zza pola karnego, dający prowadzenie gospodarzom. Potem pokazał się Grosicki, a rezerwowy szczecinian po rykoszecie zdobył drugiego gola, strzelając do pustej bramki. Grosicki przy kolejnej okazji sam trafił do siatki.

ŁKS po stracie drugiego gola kompletnie się pogubił i zagubił na boisku w Szczecinie, ale ładnym i skutecznym uderzeniem popisał się Młynarczyk (pierwszy gol w ekstraklasie). To drobna, krótka chwila radości przy tej fali łódzkiej futbolowej goryczy.

Mecz oglądało ponad 18 tysięcy widzów.

Kolejna szansa na przerwanie fatalnej wyjazdowej passy łodzian już w środę w zaległym meczu ze Stalą w Mielcu, niestety bez wykartkowanych Tejana i Hotiego.

Pogoń Szczecin – ŁKS 4:2 (1:0)

1:0 – Kurzawa (13), 1:1 – Ramirez (47), 2:1 – Gorgon (63), 3:1 – Gorgon (71), 4:1- Grosicki (82), 4:2 – Młynarczyk (85)

ŁKS: Bobek – Durmisi, Flis, Mammadov, Szeliga – Ceijjas (69, Hoti) – Balić (83, Dankowski), Mokrzycki, Ramirez, Pirulo (69, Janczukowicz) – Tejan (83, Młynarczyk)

W II lidze ŁKS II też przegrał, ze Stalą w Rzeszowie 0:1, choć przez blisko 40 minut grał w przewadze jednego zawodnika. Wystąpili m.in. Koprowski i Louveau

Polskie rugbistki marzą o olimpiadzie i finałach World Series. Na razie trenują i grają na naturalnej murawie w Tunezji

Tamara Czumer-Iwin

Fot. PZRugby

Przed reprezentacją Polski drugi turniej kwalifikacyjny do World Series, który tym razem zostanie rozegrany w Montevideo – podaje biuro prasowe PZRugby.

Po zawodach w Urugwaju (08-10 marca) Polki czeka ostatni, decydujący o udziale w finałowych zmaganiach w Madrycie, turniej w Krakowie. Dla Polek to World Series to nie jedyny cel naszej siódemkowej reprezentacji na ten sezon. Polki w Monako w turnieju kwalifikacyjnym powalczą o historyczny awans na igrzyska w Paryżu. Teraz drużyna jest w Tunezji, gdzie może pracować i grać na naturalnej nawierzchni.

Jak przekonuje Tamara Czumer-Iwin, nie ma mowy o lekceważeniu kwalifikacji do World Series. – Igrzyska olimpijskie to spełnienie marzeń każdego sportowca. Z kolei World Series pozwoli nam na rozwój w dłuższej perspektywie, naszej drużyny, ale i całego rugby w Polsce. To gra z najlepszymi co roku, a nie raz na cztery lata, dlatego jeden i drugi cel traktujemy na równi.Mocno skupiamy się na obronie. Staramy się też pracować nad zgraniem, stałymi fragmentami i zagrywkami pozwalającymi oszukać przeciwniczki w grze otwartej.

Międzynarodowe wyzwanie przed mistrzyniami Polski. KS Hokej Start Brzeziny walczy w Skierniewicach w Klubowych Mistrzostwach Europy!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Hokejowe halowe granie trwa nadal. Kolejne wielkie wyzwanie przed świeżo upieczonymi mistrzyniami Polski – KS Hokej Start Brzeziny. Od 23 do 25 lutego w skierniewickiej hali OSiR CKS Eurohockey Indoor Club Trophy Women 2024,czyli druga najwyższa klasa rozgrywek kobiet, w halowej odmianie hokeja. Rywalizować będzie osiem zespołów.

Barw KS Hokej Start Brzeziny będą bronić: Anna Gabara, Justyna Ferdzyn, Monika Polewczak, Paula Sławińska, Karolina Grochowalska, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Magdalena Pabiniak, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Zuzanna Rubacha, Diana Voronovich. Trenerka: Małgorzata Polewczak. Kierownik: Bogdan Rubacha.

Harmonogram meczów KS Hokej Start Brzeziny w fazie grupowej:

Piątek, 23 lutego:

13:15 – KS Hokej-Start Brzeziny vs. Penarth LHC

18:45 – KS Hokej-Start Brzeziny vs. HC Wiener Neudorf

Sobota, 24 lutego:

12:45 – Šiauliai Ginstrektė-Akademija vs. KS Hokej-Start Brzeziny

Czego się spodziewać po tych zmaganiach? Trenerka Małgorzata Polewczak: Przeciwniczki są jedną wielką niewiadomą. Grałyśmy tylko z Litwinkami. To walczący twardo i zdecydowanie niełatwy przeciwnik. Moje dziewczyny, a zwłaszcza liderki drużyny są już trochę zmęczone ciągłym graniem, ale jest w nich ciągle chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Udany finał mistrzostw Polski pokazał, że zespół jest w niezłej formie. Sama jestem ciekawa, co nam przyniosą europejskie zmagania.

Nie ma się czym chwalić, ale ŁKS jest zdecydowanym liderem! W czym? W… sprowadzaniu słabych piłkarzy!

Nowy trener ŁKS Marcin Matysiak

Fot. ŁKS Łódź

Po fatalnych w wykonaniu i osiągniętym wyniku derbach Łodzi 23 lutego o godz. 20.30 ŁKS zagra z jednym z kandydatów do ligowego medalu – Pogonią w Szczecinie i przyjdzie mu się zmierzyć z gwiazdą rozgrywek – Kamilem Grosickim. Jesienią niespodziewanie ŁKS wygrał 1:0 po kapitalnym strzale Engjella Hotiego w doliczonym czasie gry.

Czy można zatrzymać sportową katastrofę i zagrać przyzwoicie, skutecznie i z punktowym dorobkiem? Na dziś śmiem wątpić, bo ŁKS milowymi krokami zmierza w sportową nicość niż maszeruje powoli ku czemuś dobremu.

Jestem ciekaw, komu w ŁKS strzeliło do głowy, żeby powtórzyć błąd z nie tak odległej przecież przeszłości i wyrzucić trenera Kazimierza Moskala. Pod wodzą Moskala ŁKS w pierwszych 11 kolejkach tego sezonu zdobył 7 punktów. Dwa razy wygrał, raz zremisował. Awansował też w Fortuna Pucharze Polski, pokonując KKS 1925 Kalisz.

Za kadencji Piotra Stokowca łodzianie zanotowali 7 porażek, i zaliczyli trzy ligowe remisy. Mają w sumie na koncie 10 punktów. Do bezpiecznej strefy tracą już 11 punktów. Nic tu dodać, nic tu ująć. Nic dziwnego, że po beznadziejnych derbach Stokowiec wyleciał z hukiem z łódzkiego klubu. Zastąpił go jego… asystent. Oby tylko nie zamienił stryjek siekierki na kijek.

Oskar Koprowski

Fot. ŁKS Łódź

Otwarte pozostaje pytanie po jakie licho łodzianie ściągnęli do klubu tabun zagranicznych przeciętniaków, którzy nawet w tak, mówiąc łagodnie, przeciętniej lidze jak nasza, prezentują się… bezbarwnie i umieranie za derby, co pokazali czarno na białym, nie jest ich sportowym i życiowym priorytetem. Gdybym ja miał coś w tym klubie do powiedzenia natychmiast przywróciłbym do ligowych łask człowieka, który za ŁKS oddałby zdrowie, serce i duszę, jednego z najbardziej walecznych polskich piłkarzy – Oskara Koprowskiego.

Może powołany wiceprezes sportowy – Robert Graf, zachowa zimną krew i przy okazji wyleje kubeł zimnej wody na rozpalone głowy mnożących się jak grzyby po deszczu ełkaesiackich działaczy, ich zdyscyplinuje, przywoła do rozsądku i do ciężkiej, codziennej klubowej pracy.

Widzew. Znakomity mecz w derbach Dominika Kuna. Bartłomiej Pawłowski w przyszłości może być dobrym trenerem

Widzew potrafi zaskoczyć. Po niezbyt udanym meczu z Jagiellonią, przychodzą prestiżowe derby, w których drużyna prezentuje się dużo lepiej. Gra spokojnie, konsekwentnie, pewna swojego celu. Może dalekie wrzutki za plecy defensywy nie przynosiły do przerwy rezultatu, ale pozwoliły nadszarpnąć zdrowie próbujących je kasować rywali.

Po zmianie stron Widzew pokazał kilka składnych, groźnych akcji. Swobodnie, na luzie z wyobraźnią zagrał kapitan Bartłomiej Pawłowski, moc ligowego kilera pokazał Jordi Sanchez, w destrukcji dobrze funkcjonował autor asysty Fran Alvarez ale… dla mnie kluczowym piłkarzem był Dominik Kun, który rozegrał jeden z lepszych meczów w łódzkich barwach. Zastąpił kontuzjowanego Marka Hanouska, co nigdy nie jest łatwe. I zrobił to z powodzeniem. Walczył za dwóch, był tam, gdzie powinien, demontując ofensywne akcje rywali.

Prawdą jest, że ŁKS trochę, a może nawet bardzo, pomógł rywalowi, walcząc przez godzinę praktycznie w dziesiątkę, gdyż piłkarz na którego postawił były już szkoleniowiec ŁKS – Piotr Stokowiec czyli Pirulo był, mówiąc łagodnie, kompletnie niewidoczny.

Jeszcze jeden nieoczywisty komplement z usta komentującego spotkanie Marcina Baszczyńskiego. Dostrzegając dobrą grę po przerwie Bartłomieja Pawłowskiego, mówił też o tym, że pomocnik, jak najbardziej zasługuje sobie na opaskę kapitana. Nie tylko swoją postawą i charyzmą, ale też tym, że lubi i potrafi na boisku… pogadać, dużo tłumacząc i podpowiadając, co zdaniem Baszczyńskiemu może w przyszłości sprawić, że będzie dobrym trenerem.

Po przełamaniu złej passy czterech porażek z rzędu, pokonaniu ŁKS, widzewiaków czeka teraz pojedynek na swoim stadionie z legendą światowego futbolu – Lukasem Podolskim. 25 lutego o godz. 15 łodzianie podejmą będącego w dobrej formie Górnika Zabrze i powalczą o ósme, szóste na własnym boisku, ligowe zwycięstwo. W pierwszej rundzie padł remis 1:1 po golu Jordi Sancheza w doliczonym czasie gry.

W decydującym momencie pokazały sportową moc. KS Hokej Start Brzeziny halowym mistrzem Polski!

Fot. PZHT, facebook.com/kshstartbrzeziny, Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Cel został osiągnięty. Drużyna KS Hokej Start Brzeziny po raz jedenasty i trzeci z rzędu została halowym mistrzem Polski. Wielkie brawa i gratulacje. Za najlepszą zawodniczkę zmagań została uznana jak najbardziej zasłużenie jedna z liderek zespołu – Monika Polewczak.

Walka o tytuł nie była prosta i łatwa. Dwa remisy sprawiły, że przed ostatnim turniejem najgroźniejszy rywal – AZS Politechnika Poznańska miał dwa punkty przewagi. Decydował bezpośredni pojedynek i tu brzezinianki pokazały swą wyższość, zwyciężając 3:1. W ostatnim meczu z drugim zespołem poznanianek postawiły kropkę nad i zwyciężając 10:2. Rację ma trenerka Małgorzata Polewczak, która mówi, że z turnieju na turniej jej podopieczne grały lepiej, były skuteczniejsze, co owocowało kolejnymi zwycięstwami.

W dwóch ostatnich turniejach KS Hokej Start Brzeziny wygrał cztery spotkania strzelił 24 bramki, stracił trzy. To najlepiej świadczy o formie i mocy zespołu.

Halowe Mistrzynie Polski Seniorek w sezonie 2023/24

złoto – KS Hokej Start Brzeziny

srebro – AZS Politechnika Poznańska

brąz – UKS Orient II Łozina

Barw KS Hokej Start Brzeziny broniły: Anna Gabara, Monika Polewczak, Paula Sławińska, Karolina Grochowalska, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Magdalena Pabiniak, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Zuzanna Rubacha, Diana Voronovich. Trenerka: Małgorzata Polewczak. Kierownik: Bogdan Rubacha.

Na tym nie koniec sportowych emocji. Od piątku Halowy Klubowy Puchar Europy w Skierniewicach oczywiście z udziałem mistrzyń Polski! 

Po derbowej klęsce. Jacek Bogusiak – legenda klubu: Jeszcze więcej dyrektorów, menedżerów. Kto wybiera i kupuje piłkarzy dla ŁKS?

Słaby, a potem z każdą upływającą minutą słabiutki, słabiusieńki ŁKS przegrał, dodam od razu, że jak najbardziej zasłużenie, najważniejszy mecz w rundzie czyli derby Łodzi, to jego 14 słownie czternasta porażka w ekstraklasie i ma już 11 punktów straty do bezpiecznego miejsca w tabeli. Uratowanie się przed degradacją byłoby futbolowym cudem.

Dramatyczne (a przy tym nie pozbawione racji) wyznanie Jacka Bogusiaka – legendy ŁKS, człowieka, który dla klubu zrobił w życiu kilka razy więcej niż wszyscy ludzie dzisiaj w nim obecni:

EŁKAESIACY. Doktor miał rację. Zabronił mi iść na mecz. Moje serce odpada. Jeszcze więcej dyrektorów, menedżerów. Kto wybiera i kupuje piłkarzy dla ŁKS? Pozdrawiam

Jacek Bogusiak.

Trener ŁKS Piotr Stokowiec: Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała przyzwoicie. Druga połowa była słaba i czuję się za to odpowiedzialny. Nastroje są fatalne. potrzebny nam jest jakiś konkret w postaci wyniku, bo mam wrażenie, że zawodnicy boją się uderzyć i wchodzić w pojedynki. Brakuje nam pewności i zdecydowania – musimy to poprawić

Onet: Fani gospodarzy po meczu żądali od zawodników klubu z Alei Unii Lubelskiej oddania koszulek. Zrobiła to tylko część piłkarzy, reszta odwróciła się plecami i odeszła. Istnieje niemałe prawdopodobieństwo, że gracze po prostu nie zrozumieli kibiców. W wyjściowym składzie oprócz Polaków grali przedstawiciele takich krajów jak Austria, Azerbejdżan, Dania, Francja, Hiszpania, Holandia, a w drugiej połowie na boisko wchodzili Argentyńczyk, Bośniak czy Kosowianin.

Przed spotkaniem do wymiany proporczyków nie doszło. Kapitanowie Bartłomiej Pawłowski i Bartosz Szeliga trzymali cały czas proporczyki, które w ich klubach przygotowano na derby.

P o meczu Dani Ramirez pokazał jednemu z kibiców środkowy palec.”Gest był skierowany w stronę Hiszpana z trybun, który wulgarnie obrażał mnie w moim języku i zdecydowanie nie był kibicem ŁKS-u. Nie powinienem reagować, ale niestety emocje we mnie wzięły górę. Przepraszam, że musieliście to zobaczyć” – napisał zawodnik.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑