Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź
Trzeci trener ŁKS (Matysiak, a wcześniej Moskal i Stokowiec) w sezonie i efekt ten sam. Bez cienia sukcesu na wyjeździe. Odważna, otwarta, bez wątpienia lepsza (przez godzinę) niż ostatnio gra łodzian nic nie dała. ŁKS przegrał trzeci mecz wiosną, dziesiąty na wyjeździe (zero remisów, zero zwycięstw), piętnasty w sezonie. Czarna sportowa rozpacz i kolejny bardzo bolesny gwóźdź do ekstraklasowej trumny.
Łodzianie mogli ustanowić kolejny (niechlubny) rekord ekstraklasy. Tak szybko jeszcze chyba nikt w rozgrywkach gola nie stracił, ale stało się coś niesamowitego. W 30 sekundzie ŁKS powinien przegrywać 0:1, ale w futbolu cuda się zdarzają. Z metra do pustej bramki nie skierował piłki Kolouris… Poplątały mu się nogi!
W 11 min pudłem, mając przed sobą tylko bramkarza, (nie)popisał się (który już raz w tym sezonie) Pirulo. Takie sytuacja natychmiast się mszczą. I tak się stało, na dodatek w feralnej 13 minucie. Strzałem lewą nogą zza pola karnego w róg bramki popisał się Kurzawa i Pogoń objęła prowadzenie. Czy tą piłkę można było obronić?
ŁKS grał odważniej i lepiej niż w derbach. Akcje zaczepne mądrze organizował inteligentnymi podaniami… No kto? Zgadniecie Państwo? Napastnik Tejan. Nie tylko on. Stąd wzięło się kilka składnych ataków. Niestety, żadnych bramkowych konkretów z tego nie było, choć w pierwszej połowie łodzianie mieli pięć (tak, to nie przekłamanie) sytuacji do zdobycia gola. Mecz był otwarty, Pogoń też mogła powiększyć przewagę, ale tego nie zrobiła.
Druga połowa zaczęła się od dwóch ataków ŁKS (rozpoczętych po beznadziejnym wybiciu piłki przez bramkarza gospodarzy) i gola. Ramirez zwiódł dwóch rywali w polu karnym i strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania. Przypomniał sobie czasy, gdy decydował o grze i wyniku łódzkiej drużyny. Wszystko stało się po dośrodkowaniu w pole karne… Tejana.
Niestety, w odpowiedzi trzech piłkarzy ŁKS (głównie Pirulo) odpuściło zatrzymanie Gorgona. Biernie asystowało przy jego akcji. Efektem był celny i skuteczny strzał zza pola karnego, dający prowadzenie gospodarzom. Potem pokazał się Grosicki, a rezerwowy szczecinian po rykoszecie zdobył drugiego gola, strzelając do pustej bramki. Grosicki przy kolejnej okazji sam trafił do siatki.
ŁKS po stracie drugiego gola kompletnie się pogubił i zagubił na boisku w Szczecinie, ale ładnym i skutecznym uderzeniem popisał się Młynarczyk (pierwszy gol w ekstraklasie). To drobna, krótka chwila radości przy tej fali łódzkiej futbolowej goryczy.
Mecz oglądało ponad 18 tysięcy widzów.
Kolejna szansa na przerwanie fatalnej wyjazdowej passy łodzian już w środę w zaległym meczu ze Stalą w Mielcu, niestety bez wykartkowanych Tejana i Hotiego.
Pogoń Szczecin – ŁKS 4:2 (1:0)
1:0 – Kurzawa (13), 1:1 – Ramirez (47), 2:1 – Gorgon (63), 3:1 – Gorgon (71), 4:1- Grosicki (82), 4:2 – Młynarczyk (85)
ŁKS: Bobek – Durmisi, Flis, Mammadov, Szeliga – Ceijjas (69, Hoti) – Balić (83, Dankowski), Mokrzycki, Ramirez, Pirulo (69, Janczukowicz) – Tejan (83, Młynarczyk)
W II lidze ŁKS II też przegrał, ze Stalą w Rzeszowie 0:1, choć przez blisko 40 minut grał w przewadze jednego zawodnika. Wystąpili m.in. Koprowski i Louveau
Dodaj komentarz