
Takie książki dają wiarę w literaturę. Deszcz nagród tylko potwierdza jej wagę i moc. Autorka w psychologicznym dreszczowcu codzienności mierzy się z trudnym macierzyństwem, życiem po prostu i słowem.
A robi to w mistrzowski sposób. Taki, że trudno oderwać się od lektury. Dawno nie czytałem książki, gdy po ostatniej stronie, zamknąłem ją z nieukrywanym żalem. Ważne, że zostało moc przemyśleń. Pewnie to nie tylko moja refleksja, skoro książka dostała nagrodę czytelników i literacki laur czyli Nike. Dobrze, że są jeszcze znakomite felietony autorki w Tygodniku Powszechnym.
Pingwin tak pisze na koniec o Rudej: – I tak szłam przy niej zasmucona, bo znów oblałam test ze zrozumienia jej świata (…) Trzeba było uznać autonomię jej terytorium.
Pingwin nigdy nie pozna tajemnicy krainy Moroufków, ale próbuje, zrobić kolejny krok w nieznany sobie świat autystycznej (w książce nigdy nie pada to słowo!) córki, przy pomocy wyjątkowej uważności obserwacji, ewentualnej pomocy bez nadmiernej ingerencji oraz ostrożnym, acz jakże plastycznym, posługiwaniem się słowem. Ta gra z codziennością toczona na różnych poziomach aż zapiera momentami dech w piersi. Taka moja dobra rada dla Państwa: Tę książkę musicie przeczytać koniecznie!
Eliza Kącka. Wczoraj byłaś zła na zielono. Projekt okładki Przemek Dębowski. Wydawnictwo Karakter. Literacka Nagroda Nike












